niedziela, maja 29, 2022

4643. Z oazy (XXIV)

Ostatnia z książek przeczytanych na gigancie. Nie pamiętam, jak na tę opowieść trafiłam. Trochę przez pomyłkę, bo miałam ocho­tę na strofy zamiast akapitów.

Pierwszym wrażeniem było zniechęcenie, które szybciutko ustą­pi­ło zachwytowi, gdy tylko zaskoczyłam, w jak fantastyczny sposób autor wykorzy­stu­je nawiasy, a w dal­szej części przekreślenia — z jednego wierszowanego tworu, w zależności od spo­so­bu czytania, można mieć dwa i każdy z nich zrobi inne wrażenie, wrzucając czło­wie­ka w odmienny stan.

Bawiłam się przy tej lekturze wy­śmie­nicie.

mroźne podmuchy i tak dostają się do nas szczelinami
nad którymi nikt już nie panuje (może zamieszkiwanie
polega na utykaniu zbędnej materii w szpary między
domem a światem
)  […]

*

radzili szczerze (swój najlepiej
pojęty interes to wielka rzecz
swoją drogą) choć głupio
swoją drogą chadzam bez
ich napiętej trosk

*

a może wasz bóg
 
w sześć dni stworzył
tylko (a muszla ślimaka
szyszka sosny liść dębu
moja lewa pierś
sprzed ćwierćwiecza
są dziełem natury
która na szczęście
nie jest osobą)
cierpienie w które
bawił się z synem
i gorszymi dziećmi
do zmroku?
[…] 
pomyślcie o tym czasem
strażnicy miłości
odlegli zaprawdę

*

jest bezbronne więc
biorę je w nawias
i nie oddam nikomu
oto ciało moje

*

jeśli społeczeństwo
 
może być zdecydowane
w pięćdziesięciu
procentach to dlaczego
ja muszę w stu?

*

mój matematyk mówił
że nawiasy są jak czułe
dłonie chroniące słabszych

*

a jeśli ten termin
 
(życie pozagrobowe)
obejmuje wszystko
co poza grobami
(śmiechy seks żal
radości jedzenie sen)
to nieszczęśnicy wierzą
w to co im właśnie umyka
 
warto o tym pamiętać
dużo wcześniej zanim
ten termin nadejdzie

*

przeciekam ci między
palcami od dnia narodzin
i nic nie możemy z tym zrobić

*

plakat krzyczał:
 
prywatyzacja
((niestety część liter
wyblakła na słońcu)
w piwnicach Prokocimia
trudno jednak ukrywać
całe rodziny i beczki
na kapustę) cierpień

*

szukam słów które obiecują
dużo więcej niż mogą mi dać
nieciągłość nieścisłość nieszczelność
niedociągnięcie niedomaganie
a zwłaszcza:
niedokonanie
żeby przebiegle wykraść im
dużo więcej niż obiecują

*

[…]  czuje
strach, jest zupełnie sama
z sobą.

*

dobre dzieje się w ciszy

*

niosę tu pomoc bezdomnym
słowom obcych ludzi
czasem wyrzucam całe
ich życie z pamięci milcząc
każdemu w twarz

*

i dobrze że to wróciło
na swoje miejsce na dobre
(nie odkładajmy siebie
na później
) i na złe

*

boję się wszystkich
mówiących w imieniu
[…]
nie ma o mnie żadnej partii
ani związku zawodowego

*

czy o tym o czym można mówić
naprawdę mówić warto

Wit Szostak, Szczelinami,
Wydawnictwo Powergraph, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

co czuje ukrywa w milczeniu
wie że płacz nie pomoże
[…]
nie powie bo nikt nie uwierzy
nie pierwszy raz czuje pustkę
bardziej niż inni w domu.

*

(po kilku latach udawania
dorosłej widzę już że
nie jestem w tym sama)

*

[…]  chce zawrócić,
lecz nie wie, że jej opowieść już trwa
i nie można jej przerwać, że dziewczynka
musi odnaleźć czółno, rusza dalej, cichną
wojenne pieśni.

*

agresja jest o słabości
gniew jest o bezradności
wrzask o bezsilności

*

i wpuszczam sobie w żyły
dawki cudzych wierszy
i czekam aż się rozejdą
po kościach i narządach

*

samo pytanie więcej mówi o nas
niż jakakolwiek odpowiedź

(tamże)

4642. Z oazy (XXIII)

Druga z trzech ostatnich książek czytanych na gigancie. Wpadłam na nią przez zupełny przypadek. Klik, klik i w ciągu pięciu dni była moja.

Kiedyś byłam kolekcjonerką społecznych przekonań dotyczących „posia­da­nia/nie­po­siadania” dzieci. Niektóre raniły, niektóre śmieszyły. Rozbierałam je na czynniki pierw­sze.

Od jakiegoś czasu jestem kolekcjonerką ludzkich przekonań — serwowanych mi, czy tego chcę, czy nie — dotyczących tego, dlaczego jestem chora. I znów, rozbieram na części pierwsze, próbując zrozumieć. Kilku numerów telefonów darczyńców za­blo­ko­wałam, bo… zwyczajnie brak mi już sił na uporczywość.

Zbieram więc, rozbieram potem na części, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, jakie jest źródło tych przekonań (w końcu nie jestem freudystką). I wpada mi w ręce ta książka. I przecieram oczy ze zdumienia. I połykam w oka mgnieniu. I nie złoszczę się, że przepisać literka po literce muszę cytaty, które chcę mieć pod ręką. Nie­sa­mo­wi­ta jest ta książka! Po prostu.

It would be nice if, at some point, growing up ends and maturity begins, or if one could say that successful adjustment and adaptation to a particular difficulty had been achieved. For most problems, or perhaps most basic life issues, there is no single time for such a resolution to occur. The problem must be faced, evaluated, re-defined, and readapted to, again and again and again.
//  Irving Zola

*

The disabled God is God for whom interdependence is not a possibility to be willed from a position of power, but a necessary condition for life. This interdependence is the fact of both justice and survival. The disabled God embodies practical interdependence, not simply willing to be interrelated from a position of power, but depending on it from a position of need.

*

Idealizing the body prevents everyone, able-bodied and disabled, from identifying with and loving her/his real body. Some people can have the illusion of acceptance that comes from believing that their bodies are “close enough” to the ideal, but this illusion only draws them deeper into identifying with the ideal and into the endless task of recon­ciling the really with it. Sooner or later they must fail.
//  Susan Wendell

*

Our bodies have too often been touched by hands that have forgotten out humanity and attend only to curing us.

*

As linguists and anthropologists know, the act of naming someone or something grants the namer power over the named. Historically, rather than naming ourselves, the disabled have been named by medical and scientific professionals or by people who denied our full personhood.

*

You can’t legislate attitudes, but the attitudinal barriers will drop the more disabled people are employed, the more they can be seen on the street and when we become not just a silent minority, but fully participating members of society.
//  Pat Wright

*

The perception that disability is a private physical and emotional tragedy to be managed by psychological adjustment, rather than a stigmatized social condition to be redressed through attitudinal changes and social commitment to equality of opportunity for people with disabilities is persistent.

*

Clearly disabilities place limits on individuals. So too does ordinary life place limits on people.

*

As long as disability is addressed in terms of themes of sin-disability con­flation, virtuous suffering, or charitable action, it will be seen primarily as a fate to be avoided, a tragedy to be explained, or a cause to be championed rather than an ordinary life to be lived.

*

Viewing suffering as means of purification and of gaining spiritual merit not only promotes the link between sin and disability but also implies that those who never experience a “cure” continue to harbour sin in their lives.

*

Group oppressions are enacted in this society not primarily in official laws and policies but in informal, often unnoticed and unreflective speech, bodily reactions to others, conventional practices of everyday interactions and evaluations, aesthetic judgments, and the jokes, images, and stereotypes pervading the mass media.
//  Iris Marion Young

*

Pervasive paternalism is supported by stereotypes that regard disabilities as signs of weakness, helplessness, and biological inferiority. Aversion is often rooted in people’s fears that they or someone about whom they care could become disabled.
     […]  In contrast to dominant stereotypical images of people with dis­abilities, the shared experience of people with dis­abilities em­bodies resourcefulness, independence, and persistence.

*

Minority group members usually do not voluntarily join the group.

*

I saw God in a sip-puff wheelchair, that is, the chair used mostly by quadri­plegics enabling them to maneuver by blowing and sucking on a strawlike device. Not an omnipotent, self-sufficient God, but neither a pitiable, suffering servant. In this moment, I beheld God as a survivor, unpitying and forthright. I recognized the incarnate Christ in the image of those judged “not feasible,” “unemployable,” with “questionable quality of life.” Here was God for me.

*

Let us place ourselves in the presence of the disabled God and ask ourselves—how is God with us?

*

But the telescoping our lives into simplistic categorizations of good and bad, pain and pleasure, denies the lives of people with disabilities, like all ordi­na­ry lives, are shot through with unexpected grace, overwhelming joy, and love returned. Life is simply a mixed blessing.

Nancy L. Eiesland, The Disabled God.
Towards a Liberatory Theology of Disability
,
Abingdon Press, Nashville 1994.
(wyróżnienie własne)

She [Nancy Mairs] has not overcome disability and the body pain that it entails; rather, she has come to her body, tolerating its limitations and doing what she can.

*

My body
is going away.
//  Nancy Mairs

*

She [Nancy Mairs] becomes very clear that a body, perhaps especially a disabled body, is not a space one occupies alone.

*

Now I am who I will be. A body in trouble.

(tamże)

Nancy Mairs
(1943–2016)


Autor(ka) zdjęcia nie do ustalenia,
[dostęp: 27.05.2022], źródło.

4641. Z oazy (XXII)

Pierwsza z ostatnich trzech czytanych na gigancie. Świeżynka wydawnicza i jedno­cześ­nie spore rozczarowanie, pierwsze moje tą autor­ką. Do tej pory zawsze z nie­cier­pli­wo­ścią oczekiwałam kolejnych jej niebele­try­stycz­nych książek. No i trafiła kosa na kamień.

Co można powiedzieć o autorce po przeczytaniu tej książki? Biała, zdrowa, ze śred­niej klasy, z większego niż mniejszego miasta i bardziej polska niż jej się wydaje. Autorka jest zbyt mało zeszwedczona, by książkę o tym tytule uznać za napisaną. To raczej wprawki, luźne notatki, fragment szkicu, wyimki z pamiętnika. Nie ma w niej żadnej rozmowy z oso­ba­mi, które tworzą związek interablistyczny, nie ma per­spek­ty­wy osób nie­bia­łych, nie ma osób z wieloletnim doświadczeniem walki partnera lub partnerki z cho­ro­bą, nie ma osób, które przeżyły razem pięć­dzie­siąt–sześć­dzie­siąt lat razem. To trochę tak, jakby chcieć napisać książkę o oksytocynie i za­wrzeć w niej tylko rozmowy z matkami noworodków. Można, ale to nawet nie jest wierzchołek góry lodowej.

Zdjęcia? Chciałabym je zobaczyć w chronologicznym porządku ich powstawania. Może wtedy ten projekt, by się obronił. Dyptyki, tak, kilka świetnych. Tryptyki, je­den. Całość, podana w książkowej kolejności, nie trzyma poziomu i jedynym sen­sow­nym po­wo­dem, dla którego te zdjęcia znalazły się w tej książce, jest odrobina nepotyzmu lub przejaw miłości rodzicielskiej, która nie jest tematem książki.

Może autorka po prostu ma pecha, że zwracam uwagę na to, o czym ludzie milczą, gdy długo mówią. Może tak narzekam, bo równolegle czytałam jej książkę z inną, w któ­rej znalazłam ten piękny fragment, dotyczący nie tylko “temporarily able-bo­died” osób:

The erotic... provides the power which comes from sharing deeply any pursuit with another person. The sharing of joy, whether physical, emotional, psychic, or intellectual, forms a bridge between the sharers which can be the basis for understanding much of what is not shared between them, and lessens the threat of the their difference.
//  Audre Lorde

Nancy L. Eiesland, The Disabled God.
Towards a Liberatory Theology of Disability
,
Abingdon Press, Nashville 1994.

Tak czy inaczej, zniesmaczona, ale z odrobiną dobrych cytatów, które chcę tu mieć.

Świat składa się z samych okazji do miłości.
//  Søren Aabye Kierkegaard

*

[…]  miłość jest trudna, bo jeśli jest prawdziwa, to człowiek staje się bardzo zależny od drugiej osoby i bardzo narażony na zranienie. […]  W mi­łości człowiek jest wydany na działanie sił, nad którymi nie panuje.
//  Maciej Zaremba

*

Wiedziałem jedno: że nie będę chciał w moim życiu tego, czego oczekuje ode mnie społeczeństwo.

*

Ktoś kiedyś powiedział, że każdy gej sam musi zdecydować, kto jest jego rodziną, bo nie każdy z nas ma dobre relacje ze swoją rodziną biologiczną. A rodzinę wybraną sami sobie znajdujemy, ludzi, którzy dają nam poczucie bezpieczeństwa, z którymi nam dobrze.

*

W jakimś stopniu [miłość] to uczucie, że dotarło się na miejsce.

*

Myślę, że musimy wierzyć ludziom, wierzyć w to, co twierdzą, że czują. […]  uczucia ludzi są misterium. Nie da się zrozumieć, dlaczego ktoś się w kimś zakochuje.
//  Lena Andersson

*

To pełne miłości działanie: pokazać, czego się chce.

*

Lubię myśleć, że prawdziwa miłość nie ma swojego przeci­wień­stwa, a ta nieprawdziwa łatwo może się przekształcić w nienawiść.

*

Chemia pojawia się w spotkaniu z człowiekiem, a dopiero potem pytanie, co z nią zrobić.

*

W dobrym związku możesz być sobą. Nikogo nie udajesz. Dobry związek to bliskość z drugim człowiekiem, ufna i prawdziwa. Możesz istnieć bez niego, ale chcesz z nim być.
//  Piotr Pietucha

*

Ludzie zbyt szybko rezygnują z marzeń, jakby wszystko, cze­go pragną, powinno wydarzyć się w pierwszych trzy­dzie­stu latach ich życia.

*

To [miłość] jest energia, która się nie kończy, ona nas jakoś otacza i jest w nas. Przybiera różne formy, ale zawsze jest naszą zdolnością ko­cha­nia. Jest w tym wszystkim element tajemnicy.

Katarzyna Tubylewicz, Szwedzka sztuka kochania.
O miłości i seksie na Północy
,
Wielka Litera, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

[Miłość]  to po prostu wielka radość, każdego dnia.

(tamże)

4640. Wracając z giganta

Wczoraj, nim ruszyliśmy do ula, pokazałam Sadownikowi wystawę na korytarzu DPS-u, współdzielącego budynek z gigantem. Odkry­łam ją, gdy z Gonią w zeszłym tygodniu poszłyśmy do depeesowego sklepiku po… lody.

Niestety, nie znam nazwisk fotografów, ale te dwa zdjęcia muszę tu mieć. Sadownik wył z zachwytu przy zupełnie innym zdjęciu, bo trzy plany: nieostry-ostry-nieostry. Było dobre, ale nie robiło ze mną tego, co te dwa. Gusta!



z wystawy pt. Twarze rzeźbione czasem,
fot. Szczecinecki Klub Fotograficzny Luminis.

*  *  *

wtorek, maja 24, 2022

4635. na gigancie, dzień 24.  //  144/365

bezruch. oniemiałam, widząc, ile w nim życia.
dobrego, pełnego życia.

144/365

*

[…]  ordinary life is filled with blessing and curses and  […]  it is sometimes hard to differentiate between the two.

Nancy L. Eiesland, The Disabled God.
Towards a Liberatory Theology of Disability
,
Abingdon Press, Nashville 1994.

poniedziałek, maja 23, 2022

4634. na gigancie, dzień 23.  //  143/365

rok temu w ostat­ni poniedziałek turnusu wznieśliśmy toast. dziś wieczorem, w ostatni poniedziałek turnusu, w tym samym pokoju co rok temu, wzniesiemy toast:
     obyśmy za rok spotkali się tu w tym samym, zacnym skła­dzie. niech!

143/365

niedziela, maja 22, 2022

4633. Z oazy (XIX–XXI)

Złapałam pierwszą część i nie puściłam historii, dopóki nie skończyłam trzeciego tomu. Teraz czekam na czwarty, który ukaże się za dziesięć dni.

Ta opowieść, ta kreska dobrze sercu robią. Choć opowieść kontaktuje zo nie­pew­no­ścią, której doświadczaliśmy dziesiątki lat temu — jeśli byliśmy choć odrobinę inni, bez względu na orientację seksu­al­ną (ja odstawałam zawsze i wszędzie) — to kres­ka szyb­ciutko nakleja plasterek obecności mądrych dorosłych, których w na­szych życiach pewnie nie było wtedy aż tak wielu jak w tej książce.

Jak do tego wszystkiego doszło? Jak znaleźli się w miejscu, w którym są? I co będzie dalej? W wolnym czasie przed egzaminami A-Levels cały zeszyt wypełniłam pierwszymi rysunkami opowiadającymi historię Nick i Char­lie­go. Potem, kiedy rysowałam już nieco lepiej, zaczęłam od nowa i wy­peł­ni­łam szkicami kolejny zeszyt. Pamiętam, jak rysowałam godzinami, nie słuchając nawet muzyki, całkowicie pochłonięta i zakochana w hi­sto­rii Nicka i Charliego.

*

*

*

*

Ludzie szukają w tej historii wielu rzeczy — realistycznego romansu, reprezentacji osób LGBT+, ładnych rysunków, ciekawej fabuły. Myślę jednak, że większość czytelników szukała w niej ukojenia.
     Mnie również je przyniosła
.

Alice Oseman, Heartstopper. Tom 1.,
przeł. Natalia Mętrak-Ruda,
Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

*  *  *

Starałam się napisać taką historię, jaką sama chciałabym przeczytać jako nastolatka. Wszyscy potrzebują czasu, przestrzeni i wsparcia, żeby zro­zu­mieć swoje uczucia i tożsamość.

*

*

[…]  gwarantuję, że pewnego dnia poznasz osobę, która po­kocha cię za to, kim jesteś.

*

Alice Oseman, Heartstopper. Tom 2.,
przeł. Natalia Mętrak-Ruda,
Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

*  *  *

*

*

*

Alice Oseman, Heartstopper. Tom 3.,
przeł. Natalia Mętrak-Ruda,
Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2022.

4632. Z oazy (XVIII)

Miałam ją na czytniku w dniu, w którym się ukazała. Musiała jednak poczekać na czas, gdy mogłam gapić się w niebo i czuć wiatr na twarzy, łapiąc oddech podczas czytania trudnych dla mnie akapi­tów.

Choć skończyłam ją dwa dni temu, fusy wrażeń wciąż nie opadły na dno. Ta książka jest gęsta od doświadczeń tak powszechnych, że aż przerażających. Więc dziś tylko te fragmenty, które mnie niosą. Niosą w szczególnie dobry sposób.

Z perspektywy czasu widzę, że jest to książka o przeszkodach i wrogości, ale także o budowniczych mostów i o dobroci […].

*

Czas i cierpienie to jednak coś bardziej nieuchwytnego, nie­prze­wi­dy­wal­ne­go, coś, co rośnie i się kurczy, zamyka się i otwiera, i stale się zmienia.
     […]  Znaczenie początku opowieści czasami zmienia się, gdy dochodzą kolejne rozdziały.

*

[…]  dar cenienia innych wartości niż oszczędność czasu i wydajność, te żałosne cnoty, które sprawiają, że ludzie mijają się w pędzie i tracą z oczu codzienną uważność i przyjemność.

*

Raj często opisuje się jako miejsce, w którym nic nie trzeba robić, jego mieszkańcom nie stawia się żadnych wymagań. Nie pragnę raju, który ni­cze­go od nas nie wymaga – raj to według mnie nie miejsce, do którego się dociera, tylko gwiazda, na którą ustawia się kurs.

*

[…]  możliwe, że, jak to często robią kobiety, ja sama rów­nież, chciała tylko dać mi coś, żebym poczuła się dobrze – stworzyć mikroskopijną utopię, jaką jest krótka chwila dobra.

Rebecca Solnit, Wspomnienia z nieistnienia,
przeł. Agnieszka Pokojska, Karakter, Kraków 2022.
(wyróżnienie własne)

4631. Z oazy (XVII)

Marzenie stare jak mój świat: pojechać do Wiednia. Skąd się wzięło? Pojęcia nie mam, ale wiem, że mam je od zawsze. Książkę tę zaś mam od półtora roku jako na­miast­kę wizyty in spe złożonej stolicy Austrii.

Gdy tę książkę kończyłam, Wiedeń był na wyciągnięcie ręki za niecały miesiąc. Teraz nad tym pomysłem zebrały się groźne chmury i jakoś będziemy musieli prze­trwać burzę i grad. Pozostał plan do zrealizowania naj­praw­do­po­dob­niej w in­nym czasie: kawa (koniecznie we włoskiej, wiedeńskiej kawiarni) i ciastko (koniecznie niejedno), Glorieta, Pawilon Secesji, palmiarnia, park, który był kiedyś cmentarzem pod wezwaniem św. Marka i krzywe domy, których zdjęcia zawsze wprawiały mnie w zachwyt.

A książka? Zgrabnie napisany subiektywnik wiedeński. Teraz szoruje ad acta.

Co to właściwie znaczy – najlepsze do życia? Jak to zdefiniować? Czy życie jest dobre, kiedy smacznie jemy, uprawiamy fajny seks i się wysypiamy? Czy wtedy, kiedy stać nas na posłanie dziecka do dobrej szkoły, do tego znaj­du­ją­cej się za rogiem, a na targu na sąsiedniej ulicy można kupić – nie­drogo – lokalne, organiczne produkty?

*

Hit Wiednia: Liebesampel, czyli „miłosne światła” na przejściach dla pieszych.

*

O ile uważam, że szkoda pieniędzy na bilet wstępu na taras widokowy, o tyle będę was przekonywać, że warto zapłacić za kawę i ciastko w kawiarni urządzonej w centralnej, przeszklonej części gloriety […].

*

Nazwę Hundertwasserhaus też usłyszycie wiele razy. Poprawnie użyta oznacza dom mieszkalny zaprojektowany przez artystę na rogu Kegelgasse i Löwengasse, znany jako „najczęściej fotografowany budynek w Wiedniu”. […]   Czasem usłyszycie jednak nazwę Hundertwasserhaus w odniesieniu do budynku Kunst Haus Wien, gdzie mieści się muzeum Hundertwassera. […]   Najciekawszy jest jednak sam budynek, zaprojektowany zgodnie z prze­strze­ga­ną przez Hundertwassera zasadą organicznej formy i bra­ku linii prostych (artysta uważał je za niemoralne!).

*

[…]   dom albo ojczyzna to jest coś, co trzeba sobie wypracować. Ojczyzna jest pewnym stanem ducha. A stany ducha są tworzone przez różne wydarzenia, ludzi, impulsy.
// Radek Knapp

*

[…]   język polski jest bardzo elastyczny. Jest w nim dużo słów, czasami za dużo. Kiedy więc ściśnie się polskie trzy zdania, zostaje z nich ledwie kilka kropel esencji. A jak ściśnie się taki niemiecki, to jakby się ściskało kamień. Niemiecki jest wręcz sadystycznie oszczędny.
// Radek Knapp

*

Wiedeńczyk, kiedy ma rozwiązać problem, idzie do kawiarni, pi­je kawę i czy­ta gazetę, i ma nadzieję, że sprawy same się po­ukła­da­ją. My wska­ku­je­my na barykady, zanim jeszcze wiemy, o co chodzi. […]  W Wied­niu funk­cjo­nu­je powiedzenie „schauen wir mal, dann werden wir mal sehen”, czyli „popatrzymy – zobaczymy”. To jest główny sposób roz­wią­zy­wa­nia tu problemów.
// Radek Knapp

*

Wiedeńczycy żartują, że cmentarz [Zentralfriedhof] jest „o połowę mniejszy niż Zurych, ale dwa razy bardziej rozrywkowy”. Pochowani są tam między innymi Brahms, Gluck, Loos, Salieri, Straussowie (ojciec i syn), Werfel oraz wielu innych pisarzy, kompozytorów, architektów, aktorów, polityków i innych osobistości Wiednia.

Marta Guzowska, Wiedeń. Miasto najlepsze do życia,
Wielka Litera, Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)

4630. na gigancie, dzień 22.  //  142/365

Bruno i kilka ludzkich wcieleń — ocaleńcy z wielu nie do po­za­zdrosz­cze­nia sytuacji — wygrali dziś wspólną, dobrą chwilę jesz­cze przed śniadaniem.

od wczoraj tęsknota za człowiekiem depcze mi po piętach. od dziś kudłaty jej rodzaj chodzi ze mną krok w krok.

142/365

sobota, maja 21, 2022

4629. na gigancie, dzień 21.  //  141/365

*

wzruszyła mnie do łez ich miłość.
przyjechał i zapytał:
     — rybko, jak się dziś masz?

razem od szesnastego roku życia, w przyszłym roku skończą w sumie 150 lat.

141/365

środa, maja 18, 2022

4624. na gigancie, dzień 18.

The difficulty for people with disabilities has two parts really—living our ordinary, but difficult lives, and changing structures, beliefs, and attitudes that prevent us from living ordinary.

Nancy L. Eiesland, The Disabled God.
Towards a Liberatory Theology of Disability
,
Abingdon Press, Nashville 1994.

wtorek, maja 17, 2022

4623. Panna cotta (XL)


[Odkryj kim jesteś / i nie bój się  
być tą osobą
.]

[dostęp: 17.05.2022], źródło.

4622. Michelin ★

Na gigancie pięćdziesiąt parę osób. W naturalny sposób podzieliliśmy się na grupy, podgrupy i duety. Wszystkie grupy mają swoje rytuały. Podgrupa, do której przy­na­le­żę, wśród kilku swoich rytuałów ma picie kawy w słońcu na tarasie godzinkę po obie­dzie. I ga­da­my, gadamy, gadamy. Przerobiliśmy już temat urn, tru­mien i młyn­ków do ko­ści. Na tym teoretycznym podkładzie przyśnił mi się ostatniej nocy kom­pen­su­ją­cy, „ku­li­nar­ny” sen, który rozbawił dziś wszystkich przy popołudniowej ka­wie. Śmiech każ­de­go, no­men omen, członka grupy był fantastycznie znaczący. ★

*

[sen]
Moja podgrupa:
(w słonku wygrzewa kości)

(niedaleko)
Starsza Pani na wózku:
(nieznana nam, ewidentnie ma ochotę
przyłączyć się do naszej grupy
i, gdy u nas zapada cisza, głośno mówi
)
Nigdy nie miałam w ustach penisa…

Komuś z mojej grupy:
(wyrwała się gwiazdka Michelin)
Żałuj!

Zygmunt:
(byłby zachwycony)

4621. na gigancie, dzień 17.

Japońskie „tak” [hai] bowiem oznacza zwykle „Tak, usłyszałem cię”, a nie „Tak, zgadzam się z tobą”.

Allan i Barbara Pease, Mowa ciała,
przeł. Joanna Grabiak, Rebis, Poznań 2017.
(wyróżnienie własne)

niedziela, maja 15, 2022

4619. Z oazy (XVI)

Książka, która masakruje. Czasem robi to jednym zdaniem. Tych zdań tu nie ma.

Wybrałam mało fragmentów, by nie rozcięńczyć ciężaru gatunkowego opisywanych doświadczeń. Doświadczeń, które nie są jednostkowe, nie są zmyślone na potrzeby opowieści. Te doświadczenia przytrafiły się komuś, kogo znasz lub mijasz od czasu do czasu na ulicach swojeg miasta — założę się.

Połowa giganta. Czas upuścić wrażenia czytelnicze, by z pustą filiżanką ruszyć w trzeci, przedostatni tydzień turnusu.

Pierwsza podchodziła do nas matka; ojciec zwykle pozostawał pod ścianą i tłamsił spocone dłonie. Matka. To ona miała wybierać. Kobieta niezdolna do zostania matką przyszła tutaj, by wziąć jedno z nas i zaprowadzić do swo­je­go świata. Reguła matrioszek – każda ma w sobie następną, dziew­czy­na zostaje matką i rodzi dziewczynkę, która dorasta i rodzi dziewczynkę, która rodzi dziewczynkę, która rodzi. Nigdy nieprzerwana nić odtwarzania rodu. Zastanawiam się, czy matki przychodzą do bidula, by uratować jedno z nas, czy też szukają ratunku dla siebie.

*

Kiedy ludzie lub rzeczy się zmieniają, ta zmiana pozostaje nie­widoczna dla postronnych obserwatorów. Jedynie dy­stans czasu umieszcza wszystko w perspektywie i pomaga nam odkryć zmiany.
     Co się zmieniło w moim życiu, od kiedy miałam osiemna­ście lat? Dziesięć? Pięć?…

*

Pamiętam, jak kiedyś w tramwaju Naja oparła mi głowę na ramieniu i po­czu­łam, jak ciężki był dla niej mijający dzień. Pocałowałam ją w czoło z na­dzie­ją ulżenia zmęczeniu. Uśmiechnęła się i wzięła mnie za rękę. W tym mo­men­cie doznałam wrażenia pełni. Każda z nas uzupełniała tę drugą; wle­wa­ła w nią swoją miłość jak w kruche porcelanowe naczynie i wypeł­nia­ła pustkę. […]   Jak wam nie wstyd! […]
     Było mi wstyd. W tym momencie poczułam prawdziwy, głęboki, bolesny wstyd wywołany tym, że na moment zrzuciłam opończę, która sprawia, że jestem niewidzialna, że pozwoliłam sobie na to, by być zwyczajną dziew­czy­ną. Dziewczyną, która jest jak wszystkie inne; dziewczyną, która kocha nie­za­leżnie od tego, czy jest w tramwaju, na ulicy czy w sklepie.
     Czy nasza miłość była inna? Tak. Była tak samo inna, nie­po­wta­rzal­na i jedyna, jak każda miłość na świecie.

*

Co jest rzeczywiste – to, co zostało skartografowane, czy to, co od tylu lat budzi w mojej świadomości koszmary?
     […]   Dławię się własnymi myślami i wszystko zwracam. Potem odczuwam ulgę i postanawiam: wszystkie mapy i globusy wyrzucę na śmieci. Zaraz jutro.

*

     — […]   Coś ci się wydarzy – jakaś trudność, nie wiadomo. Ale nic się nie bój! To minie i potem przyjdzie nowe życie, zobaczysz!
     — Lepsze?
     — Czy będzie lepsze, to nie wiem. Niektóre rzeczy, pani, nie są wypisane na dłoniach. One są tutaj – dotknęła najpierw swojego serca, potem głowy. – O niektórych rzeczach człowiek sam decyduje przez to, jak czu­je i myśli.
     — A dlaczego to musi być trudność? Czy nie może mi się zdarzyć coś dobrego, jakiś początek nowego życia?
     — Kto zwraca uwagę na dobre rzeczy, pani? Kto ma oczy, żeby je widzieć?

*

Rzeczy działy się, zanim zaczynały się dziać.

Natalia Delewa, Niewidzialni, przeł. Hanna Karpińska,
Wydawnictwo Wyszukane, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

Cztery minuty wystarczą, by pokochać nieznajomego. Spojrzenie przez granice to projekt Amnesty Inter­na­tio­nal Polska, rozpoczęty w 2016 roku. Związany on jest z teorią Arthura Arona, według której patrzenie sobie w oczy przez dokładnie cztery minuty zbliża ludzi bardziej niż cokolwiek innego w świecie.
     […]
     Kampania powstała w reakcji na nastroje panujące w wielu europejskich miastach w stosunku do rodzin przybywających w poszukiwaniu schronienia. Według organizatorów dość stanąć z kimś twarzą w twarz i po­patrzyć mu w oczy, by zobaczyć nie uchodźcę bez tożsamości, lecz człowieka takiego samego jak ty, który kocha, cierpi i marzy.

(tamże)

4618. Panna cotta (XXXIX)  //  Z oazy (XV)

Dla dzieci w wieku 3+. O byciu nieznośnym, o miłości, ale i o… śmierci.

Piękny w tej książce jest giender zastosowany w praktyce: Płeć Maxi i Mini nie ma w tej opowieści żadnego znaczenia, choć uczucia, wątpliwości i pytania mają zde­cy­do­wa­nie ludzką naturę.

Jabłonko, a dlaczego tę książkę wybrałaś? Bo rozumiałam cały tytuł. Bo bohaterami były duży i mały lisek. Bo okładka przypominała mi najpiękniejszą książkę o miłości rodzicielskiej, jaką mam na półce. Bo czułam pismo nosem, że będzie wspaniała?

A ilustracje? Boskie! — w każdym znanym mi języku. Ilustratorką jest sama Autorka.

Maxi entra e chiede:
«Oh perbecco, che succede?»
[Maxi wchodzi i pyta:
     — O, rany! Co się dzieje?]

*


[po lewej: Maxi (nim zaczął się hałas i opowieść) / po prawej:
[     — Jestem Mini, rozrabiaka, i nikt mnie nie kocha!]

*


[Maxi na to:
     — Moje Mini, / ale ja jestem z tobą!
I wiesz, że kocham cię
nawet jeśli… jesteś rozrabiaką.]

*


io per sempre ti amerò!»
[Maxi na to:
     — Rzecz jasna! / Między nami nie zmieni się nic.
Czy będziesz owadem czy nie… / będę cię kochać na zawsze!]

*


[     — A jeśli będę… / krokodylem?]

*


[ A jeśli odejdę, jeśli odejdziesz ty?
  Czy wówczas również nie będzie już miłości?
  A może ona przetrwa?
  Czy miłość istnieje zawsze?]

*

«Guarda come brillano
  le stelle nella notte
  benché molte di loro
  da tempo siano morte»
  [   — Popatrz, jak świecą / gwiazdy w nocy,
   chociaż wiele z nich / od dawna nie istnieje.]

«Finché le stelle splendono
  nel cielo buio e nero
  l’amore sarà vivo
  per sempre e per davvero.»
  [   — Tak długo jak gwiazdy lśnią
   na ciemnym, czarnym niebie,
   miłość będzie żywa
   na zawsze i naprawdę
.]

Debi Gliori, Ti voglio bene anche se…,
z j. angielskiego przeł. Chiara Carminati,
Mondadori Libri, Milano 2014.
(wyróżnienie własne)

*