wtorek, listopada 28, 2017

(2667+2). Niech! Toast za Krytyka Wewnętrznego

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Krytyk wewnętrzny jest jedną z moich ulubionych figur wewnętrznych. W moim przypadku facet, wyszczekany, spostrzegawczy i z refleksem, nie do zdarcia. Czasem się kumplujemy. Częściej z uśmiechem podstawia mi nogę, żebym przypadkiem nie przeoczyła, nie zachwyciła się zbyt. Bywa tu.

1517. Czasem? 2370. Często? 2206. Lubi… 2652, 2604, 2031, 1954, 1697.

Zagadał do mnie książką, odsłonił się, coś o sobie powiedział. Dziękuję, Stary!

Ile w tobie ambiwalencji, tyle mojej siły. Innymi środkami nie dysponuję.

Marek Nocny, Kontroler snów,
Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2007.

(2667+1). Niech! Toast za drogę na osobisty Everest

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Czasem nie jest łatwo. Czasem jest źle. Czasem Nadzieja opuszcza, Wiara bierze wolne i tylko Miłość trwa. Tak było wczoraj. A osobisty Everest… czeka!

Te kawałki wybrałam na drogę. Flauta nie trwa wiecznie.

Errare aude*
____________
* miej odwagę błądzić.

*

     — Czego panu tu szuka?
     — Wyjścia. — powiedział Rastaman.
     — Zawsze są różne wyjścia. Gdzie pan chce iść?

*

[…] warto obstawiać tylko to, co w ludziach najlepsze.

*

[…] w każdej minucie od nowa przechodząc do porządku nad niepewnością.

*

[…] właśnie tak, próbuj każdego sposobu i nie zniechęcaj się.

*

Wyjście, jeśli wierzyć Młodemu, powinno się znaleźć za sprawą samego szukania.

*

To się właśnie doskonale składa, że tak nic się nie składa.

Marek Nocny, Kontroler snów,
Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2007.
(wyróżnienie własne)

2667. Niech! Toast za Magdalenę Tulli

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Pierwsza. Wcale nie tak dawno. Druga. Trzecia. Zaraz po pierwszej. Czwarta. Tę, moją Szóstą, odłożyłam na rzecz Piątej. Wróciłam do Szóstej, skończyłam. Zostały jeszcze trzy. Jedna idzie pocztą, na dwie pozostałe przyjdzie jeszcze polować.

Magdalena Tulli w Pierwszej powiedziała Tej Książce: zgoda, napiszę cię, ale się na tobie nie podpiszę. I tak się stało. Dobrze, że się porozumiały, znalazły kompromis, bo to fantastyczna powieść. To książka, po której masz ochotę na każdą trudność, problem i wyzwanie, przed którymi postawiło Cię Twoje Życie — nie marudzisz, nie ociągasz się, masz apetyt na więcej! U mnie tak się stało.

Mniejsza o rynek reklamy. Idzie tu o coś więcej, o system krążenia dóbr i pieniędzy. O tempo kupowania i wyrzucania, które da się utrzymać dzięki powszechnemu uśpieniu. Na jawie ludzie potrzebują niewiele i pilnują swoich spraw. Za to uśpieni oddadzą ci bez oporu wszystko, czego zechcesz. A to dopiero początek.

*

Nie pozwól, żeby używały cię przedmioty, których potrzebujesz”. Pozwalał, póki szukał nadziei w ucieczce. Lecz przecież istnieje coś takiego, co nie jest towarem i nigdy nim nie będzie. Tym czymś są jego własne, prawdziwe uczucia. Potrzeba tylko przytomności, żeby nie tracić z nimi kontaktu. Przytomności, a nie narkozy.

*

Ciąg luster z trzech stron, oszukańcze wrażenie nieskończonej przestrzeni […]. […]
     […]
     — Spójrz jak te lustra odbijają się jedne w drugich. Odbicia są nie rozdzielenia. Właśnie tak to działa. Ale w odbiciach nie ma wszystkiego. Poza nimi istnieją jeszcze emocje i pragnienia.

*

Wygrał ten, kto przegrał. I na odwrót.

*

Wszystko wygląda tu bardzo dobrze, póki się ignoruje szczegóły.

*

Człowiek nie umiera bez powodu. Nawet głupie drzewko bez powodu nie uschnie.

*

[…] jego myśl obmacywała bolące miejsce pozostałe po stracie: jaki jest stan tej rany? Zasklepia się ładnie czy może właśnie znów się odtworzyła? Co wypłynie dziś na wierzch: gniew, żal czy tęsknota?

Marek Nocny, Kontroler snów,
Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2007.
(wyróżnienie własne)

niedziela, listopada 26, 2017

2666. Pułapka formalnej bliskości

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

     — Nie mogę — zakłopotany przyznał szczerze. Nie chciał ani chwili dłużej ty-kać czy być ty-kanym. — Gdy mówisz do mnie po imieniu, przekraczasz granicę mojej strefy osobistej…
     — Przecież jestem twoim bratem?
     — Bratem, nie rodziną
.

Co było dalej? Nie wiem. Obudziłam się.
Jak postanowili się do siebie zwracać? Nie dowiem się. Szkoda.

sobota, listopada 25, 2017

2665.

nie chcę zmieniać, chcę zrozumieć.









gdy zrozumiem, wszystko się zmieni.

[suplement pikselowy: 25.03.2021]

2664. Odtrutka, nie książka

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Zaczęło się niewinnie: rekomendacja, kino. Potem małe grzebanie w sieci i szybkie pytanie kogoś we mnie: kim jest ten facet z tyłu? Klik, klik i jego książka, i podczytnik rozpoczynający się tak: Polska odpowiedź na książkę Harukiego Murakamiego — O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu.

O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu? Czyli degustacja! — ucieszył się ktoś we mnie. Jeśli nie myli mnie pamięć, zostało mi do przeczytania już tylko posłowie w sierpniu przyszłego roku. Polska odpowiedź? Oczywiście, że moje kopytko piszczało pod nieboskłon, że ono musi tę książkę przeczytać. I miało kopytko nosa, że należy, trzeba, i te pe, i te de.

Po Cyberraku mózgu potrzebowałam słów niosących nadzieję, dających kopa, pomagających się pozbierać. To jest taka książka. Spotkałam w niej nie tylko Murakami’ego, ale Hoytów i kapitana Cichockiego — spotkałam z przyjemnością.

Lubię chwile samotności. Jak większość indywidualistów, trochę egoistów, nie przeszkadza mi to, że wokół nie ma ludzi.

*

Samotność jest dobra do pewnego momentu. Kiedy się nią nasycisz, potrzebujesz drugiej osoby, żeby o wszystkim porozmawiać, podzielić się wrażeniami, zapytać, co u nich i jak spędzili dzień.

*

[…] największym błędem jest wyznaczenie sobie terminu realizacji jakiegoś zadania — trenowania, odchudzania się, nauki języków obcych, remontu w domu, rzucania palenia, pisania książki — na konkretny termin, najlepiej pierwszy dzień miesiąca, tygodnia czy roku. Stajemy się wówczas zakładnikami przeświadczenia, że powodzenie naszego przedsięwzięcia zależy od kalendarza, a nie od nas samych. […] Jeśli zaczynać na poważnie, to tu i teraz, nie od poniedziałku czy nowego roku. Trzeba to zrobić chwilę po tym, gdy odważny pomysł przyjdzie nam do głowy — dzisiaj, za godzinę, po powrocie z pracy, ze szkoły.

*

     — Która jest najlepsza?
     — Na świecie? Siostra zakonna… Madonna Buder.
     — Siostra zakonna?! Pewnie niedługo zrzuci habit, co? Kariera, pieniądze…
     — Raczej nie. Jest już — jak by to powiedzieć — życiowo poukładana. Rocznik tysiąc dziewięćset trzydziesty, w zakonie od tysiąc dziewięćset pięćdziesiątego trzeciego roku, w triatlonie startuje od czterdziestego ósmego roku życia. Ukończyła kilkanaście Ironmanów, jak dotąd nie było starszej zawodniczki od niej… Dlatego jest najlepsza
.


Madonna Buder,
Ironman, Kanada 2012.
(fot. David McColm, źródło)

*

Wszystko zaczyna się od jednej prostej deklaracji: „Tak, zaczynam, chcę to zrobić i to zrobię”. A później konsekwentnie realizujesz poszczególne zadania, które mają doprowadzić cię do celu. Po drodze musisz pokonać mnóstwo przeszkód. Większość stwarzasz sobie sam […].

*

Robię, bo chcę — nie dlatego, że muszę. […] Jest jeden rodzaj motywacji zewnętrznej, który może doskonale wpłynąć na naszą postawę i przyczynić się do rozwoju motywacji wewnętrznej — przykład, jaki dają nam inni, świadectwo ludzi, którzy dokonali rzeczy niemożliwych, na pierwszy rzut oka niewykonalnych.

*

Organizm jest najlepszym ekonomistą. To, co ty mu zabierzesz, on w swoim czasie zabierze tobie.

*

[…] nie ma drogi na skróty.

*

     — […] Sypiecie się, panie Grass. Wiesz, jakie zwierzęta żyją najdłużej? Sprawdziłem wczoraj — po tym twoim gadaniu o szczęśliwym życiu ze sportem. Żółwie. A widziałeś kiedyś żółwia biegającego po plaży? Bo ja nie.
     — A widziałeś kiedyś uśmiechniętego żółwia? Bo ja nie
.

*

[…] to, co mam w życiu zrobić, przyjdzie w odpowiednim momencie.

Łukasz Grass, Trzy mądre małpy,
Wydawnictwa Sportowe i Naukowe, Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)

czwartek, listopada 23, 2017

2663. Naprafde? Terz i jusz! FoMo, nomo, uf!

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

To jest ta masakryczna książka, o której wspominałam tu, którą odkładałam na chwilę tam.

Zgodzisz się, nie zgodzisz, ale smartfony, tablety, gry komputerowe, sieci „społecznościowe” wypłaszczają nam zwoje mózgowe. Im młodszy człowiek, tym szybciej następuje ich prostowanie. Ludzkie reakcje? Na przykład: takie jest życie, XXI wiek, co zrobisz, wszyscy tak robią? Naprawdę tak uważasz, pytam, by po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi, spokojnie stwierdzić: no cóż, świat potrzebuje operatorów śmieciarek, dlaczego nie miałby to być twój syn…

Napisałam: wypłaszczają nam zwoje mózgowe, bo niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nie ociera się o część kryteriów diagnostycznych uzależnienia. Szybki test wymyśliłam — przez kolejne dwadzieścia cztery godziny zapisuj na kartce — tak, w ten staroświecki sposób — kiedy, po co i jak długo korzystałeś ze smartfonu, tabletu, gry, facebooka, twittera, instagramu… Gwarantuję przynajmniej zdziwienie, a może nawet zamyślenie. Może nawet przytrafi się decyzja, której podjęcie, pod prąd całej statystyce świata, może okazać się najbardziej innowacyjną decyzją roku. U mnie właśnie tak się stało. Naprawdę.

Jeżeli uczniowie nie muszą już uczyć się pisma odręcznego, ponieważ ich to przerasta, to bądźmy konsekwentni i zaplanujmy krok po kroku kolejne ułatwienia. […] W języku polskim już prawie to zrobiliśmy, postawmy więc kropkę nad i. wyrzućmy przy okazji 2 rodzaje u: jak wielu frustracji dzięki temu unikniemy. i za ciosem: po co nam te dziwne litery w stylu „ą” czy „ę”. teraz wreszcie bendzie jasne, że muwi sie włonczać a nie włanczać. zastompmy „ż” przez „rz” albo „sz”, do wyboru: asz trudno uwierzyć, jakie rzycie stanie sie łatwe.
     nastempnie pod nurz pujdzie „ch”, samo „h” jest wszak krutsze i praktyczniejsze. taka drobna zmiana w alfabecie, a świat od razu wydaje sie pienkniejszy. umufmy sie terz, rze „w” i „f”, a takrze „s” i „z”, „k” i „g” oras „i” i „j” morzemy stosować zamiennie, po co tracić czas na wybur nic nieznaczoncej literki. mała modyfikacja, a skrucenie szkoły podstawowej i gimnazjum z łoncznie dziewienciu do cztereh lat staje sie morzliwe. zamiast osiemdziesienciu procent czasu na ortografie morzna teras poswiencić wiencej uwagi przedmiotom ścisłym, jak fizyka, hemia i liczenie. skrucenie obowionsku szkolnego staje sie morzliwe i bezproblemowe.
     zrezygnujmy jeszcze z tyh fszystkih kresek przy „ć”, „ś”, „ń”, „ł”, same s tym klopoty, zwlaszcza na smartfonah i umufmy sie, rze zapis fonetyczny jest zasadom nadrzendnom. teras polski wreszcie nabierze eleganckiej prostoty. zanim te ulatfienia zostanol fszendzie pszetrawione minie szacunkowo kolo dwuh lat.
     nastempnym celem bendom ulatfienia gramatyczne. nieh normom stanol sie zdania trzywyrazowe, zdania powyrzej szesciu wyrazuf bendom pisane wyloncznie na pisemne zamuwienie. od zdan majoncyh wiencej nirz dziesienc sluf nalerzy pobierac specjalny podatek, zlotufke za karzde slowo, co pozwoli szypko postawic na nogi finanse panstfa. prewencyjnie morzna od razu przekierowac w calosci zarobki prawnikuf i filozofuf do skarbufki, a gazetom w stylu fakt z urzendu zagwarantowac zwolnienia podatkowe.
     poniewarz liczenie takrze nastrencza trudnosci, zrupmy to samo, co s pisaniem odrencznym: zlikfidujmy! inne przedmioty jak wuef, fizyka i muzyka nieh terz nie utrudniajom rzycia uczniom, podobnie jak uczenie sie wierszy na pamienc.
     mimo podjentyh wysilkuf pisanie wcionsz jest trudne. wielu hlopcuf i dziefczynek czeka na to, rze wreszcie fprowadzimy symbole graficzne. najmlodsi jusz od dawna sie nimi poslugujom :). to jest fajne. zastempowanie sluf
.

*

Ewolucja ludzkiego mózgu w równym stopniu nie przewidziała Facebooka i Twittera, co narkotyków i szkodliwych produktów żywnościowych (czy też ich reklamy). Także one aktywują układ nagrody, mają jednak dla organizmu zgubne skutki: narkotyki jedynie udają szczęście i średnio- lub długookresowo prowadzą do dehumanizacji i śmierci; cukier udaje pożywny pokarm, ale zawiera tylko puste kalorie. Tak samo internetowe sieci społecznościowe dają poczucie pielęgnowania prawdziwych kontaktów społecznych – internetowe pogawędki mają się więc do prawdziwych spotkań jak cukier do pełnoziarnistego chleba!

*

To już dowiedzione. Mechanizmy są wielorakie i dodają się, uderzając najpierw w motorykę dużą i małą, w zmysły, rozwój empatii i mowy, później w rozwój funkcji wykonawczych — a więc samokontrolę, pewność siebie, poczucie własnej skuteczności, siłę woli oraz zdolność tworzenia własnych planów i przekładanie ich na działania. W obszarze poznawczym idą za tym nieuwaga i braki w wykształceniu, w obszarze społeczno-emocjonalnym — niezadowolenie, lęki, depresja, brak empatii, samotność i stres — czego konsekwencją jest wiele dziś powszechnych chorób.
     Dlaczego nic z tym nie robimy
?

*

Jeżeli coś jest za darmo, to nie jesteś konsumentem, tylko sprzedawanym towarem.

*

Niewystarczająca edukacja wynikająca z bezsenności i nieuwagi, nadwaga z braku ruchu i złej diety, lęki i depresja z utraty empatii i izolacji, przewlekły stres przez nieustanną kontrolę (żeby wymienić tylko te najważniejsze zależności) – nie trzeba ogromnej fantazji, by wyobrazić sobie konsekwencje dla społeczeństwa. A społeczeństwa uczestniczą w globalnym wyścigu, który rozstrzygnie się na korzyść najmądrzejszych, najsprawiedliwszych i najzdrowszych – miejmy nadzieję, ponieważ alternatywą jest zwycięstwo najagresywniejszych. Dziś wszystkie społeczeństwa i kultury dotknięte są cyfryzacją, pędzącą z szybkością, jakiej nigdy wcześniej nie nabrała żadna globalna kulturowa zmiana. Siłą rzeczy więc wygrają ci, którzy się we właściwym momencie opamiętają i poważnie potraktują ryzyko i działania niepożądane. Kto to będzie?

*

[…] podstawy wszelkiego myślenia/działania leżą w zmysłach i ruchu.

Manfred Spitzer, Cyberchoroby. Jak cyfrowe życie rujnuje nasze zdrowie,
przeł. Małgorzata Guzowska, Dobra Literatura, Słupsk 2016.
(wyróżnienie własne)

2662. Bóstwo, czyli zmorka

mała przestrzeń. mało światła. dużo odbić.
ale tekst przedni, więc pstryk był.

po i po, kolekcja zmorek tłumaczy rośnie.

wtorek, listopada 21, 2017

(2612+49). Znów serce rosło

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Chytry plan powzięłam. Tydzień później, też w czwartek, wypatrywałam spacerówki. Nic. Trzy tygodnie później wypatrywałam. Nic. Cztery tygodnie później też. Nic.

Dziś, we wtorek, o podobnej porze, idąc tym samym chodnikiem, nie wypatrywałam, ale oniemiałam z zachwytu — spacerówka! Pomyliłam się, pisząc wtedy: całym stadem poszli na spacer, powęszyć życie, nacieszyć się chwilą, słońcem i liśćmi, bo wtedy to ONE POSZŁY na spacer. Dzisiaj spotkałam Je, gdy wracały ze spaceru. Damski Tercet o miłości i uważności naucza przechodniów co dnia.

Patrzę na to zdjęcie, zamyślam się nad tym, jak bardzo chciałam je zrobić, by zatrzymać chwilę i przychodzi mi do głowy, nie wiadomo skąd: jeśli myślisz, że światu wszystko jedno, co zrobisz z dzisiejszym dniem — jesteś w błędzie. Coś dobrego dla kogoś z sierścią lub bez zawsze możesz zrobić.

Uśmiech nie schodzi mi z twarzy. Dziś jest wspaniały dzień!

Gugu & Pula
(od lewej i od tyłu)

poniedziałek, listopada 20, 2017

2660. Pierwszy

 wpis przeniesiony 4.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Heniutka go nie powąchała.
Spadł godzinę po jej pierwszym spacerze.
Zniknął kilka godzin przed psim obiadkiem.

     — Ale skąd ten porządek się bierze? Kto go pilnuje?
     — Stop. Jedno pytanie dziennie — powiedział Młody. — Jutro. I raczej wymyśl coś prostszego.

Marek Nocny, Kontroler snów,
Wydawnictwo Nisza, Warszawa 2007.

2659. Dziś na rehabce

Takie cudo na koszulce miała Istota rehabilitująca się obok mnie. Kupiłam na pniu! ¡El reksio!

*

Oj Tè:
Co jest?

Jabłoń:
Boję się.

Oj Tè:
(poszedł i przyniósł półkilogramową czerwoną piłkę)
Proszę, w dwie wyciągniete przed siebie dłonie i robisz.
Trzymaj się piłki! Będzie dobrze.

*


Tengo cuarenta y dos reksios: