wpis przeniesiony 12.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Wpadła mi w ręce osiem dni temu. Do wtorku nie przyznałam się nikomu, że ją czytam. Wydzielałam sobie kolejne podrozdziały, ale i tak je połykałam. Po każdej części robiłam sobie przerwę na opadnięcie wewnętrznych fusów wrażeń.
Skończyła się czytać dwa dni temu. Książka o umieraniu, która rodzi wielki spokój (we mnie). Obowiązkowa, by (na przykład) przestać się bać; cenić bardziej wszystko to, co jeszcze na jakiś (skończony) czas mamy do swojej dyspozycji.
[…] cztery fundamentalne wartości, którymi są miłość, przebaczenie, skrucha i wdzięczność, wspierają, naprawiają i wzmacniają relacje międzyludzkie.
*
W większości przypadków w życiu umieranie to długi proces. […] Jednak wymownym hasłem, pod którym on przebiega, jest właśnie „życie”, a nie „umieranie”.
*
Trudno jest zrobić krok w tył i nabrać perspektywy. Potrzeba do tego mądrości, by przyjąć, że może istnieć inny sposób spojrzenia na sytuację, a także pokory, by być gotowym do przeanalizowania swojego punktu widzenia i ewentualnej zmiany go. Może to przyjść nam łatwiej, jeśli ogólnie podchodzimy do życia z postawą raczej zaciekawienia niż pewności, że wiemy wszystko z góry, zaintrygowani tym, co możemy odkryć wokół siebie i o sobie. […]
[…] dar, jaki niesie nabranie dystansu — nowy ogląd czegoś, co zdaje się znajome i świetnie znane.
*
[…] każdy dzień jest nowy, jak prezent, i staramy się sprawiać, by każdy był wartościowy.
*
Choroba stała się „bitwą”, a chorych, leczenie i jego skutki opisuje się kolejnymi militarnymi metaforami. Bez względu na pięknie przeżyte życie, na to, że człowiek może być w pełni zadowolony ze swoich osiągnięć i syty wielorakich, zaznanych przez dziesięciolecia doświadczeń – w końcówce życia często mówi się o nim, że „przegrał bitwę”, a nie że po prostu umarł.
Odzyskanie języka, którym można by mówić o chorobie i umieraniu, umożliwia nam prowadzenie bezpośrednich, niezawoalowanych rozmów na te tematy.
*
Ludzie potrafią dużo znieść. Przystosowujemy się do przeciwności i znajdujemy sposoby utrzymania możliwie największego spokoju ducha. […] Każdy lubi robić wszystko po swojemu. Stosuje się to także do umierania.
*
Otwartość w rozmowie odbiera moc przesądom i strachowi, a także pozwala na wzajemną szczerość w momencie, gdy zachowywanie pozorów i motywowane najlepszymi intencjami kłamstwa mogą nas od siebie oddalać, prowadząc do bezpowrotnej utraty cennego czasu.
*
— Czy myślisz, że jesteś w stanie porozmawiać o tym, co się właśnie stało?
*
Nie daje się zgadnąć myśli drugiego człowieka, zastanawiającego się nad swoim końcem. W opiece paliatywnej nauczyliśmy się, by niczego z góry nie zakładać, tylko pytać. Co ciekawe, ludzie chętnie odpowiadają na te pytania, kiedy zaś dzielą się swoim ciężarem, często w samych sobie odkrywają mądrość i myśli, które pomagają im żyć dalej.
*
Jakie proporcje widzisz między ilością czasu pozostałego do przeżycia a jakością prowadzonego życia?
*
Jak adekwatnie odbieramy sytuacje, w które sami jesteśmy głęboko zaangażowani emocjonalnie? Czy nasze własne założenia i uczucia nie stanowią pryzmatu zabarwiającego nasze wrażenia oraz interpretację wszystkiego, co widzimy i słyszymy?
*
—Wielu ludzi nie chciałoby żyć w takim stanie.
Ujjal przyznał, że nie chce żyć w takim stanie — to nie był jego wybór. Ale jeżeli jedyną możliwością życia jest pozostanie w takim stanie, chce, by tak było, i życzy sobie wracać do domu.
*
[…] w konfrontację z Wielkimi Sprawami wszyscy wnosimy własne myśli i oczekiwania. Bez względu na to, czy chodzi o narodziny, śmierć, miłość, utratę czegoś czy przełomową zmianę, każdy człowiek porządkuje swoje doświadczenia przez pryzmat tego, co mu już wiadomo.
*
A niekiedy szczęśliwy traf po prostu otwiera drzwi do niewyobrażalnego.
*
Jesteśmy świadomi swego istnienia jako osoby i staramy się wydobyć jednostkowy sens z galimatiasu życiowych doświadczeń. Większość ludzi przyjmuje pewien układ odniesienia, który pozwala im rozpoznawać i reagować na wartości dające im poczucie celowości. […] Bez względu na konkretne punkty odniesienia to poszukiwanie „sensu, który mnie jednocześnie przerasta i zawiera”, jest metafizycznym konstruktem, stanowiącym duchowy wymiar bycia człowiekiem.
*
Słowa mają potężną moc. Gdy coś mówimy, zakładamy, że słuchacz interpretuje je zgodnie z naszymi intencjami, ale nie zawsze się tak dzieje.
*
Jakie wartości kierują twoimi życiowymi decyzjami? […] Czy osądzasz siebie równie wyrozumiale jak innych ludzi? Czy chciałbyś coś zmienić, by twój sposób życia lepiej pasował do twoich wartości i przekonań? Jaki pierwszy krok mógłbyś postawić?
*
Punkt ciężkości przesuwa się ze „mnie” na „każdego” i „wszystko”. Mieści się w tym również wyrozumiałość dla siebie, zdolność dostrzegania i wybaczania własnych błędów z taką samą wrażliwością, z jaką ci przemienieni ludzie w drugiej fazie życia wybaczają błędy innym.
Kathryn Mannix, Ostatnie chwile. Bardzo ludzkie historie,
przeł. Dariusz Rossowski, Feeria, Łódź 2018.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz