piątek, listopada 16, 2018

3086. Czytane tam (III), kończone tu

 wpis przeniesiony 12.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Po papierzu, po Szczygle potrzebowałam czegoś — nawet jeśli na poważny temat — podanego w mniej realny i poważny sposób. Wybór, biorąc pod uwagę zawartość mojego kundla, wydawał się oczywisty.

Ponad sto dziesięć drobiazgów — zbudowanych słowem światów, w których ojcowie i synowie grają pierwsze skrzypce. Bawili mnie do łez. Być może dlatego, że ja sama synem nie jestem. Były te miniaturki bardzo skuteczne w odrywaniu mnie od rzeczywistości. Płakałam ze śmiechu. Gdybym była synem, być może byłby to śmiech przez łzy. Delektowałam się do samego końca jako córka.

Wszystkie dorosłe dzieci, bez względu na płeć, po tej książce staną przed potrzebą znalezienia własnej odpowiedzi na pytanie kontrolne: po czym poznaję, że żyję własnym życiem?

[…] umiał już obliczyć wartość netto takiej czy innej inwestycji, pić wstrzemięźliwie z akcjonariuszami z Korei oraz płynnie i przekonująco władać korporacyjnym żargonem swoich przodków.
     Ale syn nie miał prezencji ojca, jego majestatyczności, wzrostu, szerokich ramion, brzucha, a wszystko to wydawało się nieodzowne w piastowaniu stanowiska prezesa.
[…]
     Jednak pewnego popołudnia, w przededniu corocznego walnego zgromadzenia akcjonariuszy, ojciec wezwał go do gabinetu, kazał zamknąć drzwi, po czym, ciągnąc suwak ukryty za prawym uchem, rozpiął całe swoje ciało, a ze środka wyszedł niewysoki, sentymentalny, osiemdziesięcioletni malkontent.
     — Masz, włóż to — powiedział stary mężczyzna, podając młodzieńcowi rosłe, charyzmatyczne, barczyste ciało. — Nie, nie tak. O tak, w ten sposób
.

*

     — Niedobrze — odezwał się ojciec po deserze.
     — Fakt — przyznał syn.
     Obaj byli ludźmi uczuciowymi, więc zebrało im się na płacz, chociaż ojciec uważał, że napływające do oczu łzy są sprawą biochemii, podczas gdy syn uważał, że jego łzy są introspekcyjne
.

*

Bliżsi naszym czasom mędrcy z tej linii przekazu byli pijakami, narkomanami i lubieżnikami. Wybierali normalność, milczenie albo obłęd. Pisali dobre i złe wiersze. Trzej zrobili karierę w polityce, dwaj w finansach, dwaj w know-how, jeden przeprowadził się do Minneapolis-Saint Paul i słuch o nim zaginął […].

*

Oczywiście, myślał dalej Leonard, źródłem największej liczby tworzonych światów równoległych są ojcowie dyktujący synom, co mają robić w życiu — w ten sposób natychmiast tworzą świat, w którym synowie słuchają ojcowskich wyroków, oraz świat, w którym synowie się buntują, jak również nieskończone mrowie światów, w których synowie probabilistycznie wahają się między posłuchem a buntem. Lecz nie tylko ojcowie tworzą takie światy — każda interakcja między członkami rodziny powołuje do życia co najmniej jeden świat, przeważnie więcej, zwłaszcza interakcja, która niesie ze sobą wymagania; Leonard, zanim jeszcze odkleił czoło od szyby, doszedł do wniosku, że większe rodziny, jak również rodziny bardziej ze sobą zżyte, rodzą więcej światów równoległych, a zżyte ze sobą duże rodziny, stawiające przed swoimi członkami wiele wymagań, rodzą ich najwięcej.

*

W kategoriach fizyki nazwanie rozmowy z ukochaną osobą węzłem rozszczepiania wszechświata albo punktem nodalnym niekonieczne było wyrazem krytycyzmu, a gotowość do wkroczenia w taką relację powinna zależeć wyłącznie od chęci bycia probabilistycznie schwytanym między wszystkie możliwe rezultaty.

*

Staramy się (bez powodzenia) wyrwać z matczynych objęć tak samo, jak próbujemy (bez powodzenia) wyrwać się z ojcowskich uścisków.

*

To, co dawniej zdawało się niewytłumaczalne, teraz w ogóle nie wymaga wyjaśnienia. Albo docieram wreszcie do dna tej bezdennej otchłani, albo bezdenna otchłań przez cały czas była na powierzchni.

*

[…] robot, skonstruowany przez wynalazcę Shimurę — mający zapewnić dzieciom w sierocińcach ojcowską, choć tylko humanoidalną opiekę — okazał się fiaskiem. Na ogół zupełnie ignoruje dzieci. Co kwadrans podnosi rękę i gwałtownym gestem ucisza cały sierociniec. Pasjami czyta biografie tytanów biznesu, które — zgodnie z podręcznikiem obsługi — skanuje oczami i ściąga na pojemny twardy dysk.

*

Po czterdziestu latach mozolnych, samotnych, często obłąkańczych badań słoweński fizyk stwierdził, że siódma cyfra po przecinku w pewnej stałej fizycznej, którą odkrył i obliczył do szóstego miejsca po przecinku jego nieżyjący ojciec i którą wyryto na grobie nieboszczyka, wynosi dziewięć.

Adam Ehrlich Sachs, Po ojcu. Opowiadania, przypowieści i syndromy,
przeł. Robert Sudół, Czarna Owca, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz