piątek, maja 31, 2019

3296. w drodze

zostanę tu
     ile trzeba,
     ile się da,
nim odejdę.

póki jestem, rozkoszuję się
     smakiem*, dźwiękiem,
     kolorem**, ruchem,
Twoją obecnością w moim życiu.

______________
  * dziś: truskawek.
** dziś: truskawek.

*

w uerze zarżnęłam płytę z VII Symfonią Beethovena… czekam na nową… a póki co, marny jutiub — marny, bo nie można aspołecznie walnąć tak, by cały blok musiał się delektować — po cichu ta symfonia nie działa…

Ludwig van Beethoven, VII Symfonia A-dur op. 92.
(energetycznie to utwór-Imagine-Dragons początku XIX w.)

(1880+1415). Książka-przypadek

Pomylił mi się tytuł i szata graficzna z inną książką, na którą polowałam od początku roku. Nie ma przypadków! Że pomyłka zaszła, dotarło do mnie, gdy upolowałam tę właściwą w połowie czytania tej. Ta, już niepomyłka, razem z Mininawykami stanowią niezastąpiony duet, nawet jeśli — tak jak ja — jednej historii z tej książki nie łykniesz, pomimo dobrze nasmarowanego haczyka.

Gdy dłuuuugo czyta się książkę, trudno wybrać cytaty – niektóre, istotne na początku czytania straciły na wadze — a tu niezmiennie uparta jak osioł jestem i chcę mieć pod ręką tylko te najważniejsze. Chwilę to trwało. Wybrałam. Mogę spokojnie wrócić do Ziemiomorza, skoro równolegle czytam już tylko trzy inne książki.

[…] możliwość jest tylko jedna: żyj, jak chcesz.

*

Idąc powoli, też dotrzesz do celu.

*

Kiedy „nie możesz”, automatycznie zaczynasz szukać wymówek, powodów, żeby czegoś nie zrobić. Kiedy „nie robisz”, automatycznie zaczynasz szukać sposobów, żeby tak właśnie było — bo takim człowiekiem teraz jesteś.

*

Niewielkie sukcesy dają radość, ale i motywację.
     Dlatego masz już wszystko, czego potrzebujesz.
     Dlatego motywacja nie jest czymś, co można mieć. Motywacja jest czymś, co bierze się z ciebie, automatycznie, z dobrego samopoczucia, kiedy odnosisz małe sukcesy
.

*

Przestań się porównywać do siebie z przeszłości. Zacznij porównywać swoje obecne ja — bez względu na to, jak daleko udało ci się zajść we własnych oczach — z tym, co faktycznie można osiągnąć.
     Przestań spoglądać wstecz. Zacznij z niecierpliwością sprawdzać, jak daleko jeszcze możesz dotrzeć.

     I ciężko pracuj, żeby się tam dostać
.

*

Zacznij po cichu. Po prostu rób, co trzeba.

*

Każdy sukces jest skutkiem podążania trudniejszą drogą.

*

[…] prośba o pomoc jest w domyśle komplementem. Jeśli proszę cię o pomoc, to mówię ci, że wiesz coś, czego ja nie wiem, albo potrafisz zrobić coś, czego ja nie potrafię. Kiedy prosimy o pomoc, to tak, jakbyśmy mówili: „Doceniam twoją wiedzę/umiejętności/doświadczenie”.

*

Módlcie się tak, jakby Bóg troszczył się o wszystkich,
działajcie tak, jakby wszystko zależało od was
.

św. Ignacy Loyola

Jeff Haden, Mit motywacji, przeł. Kaja Gucio,
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2019.

Przeszłość jest cenna. Ucz się na błędach. Ucz się na błędach innych.
     A potem odpuść
.
     […] wszystko zależy od perspektywy. […]
     Przeszłość cię nie definiuje. Po prostu następnym razem będziesz wiedzieć, co zrobić inaczej.

*

Żeby odnieść sukces, nie trzeba być odważniejszym od innych. Trzeba tylko znaleźć siłę, żeby iść dalej. Strach paraliżuje, a działanie daje pewność i wiarę w siebie.

(tamże)

3294. Wyautowana w aucie

Pan Ciasteczko:
(wczoraj zgarnął Drzewko po rehabilitacji)

Jabłoń:
Wyautowałam się dziś.

Sadownik:
Wiedziałem, że to zrobisz!

Jabłoń:
(zdziwiona to mało!)
Skąd?

Sadownik:
Ja nie o tobie, tylko
o tym motocykliście przed nami.

czwartek, maja 30, 2019

3293. #worldmsday

każdego dnia znajdę sposób, by 
pomimo choroby, z uporem maniaka 
realizować moje marzenia. hawk!

jeśli miałabym wybrać jedną rzecz na temat mojej choroby, którą chciałabym, abyś przyjął do wiadomości — wybieram: zmęczenie.

#myInvisibleMS

nie jestem leniwa. nie olewam. nie jest mi wszystko jedno. nie czekam, aż coś zrobisz za mnie. bywam (eufemizm) zmęczona. niewyobrażalnie. bezgranicznie. beznadziejnie. i wiem, że trudno to zrozumieć.

*


ilustr. Doug Ankerman, źródło.

*

*

I was not cursed with this disease.
I was blessed to be strong enough
to carry this disease.

Kim Clark, źródło.

środa, maja 29, 2019

3292. spodziewaj się cudów i już!

spodziewaj się cudów!
jeszcze jakiś czas temu zabiłabym każdego, kto poczęstowałby mnie tym zdaniem… naprawdę? serio? w mojej sytuacji? żartujesz, prawda?

spodziewaj się cudów!
jakiś czas temu… tak, tak, koniecznie! proszę, niech ktoś mi powie, że jest lekarstwo na moją chorobę albo że moje wyniki badań wcale nie są moje, że zaszła pomyłka. o, to byłby prawdziwy cud! jestem na niego gotowa od zaraz.

spodziewaj się cudów!
przylazły do mnie te słowa na granicy snu i jawy. i posypały się cuda — pozbierałam wszystkie z wdzięcznością, choć nie wszystkie wymieniam poniżej. ja z suką dwa kwadranse po wschodzie słońca na spacerze. poranna porcja ćwiczeń przyniosła radość, która była preludium do rozkoszowania się smakiem kawy i czytanej książki — wciąż w porannej ciszy. nieśpieszny prysznic. przyjęłam pomoc Sadownika, by znaleźć się w centrum miasta na mojej sesji z Akuszerem. zjadłam pyszny obiad. piłam fantastyczną czekoladę. wysiadłam z autobusu i trzy metry dalej zatrzymałam się, by podziwiać pracującego czarnego labradora. a gdy dotarło do mnie, że niewidomy chce przejść na drugą stronę ulicy, zaproponowałam pomoc — szliśmy: cztery nogi, cztery łapy i dwa kije — rozstając się, serdecznie życzyliśmy sobie miłego popołudnia. pracowałam. wróciłam komunikacją miejską do domu. a podczas jazdy pierwszym autobusem w stronę ula, szykującą się do wysiadania, młodą dziewczynę zapytałam, co czyta, bo widziałam wcześniej, że w dłoniach miała pięknie wydaną książkę. Susan Sontag! porozmawiałyśmy o innych wspaniałych Jej książkach. gdy Młodość wysiadała, życzyłyśmy sobie dobrego wieczoru. łomolę poniższym już prawie miesiąc, ale dziś szczególnie głośno (i już wiem, że muszę mieć pod ręką w autobusie)… samodzielność, nawet jeśli ograniczona i wymagająca czasu, jest dla mnie cudem! hawk! a dzień się jeszcze nie skończył…

Imagine Dragons, Whatever It Takes.

wtorek, maja 28, 2019

3291. Jeszcze jedno dziewictwo precz!

Najpierw.
Przeczytałam poniższe słowa i wiedziałam, że czas na utratę fantasy-dziewictwa wybił wielkim bim-bam. Ten we mnie, co algebrę wyższą uwielbia — choć nie spotykamy się od dekad — zawył z rozkoszy i zakochał się w tym cytacie:

Dwa plus jeden daje trzy. Dwaj bracia zawodzą, trzeci wypełnia misję. Akcja powoduje reakcję. Los, Szczęście i Konieczność są tak samo nieubłagane w Śródziemiu jak w Kolonosie albo Dakocie Południowej. Opowieść fantastyczna zaczyna się tutaj, a kończy tam (lub z powrotem tutaj), gdzie doprowadziły ją subtelne i nieuniknione powinności sztuki narracji. W głębi, na skale macierzystej, rzeczy są takie, jakie muszą. To tylko wszędzie powyżej tego podłoża nic nie musi być takie, jakie jest.

Ursula K. Le Guin, Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne,
przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

Potem.
Z Połówką Duetu rozmawiałam, a gdy usłyszałam: będzie ci się podobać, nie miałam już żadnych wątpliwości. W środę wieczorem rzuciłam cztery inne książki, które czytam. Zachwyciłam się, widząc, kto zajął się tłumaczeniem tej, a zaraz potem byłam wsiąknięta w czytanie, by w niedzielę wieczorem „być po” i mieć szybciutko upolowany cały cykl (bo wyszedł w jednym zbiorze).

Fantasy.
To dla mnie… książki głęboko filozoficzne — podzieliłam się wrażeniem z Sadownikiem. Obśmiał się, ale mnie nie wyśmiał. Pozostałam z — robiącymi coś w środku — pytaniami: jakie jest moje prawdziwe imię? jakie jest prawdziwe imię Sadownika? oraz odpowiedzialnością, by każdego dnia być otwartą na odpowiedzi.

Ged stał przez chwilę bez ruchu, jak ktoś, kto dowiedział się wielkich nowin i musi rozszerzyć swą duszę, aby je przyjąć.

*

Albowiem magia zawiera się w tym właśnie, w prawdziwym nazywaniu rzeczy. […] Wielu magów o wielkiej mocy — powiedział wtedy mistrz — spędziło całe życie na odkrywaniu imienia jednej tylko rzeczy — jednego tylko zgubionego albo ukrytego imienia.

*

     — Aby słowo mogło być wymówione — odpowiedział powoli Ged — potrzebne jest milczenie. Przedtem i potem.

*

Człowiek o czarnoksięskich zdolnościach wcześnie się uczy, że w gruncie rzeczy niewiele z jego spotkań ma przypadkowy charakter, niezależnie od tego, czy prowadzą do dobrego, czy do złego.

*

[…] wierzył, że człowiek mądry to taki, który nigdy nie stroni od innych żywych stworzeń, niezależnie od tego, czy posiadają mowę, czy też nie; i później długo starał się nauczyć tego, czego można się nauczyć w milczeniu z oczu zwierząt, z lotu ptaków, z wielkich powolnych poruszeń drzew.

*

A prawda jest taka, że im bardziej rośnie prawdziwa moc człowieka, im bardziej poszerza się jego wiedza, tym bardziej zwęża się droga, którą może on kroczyć; aż wreszcie niczego już nie wybiera, lecz czyni tylko i wyłącznie to, co musi czynić

*

Jeśli będziesz szedł przed siebie, jeśli nie przerwiesz ucieczki — dokądkolwiek uciekniesz, wszędzie napotkasz niebezpieczeństwo i zło, ono bowiem cię popycha, ono wybiera dla ciebie drogę. To ty musisz wybierać. To ty musisz poszukać tego, co ciebie szuka. Musisz ścigać to, co ciebie ściga.

*

[…] szukaj swego źródła i tego, co leży przed źródłem. Tam spoczywa twoja nadzieja na odzyskanie siły.

*

Nareszcie, po tym długim, gorzkim, zmarnowanym okresie, wiedział raz jeszcze, kim jest i gdzie się znajduje.

*

Wszystko tutaj było na swoim miejscu, spokojne i pewne; toteż Ged, rozglądając się po oświetlonej ogniem komnacie, powiedział:
     — Oto jak powinno się żyć — i westchnął.
     — Cóż, to tylko jeden z dobrych sposobów – powiedział Vetch. — Są i inne
.

*

[…] nazywając cień swej śmierci swoim własnym imieniem, uczynił siebie całością: człowiekiem; kimś, kto znając swoje całe, prawdziwe ja, nie może zostać wykorzystany ani zawładnięty przez żadną inną moc poza samym sobą, i kto przeżywa dzięki temu swoje życie w imię życia, a nigdy w służbie zniszczenia, cierpienia, nienawiści lub ciemności. .

*

Przynosisz wieści czy sam jesteś wieścią?

*

Czekaj. Dojrzałość to cierpliwość. Biegłość to cierpliwość dziesięciokrotna.

*

Aby słyszeć, należy milczeć.

Ursula K. Le Guin, Czarnoksiężnik z Archipelagu, tom 1. cyklu Ziemiomorze, przeł. Stanisław Barańczak, Prószyński i s-ka, Warszawa 2010.

3290. Opierzony zachwyt

co mnie dzisiaj poruszy, zadziwi, zachwyci?
zaciekawione ciszą poranka pytanie. przyszło do mnie. przyszło z samego rana. czekałam. byłam ciekawa, co to będzie. i proszę!

takie cudo! gapię się i widzę zachwycającą precyzję ruchu, który dzieje się na moich oczach w tej nieruchomej fotografii. widzę Maga, Skrzydlatego Nauczyciela skupienia, determinacji i bycia tu i teraz, Pan Szpak:


fot. Saxifraga, fragment.

*

     — Kiedy zacznie się moja nauka, panie?
     — Już się zaczęła – odpowiedział Ogion
.
     […]
     — Ale ja się jeszcze niczego nie nauczyłem!
     — Bo nie zdałeś sobie jeszcze sprawy, czego uczę — odparł mag
[…].

Ursula K. Le Guin, Czarnoksiężnik z Archipelagu,
przeł. Stanisław Barańczak, Prószyński i s-ka, Warszawa 2010.

poniedziałek, maja 27, 2019

3289. Jest takie miejsce w Polsce

Wiele już razy przejeżdżaliśmy obok tego miejsca. Myślę o nim: Skandynawski Spot, bo rządzi tam międzyludzkie zaufanie, a nie arcypolska podejrzliwość. Można tam kupić jabłka z sadu — bierze się worek, a odliczony pieniążek wrzuca do dziurki. Nie ma tam żywego człowieka.

Wczoraj, wracając z Małej Danii, postanowiliśmy zatrzymać się. Kupiliśmy dwa gatunki jabłek i worek gruszek. I już wiemy, że Skandynawski Spot to dla nas miejsce z duszą, obowiązkowe podczas wracania do ula.

piątek, maja 24, 2019

3287. Chwile ciszy w sercu (II)

skulona. schowana przed światem. uzdrawiającym pytaniem:
     — czego poszukujesz?
leczyłam się. świeżutka kreska Kaan pomogła rozpocząć proces wracania do siebie z miejsca, w którym jest się zlekceważonym, niezauważonym, olanym, a przynajmniej tak się czuje, dopóki nie wróci się do siebie.

Kaan.

Ged ujrzał schowane w fałdach płaszcza skulone, śpiące zwierzątko, które wpełzło tam w poszukiwaniu ciepła.

*

Stał w środku świata.

*

Dalej więc, zabierz się do pracy. Wykonuj ją jak należy. To wszystko, co możesz zrobić.

Ursula K. Le Guin, Czarnoksiężnik z Archipelagu,
przeł. Stanisław Barańczak, Prószyński i s-ka, Warszawa 2010.

czwartek, maja 23, 2019

3286. Chwile ciszy w sercu

poranny korytarz.
cichy, pusty. bez studentów.
i takie nieme cudo.

fragm. ikebany. pozostałości 
po Nocy Muzeów.

*

Ale nie wolno ci zmieniać ani jednej rzeczy, ani jednego kamyka, ani jednego ziarnka piasku, dopóki nie będziesz wiedział, jakie dobro i zło wywoła ten czyn. […] Zapalić świecę znaczy rzucić cień… — Spojrzał znów na kamyk. — A poza tym, skała jest niezłą rzeczą, wiesz? — rzekł mniej uroczystym tonem. — Gdyby wyspy Ziemiomorza były całe z diamentu, wiedlibyśmy na nich ciężki żywot. Ciesz się złudzeniami, chłopcze, i pozwól, aby skały były skałami.

Ursula K. Le Guin, Czarnoksiężnik z Archipelagu,
przeł. Stanisław Barańczak, Prószyński i s-ka, Warszawa 2010.
(wyróżnienie własne)

środa, maja 22, 2019

3285. Deseczki (I)

najtrudniej maluje się twarze… powiedziała jakiś czas temu Kaan i wytłumaczyła dlaczego. mój zachwyt nie należy do trudnych — jest łatwy, ale niebanalny, bardzo przyjemny i nieustający.


Kaan.

wtorek, maja 21, 2019

3284.

oczekiwania.
nic lepiej i bardziej nie popsuje ci dnia czy życia.

     oczekiwania twoje wobec innych — próbuj, Syzyfie!
     oczekiwania innych wobec ciebie — można wyśmiać, przemilczeć lub olać.
     oczekiwania, jakie masz wobec siebie, mogą urządzić ci piekło na Ziemi — po co ci to?

Michał Anioł, Stworzenie Adama, 1511.
(fragmencik)

niedziela, maja 19, 2019

3283. Zastrzał literkowy

Samochód-niespodzianka: maluch z silnikiem Ferrari. Książka-granat: mały format, tylko sto stron i zostajesz z lejem po bombie w sercu. Kosińska w swych literkach taka jest i dobrze o tym wiedzieć, nim się podejdzie do opisywanych przez nią światów.

Kaan trzyma rękę na pulsie, byśmy żadnej książki Autorki nie przegapiły. I choć swoje zdanie w sprawie bezów w świecie tych, co tylko parę chromosomu 21. mają, wyraziłam dawno temu, to Beza mnie przewróciła (i słusznie!). I Kaan wiedziała, że tak będzie.

Od tygodnia katolik brzmi jak obelga (i słusznie!). Po tej książce trzeba ustać w roli zdrowy człowiek i przyznać: jesteśmy barbarzyńcami — każdy proporcjonalnie do możliwości, preferencji i wrażliwości, nawet jeśli tylko raz w życiu, przez ułamek sekundy i wyłącznie myślą, a nie uczynkiem — w co ja oczywiście nie uwierzę.

Ludzie z dodatkowym chromosomem.
     Jak można mieć czegoś więcej, a jednocześnie znaleźć się na życiowym minusie? Z czymś, a jednak bez czegoś? Czego? Waszego rozumu?
     Bez, każdy jest bez czegoś, choć się tego nie widzi
.

*

Czy rzeczywiście słuchamy innych, a może raczej naszego wyobrażenia o tym, kim są?

*

Lubiłam poznawać coś nowego. […] człowiek musi poznać coś, czego nie znał wcześniej, bo wtedy też uczy się, kim jest.

*

Wieczne zapominanie, przypominanie, powroty. Odnajduję siebie zmienioną. Jak drzewo, które nasza gospodyni posadziła przed blokiem. Wciąż się zmienia w czasie, na ile się da.

*

Opieramy się na sobie jak elementy rusztowania. Nie ma innego życia.

*

Mówię „NIE!”, czyli milczę, bo nie wiem, co mam powiedzieć, bo nie wiem, jak się wydostać z tej klatki, zamknięta w bańce pomocy, bez której nie poradzę sobie w życiu.

*

Wytykają mnie palcami. Rodziny, które przyjechały na komunię innych dzieci, patrzą się. Mama udaje, że nic nie widzi. Ksiądz udaje, że nic nie widzi. Ja widzę i nie umiem udawać.

*

Nie wstydzę się tego, kim jestem, choć często chciałabym być kimś innym. To są dwie różne sprawy i ludzie tego chyba nie rozumieją.

*

Wzywało mnie życie, kierowało moimi krokami. musiałam iść.

*

Coraz większa niezależność, nawet jeśli tylko myśli, oznacza nieobliczalność. Wolność prowadzi do decyzji, a te wywołują konsekwencje.

Kinga Kosińska, Beza, w serii Biała Plama,
Wydawnictwo Linia, Warszawa 2019.

sobota, maja 18, 2019

3282. Dotknięta

Książki tej Autorki w Polsce wychodzą wyłącznie w „papierzu”. Normalnie olewam wydawnictwa reprezentujące taką postawę, ignorując książkę. Ale nie w przypadku Linde. Choć wciąż czeka na półce jedna jej opowieść, tę musiałam mieć tak szybko, jak się da. Ostatnią rzeczą, którą wczoraj zrobił Sadownik, nim w godzinę doszedł do 39,5°C, było odebranie gdzieś na mieście i przyniesienie do ula tej przepięknie wydanej książki.

Okładką zachwycałam się po wielokroć — przed czytaniem, w trakcie i po wszystkim — głęboka matowa czerń, połyskująca czerwień, oszczędność kształtów, która z każdym rozdziałem nabiera głębi. Jak zwykle (w przypadku Autorki) dobry papier — tak wydane książki cudownie trzyma się w dłoniach.

Rzuciłam wszystko inne, co czytam, bo gdy się zacznie tę książkę, nie można się oderwać. Sadownik faszerowany lekami spał, a ja pochłaniałam, nie mogąc odłożyć na później. Teraz? Teraz niecierpliwie czekam na wrażenia Kaan po byciu z tą opowieścią.

Miałam głęboką nadzieję, że będzie to nasza wspólna szczelina, więc zaczęłam mówić: mówi się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, ludzie mówią, że takie rzeczy umacniają, ale nie bardzo wiem, ile taka siła miałaby być warta. Jak sądzisz? Popatrzyła na mnie takimi niezgłębionymi oczami: nie, niektórych doświadczeń nie chce się mieć, niezależnie od tego, co ci dają.

*

Więc milczałam i on milczał, jak się milczy, gdy nie nadszedł czas na wyjawienie tajemnic, które wcześniej czy póżniej trzeba będzie wyjawić.

*

Myślałam o tym, co Grace przed chwilą powiedziała, czy naprawdę można być samemu odpowiedzialnym, czy nie jesteśmy wszyscy spleceni tak, że jeśli pociągnie się za jakąś nitkę, to zaraz inna nitka poruszy się gdzieś indziej? A jeśli pociągnęło się za jakieś oczko, to dlatego, że już kilka innych się spruło? Czy w ogóle da się odróżnić człowieka od innych ludzi? Musi tak być, bo czym byłaby samotność?

*

Może było tak, że najpierw zakochałam się w tej, którą była kiedyś, a długo potem w tej, którą się stała.

*

To w wyobraźni, w dzień i w nocy, dokonują się zmiany. Ale co się zmienia i jak, dowiadujemy się dopiero po fakcie.

*

Ten gest włączył we mnie ciepło, o którym nie wiedziałam, że wciąż je mam, gazowana krew, którą potrafi obudzić tylko skóra drugiego człowieka.

*

Kiedy wszystko na pozór wydarza się nagle, kiedy to, co dobrze znamy, pojawia się w nowej postaci, trudno rozpoznać siebie i innych. To bolesne błądzenie, jedyne, czego człowiek pragnie, to żeby czas się zatrzymał, aż człowiek znów się rozpozna w tym, co kiedyś było takie komfortowe i bezpieczne.

*

To, że zdawała się nie rozumieć, co się we mnie dzieje, pojmowałam tylko tak, że wcześniej czy później mnie skrzywdzi. Jeśli nie za pomocą noża, to czasu.

*

Nie mam pojęcia, które kłamstwa sprawiają, że jesteś w stanie co rano wstać z łóżka.

*

Dlaczego nie powiedziałaś tego wcześniej? Jej głos był ostry: bo niektóre rzeczy są zbyt trudne.

*

Nikt nie wychodzi bez szwanku ze swoich doświadczeń.

*

Czym jest miłość, jeśli nie zgodą na to, co niemożliwe. Przecież ja też mam swoje tajemnice.

*

[…] pozwoliłam im patrzeć. Oto moje nieszczęście, myślałam, bierzcie, ile wlezie. A jeśli chcecie użyć mojego cierpienia, żeby przykryć własne życia, proszę bardzo. Siorbcie w siebie fantazje o tym, co takiego mi się przytrafiło, żebyście mogli porównać i upewnić się, że nigdy nie znajdziecie się tam, gdzie ja się znalazłam. Ale wierzcie mi. W każdej chwili, każdy może stracić wszystko. To cierpienie jest tak samo wasze, jak i moje, nie jest ani święte, ani tajne. Pękanie jest tak samo trywialne jak kupowanie dzieciakom cukierków w sobotni wieczór.

*

Ta sama młoda dziewczyna ustąpiła mi miejsca w autobusie, kiedy weszłam, utykając, ale odwróciła się, zanim zdążyłam się uśmiechnąć. Idiotyczne rozczarowanie. Być tym, który pomyślał o kimś coś więcej, niż tamten pomyślał o tobie.

Ida Linde, Mama mordercy,
przeł. Justyna Czechowska, Lokator, Kraków 2019.

suplement niedzielny (19.05.2019)
Kaan już przeczytała. Zwróciła uwagę na poniższy cytat. Nie wiem, jak to się stało, że go pominęłam. Teraz? Teraz czekam na wrażenia Georginii. A może czekamy razem z Kaan? My dwie dotykające już tej książki i przez nią dotknięte.

Powiedziałyśmy coś nieznacznego, czasem to nie znaczenie słów odgrywa rolę, ale fakt, jak rozciągają nitki pomiędzy ustami. Ważne, że powstaje siatka, w którą można schwytać to, co rzeczywiście ma sens.

(tamże)

3281. Zachwyt

Przechodzę z Heniutką koło tych irysów minimum dwa razy dziennie. Od lat. (W kwitnieniu, w uśpieniu). Ale dopiero dziś dojrzałam tynk, który zaraz za nimi. Faktura i kolor — tak pięknie podkreślają urodę kwitnącego zielska.

[…] kiedy wyjrzysz przez moje okna, a nie swoje, to jakbyś zgodził się na maleńki niuans, a czasem to ten maleńki niuans odmienia wszystko.

*

Mieszkaliśmy w tym mieszkaniu, a za każdym razem, gdy wchodziłam przez próg, myślałam: dom.

Ida Linde, Mama mordercy,
przeł. Justyna Czechowska, Lokator, Kraków 2019.

piątek, maja 17, 2019

(3080+200). Dwieście wpisów później, czyli dziś

niepewność,
niełatwość.

są teraz moim chlebem powszednim. co dnia, od 4:50.

     — teraz? — coś we mnie zarechotało — zawsze tak było.
     — no tak — przyznałam — ale dopiero teraz to wiem i rozumiem.

____________
‡ pewna jest tylko śmierć, a łatwe tylko to, co już się umiesz.

*

ale, ale…
no właśnie!

Kiedy wkładasz w coś czas i wysiłek, kiedy robisz postępy, kiedy zdobywasz pewien poziom umiejętności, stajesz się tym, co starasz się osiągnąć.
     To stawanie się to wspaniałe uczucie, ponieważ się na to zasłużyło
.

*

Skoncentruj się na tym, co trzeba zrobić, a każdy dzień, kiedy będziesz się tego trzymać, przyniesie ci zadowolenie.

*

Marzenia szybko umierają, jeśli się ich nie karmi.

Jeff Haden, Mit motywacji, przeł. Kaja Gucio,
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2019.

*

Barbara Wrońska, Nieustraszeni.

jesteśmy nieustraszeni.
wciąż mamy ten dobry czas,
by zmieniać wszystko jeszcze raz
.

czwartek, maja 16, 2019

3279. Pantoflarz stulecia

Pan Ciasteczko & Jabłoń:
(wczoraj wieczorem omawiali
potrzeby logistyczne przyszłego tygodnia
)

Jabłoń:
(już dawno zarezerwowała sobie cały
przyszły piątek u Sadownika
)

Pan Ciasteczko:
(informuje, że w przyszły czwartek będzie wieczorem
zawodowo poniewierał się, po czym dodaje
)
Pamiętam, że piątek jest Twój. Już zapowiedziałem chłopakom,
że będę się oszczędzał. Zwaliłem na ciśnienie.
Nie jestem wystarczająco odważny,
by powiedzieć, że jestem pantoflarzem.

Jabłoń:
(ryknęła śmiechem)
Ty, pantoflarzem? Dobre!

środa, maja 15, 2019

3278.

Na korkowej tablicy wypatrzyłam powieszony czarno-biały wydruk. Upłakałam się jak norka, a potem zamyśliłam nad wspaniałym drugim dnem obrazka. I wiedziałam, że muszę tu mieć Snoopy’iego.

Skoro ktoś wydrukował, musi być w sieci, pomyślałam. Oczywiście, że jest.

(źródło)

wtorek, maja 14, 2019

3277. Matko Bosko, zimno, mokro

zimno. mokro. w wigilię Zimnej Zośki.
zbyt zimno. zbyt mokro. wieczorem.
tylko gorąca kąpiel… a potem książka.

*

ci dwoje, rozmawiają czy 
słuchają audiobuka? od rana 
chwytają mnie za serce.

ilustr. Lucia Stewart.

*

Tak naprawdę motywacja jest rezultatem. Motywacja to duma z pracy, którą już się wykonało, a to napędza gotowość, żeby zrobić jeszcze więcej.

*

Dobre samopoczucie bierze się z zaangażowania.

Jeff Haden, Mit motywacji, przeł. Kaja Gucio,
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2019.

poniedziałek, maja 13, 2019

3276. W trudnym czasie (II)

Ursula K. Le Guin:
Aby poradzić sobie z problemami, które masz,
potrzebujesz Smoka.

Jabłoń:
(w swoim śnie zdębiała, słysząc te słowa)

Ursula K. Le Guin:
(widząc, pewnikiem głupawą, minę Jabłoni dodała)
Dużego i Wolnego* Smoka!

Jabłoń:
(dwa dni ze snem łaziła, nim poprosiła Kaan o Smoka)

______________
* tzn. autonomicznego, dzikiego, nie zniewolonego.

Autorka: Kaan.

Kaan:
I myślę, że to raczej smoczyca.

*

Dlaczego rzeczy są, jakie są? Czy muszą takie być? Jakie by mogły być, gdyby były inne?”. Stawiając takie pytania, przyznajemy, że rzeczywistość może być przypadkowa, a przynajmniej dopuszczamy możliwość, że nasza percepcja rzeczywistości może być niepełna, nasza interpretacja jej arbitralna albo błędna.
     Wiem, że dla filozofów to, co mówię, jest dziecinnie naiwne, ale mój umysł nie może lub nie chce podążać za filozoficzną argumentacją, a zatem muszę pozostać naiwna. Dla zwykłego umysłu, niewyćwiczonego w filozofii, pytanie: Czy rzeczy muszą być takie, jakie są / jakie są tu i teraz / jakie nam powiedziano, że są, może być ważną kwestią. Otworzenie drzwi, które były zamknięte, to ważny akt
.

*

[…]  pytanie nie ma sensu, jeśli ktoś naprawdę nie chce się czegoś dowiedzieć.

*

Mamy już wszystkie wielkie powieści, jakich teraz potrzebujemy, a w tej właśnie chwili jakiś człowiek — mężczyzna lub kobieta — pisze nową, o której nie dowiemy się, jak była nam potrzebna, dopóki jej nie przeczytamy.

*

Dopóki sami nie ruszyliśmy w tę podróż, nie zrozumieliśmy niczego.

*

Pytanie 14: „Czy realizujesz swoje ukryte pragnienia?”. Znowu mnie poraziło. W końcu nie zaznaczyłam Tak, Częściowo ani Nie, tylko dopisałam: „Nie mam takich; moje pragnienia są rażąco widoczne”.

Ursula K. Le Guin, Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne,
przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.
(wyróżnienie własne)

3275. Czytane w trudnym czasie (I)

Dwie osoby, Duet, który bardzo cenię, jest bezpośrednim słodkim „winowajcą” tego czytania. Już nie jestem pewna, czy pierwsza z tych osób, a może druga ceni sobie twórczość tej Autorki. To właśnie istnienie tego Duetu, samo w sobie, było dla mnie rekomendacją, by zajrzeć do tej książki.

Nie ma to, jak czytać słowa mądrej, starej kobiety, która niejedno widziała, przeżyła, przemyślała i nie boi się powiedzieć. Wszystko w książce jest aktualne, choć od zapisania słów minęło kilka lat. Szkoda, że Autorka już niczego, co dzieje się na świecie, nie skomentuje. Każdy z wybranych przeze mnie cytatów mógłby być najważniejszym i jedynym, nad którym warto zadumać się na dłuższą chwilę.

Dawne, prymitywne Dobre Miejsca były kompensacyjnymi wizjami kontrolowania tego, czego nie możemy kontrolować, posiadania tego, czego nie mamy tu i teraz — uporządkowane, spokojne niebo; raj godzin; wymarzony zamek na piasku. Droga do nich była prosta, choć dramatyczna. Umierało się.

*

[…] sztuka jest głębsza niż koncepcje białych lub czarnych, kobiet lub mężczyzn, Amerykanów i nie. Istoty ludzkie niekoniecznie istnieją wewnątrz (albo pasują do) sztywnych rasowych, płciowych czy narodowych pudełek, w których często bez namysłu je umieszczamy. Błędem jest wymaganie od literatury, by wzmacniała takie konstrukcje. Literatura to dziedzina, gdzie się uwalniamy.
     Potrójne hura i amen
.

*

Demokracja, usilnie negując fakt nierówności, pozwala nam w zaskakującym zakresie zachowywać się, jakby nierówność nie istniała. Ale istnieje i my to wiemy. Jest więc naszym obowiązkiem dbać o to, żeby ta nierówność była jak najmniejsza, nie zgadzać się, żeby założenie nierównej wartości redukowało nasze zwykłe człowieczeństwo, choćby niewiele, choćby nawet przez nierozważne słowo.

*

To kwestia moralnie problematyczna, kiedy osobista decyzja mylona jest z osobistą opinią. Decyzja godna tej nazwy oparta jest na obserwacji, informacji o faktach, na intelektualnej i moralnej ocenie. Opinia — tak kochana przez prasę, polityków i sondaże — wcale nie musi się opierać na informacji. W najgorszym przypadku, niekontrolowana ani przez osąd, ani tradycję moralną, osobista opinia może nie odzwierciedlać niczego oprócz ignorancji, zazdrości i lęku.

*

Myślę, że feminizm istnieje i wciąż będzie istniał wszędzie tam, gdzie kobiety pracują — na swój własny sposób – ze sobą nawzajem i z mężczyznami, i gdzie tylko kobiety i mężczyźni kwestionują męskie definicje wartości, odrzucają wykluczenie płciowe, afirmują współzależność, odrzucają agresję i poszukują wolności, zawsze.

*

[…] energia kobiecej solidarności pochodzi z chęci i potrzeby wzajemnej pomocy oraz — często — z prób uwolnienia się spod ucisku. Nieuchwytność jest istotą płynności.
     Kiedy więc wzajemna współzależność kobiet postrzegana jest jako zagrożenie dla uzależnienia kobiet od mężczyzn, dla przypisanej kobietom roli rodzącej i wychowującej dzieci, służki rodziny i mężczyzn, łatwo jest stwierdzić, że coś takiego nie istnieje. Kobiety nie mają poczucia lojalności, nie rozumieją, na czym polega przyjaźń, i tak dalej. Zaprzeczenie w rękach lęku staje się skuteczną bronią. Idea kobiecej niezależności i współzależności spotyka się z szyderczą nienawiścią ze strony i mężczyzn, i kobiet, które męską dominację uznają za korzystną dla siebie. Mizoginizm w żadnym razie nie występuje wyłącznie wśród mężczyzn. Żyjąc w „męskim świecie”, wiele kobiet nie ufa sobie nawzajem i obawia się siebie o wiele bardziej niż mężczyźni
.

*

[…] I sądzę, że ten sposób myślenia, jaki w końcu przyjmujemy, myślenia, jak zmienić cele z ludzkiej dominacji i nieograniczonego wzrostu na ludzką zdolność przystosowania się i długookresowe przetrwanie, to właśnie przejście z yang do yin. Obejmuje więc zgodę na niestałość i niedoskonałość, cierpliwość dla niepewności i prowizorki, przyjaźń z wodą, ciemnością i ziemią.

*

Są ludzie, którzy potrzebują pomocy.
      Są ludzie, którzy im jej odmawiają, powtarzając, że Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają, albo że biedni i bezrobotni to tylko bezużyteczne obiboki okradające opiekuńcze państwo.
      Są ludzie, którzy nie przeczą istnieniu ubóstwa, ale nie chcą o nim wiedzieć, bo to straszne i co można na to poradzić?
      Ale są też tacy, którzy pomagają
.

*

Starość to nie stan umysłu. To sytuacja egzystencjalna. Czy rozmawiając z kimś sparaliżowanym od pasa w dół, powiedzielibyśmy: „Och, wcale nie jesteś kaleką! Jesteś tylko tak sparaliżowany, jak sam uważasz! Moja kuzynka złamała kiedyś kręgosłup, ale wzięła się w garść i teraz trenuje do maratonu!”?
     […] Strach rzadko jest rozsądny i nigdy łagodny. Zresztą, kogo właściwie pocieszają? Naprawdę chodzi im o zgreda?
      Tłumaczyć mi, że moja starość nie istnieje, to tłumaczyć, że ja sama nie istnieję. Wymażesz mój wiek, to wymażesz moje życie — mnie
.

*

Starość jest dla wszystkich, którzy do niej dotrą. Wojownicy starzeją się tak samo jak mięczaki. Właściwie mięczaki mają większą od wojowników szansę, by się zestarzeć. Starość jest dla zdrowych, twardych, dzielnych, chorych, słabych, tchórzliwych, niekompetentnych. Dla ludzi, którzy co rano przebiegają piętnaście kilometrów, i dla takich, którzy żyją na wózku. Dla tych, którzy krzyżówkę z londyńskiego „Timesa” rozwiązują długopisem w dziesięć minut, i takich, którzy nie bardzo pamiętają, kto jest obecnie prezydentem. Starość mniej jest kwestią sprawności i odwagi, a bardziej szczęścia, czyli długowieczności.

*

[…] jeśli nie można poprosić obywateli, by zrezygnowali ze steku we wtorki, jak można prosić przemysł i korporacje, by zrezygnowały z ogromnych i natychmiastowych zysków, jakie przynosi im destabilizacja klimatu i niszczenie środowiska? Wydaje się, że zrezygnowaliśmy z patrzenia na dłuższy dystans. Że postanowiliśmy nie myśleć o konsekwencjach, o przyczynach i skutkach. Może dlatego czuję się jak wygnaniec. Bo dawniej żyłam w kraju, który miał przyszłość.

*

Charles zbliżył się na odległość ciosu.
     Grzechotnik i ja nie spuszczaliśmy się nawzajem z oczu. Żadne z nas się nie poruszyło.
     — Nie mogę — stwierdził Charles.
     — Też nie mogę — odpowiedziałam.
     — Więc co robimy? — zapytał.
     Grzechotnik zastanawiał się pewnie nad tym samym
.

*

Nauka, błogosławieństwo, może przyjść nietypową ścieżką, sposobem, jakiego nie oczekujemy, nie pragniemy i nie rozumiemy. Możemy tylko o nim rozmyślać.

*

Siedzę na szorstkich czarnych stopniach i staram się odgadnąć sekret, jaki kryją. Nie potrafię.
     Kryją go
.

Ursula K. Le Guin, Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne,
przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

Nic dziwnego, że dzieci wciąż pytają: „Daleko jeszcze?”. Bo dzieci już tam są. To tylko zabiegani rodzice nie są, muszą mieć te wielkie odległości między miejscami, muszą jechać i jechać, i jechać, żeby tam dotrzeć. Dla dziecka to nie ma sensu. Może dlatego nie widzą krajobrazu. Krajobraz to coś, co leży pomiędzy.
      Trzeba lat, żeby nauczyć się żyć pomiędzy, żeby zorganizować sobie relacje między rzeczami, żeby pojąć ich sens
.

*

O wiele łatwiej jest obwiniać dorosłych, niż stać się jednym z nich.

*

Jakkolwiek świadomi jesteśmy traconych z wiekiem swobody, wyczulenia i radości, nie tak przeżywamy pełny ludzki żywot, że zatrzymujemy się na którymś etapie, ale stając się wszystkim, co czeka w nas, by się stać.

*

Kiedy widzi się osobę, która przeżyła na tym świecie zaledwie dwa lata, jak szuka i znajduje w nim swoją drogę, jak jej ufność wynagradzana jest prawdą, a ona ją akceptuje — to zaiste piękny obraz. I skłonił mnie do rozmyślania przede wszystkim o tym, jak niesamowicie dużo uczymy się od dnia urodzin po dzień ostatni — poczynając od tego, gdzie są koniki, aż po narodziny gwiazd. Jakże bogaci jesteśmy w tę wiedzę i we wszystko wokół nas, czego jeszcze możemy się nauczyć. Jesteśmy krezusami.

(tamże)

niedziela, maja 12, 2019

3274. Życie (II) z psem

Jabłoń:
(wskutek przeczytanej lektury
zamarzyła jajka na miękko
)

Sadownik:
(stuka w pierwsze w specjalnym kieliszku,
drugi, trzeci fragment skorupki zdejmuje i minę robi
)

Jabłoń:
Tylko nie mów mi, że pod skorupką
znalazłeś już psią sierść!

*

Cały sens jajka na miękko polega na pewnych trudnościach w jedzeniu, na uwadze, jakiej wymaga ta czynność, na ceremonii.

*

Doświadczanie jajka na miękko jest każdego ranka takie samo, a jednak zawsze inne. Pozostaje nieskończenie interesujące. Nieodmiennie smakowite, dostarcza niewielkiej, ale znaczącej dawki wysokiej jakości protein. Czegóż można chcieć więcej?

Ursula K. Le Guin, Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne,
przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

3273. Życie (I)

Kaan:
(w piątek jakby czując pismo nosem)
Kiedy coś znienacka wyszarpie spod nóg dywanik z napisem „poczucie kontroli*”… Zachwianie, czasem upadek. Wstajesz, stoisz na podłodze, bez butów. Zmienia się. Zmienia się kontakt z podłożem, ziemią, sobą, życiem. Stoisz bez izolacji, stoisz bardziej, czujesz bardziej.

Jabłoń:
(od środy bez jakichkolwiek dywaników
pod stopami, usiłuje wstać
)

Kaan:
Nie spiesz się ,
poczuj każdy paluszek,
kawałek po kawałku.

__________________
* w oryg. poczucie nieśmiertelności, ale dywanika z tym napisem to Jabłoń już nie pamięta.

*

Lęk u osoby o moim temperamencie jest zjawiskiem endemicznym i nieuniknionym. Niewiele mogę poradzić, oprócz rozpoznania go i prób niedopuszczenia, by zawładnął mną całkowicie. Jeśli jestem w gniewnym nastroju i zdaję sobie z tego sprawę, mogę zapytać siebie: No i czego się boisz? To daje mi możliwość spojrzenia na własny gniew z zewnątrz. Czasami pomaga oczyścić atmosferę.

*

Moje lęki sprowadzają się do strachu, że nie jestem bezpieczna (jakby ktokolwiek był kiedyś bezpieczny) i nie sprawuję kontroli nad swoim życiem (jakby ktokolwiek kiedyś sprawował taką kontrolę). Czy ten strach przed brakiem bezpieczeństwa i kontroli wyraża się jako gniew, czy też wykorzystuje gniew jako swego rodzaju wyparcie strachu?

*

Yang to kontrola, yin to akceptacja. To wielkie i równe potęgi; żadna nie może istnieć samodzielnie, w obu zawsze trwa proces stawania się tą drugą.

Ursula K. Le Guin, Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne,
przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

wtorek, maja 07, 2019

3272. Bananowy remanent

Zatrzymuje mnie pierwszy z cytowanych poniżej fragmentów od ponad tygodnia. Wracam do niego z uporem maniaka. Wprawia mnie w odmienny stan. Gada do mnie wielkimi literami. Przyglądam się swoim «bananom» i pytam samą siebie: mogę je już puścić? Chcę iść dalej, czyż nie?

Podobno w Indiach istnieje wyjątkowo sprytny sposób łapania małp. […] Dziura w kokosie jest wycięta tak przemyślnie, że małpa może wsunąć do środka łapę, ale nie może jej wyjąć, mając zaciśnięte palce. Aby uciec, małpa musi po prostu puścić banana. Ale nie chce.
     Jesteśmy inteligentnymi istotami, a jednak nasz umysł często zastawia na nas bardzo podobną pułapkę
.

*

„Puszczanie” jest sposobem na to, by pozwolić rzeczom być, lub też akceptowaniem ich w naturalnej postaci.

Jon Kabat-Zinn, Życie, piękna katastrofa,
przeł. Roman Skrzypczak, wydanie IV,
Czarna Owca, Warszawa 2018.
(wyróżnienie własne)

*

kwiaty uczą puszczać. chyba.
te irysy.
     rok temu bez dziesięciu dni.
     cztery miesiące temu bez dwóch dni.
     dziś. zatrzymane w pikselu.

jutro. będą już inne. te irysy.

poniedziałek, maja 06, 2019

(3265+6). Bo… (II)

Bo Stehlíka okolice, bo kryminał, bo seria, czyli bez zmian. Skończyłam zaczęty u Bliźniaczej Liczby kryminał i znów smutno, bo nie wiemy, ile czasu upłynie, nim zobaczymy się znów. Wróciłam na amen.

Drugi tom z Mariánem Holiną… dobry, choć zdecydowanie mniej bohaterów, za których dobro trzyma się kciuki. Czy jest trzeci tom? Nie wiem. Na polskim rynku wydawniczym przekładu nie ma. Wracam więc do swoich książek.

Zawsze to samo. Pogoda wyżywa się na biednym świecie, po czym udaje, że nic się nie stało, pomyślała Vanda, wyglądając przez brudną szybę. Po kilkudniowych opadach gęstego śniegu niebo było wysokie, lazurowe, bez chmurki. Rozpościerało się nad Pragą z miną niewiniątka, jakby nie miało nic wspólnego z popękanymi rurami, zimnicą i innymi nieszczęściami.

*

Ludzie obserwują się nawzajem, czasem nawet rozmyślają o nieznajomych. Nieświadomie dostrzegają zmiany. Wszyscy rejestrujemy dużo więcej spraw, niż nam się wydaje. W podświadomości odkładają się trudne do opisania rzeczy. Tajne. Sekrety, które nosimy w głowach lub pod ubraniem. Mamy problem z ich zdefiniowaniem, ale czujemy, że obok nas przeszło właśnie zmartwienie, pożądanie lub smutek.

*

Proste jak strzał w pysk, pomyślał Marián. Dlaczego tak rzadko przychodzą nam do głowy najprostsze rozwiązania? Dlaczego je odpędzamy? Wstydzimy się, że są za mało wysublimowane? Czy zawsze musimy kombinować, dochodząc do najprostszych spraw?

*

Pisał o tym Jung. Synchroniczność. Równoległe pojawienie się kilku zdarzeń, niebędących ze sobą powiązanych przyczynowo, a jednak mających wspólne znaczenie dla obserwatora. Marián interpretował to na swój, charakterystyczny dla śledczego sposób. Jeżeli jakaś, wcześniej ukrywana, informacja miała się pojawić, pojawiała się niemal zawsze w kilku miejscach naraz.

*

Marián wiedział, że to się wydarzy. Kiedy Šotolová nie otrzymała raz odpowiedzi na zadane pytanie, zadawała je ponownie. Pani kapitan nigdy nie zapominała o pytaniach, które ktoś pozostawił bez odpowiedzi.

*

     — Nie mam pojęcia, co ty tu jeszcze robisz – stwierdził, już normalnym tonem. — Nie umiesz po prostu powiedzieć szefowi, żeby się od ciebie odpieprzył?
     — Dobrze wiesz, że umiem — zapewnił go Marián. — Z tym że ciotka Jozefína, której zawdzięczam w życiu wiele dobrego, mówiła, że spławić człowieka można na dwa sposoby. Jeden jest głupi, drugi mądry. Nauczyła mnie tego drugiego.
     Wstał, wziął płaszcz, wyszedł z gabinetu. W drzwiach uśmiechnął się jeszcze do szefa.
     — Dziś ciocia byłaby ze mnie bardzo dumna
.

*

Nikt nie jest niezastąpiony, słyszał bez przerwy. Naprawdę nie miał pojęcia, skąd ludzie biorą takie bzdury. Przecież było na odwrót. Każdy jest niezastąpiony. Po każdym pozostaje luka. Życie było pełne luk.

*

     — Martwy adwokat może poczekać, żywy seryjny morderca nie — wyjaśnił krótko Karoch Divišowi na porannej odprawie w swoim centrum dowodzenia. — Wracasz do Mariána, dupa nam się pali.

*

     — Ale kto tu kogo skrzywdził? — nie rozumiał Diviš.
     — Trudno powiedzieć. Poczucie krzywdy jest bardzo subiektywne, czasami nie da się ocenić tego z zewnątrz — odpowiedział Marián
.

*

     — Gdybym wyznał prawdę już wtedy, w niedzielę, być może jeszcze by tu siedziała — wyszeptał, jakby mówił wyłącznie do siebie. — Może nie tu, może siedziałaby w więzieniu, ale żyłaby. Więzienie da się przeżyć. Śmierci nie.

*

Czesi uwielbiali technologię i obchodzili się z nią właśnie tak, jak ludzie zwykle obchodzą się z czymś, co kochają: impulsywnie, z niemałą dawką kreatywności, i nie mniejszą braku logiki.

Iva Procházková, Roznegliżowane, przeł. Julia Różewicz, Wydawnictwo Afera, Wrocław 2017.

3270. Tam (VII)

z przygodami. XXI wiek w Polsce: gdy padają komputery, pozostaje już tylko modlitwa…

…trzeba czekać. muszą wstać, by żywy człowiek dostał leki. czekał. dostał.

niedziela, maja 05, 2019

(3267+2). Nieścinek (el momento)

wczoraj wypatrzyłam komentarz Saxifragi. kilka razy już wracałam do tego zdjęcia. lubię to, co ono wciąż ze mną robi – a robi uparcie i niezmiennie to samo, choć poza pierwszym razem, wiem, czego i gdzie szukać.

najpierw w oczy wciskają mi się kanapowe wzory i wszystkie możliwe z nimi skojarzenia, potem widzę piękną słoneczną plamę, a dopiero na końcu dostrzegam… chłopców. i już pozostaje mi tylko… zachwyt!

fot. Saxifraga.

*

sychronicznie. dziś spotykam poniższe słowa i uśmiecham się jak wariatka.

Czasami tabliczka przy grocie informuje, że mędrzec wyszła. Przy tych okazjach temat na dany dzień wyznacza Kot. „Myśl o chrząszczach”, proponuje Kot, a ja to robię. Myślenie o chrząszczach okazuje się obejmować bardzo szeroki zakres spraw, zwłaszcza kiedy zalecone jest przez dobrego kota o złych łapach*. Myślę więc o kotach i ich uroczo zabójczych instynktach. Myślę o niełatwym interfejsie człowiek/inny. Gdzieś w głębi siebie, myślę, wszyscy nosimy marzenie Mowgliego: że inne zwierzęta zobaczą nas i zaakceptują jako jedno z nich. A potem sami nie realizujemy tego marzenia, gdy niewłaściwe zwierzęta proszą nas właśnie o to.

[Karen Joy Fowler we wstępie w:]
Ursula K. Le Guin, Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne,
przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.
(wyróżnienie własne)

 
______________
* Nazywamy go grzecznym kotem o złych łapach. To łapy pakują go w kłopoty, powodują głośne krzyki, besztania, chwytania i przenoszenia, które grzeczny kot [Padr] znosi z niezmiennie dobrym humorem… „O co im wszystkim chodzi? Nie strąciłem tego przecież. Łapa strąciła”.

*

     Pard, gdzieś ty był?
     Cisza. Przyjazna obecność. Tajemnica
.

Ursula K. Le Guin, Nie ma czasu. Myśli o tym, co ważne,
przeł. Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 2019.

sobota, maja 04, 2019

3268. Raport

13:10. Trzynaście godzin i dziesięć minut. Tyle nam to wszystko wczoraj zajęło.

W samochodzie kilka minut. Pożegnanie z Bliźniaczą Liczbą. Serce pokroiło mi się na zbyt wiele kawałków. Pociąg. Aseos dla pań. Szybka fajka dla panów. Autobus. Tortilla, croquetas, ostatnie kawy: un café solo y un café con leche. Bramki bezpieczeństwa. Kontrola narkotykowa dla pani. Kilometrówka dzienna wykonana w ramach poruszania się po lotnisku. Gate 71. Samolot. Start.

Lądowanie dziesięć minut przed czasem. Toaleta dla pań. Bagaż. Dłuższa fajka dla panów. Przyjemnie chłodno. Taksówka. Pod domem zapach kwitnących drzew i oszałamiająca zieleń. Wybebeszyć z walizki co trzeba i wio do Altówek po Heniutkę. Powrót. Odsikać Kudłatą. Do domku. Kąpiel. Stado w komplecie w sypialni. Padliśmy.

*

Rano na pierwszym nieśpiesznym spacerku, w ciszy warszawskiego poranka przypomniało mi się, że dokładnie dziś są urodziny Heniutki.