niedziela, lipca 31, 2016

1966. Remanentuj, remanentuj!

 wpis przeniesiony 24.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Jeszcze rano czytałam: Większość ludzi nie ma pojęcia o istocie transpłciowości. Ktoś musi o tym mówić. I to jest święta prawda. Prawdą jest też to, że ci, którym w życiowym rozdaniu przywilejów trafiło się ciało „zgodne” z tym, kim są, powinni o tym przeczytać.

Książkę wypatrzyła Kaan. Książkę tę mi podarowała. Dzięki niej nie przegapiłam — cudowne uczucie, dostać i czytać.

Książka zmusza — może tylko tych zbyt refleksyjnych — do rewizji, remanentu mankamentów własnego życia. Jeśli jesteś od urodzenia w tym ciele, w którym chcesz być, cała reszta trudności karłowacieje bądź znika, bez względu na to, czy jesteś hetero czy homo.

Tę książkę i książkę Tego Autora łączy, wymieniona z imienia i nazwiska, Ewa Hołuszko, której kilka wypowiedzi znalazło się już na tym blogu — uśmiechnęłam się, jak zwykle, gdy „spotykają się” książki, bohaterzy, autorzy.

[…] mam ogromną nadzieję, że będzie lepiej. Nadzieja jest jakimś pogodzeniem się z losem, poddaniem się mu.

*

Tak trudno się odsłonić przed ludźmi, którzy ofiarowali ci życie.

*

Dziewczyny… Jak ja im zazdrościłam, że mogą uwalniać to wszystko, co we mnie uwięzione i skulone, skomlące jak zbity pies. Ich swoboda, wolność. To właśnie z wolnością kojarzy mi się kobiecość.

*

Z czasem dotarło do mnie, jak złożone są problemy tożsamości i że nikogo nie należy oceniać. Trzeba tylko otworzyć się na to, kim drugi człowiek jest i jak sam siebie określa.

*

Korekta to także grzebanie się w sobie i ciągłe konfrontowanie z wewnętrznymi demonami, nie tylko z ludźmi, z normami społecznymi, z rodziną. To jest daleka podróż, podczas której dowiadujesz się bardzo wiele o życiu i zmieniasz się nieodwracalnie pod wieloma względami.

*

W dodatku kobiecość jest surowo oceniana przez mężczyzn. Trudno się na to znieczulić, trudno się uniezależnić, stworzyć własny system wartości. A masz do niego prawo i świat musi to zaakceptować, bo jest dla ciebie, a nie tylko ty dla niego.
     Buntuję się, widząc, jak wiele kobiet w obawie przed odrzuceniem spycha to, co w nich najcenniejsze, w głąb siebie.

*

Na koniec dnia mam siebie i chcę, aby to było dobre towarzystwo, a nie wróg.

*

Ludzie chyba potrzebują „innego”, żeby go obwiniać o to, jaki ten świat jest. Zdejmują z siebie odpowiedzialność za to, co się wokół nich dzieje. Nawet katolicy zapominają o nauczaniu Jezusa. Wiedzą lepiej. Nierzadko są to kapłani.
     Głośno skandujący krótko ostrzyżeni mężczyźni też uważają się za głosicieli jedynej prawdy.
     […]
     W tłumie im łatwiej. Ludzie, którzy w grupie mnie atakowali, przechodzili obok mnie bez słowa, nawet na mnie nie spoglądając, gdy byli sami. Nawet widziałam wstyd za wcześniejsze zachowanie. Nie zdarzyło się też, by zranił mnie ktoś, kto mnie dobrze znał.
     Zatem jestem ofiarą jakichś legend.

*

     — Często się boję. Pani też?
     — Tak. Ja też. Często.
     — Myślałem, że dorośli są odważni.
     — Legendy… Uściskasz mnie?

Kinga Kosińska, Brudny róż. Zapiski z życia, którego nie było,
Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2015.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz