piątek, listopada 30, 2018

3103. Wspomnienia budzące wspomnienia

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Drobiazg, nie książka. Wpadł mi w ręce dwa dni temu za grosze. Przyciągnął Leonidem Teligą i piosenką, która znajdowała się na jednym z winyli, w specjalnie dla nich spreparowanej szafce w moim rodzinnym domu. Szafka, w rogu ażurowego regału, którego zawartość (przez samo swoje istnienie) stanowiła część mojego startowego kapitału kulturowego.

A tak ogólnie… wszyscy powinniśmy budować swoje życie sami, ale według mnie żyć jest o wiele łatwiej, kiedy odczuwamy serdeczność, uwagę i troskę innych ludzi

*

[…] dla człowieka, oczywiście obok szczęścia rodzinnego i miłości bliskich, najważniejszym jest właśnie znalezienie swego miejsca w życiu. Miejsca, które da mu możliwość bycia użytecznym dla innych ludzi i bez którego nie potrafi żyć. Myślę, że to jest najistotniejsze, żeby móc być szczęśliwym. Nie chodzi o to, by zarabiać pieniądze i łatwo przeżywać swoje dni. Chodzi o to, żeby robić coś, co przynosi radość… To zrozumiałam w ciągu tych trudnych dla mnie lat.

*

Ty też masz swój trudny rejs — do zdrowia — ale trzymaj się. Kiedy wrócę do domu, to się obowiązkowo spotkamy” — pisał [Leonid Teliga]. Odpowiedziałam. List dogonił go gdzieś po drodze. Po powrocie ze swojej wyprawy naprawdę przyjechał z żoną do nas, do Warszawy. Od razu zaprzyjaźniliśmy się, bo to był człowiek, którego nie można było nie polubić. Taki wesoły, pełny energii, z bardzo dobrym, przychylnym podejściem do ludzi… On miał dość prostą filozofię życiową, którą często wspominałam w trakcie swojej choroby. Taką samą, jak w tej piosence, którą wziął ze sobą. Nie czekał, kiedy to wreszcie nastąpi szczęśliwy dzień, cieszył się z każdego drobiazgu. Każdego dnia znajdował to, co przynosiło mu radość. I był szczęśliwy. To dawało mu siły na następny dzień. Przecież taką wędrówkę mógł odbyć tylko człowiek taki, jak on. Nie miał dużo pieniędzy, jego jacht „Opty” był maluśki, prawie skorupka orzechowa. Kiedy mu brakowało pieniędzy, to zatrzymywał się w różnych portach, malował akwarelą obrazki i je sprzedawał. Dopiero jak trochę zarobił, wyruszał dalej. Marzenie miał naprawdę wielkie, i do tego dużo entuzjazmu.

*

Trzeba jeszcze wyjść do ludzi z wielką dla nich sympatią — nie patrząc na to, czy sala cię zrozumie czy nie. Przecież lepiej dawać niż brać, tak? Wyjść i oddać wszystko, co można. I starać się być sobą. Nie upodobniać się do nikogo.

*

Moim zdaniem Włosi za bardzo się przejęli, bezkrytycznie uwierzyli w to, co jest napisane w Biblii. A mianowicie — że kobieta stworzona została dla mężczyzny. W każdym wypadku, bez wyjątków, i basta

*

Autorów zdjęć w książce pominięto.

*

Ot dopiero niedawno, pierwszy raz, pokazałam jeden list (od słuchacza) mężowi. Tam było tak napisane: «Droga Anno! Wczoraj znów widziałem Cię w telewizorze. Bardzo mi się podobasz! Jeśli jesteś mężatką — zaprzyjaźnij się ze mną na całe życie. Jeśli jesteś panną — przyślij mi polsko-rosyjski słownik oraz rozmówki polsko-rosyjskie. I jestem cały twój! Fiedia (Feodor)». Mąż bardzo się skupił, czytając ten list i powiedział: «Aniu, jutro wyślij do niego książki ludziom trzeba pomagać w nauce języków obcych».

*

Przede wszystkim — zmień swój zewnętrzny wygląd. Czyli — stary towar w nowym opakowaniu. Zaczęłam rozważać, co takiego mogę w sobie zmienić, żeby mnie nikt nie poznał? Przecież wzrost mnie zawsze wyda.

Volga Yerafeyenka, Anna German. Uśmiechnij się,
Novae Res, Gdynia 2014.

*

Anna German, Człowieczy los.

uśmiechaj się,
do każdej chwili uśmiechaj
!

środa, listopada 28, 2018

3102. Wygnanej z raju czas

Dziś. Akuszer i pytanie. Poruszyło mnie, dotknęło natychmiast: kim jesteś bez wszystkiego? Przemieniło mnie, wciąż pracuje we mnie, zmienia, ożywia, ciekawi… Mam szczęście do ludzi, którzy zadają mądre pytania.

Kim jestem bez tego wszystkiego, co budowałam przez dziesięciolecia? bez wszystkiego, co mnie definiowało jeszcze miesiąc temu? bez świrów, zajobów, kompleksów? Kim jestem teraz?

3101. O szczęściu w nieszczęściu

W każdej chwili przynajmniej jedno z nas widzi światełko w tunelu — nie opuszcza, nie odpuszcza, trwa przy, w gotowości, by podać rękę, wyciągnąć za uszy z mroku.

*

Tina Turner & David Bowie, Tonight, 1985.

*

I will love you till I reach the end.

poniedziałek, listopada 26, 2018

3100.

(3095+4). Weekendowy grzeszek

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Na Stasiuka jestem po prostu za głupia i wiem to od wielu lat. Próbowałam. Nie wyszło — nie mój typ wrażliwości i uważności. Ujął mnie jednak kudłatym pisaniem i fakt ten sprawił, że postanowiłam upolować tę książkę.

Upolowałam jako drugą i spędziłam z nią dobre chwile w weekend. Lubię rozmowy Doroty Wodeckiej, oj, lubię!

Co jest w życiu ważne?
     Szczegóły. Detale. Prostota. Ta uczuć, krajobrazu, czynności. Spokój.
     No i żeby ze stosunkowo niskim poziomem żalu odchodzić. Wiadomo, że zawsze będziemy odchodzili niepogodzeni, ale chciałbym móc powiedzieć: „No, okejos, Panie Boże, w miarę było. Chodźmy”.
     Ważne, żeby wykorzystać, co się dostało, nie przepieprzyć tego. Nic więcej nie dostaniemy. Ale w ogóle, o co pani mnie pyta?! Ja muszę rynny kupić
!

*

Co to znaczy żyć mocno?
Doświadczyć całego swojego potencjału: duchowego, intelektualnego, uczuciowego. I spotkać kogoś, kto potrafi to jeszcze uwolnić. I nie przegapić
.

*

Do tej pory kocham jeździć i nie rozumiem, jak można nie mieć przyjemności z przemieszczania się, z podróżowania. Jak można nie odczuwać tego dotyku świata?

*

Warto walczyć o to samo co zawsze. O siebie. Żeby się nie dać sformatować, że trzeba zwyciężać, zarabiać, kupować. Nie dać się przerobić na szczura, tylko znaleźć niszę i dzięki niej nie dać się wrobić w cały ten śmietnik, który sączy w nas popkultura, żeby przerabiać na konsumentów, na pożeraczy badziewia.

*

Jak się ucieka przeznaczeniu?
     Nie marnuje się szans, które daje los. I żyje się. Po prostu. Z dnia na dzień, bez żadnych wielkich planów. Z ciekawością.

*

Prawdziwa wolność jest samotnością. Bez poglądów, bez niczego. Pustka. I definiujesz swoją samotność wobec świata, wobec śmierci.
     Ja to lubię
, […] wolę spotykać myśl drugiego człowieka w jego dziele niż osobiście, że się tak wyrażę. Znam więcej książek niż ludzi i jest mi z tym dobrze.

*

I zaprząta mnie myśl, że nie zdążę na przykład.
     Z czym?
     Z życiem. Że nie zdążę przeżyć tego wszystkiego, na co mam apetyt, bo tego jest za dużo i nie zmieści się w jednym życiu
. Nie napiszę wszystkich książek, nie przeżyję wszystkich dni, nie spotkam się z bliskimi ludźmi w wystarczającym natężeniu.
     I co taka wiedza zmienia?
     Wszyscy mówią, że po pięćdziesiątce życie ma lepszy smak.
     To znaczy?
     Już nie trzeba lecieć w kosmos, nakręcać się, ekscytować. Wystarczy dobry dzień, dobry poranek, piękne światło
.

*

Chłopacy w pana wieku to raczej motory kupują.
Szczerze? Myślałem o tym. Przejechać step mongolski na motorze, to by było coś. Ale mi przeszło. Na motorze trudniej muzyki się słucha i trudno z towarzyszem podróży rozmawiać.

*

Po to się przecież podróżuje. Po dźwięki. Po obrazy. Po zapachy.

Andrzej Stasiuk w rozmowach z Dorotą Wodecką, Życie to jednak strata jest,
Agora/Czarne, Warszawa/Wołowiec 2015.
(wyróżnienie [czerwone] własne)

Facet nie może pożądać ubrania, na miłość Pana Boga! Facet może pożądać kobiety i samochodu. A nie ciuchów i kosmetyków!
     Ma pachnieć męskim potem?
     No powinien się, kurwa, myć, ale bez przesady. Są tacy, co mają czterdzieści buteleczek na każdą godzinę dnia! No ludzie! Facet powinien się niszczyć, powinien się zużywać, a nie kremem smarować. Ale to jest odbicie głębszego zjawiska, czyli obsesji nieśmiertelności. A facet akurat powinien być śmiertelny. Podejmować wyzwanie
!

*

W Hamburgu poszedłem raz po południu na spacer do parku i myślałem, że mnie, kurwa, stratują. Nie było ani jednego spacerującego! Wszyscy w tych strojach, wszyscy chudzi jak kościotrupy. Atak szkieletorów! A ja chciałem się przejść niespiesznie, wypiwszy piwo, będąc nieco gruby. Czułem się dyskryminowany. Poszedłem stamtąd. Dlaczego pani się śmieje?
     Bo pan się naprawdę denerwuje.
     Bo to nie jest anegdota. To nieznośne uczucie, kiedy biegnie na ciebie tłum obsesjonatów, przekonanych, że będą nieśmiertelni! Że śmierć zabiegają. Ohydne. Gatunek ludzki całkiem stracił godność. Z własną śmiercią sobie nie potrafi poradzić. Zabiegać ją chce. Koniec człowieczeństwa! Ta cywilizacja zdrowia oraz nieśmiertelności jest cywilizacją śmierci. Bo nie potrafi podjąć wyzwania, nie potrafi podjąć ludzkiego wysiłku i spotkać się z prawdziwym przeznaczeniem
.

*

Politykami najczęściej zdarza mi się gardzić. Nie potrafię się oprzeć temu niechrześcijańskiemu uczuciu, wiem, że jest paskudne i brzydkie. Przepraszam. Poprawię się. Od pół roku nie kupuję gazet, więc problem umrze wkrótce śmiercią naturalną. W realu raczej nie spotykam podobnych okazów.

*

Teraz wprawdzie nastawieni jesteśmy na produkcję zadowolonych z siebie bezwstydników, ale żeby żyć naprawdę, musisz poczuć napięcie, niejednoznaczność egzystencji, pewne rozdarcie. Życie powinno być nieco heroiczne, skomplikowane, lekko pochrzanione.

*

Grób jest potrzebny, żeby wiedzieć, skąd się jest. To pogańskie pragnienie, żeby były szczątki i żeby było dokąd pójść zaczerpnąć siły. Wrócić do przeszłości, do miejsca, z którego się wziąłeś.

*

Rozmawiam z przodkami, wierząc, że ich istnienie nie było daremne. Chociażby dlatego, że dzięki nim mogę przyjść na ten grób. Że jestem.

niedziela, listopada 25, 2018

3098. Pudełko z czekoladkami

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Mój ulubiony piszący psychiatra. Musi mieć już swój znacznik — pomyślałam. No, to ma. Jego zaistnienie nie przemieniło w żaden sposób trudności, w jakie wpakowała mnie potrzeba zająknięcia się na temat tej książki. I wybierz sobie cytaty

Czytana według metodologii: maksymalnie pięć rozdzialików dziennie i ani jednego więcej, jest pokreślona prawie cała — zaznaczonego tekstu, mądrych i dotykających zdań, jest więcej niż tego niezaznaczonego. Dopiero fragmenty tej książki uświadomiły mi, jaki kawał roboty wykonałam w bezsenne noce w szpitalu, udając się w pierwszy spiralny obrót wokół mojej nowej rzeczywistości. I wybierz sobie cytaty

Autor uprzedza: ta książka jest jak pudełko z czekoladkami. Potwierdzam, świetnie zda egzamin jako kalendarz adwentowy. I wybierz sobie cytaty

Przeczytać tę książkę to przyglądać się wierzchołkowi góry lodowej. Przeżyć tę książkę — taki mam plan — podobnie jak w przypadku książki Murakami’ego. Od jutra… jeden rozdział na tydzień… zajmie mi to prawie rok. I wybierz sobie cytaty… Wybrałam po raz pierwszy.

Co się dzieje w tej chwili w twoim życiu? Z jakimi przeciwnościami losu się mierzysz? Jakie szczęście cię spotyka, jakie szczęśliwe przypadki?

*

Życie w przyjaźni z samym sobą pomaga nam żyć w przyjaźni ze światem.

*

Przypomnij sobie, że w tej chwili żyjesz i że cudownie jest być tutaj, egzystować i uśmiechać się łagodnie, z czymkolwiek miałbyś się zmierzyć lub cokolwiek wykonać później

*

Tak, to możliwe… Podejmij po prostu decyzję, że na chwilę oddajesz się skupieniu, że na kilka minut przechodzisz od życia, w którym się krzątasz, do życia, w którym istniejesz… (Krzątanie się jest często konieczne, ale trzeba też pamiętać, by czuć, że istniejemy, prawda?).

*

Wkrótce coś się zmieni, muszę tylko zaakceptować, że nie wiem ani kiedy, ani co

*

Jak wygląda twoja wewnętrzna prognoza pogody? Jakie myśli krążą po niebie twojego umysłu, jakie emocje odczuwasz, jakie doznania obecne są w twoim ciele? Nie staraj się zmieniać czegokolwiek, otwórz się po prostu na to, co już tu jest

*

Zaakceptować nie znaczy powiedzieć: „To dobrze”, lecz: „To jest tutaj”.
     Zaakceptować nie znaczy biernie to znosić albo się tym cieszyć, lecz zrezygnować z próżnej walki

*

Rozmyślanie jest pięknym i szlachetnym zajęciem, kiedy studiujesz, ale nie pomoże ci wydobyć się z posępnego nastroju. W tej sytuacji konieczne jest coś innego: musisz być pasywna i wytężać słuch, aby odzyskać łączność z małym fragmentem wieczności.
// Etty Hillesum

*

Wdzięczność to świadomość tego, co mamy dzięki bliźniemu, i fakt, że świadomości tej towarzyszy przyjemne uczucie.

*

Masz już wszystko, czego potrzebujesz, dotarłeś już tam, gdzie powinieneś był dotrzeć… Stoisz po prostu obiema nogami w swoim życiu…
     Pozostań tu… jeszcze trochę

*

Nie chodzi o to, by działanie zakończyło się sukcesem, lecz by działać najlepiej, jak potrafimy. A potem puścić to wszystko, by oddychać, uśmiechać się i żyć.

*

Cokolwiek stało się wczoraj, cokolwiek wydarzy się jutro, w tej chwili żyjesz…
     Żyjesz i możesz działać – dla siebie, dla innych, na tyle na ile pozwolą ci twoja energia i twoje zasoby

*

Ludzie to istoty więzi i miłości.

*

Nawet jeśli nasze ciało jest zmęczone, cierpiące, chore, ofiarujmy mu uwagę i czułość. Zasługuje na to, daje nam tak wiele.

*

W dziedzinie życia umysłu wolność polega na wykorzystywaniu wszystkich jego zdolności. Nie tylko wspaniałej umiejętności robienia planów czy myślenia o przeszłości, lecz także zdolności zamieszkiwania i smakowania teraźniejszości i wszystkich niepowtarzalnych chwil, które nam oferuje.

*

[…] niezależnie od tego, co przydarzyło nam się do tej pory i co przydarzy się w przyszłości, to łaska i cud, że jesteśmy tutaj, w tej chwili.

Christophe André, 3 minuty medytacji,
przeł. Karolina Sikorska, Czarna Owca, Warszawa 2018.
(wyróżnienie własne)

(3090+7). Odnalezione w telefonie

wtorek. w drodze. do pani doktor.

3096. O szczęściu bezgranicznym

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Georginia i Kaan. Kaan i Georginia. Gepardzica duchem. Gdy One stały w kolejce, by złożyć zamówienie (również moje), wgapiałam się w równomiernie poruszający się wentylator na ciemnografitowym suficie. Marzyłam o tym spotkaniu od dwóch tygodni. Wentylator równomiernie bujał powietrze, a ja pławiłam się w bezgranicznym szczęściu.

Wczoraj. Gdy wróciłam do domu, szukałam właściwych słów, by zachować pamięć o tym popołudniu, ale tak trudno je znaleźć, gdy pławię się w szczęściu.

Na szczęście słowa znalazła Kaan. Znalazła piękne. Znalazła z właściwą sobie lekkością.

[…] ogrom jakości życia jest zależny od nas.
Jestem pewna, że to my wybieramy, jak chcemy żyć
.

*
Zawsze znajdzie się ktoś, kto zamieniłby się z nami na miejsce;
ktoś, dla kogo nasz dzisiejszy
dzień/stan/możliwości/bliscy/praca/dom/przyjaciele/kraj/płeć...
byłyby czymś ekstra; czymś, o czym może sobie tylko pomarzyć
.

Kaan

* * *

My, ludzie, jesteśmy tak bardzo pierwotni.
Życie to śmiech i łzy, i emocje,
i miłość,
i strach;
reszta to chuj
.
Reszta jest bezwartościowa albo, w najlepszym wypadku,
stanowi dobre tło do tego, co istotne
.

też Kaan.
(tylko godzinkę z hakiem później)

*

nasze miejsce, gdy raczymy się
wspólnym, pysznym czasem.

(gdy klikniesz w powyższy obrazek,
przeniesiesz się do menu możliwości
)

piątek, listopada 23, 2018

3095. Grzeszę, ile wlezie

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Jabłoń:
(dzwoni, bo podrzuciła dwie świeżo upolowane książki,
bo napoczęła obie i przy drugiej ryczy ze śmiechu
)

Biały Kruk:
Dziecko, ty mnie przerażasz.
Nie grzeszysz tylko jak śpisz!

Jabłoń:
Ale ja nie wysyłam Ci wszystkich książek, które czytam.

Biały Kruk:
I to ma mnie uspokoić?

* * *

Ale ma pan tu trawę!
     
Że niby zapuszczone obejście? Przestało mi się chcieć kosić w tym roku. Bo widzę, że wszyscy faceci na kuli ziemskiej odpalają kosiarki i koszą tę trawę po to, żeby ona była krótka jak w Austrii. W przyszłym roku kupię sobie dwie owce. Owce w odróżnieniu od kóz nie niszczą krzewów, tylko strzygą trawę. A jesienią po prostu je zjem, bo lubię baraninę. I tak co roku. Mam taką ideę powrotu — będę miał kosiarkę owczą i będę ją zjadał jesienią
.

*

[…] we wsi to za wiejskiego matołka mnie mają. Co to nie sieje i nie zbiera, tylko książki pisze. Niepotrzebne rzeczy robi. Wyzwalam raczej czułość, może politowanie niż jakieś gorsze uczucia.

*

Ale pani tu o miłości przyjechała rozmawiać. I o kobietach. Ja nie wiem, czy jestem dobrym rozmówcą. Co to za facet?! Dwadzieścia lat z jedną żoną, nie zdradza, nie pije... tyle co kiedyś, nie ucieka z domu.
     Przyznaję, dla niektórych dość niepopularne.
     Na ogół rzeczy popularne są do dupy. Z wyjątkiem samochodów
.

*

Samotnik może dać szczęście kobiecie?
     Nie wiem. Ją trzeba pytać.
     Nie wie pan, czy kobieta, z którą pan jest od dwudziestu lat, jest szczęśliwa?!
     No czasami mówi, że mnie kocha
(śmiech). I uśmiecha się do mnie.
     A pan też jej to mówi?
     Nie za często. Nie lubię ostentacji. Uczucia są po to, żeby je przeżywać, a nie gadać o nich.
     Ale bardzo dużo rozmawiamy, choć kiedy milkniemy na pół godziny, Monika uważa, że rozmawiamy za mało. Z przerażeniem patrzę na ludzi, którzy żyją razem i się nudzą albo nie rozmawiają ze sobą całymi latami.
     My z ulgą wracamy do swego towarzystwa, kiedy się gdzieś wynudzimy.
Ani sekundy w życiu nie nudziłem się z Moniką. Jest we mnie ciekawość jej myśli, tego, co powie, ciekawość jej uczuć, jej życia
.

Andrzej Stasiuk w rozmowach z Dorotą Wodecką, Życie to jednak strata jest,
Agora/Czarne, Warszawa/Wołowiec 2015.
(wyróżnienie [czerwone] własne)

3094. O skończoności

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wpadła mi w ręce osiem dni temu. Do wtorku nie przyznałam się nikomu, że ją czytam. Wydzielałam sobie kolejne podrozdziały, ale i tak je połykałam. Po każdej części robiłam sobie przerwę na opadnięcie wewnętrznych fusów wrażeń.

Skończyła się czytać dwa dni temu. Książka o umieraniu, która rodzi wielki spokój (we mnie). Obowiązkowa, by (na przykład) przestać się bać; cenić bardziej wszystko to, co jeszcze na jakiś (skończony) czas mamy do swojej dyspozycji.

[…] cztery fundamentalne wartości, którymi są miłość, przebaczenie, skrucha i wdzięczność, wspierają, naprawiają i wzmacniają relacje międzyludzkie.

*

W większości przypadków w życiu umieranie to długi proces. […] Jednak wymownym hasłem, pod którym on przebiega, jest właśnie „życie”, a nie „umieranie”.

*

Trudno jest zrobić krok w tył i nabrać perspektywy. Potrzeba do tego mądrości, by przyjąć, że może istnieć inny sposób spojrzenia na sytuację, a także pokory, by być gotowym do przeanalizowania swojego punktu widzenia i ewentualnej zmiany go. Może to przyjść nam łatwiej, jeśli ogólnie podchodzimy do życia z postawą raczej zaciekawienia niż pewności, że wiemy wszystko z góry, zaintrygowani tym, co możemy odkryć wokół siebie i o sobie. […]
     […] dar, jaki niesie nabranie dystansu — nowy ogląd czegoś, co zdaje się znajome i świetnie znane.

*

[…] każdy dzień jest nowy, jak prezent, i staramy się sprawiać, by każdy był wartościowy.

*

Choroba stała się „bitwą”, a chorych, leczenie i jego skutki opisuje się kolejnymi militarnymi metaforami. Bez względu na pięknie przeżyte życie, na to, że człowiek może być w pełni zadowolony ze swoich osiągnięć i syty wielorakich, zaznanych przez dziesięciolecia doświadczeń – w końcówce życia często mówi się o nim, że „przegrał bitwę”, a nie że po prostu umarł.
     Odzyskanie języka, którym można by mówić o chorobie i umieraniu, umożliwia nam prowadzenie bezpośrednich, niezawoalowanych rozmów na te tematy
.

*

Ludzie potrafią dużo znieść. Przystosowujemy się do przeciwności i znajdujemy sposoby utrzymania możliwie największego spokoju ducha. […] Każdy lubi robić wszystko po swojemu. Stosuje się to także do umierania.

*

Otwartość w rozmowie odbiera moc przesądom i strachowi, a także pozwala na wzajemną szczerość w momencie, gdy zachowywanie pozorów i motywowane najlepszymi intencjami kłamstwa mogą nas od siebie oddalać, prowadząc do bezpowrotnej utraty cennego czasu.

*

     — Czy myślisz, że jesteś w stanie porozmawiać o tym, co się właśnie stało?

*

Nie daje się zgadnąć myśli drugiego człowieka, zastanawiającego się nad swoim końcem. W opiece paliatywnej nauczyliśmy się, by niczego z góry nie zakładać, tylko pytać. Co ciekawe, ludzie chętnie odpowiadają na te pytania, kiedy zaś dzielą się swoim ciężarem, często w samych sobie odkrywają mądrość i myśli, które pomagają im żyć dalej.

*

Jakie proporcje widzisz między ilością czasu pozostałego do przeżycia a jakością prowadzonego życia?

*

Jak adekwatnie odbieramy sytuacje, w które sami jesteśmy głęboko zaangażowani emocjonalnie? Czy nasze własne założenia i uczucia nie stanowią pryzmatu zabarwiającego nasze wrażenia oraz interpretację wszystkiego, co widzimy i słyszymy?

*

—Wielu ludzi nie chciałoby żyć w takim stanie.
     Ujjal przyznał, że nie chce żyć w takim stanie — to nie był jego wybór. Ale jeżeli jedyną możliwością życia jest pozostanie w takim stanie, chce, by tak było, i życzy sobie wracać do domu
.

*

[…] w konfrontację z Wielkimi Sprawami wszyscy wnosimy własne myśli i oczekiwania. Bez względu na to, czy chodzi o narodziny, śmierć, miłość, utratę czegoś czy przełomową zmianę, każdy człowiek porządkuje swoje doświadczenia przez pryzmat tego, co mu już wiadomo.

*

A niekiedy szczęśliwy traf po prostu otwiera drzwi do niewyobrażalnego.

*

Jesteśmy świadomi swego istnienia jako osoby i staramy się wydobyć jednostkowy sens z galimatiasu życiowych doświadczeń. Większość ludzi przyjmuje pewien układ odniesienia, który pozwala im rozpoznawać i reagować na wartości dające im poczucie celowości. […] Bez względu na konkretne punkty odniesienia to poszukiwanie „sensu, który mnie jednocześnie przerasta i zawiera”, jest metafizycznym konstruktem, stanowiącym duchowy wymiar bycia człowiekiem.

*

Słowa mają potężną moc. Gdy coś mówimy, zakładamy, że słuchacz interpretuje je zgodnie z naszymi intencjami, ale nie zawsze się tak dzieje.

*

Jakie wartości kierują twoimi życiowymi decyzjami? […] Czy osądzasz siebie równie wyrozumiale jak innych ludzi? Czy chciałbyś coś zmienić, by twój sposób życia lepiej pasował do twoich wartości i przekonań? Jaki pierwszy krok mógłbyś postawić?

*

Punkt ciężkości przesuwa się ze „mnie” na „każdego” i „wszystko”. Mieści się w tym również wyrozumiałość dla siebie, zdolność dostrzegania i wybaczania własnych błędów z taką samą wrażliwością, z jaką ci przemienieni ludzie w drugiej fazie życia wybaczają błędy innym.

Kathryn Mannix, Ostatnie chwile. Bardzo ludzkie historie,
przeł. Dariusz Rossowski, Feeria, Łódź 2018.

czwartek, listopada 22, 2018

3093. Czarny miesiąc, start!

środek zimnego dzisiaj. ściemniało się, gdy szłam na tramwaj. przyszło mi do głowy, że właśnie dziś jest pierwszy dzień z najciemniejszych trzydziestu dni w roku. jeszcze tylko dwadzieścia dziewięć pełnych dób i w moim świecie odtrąbię wiosnę.

śniegu jeszcze nie ma, choć Heniutka
już na niego czeka całą swoją optymistyczną czarnością.

środa, listopada 21, 2018

(3089+3). O miłości czy o małżeństwie?

Pan Ciasteczko:
(w poniedziałek ubawił Drzewko zdjęciem)

fot. Pan Ciasteczko, fragment.

Jabłoń:
(niestety nie wiedziała, gdzie mieszkają smerfy)

*

Jabłoń:
(dziś, przyglądając się karcie pokładowej z ostatniej części lotu
[nim wyląduje w śmieciach], na głos czyta)
Sa-do-wnik vel Pan Cia-ste-czko MR
(krótka pauza)
ŻO-NA-TY.

Sadownik:
(z przedpokoju krzyczy)
Tam nie ma tej informacji!

Jabłoń:
(łże jak pies)
JEST!

Sadownik:
No, chyba że jest napisane PRISONER! Jest?

Jabłoń:
(śmieje się przeszczęśliwa, bo jak dziś w nocy obudzi się,
po lewej i po prawej będzie słyszała najsłodsze chrapanie
)

3091. Oczekiwania

Ja w twoim wieku…
W twoim wieku to już wypada, należy, trzeba…
W tym wieku a ja wciąż jeszcze mogę…
W twojej sytuacji…
Na twoim stanowisku…
Przy twoich możliwościach

Między seriami na maszynach, gdy odmierzałam należny medycznie odpoczynek, badając granicę między potrzebnym mi czasem a folgowaniem sobie, odkryłam, że oczekiwania wobec siebie, życia, ludzi mogą dać nam nieźle popalić. W moim wieku, w mojej sytuacji… rozumiem, ale czego potrzebuję teraz?

Ludzie w moim wieku biegają maratony. I co z tego?
Niektórzy ludzie w moim wieku już nie żyją. Kurtyna.

poniedziałek, listopada 19, 2018

3089.

chciała zapytać, o której ma lot powrotny w środę — nie zapytała, bo
jej czucie zatrzymało ją na pytaniu: jakiej informacji teraz potrzebuję?
teraz, czyli wczoraj, nie potrzebowała wiedzieć, o której on wraca w środę.

niedziela, listopada 18, 2018

3088.

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Znacznik świat z diagnozą — zbyt nachalny, banalny, bez skrzydeł — byłby odbierającą życie szufladą, medycznym sufitem, murem przed którym stać będę już co dnia (osobistą ścianą płaczu?). O, nie!

Wracaliśmy do ula z Małej Danii, w radiu Cranberries i wszystko stało się jasne — przecież wciąż mam swoje dobre Życie, nawet jeśli stało się ono dużo bardziej wymagające.

Whitney Houston, Step by Step.

step by step,
bit by bit,
stone by stone,
brick by brick,
step by step,
day by day,
mile by mile.

* * *

Z wielu powodów nieśmiertelność jawi się jako opcja mało zachęcająca. Każdy kolejny dzień jest tak cennym darem właśnie dlatego, że mija.

*

Niekiedy zauważamy coś, co znajduje się tuż przed naszym nosem dopiero wtedy, gdy ktoś inny zwróci na to uwagę.
     Niekiedy odwaga to coś więcej niż sam wybór śmiałego postępowania
.

*

Ludzi ogranicza nie tyle sama choroba, co ich stosunek do niej. Choroba może stwarzać wyzwania fizyczne, ale często znacznie ważniejsze są te emocjonalne. […] Wkroczyli oni tylko w nową fazę życia; nie zrzekli się swojej podmiotowości.

*

[…] unieszczęśliwia nas sposób interpretowania przez nas zdarzeń.

Kathryn Mannix, Ostatnie chwile. Bardzo ludzkie historie,
przeł. Dariusz Rossowski, Feeria, Łódź 2018.
(wyróżnienie własne)

sobota, listopada 17, 2018

3087. W Małej Danii

Biały Kruk:
Ja Ci wytłumaczę.

Orzeszek:
Masz sklerozę!

Biały Kruk:
Ja Ci wytłumaczę, zanim zapomnę…
a potem mi przypomnisz.

Jabłoń:
(ryknęła śmiechem)

piątek, listopada 16, 2018

3086. Czytane tam (III), kończone tu

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Po papierzu, po Szczygle potrzebowałam czegoś — nawet jeśli na poważny temat — podanego w mniej realny i poważny sposób. Wybór, biorąc pod uwagę zawartość mojego kundla, wydawał się oczywisty.

Ponad sto dziesięć drobiazgów — zbudowanych słowem światów, w których ojcowie i synowie grają pierwsze skrzypce. Bawili mnie do łez. Być może dlatego, że ja sama synem nie jestem. Były te miniaturki bardzo skuteczne w odrywaniu mnie od rzeczywistości. Płakałam ze śmiechu. Gdybym była synem, być może byłby to śmiech przez łzy. Delektowałam się do samego końca jako córka.

Wszystkie dorosłe dzieci, bez względu na płeć, po tej książce staną przed potrzebą znalezienia własnej odpowiedzi na pytanie kontrolne: po czym poznaję, że żyję własnym życiem?

[…] umiał już obliczyć wartość netto takiej czy innej inwestycji, pić wstrzemięźliwie z akcjonariuszami z Korei oraz płynnie i przekonująco władać korporacyjnym żargonem swoich przodków.
     Ale syn nie miał prezencji ojca, jego majestatyczności, wzrostu, szerokich ramion, brzucha, a wszystko to wydawało się nieodzowne w piastowaniu stanowiska prezesa.
[…]
     Jednak pewnego popołudnia, w przededniu corocznego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, ojciec wezwał go do gabinetu, kazał zamknąć drzwi, po czym, ciągnąc suwak ukryty za prawym uchem, rozpiął całe swoje ciało, a ze środka wyszedł niewysoki, sentymentalny, osiemdziesięcioletni malkontent.
     — Masz, włóż to — powiedział stary mężczyzna, podając młodzieńcowi rosłe, charyzmatyczne, barczyste ciało. — Nie, nie tak. O tak, w ten sposób
.

*

     — Niedobrze — odezwał się ojciec po deserze.
     — Fakt — przyznał syn.
     Obaj byli ludźmi uczuciowymi, więc zebrało im się na płacz, chociaż ojciec uważał, że napływające do oczu łzy są sprawą biochemii, podczas gdy syn uważał, że jego łzy są introspekcyjne
.

*

Bliżsi naszym czasom mędrcy z tej linii przekazu byli pijakami, narkomanami i lubieżnikami. Wybierali normalność, milczenie albo obłęd. Pisali dobre i złe wiersze. Trzej zrobili karierę w polityce, dwaj w finansach, dwaj w know-how, jeden przeprowadził się do Minneapolis-Saint Paul i słuch o nim zaginął […].

*

Oczywiście, myślał dalej Leonard, źródłem największej liczby tworzonych światów równoległych są ojcowie dyktujący synom, co mają robić w życiu — w ten sposób natychmiast tworzą świat, w którym synowie słuchają ojcowskich wyroków, oraz świat, w którym synowie się buntują, jak również nieskończone mrowie światów, w których synowie probabilistycznie wahają się między posłuchem a buntem. Lecz nie tylko ojcowie tworzą takie światy — każda interakcja między członkami rodziny powołuje do życia co najmniej jeden świat, przeważnie więcej, zwłaszcza interakcja, która niesie ze sobą wymagania; Leonard, zanim jeszcze odkleił czoło od szyby, doszedł do wniosku, że większe rodziny, jak również rodziny bardziej ze sobą zżyte, rodzą więcej światów równoległych, a zżyte ze sobą duże rodziny, stawiające przed swoimi członkami wiele wymagań, rodzą ich najwięcej.

*

W kategoriach fizyki nazwanie rozmowy z ukochaną osobą węzłem rozszczepiania wszechświata albo punktem nodalnym niekonieczne było wyrazem krytycyzmu, a gotowość do wkroczenia w taką relację powinna zależeć wyłącznie od chęci bycia probabilistycznie schwytanym między wszystkie możliwe rezultaty.

*

Staramy się (bez powodzenia) wyrwać z matczynych objęć tak samo, jak próbujemy (bez powodzenia) wyrwać się z ojcowskich uścisków.

*

To, co dawniej zdawało się niewytłumaczalne, teraz w ogóle nie wymaga wyjaśnienia. Albo docieram wreszcie do dna tej bezdennej otchłani, albo bezdenna otchłań przez cały czas była na powierzchni.

*

[…] robot, skonstruowany przez wynalazcę Shimurę — mający zapewnić dzieciom w sierocińcach ojcowską, choć tylko humanoidalną opiekę — okazał się fiaskiem. Na ogół zupełnie ignoruje dzieci. Co kwadrans podnosi rękę i gwałtownym gestem ucisza cały sierociniec. Pasjami czyta biografie tytanów biznesu, które — zgodnie z podręcznikiem obsługi — skanuje oczami i ściąga na pojemny twardy dysk.

*

Po czterdziestu latach mozolnych, samotnych, często obłąkańczych badań słoweński fizyk stwierdził, że siódma cyfra po przecinku w pewnej stałej fizycznej, którą odkrył i obliczył do szóstego miejsca po przecinku jego nieżyjący ojciec i którą wyryto na grobie nieboszczyka, wynosi dziewięć.

Adam Ehrlich Sachs, Po ojcu. Opowiadania, przypowieści i syndromy,
przeł. Robert Sudół, Czarna Owca, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

czwartek, listopada 15, 2018

3085. Warunek niejeden

Dziś, czterdzieści dziewięć lat temu pierwsze oficjalnie wspólne papiery podpisali. Orzeszek i Biały Kruk — razem od pięćdziesięciu sześciu lat.

Biały Kruk & Jabłoń:
(przez telefon rozmawiają o rocznicy;
odgrażają się, co zrobią na okrągłą rocznicę za rok, ale
…)

Biały Kruk:
No wiesz, jak z Nią* wytrzymam…

Orzeszek:
(dorzuca swoją perspektywę)
Jak dożyję…

Jabłoń:
(nie pozostaje dłużna Rodzicielom)
Jak dojdę…
(po chwili z wielkim uśmiechem)
Ależ pięknie się nawzajem szantażujemy!

____________
* z Orzeszkiem.

Autor(ka) nie do ustalenia, źródło.

3084.

mam tylko dziś!

środa, listopada 14, 2018

3083. Czytane tam (II)

 wpis przeniesiony 11.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wiedziałam, że wyjdzie. Wiedziałam kiedy. Nie wiedziałam, aż do dnia premiery, że zostanę mile zaskoczona i wersja elektroniczna pojawi się bez dodatkowego opóźnienia czasowego w stosunku do wersji papierowej.

Prawie wszystkie reportaże mnie zachwyciły. Prawie wszystkie, bo jeden zdruzgotał (ponownie), a inny zmęczył okrutnie — sprawiał bowiem wrażenie, jakby swoją obecnością w tej książce załatwiał dofinansowanie z prawego i sprawiedliwego ministerstwa małej kultury.

Świeżutkie książki Autora mają zawsze tę samą wadę — po ich skończeniu, wiesz, że na kolejną… będziemy musieli poczekać.

Pamięć to kurwa. Lub: kurwa, pamięć.
     Tak powiedzielibyśmy sobie z Violą przy czerwonym winie. A może nie, może ona nie potraktowałaby tego tak poważnie. Powiedziałaby: ech, ta pamięć, kurwanoga

*

Nasze stare dewotki nie mają tej radości w sobie, kościół ją zabija.
     W tym momencie moja myśl przystaje i nie wie, w którą stronę się udać, bo tata, w Polsce radiomaryjny, w Czechach ewidentnie się demoralizuje.
     Żałuje, że nie mówi po czesku, choć zdarza mu się wyrecytować trzy słowa. Kiedy ma dobry humor, staje na baczność i mówi
: Vstupenka! Jizdenka! Letenka! Czyli powiedz mi jeszcze raz: vstupenka to bilet do teatru, jizdenka — bilet na tramwaj, a letenka — na samolot? Nie może się nadziwić, że bilet może mieć trzy nazwy. Tłumaczę, że Czesi cywilizacyjnie stoją wyżej od wielu narodów, rozwijają język i mają jedno słowo tam, gdzie inni mają ich ze trzy, na przykład: bilet, na, samolot.

*

     — Bo po każdym końcu świata — tłumaczy — musi być jakiś początek.

*

[…] zapisał […]: „Jestem tajemnicą swego domu. Swojej rodziny. Milczą całe zdania wielokrotnie złożone z wątpliwości, z lęków, z wzajemnych pretensji, przeciwstawnych wyobrażeń dwóch pokoleń. Miałem być jak oni, a nie jestem. Miałem być bardziej przewidywalny i łatwy, nie jestem. Miałem być bardziej przytulny i miły, nie jestem. Bardziej ha, ha, hi, hi. Bardziej wygodny. Mam nie być sobą. A jestem”.

*

I okazało się, że nie ma rzeczy niemożliwych! Trzeba tylko dać im jakiś początek. To chyba najlepsze na pragnienie życia.

*

Jest jasne, że mężczyzna nie będzie pytał nikogo o zgodę na to, co robi. Pozostawia w mieście ślady tam, gdzie ma ochotę. Wtyka w jego zakamarki, co mu się podoba.


fot. Norbert Piwowarczyk, źródło.

Tomasz [Górnicki] przysyła mail z uwagą: „Czy wyobrażasz sobie, aby w domach nad drzwiami wisiał człowiek w agonii na krześle elektrycznym? Aby dzieci dostawały na komunię małe złote krzesło elektryczne jako medalik? Jezus na krzyżu to obraz makabryczny, ale ta przemoc nikogo nie razi. Kolejny Jezus na krzyżu jest już tylko odbitką, nad którą nikt się nie zastanawia. Trywializacją cierpienia. Nic się lepiej nie sprzedaje niż seks i przemoc, może stąd sukces religii chrześcijańskiej?

*

Rozpłakał się dopiero w domu.
     Płakał każdego dnia. Naliczył, że trzydzieści dni z rzędu.
     Wiem, to dziwne, mężczyzna i tak dalej...
     W pracy pytali go, dlaczego jest taki smutny.
     Dopadła mnie dorosłość, mówił.
     Że co? Masz przecież czterdzieści lat.
     Dorosły stajesz się dopiero, gdy stracisz to, co naprawdę kochasz, tłumaczył. A to mi się przydarzyło pierwszy raz. Ale już nie dodawał informacji, kogo stracił, bo wydało mu się to trochę wstydliwe.
     Wracał więc do domu i nie było rady — płakał
.

*

Na wszystko w życiu musi przyjść odpowiedni moment. To zdanie mogłoby być refrenem mojej życiowej piosenki.

*

Kiedy już wiem, że nie jestem nieśmiertelny, żyję inaczej.
     (Hanna Krall właśnie do mnie napisała, żebym był czujny i nie formułował zbyt łatwo złotych myśli. A jeśli już, to z powątpiewaniem, zastanowieniem, znakiem zapytania, z bezradnością i jakby prosząc o radę).
     Kiedy już wiem, że nie jestem nieśmiertelny, żyję inaczej
?

*

Nigdy” i „zawsze” mogłyby w słowniku nie istnieć. Robią więcej szkody niż pożytku. W ogóle robią same szkody.
     A „na zawsze” to jest związek wręcz przestępczy.
     Jacek M. jeszcze o jednym słowie: — Wiem, że moi księża profesorowie z seminarium ekskomunikowaliby mnie za to. Jednak do tych słów, które robią więcej szkody niż pożytku, czyli do „nigdy” i do „zawsze”, dodałbym również słowo „Bóg
”.

*

Mieć na koncie w rodzinie zabójstwo i z dumą pisać o sukcesach rodziny i jej katolickości? Mieć na koncie zakatowanie dziecka i bez oporów zostać ekspertem MEN? Mieć taki grzech na sumieniu i bez oporów pisać w internecie, że tylko katolicki PiS może zrobić porządek w Polsce? Zaskoczony? […]
     […]
     Rodzina T.: patriotyzm, powściągliwość, praca, prawda, poświęcenie, posłuszeństwo, przepisy, pryncypia, prawo i sprawiedliwość.

Mariusz Szczygieł, NIE MA,
Dowody na Istnienie, Warszawa 2018.
(wyróżnienie własne)

3082. Czytane tam (I)

 wpis przeniesiony 11.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Prowiant książkowy użyczony przez Gepardzicę i Smoku poprzysięgłam sobie wydzielać — maksymalnie po pięćdziesiąt dziewięć stron dziennie. Poprzysięgłam, ale kolejne kartki łykałam jak dropsy.

Pięknie złożona dawała przyjemność obcowania z papierem. Fotografie dokładnie co szesnaście stron na rozkładanych wklejkach wyznaczały rytm. Dotykanie, czytanie, oglądanie, nieśpieszenie się — wszystko po dwa razy. Koniecznie „w papierzu”.

Gdyby nie Gepardzica i Smoku pewnie bym przegapiła tę książkę. Byłoby szkoda. Bardzo szkoda.

Piękno to jest historia bardzo osobista. Piękno robi wrażenie i wywołuje emocje. Od piękna nie można oderwać wzroku. Od piękna przeszywają dreszcze. Wzruszasz się po prostu. W życiu i w obrazie emocje są najważniejsze.

*

[…] kiedy oko szuka, jest w nim błysk. A kiedy zamykasz oczy, twarz traci napięcie. Relaksujesz się. I gdy nagle je otwierasz, to twoje spojrzenie nie jest martwe.

*

[…] jak się otworzysz przed kimś, to bez względu na to, czy tego chcesz, czy nie, następuje reakcja zwrotna i jeśli się przedtem nie lubiłaś, to się zaczynasz lubić. Dlatego że trzymanie w tajemnicy swoich krępujących spraw sprawia, że zaczynamy się ich bać i wstydzić. Jeśli wyprowadzisz je na zewnątrz, to w zasadzie jesteś normalnym, fajnym człowiekiem, masz wady jak każdy inny i czujesz się wyzwolony.

*

Pamiętasz eksperyment Mariny Abramović w MoMA? Zastanawiałam się, dlaczego ludzie ustawiają się w długich kolejkach, by spojrzeć jej w twarz.
     Bo chcieli się czegoś o sobie dowiedzieć. Może patrzenie w oczy to sposób na otwieranie zaszłych historii i rozprawienie się z nimi.

*

Opowiadał [Tom Lewis], że życie białego człowieka wydawało mu się absurdalne. Bo on, żeby zjeść mięso kangurze, brał strzelbę, polował, kopał dół, węgielek, żar, śpiewy, tańce rytualne i pyszne jedzenie. W Melbourne, żeby zjeść kawałek kangura, to musiał poczekać do piątku, aż dostanie tygodniową wypłatę i kupi w supermarkecie kawałek zamrożonego mięsa. I to było dla niego nie do zrozumienia. Nie potrafił w parę dni czy tygodni dokonać w sobie takiej zmiany, żeby wpisać się w inną kulturę.

*

[…] chodzi o to, żeby się nie zmarnować. Żeby nie rzucić tego, co się kocha, tylko dlatego, że chwilowo nie można się tym zajmować.
     Nauczyciel mojego syna w Melbourne od razu powiedział w klasie: wybijcie sobie z głowy, że będziecie zarabiać na swojej sztuce. Dzięki niej będziecie wolni, a pracę znajdźcie gdziekolwiek
.

*

A nie wolno nic na siłę wymyślać, należy czekać, aż potrzeba opowieści przyjdzie sama.

*

Sukcesem jest to, że ktoś może robić to, co lubi, bez względu na to, czy osiągnie najwyższy szczyt, czy nie.

*

Jak się kocha, to chce się być razem, i już.

*

Macie z Małgosią wspólnego maila.
     Mamy też wspólny samochód, dom, łóżko, konto bankowe. Wszystko mamy wspólne. Jedynie wrażliwość mamy osobną. I buty
.

*

Oczy świata otwierają się na ciebie, kiedy idziesz swoją własną drogą.

*

Uważam, że do wszystkiego, co robimy, przenosimy własną energię.

*

Zastanawiałeś się, co nas przekręca na stronę smutku?
     Strach chyba.
     Przed czym.
     Utratą tego, co mamy
.

*

Zauważyłem, że labrador mojej siostry bawi się tylko zieloną, plastikową konewką. Zakochał się w niej i żadne inne zabawki go nie interesowały. Pomyślałem wtedy, że istnieje związek istot żywych z przedmiotami martwymi, niekoniecznie funkcjonalnymi. Przecież pakując bagaż, oprócz najistotniejszych rzeczy zawsze wskoczy do niego coś, z czym się lepiej czujemy.
     Mnie nigdy nie wskakuje.
     A to ci się wydaje. To nie musi być talizman. Ile niepotrzebnych rzeczy nosimy w portfelach? Kieszeniach? Torbach? Chcesz sprawdzić
?

*

Gdybym poczuł, że jestem niczym, to nic, tylko popełnić samobójstwo. Nie, moje życie jest częścią życia w ogóle i muszę je od początku do końca spełnić, przeżyć, jak każda gałązka drzewa, jak każdy robak, jak wszystko, co żyje. I to jest mój obowiązek.
     Wobec kogo?
     Wobec świata i wobec stworzyciela tego świata. Dlatego ciesz się życiem, a nie stwarzaj sobie sztucznych problemów. Ja rozumiem, że kiedy mysz ucieka przed kotem, to nie jest sztuczny problem, bo ona walczy o życie. Ale my na szczęście żyjemy w miejscu, w którym nie musimy walczyć o życie. Czy to nie jest wystarczający powód, by nim się cieszyć
?

*

Miejsca są dla mnie ważne tylko wtedy, gdy w nich żyję. […]
     Nie wierzysz w tak zwaną magię miejsc?
     Wierzę, że gdziekolwiek się ruszysz, to zabierasz tam samego siebie
.

*

Wiesz, co zauważyłem?
     Co?
     Że kilkakrotne powtórzenie przed zaśnięciem, nawet szeptem, ale tak, żeby słowa wyszły przez usta: „o, jak wspaniale się czuję, jak mi jest dobrze”, działa kapitalnie
.

*

Nie tęsknisz za młodością?
     Nie. Rzeczywiście było kapitalnie, mieliśmy energię, człowiek się niczego nie bał, ale jeślibym sobie codziennie powtarzał, jak to kiedyś było wspaniale, to nagle mogę dojść do wniosku, że żadnych wartości już nie ma dla mnie to życie. A ono ma wartość potrójną, dlatego że mam doświadczenie i wiedzę i mogę sobie z danej chwili wybrać dla siebie to, co jest najbardziej twórcze i najbardziej wartościowe. A wtedy, co wpadło, to było
.

*

Człowiek jest istotą społeczną. Tak było i tak jest.
     I gdy patrzę na wszystkie organizacje narodowo-nacjonalistyczne, które zagospodarowują dusze ludzi odrzuconych albo takich, którzy czują, że nie przynależą do społeczności, to myślę sobie, że nie byłyby tak liczne, gdyby każdy chociaż raz w życiu, widząc, że ktoś inny czuje się na wylocie, podszedł do niego i próbował go z tego stanu wyciągnąć. Ile kosztuje taki gest? Że podejdziesz do samotnika, zamiast paplać ze znajomym i udawać, że wiesz więcej niż oni
?

Dorota Wodecka, Tomasz Sikora, Kapitalnie! Tomek Sikora
w rozmowach z Dorotą Wodecką
, Agora SA, Warszawa 2018.
(wyróżnienie [czerwone] własne)

wtorek, listopada 13, 2018

(3077+3+1). Tam i tu

tam. wczoraj.

[…] gdyby słońce nie znikało, nie oglądalibyśmy gwiazd. I tak sytuacja, która wygląda czasem w życiu jak odebranie nam czegoś, strata, zniknięcie, stanowi być może preludium do odkrycia radości większych jeszcze niż te, które utraciliśmy

Christophe André, 3 minuty medytacji,
przeł. Karolina Sikorska, Czarna Owca, Warszawa 2018.

*
Kaan:
(tu, dzisiaj)
Nie może być tak, że jak zmieniają się plany,
to znaczy, że dzieje się coś złego.
Plany, te złe też, się zmieniają
i są tak samo śmieszne jak te dobre. :)

niedziela, listopada 11, 2018

(3077+3). Z jeszcze tam (siódmego dnia)

dwa piętra wyżej. na innym oddziale
sala. dzieliliśmy ciemność wczesnego wieczora,
nic o sobie wzajemnie nie wiedząc.

*

*

doświadczenie nie jest czymś,
na co można się przygotować.

doświadczenie to coś, co rozumie się dopiero,
gdy się je przeżywa, siedząc w nim po uszy.

*

nic się nie zmieniło. dostało tylko nazwę.
z diagnozą, ale to wciąż jest moje dobre Życie.

*

gdy wysuwam się ze szczeliny „tu i teraz”,
bardzo cierpię, szczególnie nad ranem.

*

nie włócz mi się po starych historiach z przeszłości
ani po najczarniejszych scenariuszach przyszłości.
wycofaj się do „tu i teraz”. ale już, Drzewko!

biegusiem!

(3043+18+18).

Kaan:
(napisała artystyczno-politycznie w stulecie)
Kto ty jesteś? Pollock mały.

*

trzy z czterech żywiołów. gapię się. jak zwykle i niezwykle.
gapię się miłością. i łomolę.



Autorka: Kaan.

odcinki: pierwszy (3043), drugi (3043+18).

*

Donnis Trio, Live to Be Happy.

3078. U Orzeszka i Białego Kruka (XLVII)

Biały Kruk:
(we wtorek napisał i zdjątko załączył)
Gość
…na tarasie.

fot. Biały Kruk, fragment.

niedziela, listopada 04, 2018

3077. Z jeszcze tu

 wpis przeniesiony 11.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

planowane przyjęcie na oddział. jutro.
nieplanowane rozedrganie duszy. dziś.

*

od tygodnia wszelkie rozmowy zawiesza ten sam refren: jak wrócę do domujak wyjdę ze szpitala… wdzięczność, ciekawość, wewnętrzne poruszenie, zewnętrzna gotowość, niepewność i pewność, nadzieja — jednocześnie wszystko to jest od wielu dni. jak wrócę

*

eksperyment nieczytania od jutra zawieszony, kundel załadowany. jestem dla siebie tajemnicą. od jutra będę też zagadką, łamigłówką medyczną.

*

zaprowiantowana dodatkowo przez Gepardzicę i Smoku, nie mogłam się powstrzymać przed zajrzeniem na chwilkę (zobaczyłam… wrotki, co rozbawiło mnie do łez):

[D.W.] Fakt czy opowieść?
[T.S.] Opowieść, oczywiście.
     Dlaczegooczywiście”?
     Bo opowieść wywołuje emocje i zapada w pamięć. Spójrz na zdjęcie tych zakonnic na rolkach. Kompletny surrealizm, prawda?
     Zrobiłem je w Melbourne. Jechałem samochodem i kiedy je zobaczyłem, przyspieszyłem, by je wyprzedzić, zatrzymałem się, wyskoczyłem z auta, stanąłem naprzeciwko nich i wyjąłem aparat. Niektórzy mnie pytają: a może to nie są zakonnice? Może ktoś się przebrał? Może, ale wyglądały mi na prawdziwe siostry. Bo kto by się przebierał i po co? To jest wielka tajemnica, co się zdarzyło tego dnia między nimi i mijającymi ich ludźmi. Jak podpiszesz zdjęcie: aktorki w Melbourne, to będziesz mieć na nim aktorki. Podpiszesz: zakonnice, to będą zakonnice. A jak nie podpiszesz, to każdy, patrząc na to zdjęcie, zbuduje sobie własną historię.
Na ogół jednak podchodzą do autora i pytają, czy one są przebrane, czy nie.
     I co odpowiadasz
?
     „Jak pan woli”.


Melbourne, 1982.

Dorota Wodecka, Tomasz Sikora, Kapitalnie! Tomek Sikora
w rozmowach z Dorotą Wodecką
, Agora SA, Warszawa 2018.

\

3076. Zatrzyma, zamyśli, poruszy

 wpis przeniesiony 11.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Nie mam odpowiedzi na pytanie: od czego zacząć spotkanie z Martinem Pollackiem, od tej rozmowy czy może od Jego książek (I, II, III)? STOP. Wiem tylko, że każde z tych spotkań jest jedynym w swoim rodzaju. STOP. Rozmowę zostawiłam sobie na deser, co okazało się strzałem w dziesiątkę. STOP.

Mądrych ludzi warto słuchać, warto czytać, warto zauważać, co z nami robią ich przemyślenia, doświadczenia i refleksje. STOP. Martin Pollack z pewnością do tych ludzi należy. STOP. Wybrane cytaty podzieliłam na dwie grupy: dla nas jako jednostek oraz dla nas jako wspólnoty. STOP. Każdy z tych cytatów wciąż mnie zatrzymuje, zamyśla, porusza, choć skończyłam tę książkę wczoraj rano. STOP.

#1: (poziom indywidualny)

Moje podejście do życia jest takie, że wszystko jedno, co się zdarzy, przeżyję, dam sobie radę.

*

[…] został we mnie brak zaufania do instytucji rodziny, nie wierzę w nią.
     Naprawdę blisko jestem tylko z żoną, z nią mogę rozmawiać o wszystkim, z synem czy z bratem już nie.
     Ale nie siedzę i nie zastanawiam się: Cholera, dlaczego jestem taki, a nie inny? Po prostu taki jestem i już
.

*

Jestem dosyć towarzyskim człowiekiem, sama widziałaś, że wczoraj, kiedy przyszedł elektryk, piliśmy razem wino.
     Trochę cię przymusił, mówiąc: Ostatnio dostałem tutaj lampkę wina”.
     A bo on lubi dobre wino i wie, że u mnie dostanie. Nie jest tak, że mi tylko przeszkadza, jak ktoś przyjdzie, czasami nawet to lubię, w szczególności kiedy, jak w tym wypadku, wiem, że nie potrwa to dłużej niż dwadzieścia minut
.

*

Słuchaj, czy ty, lewicowiec, jesteś feministą?
     Bo ja wiem… chyba tak, ale zapytam żony.
     Kręci głową, że nie, mówi, że tylko teoretycznie.
     No tak, na pewno wielkim feministą to ja nie jestem. Żona ma chyba rację…
     Co tak wzdychasz?
     No bo próbuję normalnie, partnersko traktować kobiety, ale zdaję sobie sprawę, że zostałem wychowany w innym duchu. To nie jest dla mnie naturalne, odruchowe, muszę wcześniej pomyśleć
.

*

Mówiłeś kiedyś, że chciałbyś umrzeć w górach.
     Czasami tak myślę. To jest takie marzenie sentymentalne.
     Ale ciągle potrafię się cieszyć życiem.

*

[…] powiedziała od razu: „Porozmawiajmy o pana strachu, lękach”. A ja: „No to będzie krótka rozmowa, bo ja się nie boję”.
     […]
     Mój lekarz onkolog zawsze pyta, co mnie bolało ostatnio, gdzie i jak silnie, ale nie umiem jasno odpowiedzieć, wiem, że w kręgosłupie, ale nie wiem dokładnie, w którym miejscu. On mówi, żebym określił siłę bólu w skali od jednego do dziesięciu, ale ja nie wiem, jaki to jest ból dziesięć. Albo czy to, co na przykład w tej chwili czuję, to jest ból.
     Opowiadasz, jakbyś nie miał kontaktu z samym sobą.
     No, może nie mam, nie wiem.
     Lekarz w końcu zawsze pyta moją żonę, bo ona wie lepiej. Powiedział, że to jest częste u mężczyzn
.

*

Kiedy coś opisuję, muszę wcześniej tego dotknąć, powąchać. To dla mnie bardzo ważne.

Katarzyna Bielas, Tropiciel złych historii. Rozmowa z Martinem Pollackiem, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018
(wyróżnienie [czerwone] własne)

#2: (poziom społeczny)

Pamiętam dobrze pierwszą falę emigracji z Polski, to była na ogół emigracja zarobkowa, często niezbyt ciekawa, różne złote rączki, sprzątaczki. Po prostu chcieli pracować w Austrii. Dlatego jestem trochę zdziwiony, że teraz tak łatwo Polakom powiedzieć: „Nie, „nie chcemy u siebie uchodźców, a już na pewno nie ekonomicznych”. A kim Polacy wtedy byli? A polska emigracja zarobkowa w Irlandii, w Anglii, w Holandii…

*

Wróćmy do początków transformacji, mówiłeś, że nie podobało ci się to powszechne handlowanie.
     Na pierwszy rzut oka to może być ciekawe czy śmieszne, że wszędzie, nawet w centrum Warszawy, stoją łóżka polowe i tak zwane szczęki, ale dla mnie to był nieprzyjemny widok.
     Wydaje mi się, że taka pogoń na forsą psuła i psuje naród, bo za tym idzie myślenie, że ten, kto najwięcej i najszybciej zarobi, jest najlepszy. To dziki kapitalizm. Jedynymi wartościami są pieniądz, zysk, a ktoś, kto nie potrafi szybko się wzbogacić, jest głupi
. […] W Polsce wtedy ujawniła się mentalność spryciarzy, cinkciarzy. W kontaktach z takimi ludźmi zawsze masz uczucie, że to, co proponują, jest trochę nieuczciwe.

*

Trzeba jednak pamiętać, że zainteresowanie literaturą jest koniunkturalne, wzrasta, kiedy kraj budzi ciekawość z powodów politycznych.
     Pamiętam, jak w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych w Polsce ludzie pytali mnie: „Jak to możliwe, że »Spiegel« zamknął biuro w Warszawie?”. Byli wręcz obrażeni. Mówiłem im: „Powinniście się cieszyć, bo to znaczy, że Polska jest na dobrej drodze, żeby stać się normalnym krajem, który obsługuje się z Berlina, Hamburga, Wiednia, do którego można w godzinę dolecieć samolotem. Biura otwiera się tam, gdzie jest kryzys, rewolucja, wojna”.
     Nie wykluczam, że niedługo Polska znowu stanie się popularna. Niestety
.

*

Teraz stałeś się ofiarą PiS-owskiej „dobrej zmiany”. W 2016 roku Instytut Polski w Wiedniu zlikwidował twój cykl spotkań z polskimi pisarzami Martin Pollack poleca za krytykę rządów PiS w austriackiej prasie.
     To prawda, ale nie czuję się specjalnie ofiarą. Oczywiście mógłbym siedzieć cicho jak większość autorów, tłumaczy. Dla mnie jednak to nie jest wyjście, przecież nie po to całe życie zajmuję się Polską, żeby teraz spokojnie patrzeć, jak wszystko tam niszczą.

*

Dla mnie największym zagrożeniem jest dziś powrót nacjonalizmu, może nie powrót, tylko przebudzenie się. A myśleliśmy wszyscy, że mamy to już za sobą! Pochodzę z rodziny, w której nacjonalizm był bardzo silny, ważny, zostałem wychowany przez nacjonalistów i wiem, jakie to groźne. Ponieważ jednak wszyscy już umarli, sądziłem, że to koniec, zabrali swoje poglądy do grobu. Niestety

*

Ja wiem, że mam rację przynajmniej w jednym: przestrzegam przed czymś, co już było, czymś bardzo groźnym, czego konsekwencje znamy, historia je pokazała.

*

[…] postanowiłem pojechać z żoną na Litwę samochodem. Po drodze w Sejnach odwiedziliśmy Krzysztofa. Przyjął nas herbatą, potem pyta: „A gdzie ty teraz jedziesz?”. Mówię, że na Litwę, a on przerażony: „Autem?! Z rejestracją austriacką? Wykluczone”. To był ten okres, kiedy nagminnie kradli samochody, zdarzały się niebezpieczne sytuacje. Powiedział: „Poderżną ci gardło, bo ci Litwini od razu mordują, tam jest mafia”. Żona siedzi, pije herbatę i nic nie rozumie, bo mówimy po polsku. Mimo to oczywiście pojechaliśmy.
     Stało się coś?
     Nic. Zamówiłem w Wilnie pokój w świetnym, małym prywatnym hotelu
. […] Cała ekipa stała przed hotelem, czekała na gościa z Austrii, który jedzie taksówką z lotniska, a tu nieoczekiwanie zajeżdża mój brudny czerwony golf. Myśleli, że przyjechałem bezpośrednio z Austrii. Właściciel chciał odprowadzić auto, więc mu tłumaczę, że tutaj jest jeden alarm, tu drugi, jeszcze inne zabezpieczenie. On patrzy na mnie zdziwiony: „A po co panu te alarmy?”. Mówię: „No jak to, przecież pracuję w Warszawie, jeżdżę po Polsce”. A on: „A… to rozumiem, tam strasznie kradną auta, mogą nawet zabić”.

(tamże)

3075. Kolor jest zawsze

podeszła tak blisko. na dość długo.
zachwyciła mnie sobą.

może chciała mnie przekonać,
że czerń i szarość jest ok.

*

dziś rano winogrono ripostuje.
ono nie poddaje się szarości.

piątek, listopada 02, 2018

3074. Wspomnienie środy

od dwóch miesięcy co dwa tygodnie mijałam tę piękność na korytarzu. najbardziej (poza kwiatostanem) fascynowała mnie odłażąca ze ściany farba. dwa razy (w dwie różne środy) przymierzałam się, ale odkładałam aparat. dwa dni temu zdecydowałam się… cyk.

zapomniałabym, gdyby nie
odcedzanie dzisiejszego słońca.

3073.

wtedy chłonęliśmy słońce łapczywie, bo wydawało się nam, że to resztki ciepła w tym roku.

dziś, prawie miesiąc później, znów, jeszcze raz, już chyba ostatni w tym roku. jedliśmy obiad na świeżym powietrzu. ramen. w słońcu. po siłce. amen.

czwartek, listopada 01, 2018

3072. W cieniu wszystkich świętych

po trzech dniach galopu,
wolno toczące się dobre życie
w cieniu świątecznego dnia.

po siłce pyszne jedzenie. dawno nas tam nie było. Pan Piór we własnej osobie napasł nas okrutnie… jak zwykle… pięknie i szczęśliwie.

3071. W poranek wszystkich świętych grano

 wpis przeniesiony 11.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Krótka. Szybka. Oszczędna w słowach. Kalejdoskopowa. Prawie każde zdanie, fraza, scena w tej książce to leje po bombie — zatrzymują oddech i bicie serca. Na koniec człowiek się dziwi, że wyszedł z tego czytania cało. A może tylko mu się wydaje, że co najwyżej się zadrasnął.

Nie zapomnę tej książki, choć nie pamiętam, jak na nią wpadłam.

Przydział sal odbywa się na chybił trafił. Trafia się tam, gdzie jest akurat wolne łóżko. Depresja i zaburzone cechy osobowości leżą więc obok innych chorób. A tych mnogość. Są na przykład maniakalno-schizoidalne choroby, czyli takie, w których jesteś do niczego i zginiesz, zginiesz prędko (a lekarze ci w tym pomogą). Są też choroby lękowe, kiedy się ciągle boisz, ale nie wiesz czego, więc wychodzi, że wszystkiego.
     Zdrowi psychicznie, czyli personel, wierzą za to, że kiedy spadnie na podłogę karta chorobowa, należy ją przydeptać, żeby pacjentka nie leżała długo
.

*

Ludzie myślą, że mężczyźni na oddziałach psychiatrycznych piszą poezję i traktaty filozoficzne albo siedzą za wywrotowe myślenie i działalność opozycyjną. Myślą też, że na oddziałach psychiatrycznych znajdują się tylko seryjne morderczynie, wiedźmy, mówiące językami szeptuchy, chore na pląsawicę i wściekliznę potomkinie zwierząt urodzone z zębami i szóstym palcem. To też. Ale większość dziewczyn na oddziałach nie jest aż tak szalona i pamięta, co robili im ojcowie, wujkowie, mężowie, matki, co robił im Kościół, ZUS i rynek pracy.

*

Karolina dostaje szału i wrzeszczy:
     — Co ja, bez prawa? Wyjęta spod? Ja czuwam nad bezpieczeństwem wszystkich! Oddziału! Zięcia, tego skurwysyna! Troska i serce, praca i miłość! Ty chora, pojebana suko!
     Będą pasy dla Karoliny, co mnie zasmuca, bo po tych jej krzykach to każdy myśli, że ona ma przynajmniej schizofrenię. A ja z nią rozmawiałam i wiem, że z tym zięciem to prawda
.

*

Gdyby Basia mogła wyraźnie coś zakomunikować, poprosiłaby pewnie, żeby nie rozmawiano o niej jak o aucie albo o koniu.
     — Henryku, nie mów pielęgniarkom: „Wszystko koło niej zrobiłem, wyczyszczona, zęby wyszorowane, włoski umyte, cała lśni. Wszystko tak, jak ma być”. I nie klep mnie po plecach, Henryku, proszę
.

*

Przepustki najwcześniej wydaje się po dwóch tygodniach, zwykle na weekendy — na posprzątanie, popranie dzieciom. Bo przecież w domu wciąż jesteśmy matkami, żonami, dziewczynami. Świat na zewnątrz jest serio szybki. Dopiero na przepustce odczuwa się, jak bardzo leki otępiają. Ludzie jedzą w domach używając noży, mają kable do telewizorów i ładowarki do telefonów.

*

Tylko taras z ogrodem przychodzi mi do głowy, gdy myślę o antidotum na otępiającą medycynę.

Olga Hund, Psy ras drobnych,
Korporacja Ha!art, Kraków 2018.

Zadzieram łeb i patrzę w konstelacje gwiazd, które przecież tam są, choć ich nie widać. Są tam, a my z nimi, jedziemy wszystkie na jednym wozie: upchane i ciągnięte przez Wielką Niedźwiedzicę. A nasze nogi zwisają w mlecznej mgle.

*

     — Bo co to jest szaleństwo? Ta psychiczność? To my przysz na wolności wszyscy tak samo popierdoleni, prawda, jesteśmy, tylko tu się, pani Olgo, rozchodzi o to, jak se ktoś radzi z tym, no, rozczarowaniem. Czyli wtedy, jak ni chuja nie dostaje tego, czego chce. I jak się spokojnie rozczaruje, to zdrowy, a jak pokaże, że jest rozczarowany, przykładowo, wyjebie we wiatę przystanka, a akurat patrol będzie jechał, to już psychiczność.

(tamże)