wpis przeniesiony 4.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Czytanie masakrującego ibuka przerywam czytaniem stosiku papieru. Po Tulli, przed Tulli i kolejną Tulli, przyszedł odpowiedni czas na tę książkę.
Czytając, na poziomie społecznym, wściekłość miesza się we mnie ze wstydem, że żyję w kraju, który za nic ma badania naukowe, fakty i ludzkie doświadczenie. Kraju, którego rząd szerzy mity, wspiera ciasne myślenie i zachwyca się króliczną mocą heteryków.
Czytając, na poziomie indywidualnym, odnajduję nie tylko paralele do mojej nieudowodnionej społecznie heteryckości, ale również czuję wdzięczność za wniesienie tej osobistej historii do sfery publicznej. Przypominam sobie film, mężczyznę i kobietę. I wracam do mojego zamyślenia z początku października: nowi studenci, rekordowa ich liczba w tym roku, a wśród nich jakieś 60–80 osób nieheteronormatywnych… jak się mają? jak się czują? jak dać im znać, że jestem po ich stronie?
Dla mnie wszystko, co się ze mną działo i dzieje do tej pory, jest normalne. Jakie ma być, skoro nigdy nie miałem innego życia?
*
Gdybym miał wybór, też chciałbym móc od tego uciec. Teraz jednak nie mamy już wyboru. Wiedza to droga w jedną stronę, nie da się nie wiedzieć tego, co już raz wyszło na jaw. Trzeba z ciężkim westchnieniem włączyć to w rejestr spraw bieżących, spraw, które istnieją. A potem poszukać rozwiązania, tak żeby wszyscy jak najmniej na tym ucierpieli.
*
Patrzy. Nadstawia ucha. Chce wiedzieć, jak to jest. Jak mi jest.
*
To jest dla mnie jedyna możliwa droga do bycia normalnym i idę nią, biorąc pod uwagę wszystkie konsekwencje.
*
Gdy już chwytam za klamkę, mówi, że podziwia moją odwagę. Uśmiecham się i dalej nic nie mówię. Nie mówię, bo wiem, że to nie kwestia odwagi. To kwestia wyboru między koszmarem a życiem. Właściwie nie ma wyboru. Można tylko ze wszystkich sił dążyć do normalności, tak jak robią to wszyscy dookoła, tyle że w innych kwestiach. Każdy chory chce być zdrowy. Człowiek bez nogi stara się o protezę. Człowiek z jakąkolwiek dysfunkcją rehabilituje się, marząc o sprawności. Tak samo i ja, jak setki innych ludzi, których transseksualizm pozbawił odpowiedniej cielesnej powłoki, robią wszystko, by ją sobie zorganizować. Gdzie tu miejsce na odwagę?
Maciej Loter, Chłopiec w czerwonej sukience,
Videograf, Chorzów 2016.
(wyróżnienie własne)
*
Dojrzewam i umacniam się. W żółwim tempie, z wielkim trudem i tysiącem chwil zwątpienia, ale idę do przodu. Cofanie się nie jest dla mnie.
*
Kim jest mężczyzna? Kim jest kobieta? Jak się czują, będąc sobą? Jak się nie czują? Jak wyrazić to słowami, jak to sprawdzić?
*
Słyszę wtedy […]: „O tym, kim jesteś, nie świadczy to, skąd przychodzisz, ale to, jaką drogę wybierzesz”. Zamieram. Czuję, że to może być odpowiedź. Nieskomplikowana, elegancka w swej prostocie. I mądra.
*
Wiem, że można zdziałać cuda, jeśli dysponuje się wystarczająco silną wolą i odpowiednią ilością czasu. Mój strumień wylewał się z koryta wiele razy, błądził wśród bagien, czasem zamierał, niemal w całości wsiąkając w ziemię. Ale zawsze wracał tam, gdzie jest jego miejsce. Poszarpany brzeg, woda niosąca połamane gałęzie, głazy i skały — to są moje realia. Ale dzięki temu nie boję się wartkiego nurtu, wiem, jak panować nad żywiołem.
*
Bądźcie dumni z tego, że mimo tysiąca przeszkód stale i niezmiennie jesteście sobą.
Bądźcie dumni codziennie!
Bo warto.
Warto żyć.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz