Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przez Rzekę i okolice. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przez Rzekę i okolice. Pokaż wszystkie posty

środa, czerwca 11, 2025

5798. Z oazy (CCCXXXIX)

Od­liczanie literek, raz, poślizgnięte ponad dwa tygodnie i jeszcze jeden dzień świę­to­wa­nia. Poślizgnięte, bo im bardziej dotykająca książka i im piękniejsza, tym trud­niej zdecydować, które fragmenty chcę mieć pod ręką. Fusy wrażeń i zachwytu dłu­go opadały. Trudno było też zdecydować się na wielkość i kształt oczek sitka, przy pomocy którego należało odcedzić kawałki tej historii. Trwało. Wewnętrzna po­le­mi­ka, ne­go­cja­cje. Wszystko to trwało wyjątkowo długo.

Dużo w tej książce fragmentów, przy których osoba z doświadczeniem straty uko­cha­ne­go rodzica, przytakuje, kiwa głową ze zrozumieniem, czuje zachwyt, że udało się Autorowi tak pięknie zatrzymać w słowach kruchy fragment tego doświadczenia. Te słowa czynią czytającą osobę zrozumianą, mniej samotną, czynią żywą częścią ludzkiego plemienia osieroconych. Od tych słów można się odbić, by ujrzeć piękno życia i miłości, by nabrać ochoty na jedno i drugie, by ogrzać się przy wdzięczności za czas, który — choć nie wróci — był naszym udziałem.

À propos nieskasowanych numerów telefonów. Mam takich trzy.

Kiedy odchodzi mój ojciec, świat, ma się rozumieć, nie wie o tym […], życie się toczy…

🖇

Ta książka nie ma jednoznacznego gatunku, musi go sobie sama wynaleźć. Tak jak śmierć nie ma gatunku. Tak jak życie. A ogród? Może on sam jest gatunkiem albo zawiera w sobie wszystkie pozostałe?

🖇

Nie ma chmur nad chmurami,
nie ma chmur nad chmurami,
tak jak po naszej śmierci nie ma już śmierci…

      Napisałem w jednych ze swoich wczesnych notesów, co ja w ogóle wtedy rozumiałem ze śmierci? Potem odkryłem podobne słowa także w innych książkach. Pozostaje nam chociaż pocieszenie, że śmierć rodziców prze­ży­je­my tylko raz. O własnej śmierci nawet nie mówię. Jej nie przeżyjemy nawet raz.

🖇

O czym mówimy, gdy mówimy o śmierci? O tych, którzy odeszli czy o sobie? O samej nieobecności? Tak bardzo go nie ma, że tą nieobecnością zajmuje każdą wolną minutę.
     Jego dotychczasowe istnienie potwierdzało moje własne istnienie […]. Z drugiej strony, jego nieobecność puszcza w ruch całą mechanikę pamięci. Rzeczy, o których od dawna nie myślałem, teraz budzą się, budzę je, żeby mieć pewność, że to wszystko było. Pamięć dobrowolna i mimowolna pra­cu­ją razem, puszczają w ruch zaklinowany mechanizm wspomnień, wy­bie­la­ją lub do­po­wia­dają tam, gdzie nie widać wyraźnie. I należy przyznać, że jest to tak samo praca pamięci o tym, kto odszedł, jak i zwrócona na nas, egocentryczna w pewnym sensie praca nad ocaleniem samych siebie, nad własnym pozostaniem po czyimś odejściu. […]
     O czym mówimy, gdy mówimy o śmierci? Oczywiście o życiu, o jego całej zachwycającej nietrwałości.

🖇

Nie wiem, co zrobić z tym, co piszę, co niby jest o nim, ale też o mnie i wszystkich ojcach, których próbujemy dogonić.

🖇

Z drobnych porażek mój ojciec robił piękne historie. A potrafił ponosić po­rażki.
     W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym dziewiątym miał czterdzieści pięć lat, dziś powiedziałbym tylko czterdzieści pięć lat. Upadek muru ber­liń­skie­go i wpadnięcie w maszynkę do mielenia mięsa lat dziewięćdziesiątych wy­rwało kilka pokoleń z dotychczasowego życia.

🖇

W kulturze, w której nie ma zwyczaju mówienia mocnych słów, jak kocham cię, martwię się o ciebie, tęsknię za tobą i tak dalej, człowiek znajduje in­ne sposoby okazywania miłości.

🖇

Do teraz wiedziałem, że łacina jest martwym językiem.
     Teraz wiem, że jest językiem śmierci.
     Śmierć mówi po łacinie.
     Każdy opis medyczny, nawet jeśli opisuje normalny oddech i różowe ślu­zówki, tak naprawdę wyciąga cię ze zwykłego porządku żywych. Język sta­je się kliniką. I im bardziej szczegółowy jest opis, tym bardziej od­izo­lo­wa­ny staje się człowiek. Już nie człowiek, a pacjent. Już tu następuje pierw­sza pod­mia­na. Obiektywny opis twojego stanu tak naprawdę powoli za­mie­nia cię w obiekt. […]  Każdy szczegółowy opis paradoksalnie prowadzi do od­czło­wieczenia.

🖇

Jeśli miałbym komu, z pewnością wysłałbym dziś taką wiadomość: Umarł mój ojciec. Nie wiem, co mam robić.
     Nie wiem, co mam zrobić z dniami i nocami, najbardziej nie wiem, co zrobić z popołudniami, tam zaczaiła się tęsknota, niczym kot, który ani drgnie, siedzi i na mnie patrzy; jak bawół, który klapnął po­środku pokoju i nie ma go jak obejść.
     Nie wiem, co mam robić z latem, które było związane z nim i mamą, z domem i ogrodem, nie wiem, co robić z wszystkimi pojawiającymi się wspomnieniami, z przeszłością, nie wiem, co zrobić z dniami, które nad­chodzą.

🖇

Jestem pewien, że dziecięce oko posiada umiejętność rozszerzania prze­strze­ni. Kiedy jesteś wzrostu róż albo tulipanów, patrzysz na świat z bliska, jesteś na jego wysokości, a on na twojej.
     Dojrzewanie oddala i zmniejsza.

🖇

Tęsknota za czereśnią, którą zasadził parę lat temu i teraz powinna po raz pierwszy dać owoce.
     Właśnie w przyszłości drzewo smutku zakwitnie, będzie owocować i sta­wać się coraz bardziej rozłożyste.
     Śmierć jest czereśniowym drzewem, które dojrzewa bez ciebie.

🖇

Żałoba jest tak naprawdę egocentryczna, żałoba po sobie samym w opuszczonym świecie. Jak ja będę żyć bez

🖇

Ważne, aby ich trzymać za rękę, kiedy umierają, mówię przyjacielowi, któ­ry również stracił ojca.
     Ważne, żeby ich potem puścić, odpowiada po krótkim milczeniu.

🖇

Spytajcie jego, on to wszystko wie, mówili krewni. Tej niezapisanej rodzinnej historii już nie ma. Wiem, że wraz ze śmiercią mojego ojca odszedł nie jeden, ale kilka światów.

🖇

Stoję w ogrodzie, jest wiosna. Dziwne, myślę, taty nie ma, a wiosna przy­szła.

🖇

Mój ojciec był jak ten Atlas, trzymający na swych ramionach tony prze­szło­ści. Teraz, kiedy odszedł, czuję, jak cała ta przeszłość pęka, po cichu na mnie spada i zasypuje swoimi wszystkimi popołudniami. Cicho rozsypujące się popołudnia dzieciństwa. I nie mam kogo zawołać na pomoc.

🖇

To jest długi smutek, mówi pewien przyjaciel. Brzmi pięknie, ale ja jestem jeszcze w bólu. Najpierw jest długi ból. Smutek nadchodzi potem…
     […]  duży żal paraliżuje, zamienia w kamień, jest poza słowami. […]
     Tak, to najpewniej jest mały ogień żalu, skoro da się mówić, pisać, ukła­dać słowa. Zastanawiam się tylko, czy chrust tych słów go uspokaja, czy tak naprawdę bardziej rozpala.

🖇

Całe popołudnie mieliłem w głowie to zdanie. A moja kotwica robi się coraz lżejsza… Słowa znajdują nas, kiedy trzeba. Powiedziałem coś, nie do końca świadomie, może z powodu piękna samego zdania, a dopiero teraz, po śmier­ci mojego ojca, wypełnia się ono sensem. Ale od tego nie robi mi się lżej.

🖇

I znów to odblokowanie tęsknoty przez konkretne małe rzeczy.
     […] 
     Czasem zapominam, że go nie ma i są to szczęśliwe momenty, zaczynam wybierać jego numer i wtedy do mnie dociera.
     […] 
       Mijają ostatnie dni grudnia. Ostry brak około siódmej wieczorem. Za dwa dni jakiś nowy rok. Święta są wyjątkowo ciężkie w czasie żałoby.

🖇

Podświadomie układam w głowie listę pierwszych rzeczy po śmierci ojca.
     Pierwsze święta bez niego. Zostawiliśmy nieposprzątany stół, jak robi się z powodu zmarłych.
     Pierwszy Nowy Rok, kiedy nie usłyszę jego głosu pięć minut po dwu­na­stej.
     Pierwsza podróż, kiedy nie powie mi szczęśliwej drogi przed lotem.
     Pierwsze nieusłyszenie się przez telefon w moje urodziny.
      Wygląda na to, że po śmierci, tak jak po każdych na­ro­dzi­nach, świat zaczyna się od nowa. Prywatne odliczanie czasu zmienia się po takich wydarzeniach i rozpoczynają się nowe ery. Zaczynasz mówić – a, to było przed śmiercią mojego ojca. Albo – kiedy żył mój ojciec. Albo – dwa lata po... Tak samo było po narodzinach mojej córki. Świat na­gle pękł na pół – przed nową (albo jej) erą i potem.

Georgi Gospodinow, Ogrodnik i śmierć, przeł. Magdalena Pytlak,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2025.
(wyróżnienie własne)

Wiem tylko, że kiedy pojawią się przebiśniegi albo otworzy się pierwszy tulipan, mój ojciec ogrodnik (czy też mój ojciec – ogród) tam będzie.

🖇

ludzi którzy się śnią jest więcej niż nas./ Za to nie zaj­mu­ją miejsca… – pisze Tomas Tranströmer […]
     Zmarłych także jest więcej niż nas, myślę, czytając te wersy. I choć nie zajmują miejsca, zamieszkują inne po­ko­je, przechodzą przez inne, niewidzialne drzwi do cza­su, w którym nasze drogi się na chwilę przecinają.

🖇

Wzniosłe jest wszędzie.

🖇

Nieśmiertelność również jest kategorią botaniczną. Wszystkie rośliny, które my uważamy za poprzedni etap ewolucji, znają tak naprawdę o jeden cud więcej, mają jedną supersiłę więcej niż my. Wiedzą, jak umrzeć, by powrócić do życia.

🖇

Nie skasowałem numeru taty ze swojego telefonu. Jeszcze nie. Nie wiem, czy kiedykolwiek to zrobię.

(tamże)

niedziela, czerwca 01, 2025

5786. Z oazy (CCCXXXIV)

Po­gigantowe odliczanie literek, trzy, poślizgnięte na sześciu dniach. Pierwsza dla mnie no­wość książkowa po śmierci He­niut­ki. Wyklikana w szybkim tempie, bo dys­po­no­wa­łam uwagą wyłącznie na czytanie o miłości lub śmierci, czyli w sumie o jed­nym i tym samym. Półtora dnia i było po książce.

Kilka zaskakujących rozmów plus niezmiennie niemiłe zadziwienie, że światły, wy­e­du­kowany kierunkowo człowiek nie rozumie efektów pracy Elisabeth Kübler-Ross, nazywając je przestarzałymi teoriami. Czytanie ze zrozumieniem, niedo­ry­so­wy­wa­nie krzywych kółek do tekstu to, jak można się przekonać, wciąż umiejętności w ka­te­go­rii: supermoc. Nie każdy je ma.

Kocham życie, a śmierć jest jego nieodłączną częścią.

🖇

[A.M.R.]  Rozmawiasz z osobami zmarłymi? O czym?
     [Sławomir Pawlak]  Zwracam się z prośbą o współpracę, jeśli mogę to tak ująć. Często wspominam też zmarłemu, że widziałem się z żoną lub mężem i dziećmi, że wszyscy tęsknią i że odczuwają wielką pustkę. Staram się być pośrednikiem i przekazać osobie zmarłej to, czego rodzina nie zdążyła. Pró­bu­ję ją zapewnić, że wszystko będzie dobrze, że może odejść w spokoju.

🖇

Kiedyś na targach pogrzebowych widziałem hiszpańską firmę, która oferowała coś ciekawego: podczas pogrzebu pisano krótkie teksty na karteczkach – mogły to być fragmenty modlitwy czy wspomnienia – a potem wkładano je do pudełka. Po trzech miesiącach organizowano spotkanie rodzinne, podczas którego otwierano to pudełko i czytano karteczki. Był to taki kolejny etap żałoby, a nie stypa.
Sławomir Pawlak

🖇

[Anja Franczak] […]  twoja żałoba wygląda tak, bo wpłynęło na nią milion różnych czynników z twojej historii. Moja wygląda inaczej, bo mam inną historię, inny bagaż doświadczeń. Nie wolno tego porównywać. Możemy się dzielić, wspierać, znajdować wspólne punkty, ale nikt nie ma prawa na­rzucać innym, jak mają przeżywać stratę. […]  kategoria nor­mal­no­ści wcale nam nie służy, bo nikt z nas nie jest normalny w po­wszech­nie przyjętym sensie. Każda żałoba jest inna, bo każda historia jest inna. Ale na poziomie uniwersalnym wszyscy znamy smutek, ból, lęk i stratę. Wszyscy tracimy bliskich, zdrowie, młodość. Wszyscy kiedyś umrzemy. To nas łączy.

🖇

[…]  warto pamiętać o spokoju i lekkości,
którą zyskuje umierający człowiek.

Teresa Łącka

🖇

[Teresa Łącka]  Hospicjum dodało mi odwagi, nauczyło mnie, by nie cią­gnąć na siłę relacji, które są toksyczne, w których czuję, że ktoś mnie wy­ko­rzy­stuje, kłamie, manipuluje. […]  Uświadomiłam sobie, że trzeba za­dbać o to, co naprawdę ma znaczenie.

🖇

[…]  żałoba to rozmowa o życiu i o wartościach pozo­sta­wio­nych nam przez osoby, których już z nami nie ma. […]  Wdzięczność to chyba jeden z najpiękniejszych sposobów, by w zdrowy sposób po­go­dzić się z chęcią życia, bez krzywdzenia siebie czy drugiego człowieka.
Agnieszka Walczak

🖇

[Lekarz dokonujący eutanazji w Holandii]  Czasami myślę, że doświadczenie pracy z pacjentami stojącymi na granicy życia i śmierci pozwala mi spoj­rzeć z innej perspektywy na sens życia. Uczę się dostrzegać, jak ważne jest docenianie chwil, które mamy, i jak istotne jest szanowanie de­cy­zji dru­gie­go człowieka, nawet jeśli prowadzą one do końca.

🖇

[A.M.R.]  A kim są duchowi przewodnicy?
     [Iwona Górzkowska-Jarząbek]  Przewodnikiem jest dusza wyższego rzę­du, którą nazywam opiekunem cyklu życia. Ona jest z duszą do samego końca. […]
     [A.M.R.]  Co z Bogiem?
     [I.G.J.]  Bóg to jedna wielka energia, ogromne serce, które nas przy­cią­ga. […]  Grzech to coś, co wymyśliliśmy my, ludzie. Grzechem się dobrze stra­szy i wykorzystuje się go do manipulowania. To sposób na utrzy­my­wa­nie nas w lęku. […]
     [A.M.R.]  Przy każdym człowieku widzisz jego opiekuna?
     [I.G.J.]  Oczywiście! […]
     [A.M.R.]  To rodzaj anioła stróża?
     [I.G.J.]  Ja to nazywam duszą wyższego rzędu. To dusza, która już nie in­karnuje, nie wraca, a wybiera nas ze względu na wyzwania, z jakimi przy­cho­dzimy do obecnego wcielenia.

🖇

Intencja ma znaczenie. Słowa mają moc. Kiedy jednak spojrzymy głę­biej, zobaczymy, że ci, którzy przeklinają, często robią to z granicy wła­snych możliwości – z bólu, wykluczenia, naznaczenia.
Anna Choińska
[…]  przeciwstawienie się schematom wymaga odwagi – od­wa­gi, by uszanować różnorodność serca, duszy i życia człowieka.

🖇

[Jacek Adamiec] Myślę, że wszyscy skończymy w deskach, jeśli będziemy mieli szczęście, lub w dywanie, jeśli nie. […]  Najważniejszym celem jest dla mnie oddanie szczątków rodzinie, by mogła je pochować, zapalić znicz na grobie, pożegnać się i ruszyć z życiem dalej.

🖇

[…] w Europie cuda uznaje się za łaskę,
a w Ameryce Łacińskiej – za obowiązek świętego.

Ola Synowiec

🖇

[Przemysław Staniszewski ] […]  motyw zatrzymania, jak przecinek w zda­niu. To symboliczne – musimy nauczyć się zatrzymywać w życiu, bo wokół nas jest wielu zagubionych ludzi.

🖇

Zawsze jest jakiś margines na wolną wolę i przeznaczenie 
– gdzieś pomiędzy nimi istnieją cuda.

Ryszard Zawadzki

🖇

[A.M.R.]  To też wielka sztuka, umieć powiedzieć „stop”.
     [Przemysław Staniszewski]  Zgadzam się. To nie słabość, to siła.

Anna Matusiak-Rześniowiecka, Ze śmiercią im
(nie) do twarzy
, Wielka Litera, Warszawa 2025.

Śmierć, bez względu na to, w co wierzymy, jest czymś wyjątkowym, szczególnym.
Sławomir Pawlak

🖇

[Anja Franczak]  Myślę, że będziemy zaskoczeni, kie­dy śmierć nadejdzie.
     […]  Im więcej się uczę o śmierci, tym bardziej widzę, że pozostaje ona wielką tajemnicą. Paradoksalnie im mniej wiem, tym bardziej mnie fascynuje. Czuję respekt, fascynację i ciekawość wobec tego, co nas czeka. Nie są­dzę, by był to koniec, bo zachodzi zbyt wiele zjawisk, któ­rych nie da się wytłumaczyć.

🖇

[…]  warto jednak pamiętać, że jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, życie zawsze daje alternatywy.
Teresa Łącka

🖇

Wierzę, że jeśli istnieje jakiś Bóg, to nie […]  w tobie, nie we mnie, lecz w tej niewielkiej przestrzeni pomiędzy nami.

(tamże)

poniedziałek, kwietnia 07, 2025

5749. Z oazy (CCCXXV)

Dwu­tygodniowe odliczanie literek, cztery. Hmmm, czemu sięgnęłam po tę książkę? Dziś już żadna z moich wewnętrznych figur nie pamięta. Jedno jest pewne, podobał mi się tytuł, tak bardzo pełen nadziei.

Ten ktoś we mnie, kto nie choruje, kto chce żyć pomimo i wbrew, mocno i z roz­ma­chem, na ile jest to możliwe, po ostatni dzień. Właśnie ten ktoś czytał mi tę książkę. Zaznaczał fragmenty, a potem wybierał te najważniejsze, bym miała je tu pod ręką.

[ciekawostka]
Domniemane prozdrowotne właściwości litu sprawiły, że do 1948 roku był on dodawany do napoju 7 Up (sió­dem­ka w nazwie wzięła się od masy ato­mo­wej litu).

🖇

[…]  zawsze musimy dotrzeć do jakiegoś zrozumienia, nawet jeśli nie do końca wiemy, co się naprawdę stało.

🖇

W Japonii docenia się fakt, że w coś włożono dużo trudu. Stąd pieczołowicie przycięte drzewka bonsai czy kilkugodzinne ceremonie picia herbaty. I cho­ciaż wynik też nie jest bez znaczenia, to jednak osiągnięcie go żmudną pracą samo w sobie zasługuje na szacunek.

🖇

Pragnienie śmierci zmienia się także na przestrzeni czasu i na ogół pomaga już samo trzymanie się życia, do­pó­ki pragnienie to całkiem nie wybrzmi.

🖇

Większość osób nie czerpie poczucia sensu z samego faktu życia, lecz znaj­du­je to poczucie w najróżniejszych aktywnościach. […]  Ludzie obserwują ptaki, zbierają karty z bejsbolistami, marynują cebulki i piszą blogi, należą do stowarzyszenia miłośników storczyków i robią mnóstwo innych rzeczy. Z dużą wprawą jesteśmy w stanie wykrzesać poczucie sensu niemal z ni­czego.

🖇

Rozważania nad sensem życia mogą wydawać się czymś zbytecznym. Życie po prostu jest i to my potrzebujemy narracji, sensu, żeby stało się dla nas zrozumiałe. […]  Sens życia dotyczy jego wartości, tego, że są dobre uczynki, dzięki którym życie staje się lepsze. Podobnie jak istnieją truskawki słodsze od innych i muzyka, która znaczy dla ciebie więcej niż inna, tak my możemy odbierać życie jako mające mniej lub więcej sensu.

🖇

Nic nie zrobiliście nie tak. Niczego nie przeoczyliście. Śmierć, którą opła­ku­je­cie, była złożona i nie dało się jej przewidzieć. Nasze mózgi płatają nam okrutne figle, kiedy wiemy, że ktoś zginął w wyniku samobójstwa: proste związki przyczynowe (zawsze błędne), fantazje o ratunku (rzadko możliwe) i wyobrażone, tworzone z perspektywy czasu, koncepcje, co można było zro­bić inaczej (nie do sprawdzenia). Zrobiliście wszystko, co mogliście, ma­jąc swoją wiedzę, dane możliwości i pozycję.
 // Tayler Black

🖇

[…]  sposób postrzegania samobójstwa jest kształtowany przez otoczenie, bo głos zmarłych umilkł.

🖇

Kwestie etyczne związane z pomocą w zakańczaniu życia i z samobójstwem są do siebie podobne. Kluczowe jest pytanie o prawo do decydowania o sa­mym sobie. Czy wolno zrobić tak, jak się chce, a jeśli nie, to dlaczego? […]  Co myśli dzisiaj o tym, co im [Peggy i Brooke Hopkins] się przydarzyło, i jak patrzy na zasady etyczne, na których studiowanie poświęciła tyle lat? Cóż, Peggy [Margaret Pabst Battin] uważa, że te logiczne argumenty za ze­zwo­le­niem na pomoc przy zakańczaniu życia i przeciwko niemu wciąż obo­wią­zu­ją, rzecz w tym, że nie sposób przewidzieć, jak będzie się je postrzegać, kiedy człowiek sam znajdzie się w takiej sytuacji. Ani Brooke, ani Peggy nie mogli przewidzieć zawczasu, jak to jest być w takiej sytuacji, w jakiej się znaleźli – ani tego, jak potwornie może to być trudne, ani tego, jak życie może mieć wtedy niesamowicie dużo sensu.
     […]  trudno podjąć decyzję, która jest naprawdę ostateczna, kiedy zawsze coś może się zmienić.

🖇

Najważniejsze okazało się opanowanie frazy złożonej z trzech słów „Potrze­bu­ję pomocy, teraz” – żeby prosić o pomoc nawet wtedy, kiedy człowiek czuje się kompletnie bezwartościowy, nie widzi przed sobą żadnej przyszłości, znika wszelka nadzieja.
     […]  proszenie o pomoc, gdy człowiek czuje się fatalnie, nie jest wcale proste.

🖇

Samobójstwo nie spada na człowieka jak grom z jasnego nieba, raczej jak grom z zachmurzonego nieba.
Bo Runeson

🖇

[…]  zapobieganie samobójstwom skupia się głównie na jednostce, co może powodować, że zapomina się o zagrożeniach, których źródłem jest społeczeństwo.

🖇

W gruncie rzeczy bardzo niewielu spośród tych, którzy popełniają samobójstwo, faktycznie chce umrzeć, w tamtej chwili jest im po prostu zbyt trudno żyć z odczuwanym bólem. Gdyby istniał jakiś przycisk „stop”, prawdopodobnie wielu zdecydowałoby się go użyć.

🖇

Długi cień, jaki samobójstwo rzuca na czyjąś egzystencję, kładzie się też na nasze wspomnienia. Pamiętamy ostatnie przedsięwzięcie tej osoby, ostatnią minutę jej życia. Dobre lata przestają się wtedy liczyć.

🖇

To, że przeważająca część osób, które przeżyją próbę odebrania sobie życia, nie popełnia później samobójstwa, tylko umacnia hipotezę, że nie chodzi tu o długotrwałe, dobrze przemyślane pragnienie śmierci, ale raczej o coś tymczasowego, co po drugiej stronie, jeśli tylko się przez to przejdzie, ma życie, wystarczająco dobre życie.

🖇

Dla mnie w życiu wartym życia – w moim życiu – chodzi także o za­ak­ce­pto­wa­nie tego, że nie mogę wszystkiego kontrolować. Czasem jest, jak jest. Na dobre i na złe. Mogę płynąć z nurtem życia i to jest w porządku.

Christian Rück, Życie warte życia. Esej o samobójstwie,
czymś typowo ludzkim
, przeł. Agata Teperek,
Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2025.
(wyróżnienie własne)

Każdy kształtuje własne wspomnienia, które jak gałęzie drzewa rozrastają się na wszystkie strony.

🖇

Pytam Bo [Runesona], co sprawia, że jego własne życie jest warte życia.
     Cóż, myślę, że każdy z nas ma jakieś osiemdziesiąt lat, żeby tak ukształtować swoje życie, by znalazło się w nim miejsce na relacje z innymi ludźmi, to one są dla mnie kluczowe, jeśli chodzi o nadawanie sensu”, mówi. „Bycie miłym dla innych zwraca się z nawiązką. Daje nam tak wielkie poczucie ciepła. Zwykle powtarzam, że dobrze jest motać się przez te osiemdziesiąt lat, które są nam dane, i doświadczyć wszystkiego, co istnieje”.

🖇

Poprzez akceptację – spojrzenie prawdzie prosto w oczy – można się zmienić.

🖇

Arystoteles, urodzony w 384 roku p.n.e., zajmował się wieloma dziedzinami: od matematyki, przez logikę i bio­lo­gię, po geologię. Twierdził, że we wszystkim kryje się pewna esencja. Podobnie jak świat w ogóle, tak sa­mo ludzie mają pewną esencję, sens albo cel, z któ­rym się rodzą. Ot, wystarczy nas podłączyć do życia.

🖇

[…]  moje doświadczenie wskazuje, że to, co wydaje się beznadziejne, może ulec poprawie.

(tamże)

poniedziałek, marca 17, 2025

(5732+1). Przypis do depesz z frontu

Mini-instrukcję obsługi terminalnie chorych ludzi, którą znajdziesz w tej książce, uzu­peł­nię o drobny suplement. Z ciężko i nieuleczalnie cho­rymi jest podobnie jak ze świe­ży­mi matkami: „siedząw domu. To gładko prowadzi przez tunelowe my­ślenie do wielopiętrowych nieporozumień.

Jeśli, na przykład, umówił_ś się z chorą osobą na godz. 16:00, fakt, że ona „siedzi” w domu, nie daje ci prawa do przyjścia w szampańskim humorze po siedemnastej trzydzieści, bo tyle bardzo ważnych rzeczy musiał_ś skończyć, nim się w końcu bo­ha­ter­sko wyrwał_ś ze szponów świata. Pomijam fakt, że najprawdopodobniej w sto­sun­ku do zdrowej osoby miał_byś więcej szacunku dla jej czasu lub zwyczajnie ba­ł_­byś się ciut, że na ciebie nie poczeka.

Chciałabym, byś miał_ z tyłu głowy, że „siedzenie” w domu to często napięty grafik (rehabilitacja, regeneracja, ćwiczenia, drzemki, dzięki którym da się w przyzwoitym stanie dociągnąć do wieczora). Drugą, nie mniej znaczącą kwestią jest fakt, że chory, umawiając się z tobą na 16:00, albo wie, że o tej godzine jest w formie, albo zakłada, że jest duże prawdopodobieństwo, że będzie w formie. O osiemnastej może być już po prostu pozbawiony możliwości czerpania radości ze spotkania z tobą, walcząc wy­łącznie o utrzy­ma­nie się na powierzchni trwania.

[…]  umierający ludzie nie są tacy sami, a najważniejsza rada, jaką mam, to by pozwolić im się prowadzić. […] Utrzymuj kontakt Nie po­ja­wiaj się bez zapowiedzi Nie omijaj tematu Słuchaj uważnie! Nie umniej­szaj sprawy Nie zmuszaj ludzi do odpowiedzi Nie udzielaj porad me­dycz­nych Nie narzucaj nikomu religijności (ani jej nie zabraniaj) Po­ma­gaj – ale konkretnie

🖇

Jeśli oferujesz choremu pomoc, spróbuj wymyślić coś przydatnego. Dobrze wiem, że przez lata w dziesiątkach wiadomości dopisywałem zdanie: „Pro­szę, daj znać, jeśli mogę coś dla ciebie zrobić”, i wcale się nie dziwię, że nikt nigdy nie skorzystał z tej propozycji. Kiedy umierasz, często trudno jest pro­sić o cokolwiek, a wyliczanie potrzeb w odpowiedzi na ogólne oferty to też duży problem, bo przecież nie wiesz, czy w ogóle były szczere.
     Co rzeczywiście możesz zrobić, aby pomóc, poza (najważniejsze!) deli­kat­nym poinformowaniem kogoś, że o nim myślisz? […]  Jeśli naprawdę chcesz pomóc, znajdź potrzebę i spraw, by umierający mógł po prostu odpo­wie­dzieć „tak” lub „nie” na twoją propozycję.

🖇

Tak czy owak, jest naprawdę miło, gdy
ktoś się do ciebie odzywa.

🖇

Jest również tendencja (i tak, też to robiłem), by przypominać ludziom, iż ma­ją zachowywać optymizm. W rzeczywistości nie istnieją naukowe do­wo­dy na to, że pozytywny stosunek do życia oznacza jakąkolwiek różnicę w wy­ni­kach pacjenta (choć może poprawić jakość jego życia). […] A mó­wie­nie komuś, by „zachował optymizm”, oczywiście w żaden sposób go do tego nie skłoni.

🖇

Miło jest otrzymać wiadomość z informacją: „Nie musisz odpisywać”, ponieważ często nie mamy na to ani energii, ani siły umysłowej.

🖇

A najgorsze jest otrzymywanie porad lub poleceń cudownych preparatów.

🖇

Słuchaj – i słuchaj uważnie. Kiedy próbujemy ci wyjaśnić zło­żo­ny i zagmatwany świat, w którym obecnie żyjemy i do któ­re­go być może wciąż się przyzwyczajamy, nie jest nam łatwo, a potem ty zadajesz jakieś pytanie i od razu wiemy, że nie słuchałeś.
// Martin, przyjaciel Autora, bohater wojny o Falklandy.

🖇

Zaryzykowałbym stwierdzenie (i znów – mnie też się zdarzało pobłądzić), że większość tych ostatnich wizyt przynosi więcej korzyści odwiedzającemu niż odwiedzanemu. Dlatego nie spodziewaj się zaproszenia i raczej nie wska­kuj od razu za kierownicę. Zaproponuj raz i poczekaj na odpo­wiedź.

Simon Boas, Poradnik umierania dla początkujących,
przeł. Dobromiła Jankowska, Angora, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

5732. Z oazy (CCCXVIII)

Kilkuty­godniowe odliczanie literek, trzy. W ostatni piątek późnym wieczorem do­wie­działam się o istnieniu tej książki. Pełnia księżyca dała mi popalić, wskutek czego sen był od­le­głym marzeniem, ale dałam radę, nie zapaliłam światła o trzeciej trzy­dzie­ści, nie włączyłam komputera, nie zrobiłam klik, klik. Duma, jaka mnie roz­pie­ra­ła, z tego faktu, świadczy o głębokim uzależnieniu od iesbeenów. W sobotę o siód­mej rano, w maje­sta­cie prawa zrobiłam klik, klik i miałam ją na czytniku. Rzuciłam wszystko, co czy­ta­łam. Dwie kawy i było po lekturze.

Dla mnie to zdecydowanie kolejna książka roku 2025. To również kolejna książka, której fragmencik wprawił mnie w osłupienie, gdy dotarło do mnie, że jego treść świad­czy o tym, że autor(ka) nie rozumieli słów Kübler-Ross. No i na koniec, mu­sia­łam dorzucić swoje pięć kulawych groszy.

[dostęp 17.03.2025], źródło.

Simon Boas
(1977–2024)

🖇 🖇

Dużo szczęścia na twojej własnej drodze, długiej czy krótkiej! Wszystko będzie dobrze, wszystko będzie dobrze, wszystko będzie do cna dobrze!
                                                     Simon
                                                     Trinity, Jersey
                                                     czerwiec 2024

 

🖇 🖇

Niezależnie od tego, jak dużo wiedzielibyśmy czy myślelibyśmy o śmierci, kiedy nadchodzi nasza kolej, wszyscy jesteśmy początkujący. A ja zde­cy­do­wa­nie czuję się nowicjuszem, więc aroganckie z mojej strony jest twier­dze­nie, że będzie to poradnik. To po prostu kilka przypadkowych depesz z linii frontu, z niespodziewanie jasnego, intensywnego i granicznego okresu życia.

🖇

[…]  da się „wejść łagodnie do tej dobrej nocy”, jednocześnie żyjąc i kochając życie w najpełniejszym sensie tych słów.

🖇

Mój tekst opisuje po prostu to, co mi pomogło, a także wyjaśnia kilka zda­rzeń, kiedy musiałem szukać w sobie głębokich rezerw poczucia humoru, aby poradzić sobie z czymś, co znienacka walnęło mnie w łeb.

🖇

Zacząłem patrzeć na trudności i zmartwienia z wielką empatią dla siebie i zrozumiałem, że przecież robię wszystko, co w mojej mocy, i to wystarczy.

🖇

Benjamin Franklin pisał, że większość ludzi umiera w wieku dwudziestu pię­ciu lat, choć do grobu trafiają dopiero w wieku siedemdziesięciu pięciu. Teraz jest czas – bez względu na to, ile masz lat – aby podsumować sprawy i pojąć, że życie jest cenne i skończone.

🖇

[…]  wszyscy jesteśmy ze sobą powiązani jako uczestnicy wiel­kie­go kosmicznego tańca, a jego sednem są życzliwość i miłość.

🖇

Jak przed śmiercią napisał Christopher Hitchens: „Na głu­pie py­ta­nie: »Dla­cze­go ja?«, kosmos może tylko niechętnie odpowiedzieć: »A dlaczego nie?«”. Sądzę, że jeśli wierzysz w boskie istnienie, musisz podjąć próbę i zig­no­ro­wać to poczucie niesprawiedliwości, nie pytać: „Dla­cze­go ja?”. Jeśli do koń­ca będziesz utrzymywał, że to Bóg ci to zrobił – ale przecież mógłby też zmie­nić zdanie! – umrzesz skupiony na niesprawiedliwości i stracie, a nie na niezwykłym darze, jaki wszyscy otrzymaliśmy.

🖇

Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. […] Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących. […]  Należymy do niewielkiej uprzywilejowanej grupy, która wbrew wszystkiemu wygrała wielką loterię urodzeń, dlaczego więc narzekamy na nieunikniony powrót do stanu po­przed­nie­go, skoro ogromna większość nigdy nawet z niego nie powstała?
Richard Dawkins

🖇

[…]  mamy szczęście, że w ogóle istniejemy, i  […]  mamy szczęście, że istniejemy akurat w tym czasie i w ten sposób.

🖇

A z tego, co ostatecznie uznałem za dar, wyciągnąłem dwie główne lekcje.
     […]  zrozumiałem, że śmierć jest nieunikniona – nawet bardziej niż po­dat­ki. Jednak od tych ludzi, w których życiu śmierć jest obecna bardziej niż zwykle, nauczyłem się, że nie musi to wcale umniejszać pełni egzystencji. […]  Ucieczka przed śmiercią to nie tylko marnowanie energii, lecz także przeciwstawianie jej życiu.

🖇

[…]  religia nie tylko nie jest konieczna, by ludzie postępowali etycznie, lecz jest w pewnym sensie z tym sprzeczna. Czy nie oszukujesz ani nie mor­du­jesz, ponieważ przykazania mówią ci, że to nieprzyjemne dla kogoś innego (i poniesiesz karę), czy naprawdę pojmujesz, że to zło?

🖇

[…]  gdy ludzie zbliżają się do końca życia, wielu z nich – w tym ja – za­czy­na się bardziej interesować sprawami ducha. Nie jest to chwytanie się brzy­twy ani ostatnia szansa na zakład Pascala; to przychodzi całkiem na­tu­ral­nie, gdy wreszcie da się wyraźnie zobaczyć śmierć, uwolnioną od wszyst­kich obaw i tabu.

🖇

Zaskakująco łatwo znaleźć w sobie haj dzięki innym ludziom. Nie tylko przyjaciołom i bliskim, nie tylko osobom, z którymi dzielisz zajęcia lub zainteresowania. Możesz chodzić po mieście, sklepie lub szpitalu i czerpać haj od nieznajomych. Świadomość tego naprawdę zmieniła moje życie, a także bardzo się przydała w okresie poprzedzającym śmierć.

🖇

Życie jest niezwykle cenne, niepowtarzalne i piękne. Ty jesteś wspaniały. Kiedy mówisz: „Jest okej”, a zapewne robisz to dwadzieścia razy dziennie, uświadom sobie, że nie znaczy to tylko: „Jest dobrze”. Jest naprawdę do­sko­na­le. Jesteś jedyny w swoim rodzaju. Wyjątkowy. Doskonale stworzony, doskonały jak najlepsza kuchnia, doskonały jak najlepsza porcelana! Na­praw­dę jest okej, a nawet więcej. Często powtarzamy te słowa i nie­świa­do­mie mówimy prawdę.

Simon Boas, Poradnik umierania dla początkujących,
przeł. Dobromiła Jankowska, Angora, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

[…]  najważniejsze jest to, by łapać życie za ge­ni­ta­lia i wyciskać z nich radość. Świat jest tak pe­łen możliwości, dziwności i ko­lo­rów, że szkoda by­ło­by iść przezeń na ślepo, mar­nu­jąc ten nie­praw­do­po­dob­ny dar, jaki otrzy­ma­li­śmy: istnienie.

🖇

Jeśli możesz, ignoruj politykę, przyswajaj jak najmniej newsów i staraj się trzymać z dala od mediów spo­łecz­no­ścio­wych. Wszystkie one pomijają szeroki kontekst.

🖇

[…]  ciesz się, że nasze życie się splotło; pomyśl o tajemnicy i radości z tej jedynej rzeczy, która ostatecznie łączy nas wszystkich.

🖇

Ustal priorytety, na problemy spójrz z dystansu, nie od­kła­daj rzeczy na później. […]  A kiedy śmierć na­gle przy­je­dzie na ognistym motocyklu po ciebie lub ko­goś in­ne­go, będziesz nieco lepiej przygotowany, aby za­pro­po­no­wać jej filiżankę herbaty.
     Akceptacja okazała się dla mnie bardzo wyzwalająca. Tak jest od zawsze i nic tego nie zmieni: rodzimy się i roz­sy­pujemy, wracamy do natury, a być może także do siły, która wszystko wprawiła w ruch. Zaprzeczanie, kurczowe trzymanie się nadziei, że nowa tabletka lub modlitwa cię wyleczą, działają zupełnie od­wrotnie.

🖇

[myślcie] o mnie jak o przeczytanej z przyjemnością książ­ce. Całe nasze życie można w ten sposób po­strze­gać. Dla jednych jesteśmy tylko akapitem lub przypisem, dla innych rozdziałem lub tomem. Dla nikogo nie je­ste­śmy całą książką […]. Jesteśmy postaciami w ich historiach. A oni będą pisać w nich piękne rozdziały rów­nież po naszym odejściu.

🖇

Naprawdę wszyscy powinniśmy zaakceptować fakt, że umrzemy (i zmienić dzięki temu swoje życie).

🖇

Dostrzegajcie drobne akty czułości, stoicki humor, od­wa­gę. Poważna choroba i jej towarzyszka z kosą po­tra­fią wszystkich zrównać, ponieważ każą zdejmować ma­ski i odsłaniają kryjących się pod nimi wrażliwców. Łatwo rozszerzyć tę obserwację poza oddział onkologii i zobaczyć, że naprawdę każdy człowiek po prostu robi na co dzień, co w jego mocy.

(tamże)

poniedziałek, stycznia 27, 2025

5695. Z oazy (CCCXVIII)

Nie­dzielne odliczanie literek, trzy, poślizgnięte na jednym dniu niepewności, które fragmenty mieć tu po ręką.

Odgruzować mi się zachciało półkę z najważniejszymi dla mnie książkami. Wró­ci­łam do jednej z nich, pierwszej książki tej Autorki, jaką czy­ta­łam, o zgrozo, dok­ład­nie dwadzieścia lat temu. Tym razem po raz pierwszy czytałam ją w wersji elek­tro­nicz­nej, po­nie­waż wznowiono ją cztery lata temu.

Powiedzieć, że nie potrzebowałam na nią dwóch mie­się­cy, a tylko dwa dni, że pięk­na, to nic nie powiedzieć. Ale trudno coś dodać. Piekielnie trudno było mi zde­cy­do­wać się na fragmenty, by ich wybór nie był większością książki.

Dwadzieścia lat temu nie miałam odwagi gryzdolić po książkach. Straciłam tym samym szansę, by porównać, sprawdzić, jak bardzo różni się dzisiejszy wybór od tego, jakiego bym dokonała w 2005 roku.

Przez całe moje życie czułam, że muszę udowodnić, że i ja – „jednokilowe nic” – mam też jakąś wartość. […]  Potrzebowałam pięćdziesięciu lat, żeby to zrozumieć. Pięćdziesiąt lat zajęło mi zrozumienie, że w życiu nie ma „przy­pad­ków”. Przypadkiem nie są również okoliczności związane z na­szym urodzeniem. A te wydarzenia, które uważamy za tragedie, nie są w gruncie rzeczy tragediami – o ile sami nie robimy z nich tragedii. […]  Możemy w nich dostrzec wyzwanie, sygnał, co powinniśmy w naszym życiu osiągnąć.

🖇

Miałam w życiu tyle niesamowitych wydarzeń, że wiem, że zawsze jestem na właściwym miejscu we właściwym czasie.

🖇

I zauważycie, że najgłębszy smutek, jaki ludzie w sobie noszą, jest o wiele większy niż smutek z powodu tych życiowych strat, o których zwykle się mówi.

🖇

Bardzo często pacjenci zwracają się do ciebie wprost. Wielu wyczuwa twój niepokój, kiedy ich odwiedzasz. To sprawia, że zaczynają mówić o po­go­dzie. Nie dlatego, że pogoda ich interesuje. Dlatego, że wy­czu­wa­jąc twój niepokój, postanawiają zachować swoje problemy dla siebie. Boją się, że jeżeli ciebie nimi obarczą, przestaniesz ich odwiedzać.
     Kiedy ludzie próbują przekazać nam informacje o tym, że są świadomi swej nieuleczalnej choroby, albo powiedzieć o jakiejkolwiek innej tragedii, czynią to zwykle na trzy sposoby: albo mówią wprost, albo posługują się werbalnym albo niewerbalnym językiem symboli.

🖇

[…]  potrzebujemy podczas pierwszych lat życia wiele miłości, pieszczot, czułości, dotyku. Na końcu życia, kiedy jesteśmy starzy, też najbardziej brakuje nam fizycznego kontaktu – uścisków, dotyku, objęć.

🖇

Mam swoje ulubione motto: „Osłaniając kaniony przed sztormami, nigdy nie ujrzymy piękna ich żłobionych urwisk”.

🖇

Czego musimy się nauczyć? Poświęćmy czas na to, co jest naprawdę ważne. Nauczmy się słuchać […]. Nie tylko słuchać, ale też rozumieć, a kiedy […]  nie rozumiemy, umiejmy się do tego przyznać i  poprośmy: „Nie rozumiem, o czym mówisz – wytłumacz mi jeszcze raz”. A kiedy choć raz uda ci się na­wiązać nić porozumienia, zobaczysz, że to ani w połowie nie jest tak trud­ne, jak myślałeś.

🖇

[…]  nie umiemy pozostawić rzeczy ich biegowi. Przez to, że nie potrafimy słuchać, pozbawiamy się wielu podniosłych, świętych chwil.

🖇

Za każdym razem, kiedy negatywnie na kogoś reagujecie, uważajcie: napotykacie własne niezałatwione życiowe sprawy. Czy mnie słyszycie?

🖇

To bardzo ważne, abyście robili to, co lubicie robić.

🖇

Ludzie, którzy nie boją się, co powiedzą sąsiedzi, i którzy nie boją się bycia niekochanymi, potrafią żyć pełnią życia, pełnią człowieczeństwa.

🖇

[…]  zawsze miałam masę problemów z księżmi, którzy wprawdzie dużo mówili, ale nie wierzyli w to, co mówią, i nie żyli według tego, co mówią […].

🖇

nigdy nie jesteśmy sami…

 

🖇

Chcę Cię kochać – ale nie trzymać się Ciebie kurczowo
Oceniać Cię – ale nie osądzać
Być z Tobą – ale się nie narzucać
Zachęcać Cię – ale niczego się nie domagać
Umieć wyrazić krytykę – nie obwiniając Cię
Pomagać Ci – nie upokarzając
Jeśli Ty dasz mi to samo – obdarzymy się nawzajem wielkim
skarbem!

Virginia Satir

🖇

Doświadczycie przeżyć metafizycznych, jeśli do nich dojrzeliście i jeśli się ich nie lękacie. Jeśli nie dojrzeliście – i tak nie uwierzycie w to, co wam po­wiem. Ale z drugiej strony – jeśli już o nich wiecie, to choćby was powiesili do góry nogami i tak będziecie obstawać przy swoim. Czy rozumiecie róż­ni­cę pomiędzy wierzyć a wiedzieć? Kiedy wiecie – to wszystko jedno, co z wa­mi zrobią, i tak będziecie dalej wiedzieć, że śmierci nie ma.

🖇

[…]  jakość życia jest daleko ważniejsza niż jego długość.

🖇

[…]   z czasem, kiedy uważnie wsłuchamy się w siebie, w to, co dyktuje nam nasz wewnętrzny głos, własny duch – znajdziemy i pomoc, i radę. Pomoc własnego wszechwiedzącego „ja”, tej nieśmiertelnej cząstki nas samych, któ­rą w języku symboli nazywamy „motylem”.

🖇

Miałam iść w świat i uświadomić ludziom, że wszyscy mamy swoich przewodników, którzy prowadzą nas i błogosławią, że wszyscy kochani jesteśmy ponad wszelkie granice miary i pojęcia.

🖇

Co chciałabym tu w wielkim skrócie przekazać? Że nie potrafimy być wdzięcz­ni za to, co mamy. Niewielu z was docenia fakt, że możecie iść samodziel­nie do toalety, że możecie chodzić, tańczyć, śpiewać i śmiać się. Dopiero po utracie czegoś zaczynacie doceniać to, coście stracili.

Elisabeth Kübler-Ross, Życiodajna śmierć. O życiu, śmierci i życiu po śmierci, przeł. Malina Stahre-Godycka,
Media Rodzina, Poznań 2021.
(wyróżnienie własne)

Ale z drugiej strony – opinia innych ludzi o mnie to nie mój, to ich problem – nieprawda?

🖇

Bo wiecie co? Po śmierci wie się dopiero, że naj­wyż­szym celem w życiu jest dokonywanie właściwego wyboru. Naj­lep­szego wyboru podyktowanego wewnętrznym prze­ko­naniem. […]
     Jeśli dokona się tego najprzedniejszego wyboru, na­gro­da jest zawsze tysiąckrotna.

🖇

[…]  wszystko, przez co się przechodzi, ma głę­bo­ki sens. Uczy cię czegoś, czego inaczej byś się nie nauczył.

🖇

[…] to, co robiliśmy, nie jest ważne. Ważne jest, jak ro­bi­liś­my. A najistotniejsze jest to, że robiliśmy coś z miłością.

🖇

Bo kiedy stoisz wobec śmierci,
      liczy się tylko miłość, którą dałeś i którą przyjąłeś,
[…].
Jeśli naprawdę kochałeś – to żyć było warto.
radość pójdzie za tobą aż do końca.
Richard Allen

🖇

[…]  podpatrywałyśmy się ukradkiem. Czy wiecie, co to znaczy ukradkiem się obserwować? To wyraz nie­wer­bal­ne­go języka symboli. Tak robią ludzie, kiedy chcą się poznać, dowiedzieć się, kim ten drugi jest tak naprawdę, nie tylko zewnętrznie.

🖇

[…]  otwiera się coś nowego. Nowe drogi, nowe możli­wo­ści. Jedyne, czego potrzeba – to duch pokory i świadomość, że wiedza, której potrzebujemy, leży w nas samych.

(tamże)

środa, listopada 27, 2024

5645. Z oazy (CCCI)

Nie­dzielne odliczanie literek, cztery. Poślizgnięte na dniu pełnym wrażeń, i ko­lej­nym, gdy zapaliło mi się oko. Nigdy się nie dowiem, kto we mnie połyka takie książ­ki. To żadna rekomendacja, ale faktem pozostaje, że połyka.

[…]  niezależnie od okoliczności śmierć jest częścią naszego życia. […]  Kiedy nadchodzi właściwy czas, wszyscy chcemy tego samego. Opie­ki, kom­for­tu i bliskości.
     […]  Zawsze zadziwia mnie to, w jaki sposób, po­mi­mo przeróżnych tra­ge­dii, które się dzieją obok nas, życie po prostu się toczy. Jakby nigdy nic.

🖇

[…]  czasem zwykła obecność i zapewnienie komfortu pacjentowi są wszystkim, czego on potrzebuje.

🖇

Dziwnym trafem wsparcie i pocieszenie znalazłam tam, gdzie najmniej bym się tego spodziewała.
     Z biegiem czasu przekonałam się, że to prawda, i ostatecznie wszystko do­brze się układa. Niekiedy wymaga to jednak ciężkiej pracy i niepewności.

🖇

Świadomość, że jestem w tym życiu prowadzona, a także pamięć o tym, że nigdy nie wiem, przez co przechodzą osoby wokół mnie, oraz pew­ność, że śmierć nie jest końcem wszystkiego, pozwalają mi wieść życie, z któ­re­go, jak wierzę, będę dumna, gdy nadejdzie jego kres.

🖇

To zadziwiające, jak pewni ludzie, którzy pojawiają się w naszym życiu nawet na bardzo krótko, potrafią mieć wielki wpływ na nasze dalsze losy.

🖇

Wiele osób mających wśród swoich bliskich kogoś cierpiącego na nieule­czal­ną chorobę, zmienia z tego powodu swoje plany życiowe albo po prostu niejako wstrzymuje się ze swoim życiem. Ze śmiercią jest tak samo jak z na­ro­dzi­na­mi. Wiesz, że nadejdzie, a jej dokładnej daty nie da się prze­wi­dzieć (chyba jednak w przypadku śmierci jest to jeszcze bardziej praw­dzi­we). I to jest proces oczekiwania w wielkim nie­pokoju.

🖇

Nie miałam pojęcia, co zrobić. I wtedy usłyszałam w głowie głos jednej z mo­ich ulubionych instruktorek ze szkoły pielęgniarskiej: Spotkaj się z ni­mi tam, gdzie teraz są.

🖇

Najłatwiej jest skupić się tylko na tym, że pod wie­lo­ma względami wydają się one [osoby z alzheimerem] niejako nieobecne. Ale już z pewnością dużo rzadziej zastanawiamy się, gdzie one właściwie są. Często okre­ślam swoich pacjentów jako takich, którzy jedną no­gą są już gdzieś indziej, a drugą no­gą tkwią jeszcze tutaj.

🖇

Opieka nad chorym jest ciężką, emocjonalną i wyczerpującą pracą, która może trwać przez naprawdę długi czas […].

🖇

     — Mam być z tobą całkowicie szczera? — za­py­ta­łam go.
     — Tak, nie chcę żadnych niespodzianek.
     Wyciągnęłam tablet, żeby pokazać mu tabelę z po­szczególnymi etapami, które przechodziła do tej pory Edith.
     — Zaczęliśmy w tym miejscu. — Pokazałam mu. — A teraz jesteśmy tutaj — powiedziałam, pokazując mu palcem miejsce od punktu 6E do 7E.
     — Czyli na ostatnim etapie nie będzie w stanie sama unieść głowy?
     Pokiwałam głową […].

🖇

     — Gdybym […] .
     — Naprawdę myślisz, że masz taką moc? — […]  Pozwoliłam, żeby jej słowa wniknęły we mnie.

🖇

Myślimy o śmierci i umieraniu jako o czymś szarym i poważnym i oczy­wi­ście pod wieloma względami tak jest. Ale gdzieś pomiędzy tym wszystkim są także momenty beztroski i humoru, nawet czasem czarnego.

🖇

     — Hadley — powiedziała, patrząc mi prosto w oczy. — Czy twoja praca cię uszczęśliwia?
     — Tak — odpowiedziałam i wzruszyłam ra­mio­nami.
     — W takim razie tylko to się liczy — […]. — Życie jest krótkie, coś o tym wiem! A jeśli twoje szczęście nie przemawia do innych osób, to po prostu chrza­nić ich wszystkich! To nie jest ich sprawa.

🖇

[…]  jeśli nic nie zrobisz, co w najgorszym wypadku może się stać? […]  A gdybyś wkroczyła do akcji?

🖇

     — Musi pan! Nie może pan tutaj zostać — za­pro­te­sto­wałam.
     — Dlaczego nie?
     — To… to nie jest bezpieczne — wyszeptałam.
     — Dlaczego uważasz, że będąc pośród lekarzy i pielęgniarek, poczuję się bardziej bezpiecznie?

🖇

     — Czy masz jakieś obawy, którymi możemy się zająć? — zapytałam.

🖇

[…]  zjawisko przychodzenia bliskich zmarłych jest bardzo częste i stanowi wyraźny wskaźnik po­gor­sze­nia się stanu pacjenta.
     […] 
     — Ale dlaczego tak się dzieje?
     Wzruszyłam ramionami.
     — To jedna z tych rzeczy, które się po prostu dzie­ją. Myślę, że każdy z nas wyciąga w tej kwestii swoje własne wnioski.
     — Nie chcieliśmy mieszać w to wszystko religii — powiedziała ewidentnie sfrustrowana. — Mówiłam ci przecież.
     — Ale to jest zjawisko medyczne, niezależne od duchowych przekonań.

🖇

     — […]  Naprawdę wierzę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu.
     — Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu — po­wtó­rzyłam niczym echo, uświadamiając sobie, że w tym momencie naprawdę w to uwierzyłam.

🖇

Przez te wszystkie lata przyzwyczaiłam się już do tego i nauczyłam się wie­rzyć, że czasem przydarzają się różne dziwne rzeczy. Nawet jeśli nie wiem, dla­cze­go tak się dzieje i nie znajduję dla tego logicznego wytłumaczenia.

🖇

     — Wiedzieliśmy, że ten dzień kiedyś nadejdzie, co? — wyznał, szlochając.

🖇

Przypomniałam sobie jednak, że należy żyć tu i teraz, a nie lękiem przed tym, co przyniesie jutro.

🖇

[…]  pomiędzy tym wszystkim, co jest tutaj, na ziemi, a tym, co nadejdzie później, jest coś potężnego i przepełnionego spokojem.

🖇

     — To dobra rada — powiedziałam cicho. — Jeść tort.
     — Jedz tort — powtórzyła, kładąc się z powro­tem na łóżku.

Hadley Vlahos, Pomiędzy. Niezapomniane spotkania
u kresu życia
, przeł. Agnieszka Górczyńska,
Wydawnictwo Helion, Gliwice 2024.
(wyróżnienie własne)

W tym właśnie rzecz. Kiedy pozwolimy, żeby ból się nadmiernie rozkręcił, trudniej go leczyć.

🖇

[…]  nie wszystkie przyjaźnie muszą trwać przez całe ży­cie. I nie ma nic złego w tym, że niektóre trwa­ją tylko przez chwilę. Czasem warto pozwolić im odejść bez ura­zy, aby zrobić miejsce dla tych, które będą trwały przez całe życie.

🖇

[…]  nie ma znaczenia, w co ktoś wierzy. Naj­szczę­śliwsi są ci, którzy żyją w zgodzie ze sobą.

(tamże)

wtorek, września 10, 2024

5576. Z oazy (CCLXXVII)

Nie­dzielne odliczanie literek, raz. Przywalone workiem czasu, w którym utknęło wie­le dni, wśród nich dwie niedziele. Poślizgnięte na pakowaniu się na urlop — szesnasty raz razem z Heniutką, siedemnasty raz u Lili, osiemnasty w tej samej miej­sco­wo­ści, gdy po raz pierwszy w życiu zrobiliśmy sobie urlop (trzydniowy!). Utknięte na głębokim smutku, że w tym składzie jesteśmy tu pewnikiem po raz ostatni.

Przywalone, poślizgnięte, utknięte. Jakby było mało, fusy wrażeń po tej lekturze długo opadały, co kompletnie uniemożliwiało wybór najcenniejszych dla mnie fragmentów, które muszę tu, pod ręką, zawsze mieć.

Po co czytasz takie książki? — raczej z ciekawości niż z wyrzutem wyrywało się nie­jednej mojej wewnętrznej postaci pod­czas czytania Okruszków. Nie miałam zgrab­nej, po­zba­wio­nej emocji, racjonalnej do bólu od­po­wie­dzi. Nie miałam, aż do ostat­nie­go roz­dzia­łu, bo właśnie z niego wyjęłam informację o tej książce i nic mnie nie mogło po­wstrzy­mać, gdy tylko odkryłam, że jest ona do­stęp­na w ibuku.

Ta książka uświadomiła mi, że w moich, dyktowanych czuciem, działaniach, które zapoczątkowała nagła śmierć Białego Kruka, pro­wa­dziła mnie swoją mądrością intu­i­cja. Szła pod rękę z miłością, więc musiało się udać, a przy okazji ich kroki, którym niepewnie chciałam dorównać, pozostawiły piękny ślad.

Doświadczenie straty naj­bliż­szych nam ludzi nigdy się nie kończy, ale żałoba wy­tra­ca impet, po­lu­zo­wu­je unie­możliwiający oddychanie ucisk w gardle; dobre wspo­mnie­nia i wdzięcz­ność za dar wspólnego czasu rozsiadają się już bez skrę­po­wa­nia obo­ma po­ślad­ka­mi na kanapach. Zie­lo­ny po­wo­lutku przestał być dla mnie kolorem głębokiej, wytrącającej z dłoni sens życia, żałoby. Podaję dalej dobro, któ­re do­sta­łam od Białego Kruka. A muzyka? Muzyka wciąż wybrzmiewa!

Żałobę przeżywamy jako plemię i poprzez każde swoje zachowanie wysyłamy do jego członków pewien konkretny sygnał.

🖇

     — Spodziewałaś się, że przestanie wygadywać głupoty tylko dlatego, że ktoś umarł?
     — W sumie to tak, gdy ktoś umiera…
     — Wszyscy momentalnie stajemy się lepszymi ludźmi, tak?
     Roześmiała się, a ja razem z nią.

🖇

„Ile czasu minęło?” to jedno z pierwszych pytań, które zadaję. To by­naj­mniej nie tak, że żałobę da się jakoś precyzyjnie nanieść na oś czasu. Pyta­jąc, ile czasu minęło, pytam tak naprawdę: „Ile czasu miałeś dotąd, aby prze­pra­co­wać ból?”. […]  Po pięciu tygodniach od śmierci bliskiego od bólu w zasadzie nie da się uciec. Nie ma mowy o tym, aby go „prze­stać prze­ży­wać”. Cierpienie stanowi niezbędny aspekt wspominania miłości. Ból jest jej częścią. Nie da się drugiego człowieka kochać, nie odczuwając bólu. Swój ból trzeba po prostu przeżyć, a dodatkowo dobrze by było, gdyby inni nam w tym towarzyszyli, zamiast odmawiać prawa do przeżywania straty.

🖇

Istnieje wiele dróg do odkrycia sensu, lecz aby je znaleźć, trzeba zacząć szukać. […]  Po co odczuwam ten ból? Czemu on służy? Co jeszcze mogę z nim zrobić? W jaki sposób mogę nadać mu sens?

🖇

Bez względu na to, jak długo dwoje ludzi było razem, to i tak będzie za krót­ko. Ich miłość nie ginie wraz ze śmiercią jednego z nich. Żyje dalej w tej dru­giej osobie. Doświadczenie tamtej miłości nie może być ani zniszczone, ani zmienione nową miłością. Tamta miłość będzie istnieć w swoim własnym czasie i na swój sposób w naszych sercach. […]  Serce potrafi kochać wie­lo­krot­nie. Nowa miłość potrafi wykiełkować na tym samym gruncie, w żaden sposób nie umniejszając poprzedniej. Nadal mamy życie do przeżycia. To samo, o które nie prosiliśmy i do którego nie byliśmy przygotowani. Pomi­mo wszystko warto dalej podążać tą drogą. Historia cały czas się pisze i jest w niej miejsce na miłość.
     […] 
     Czasami wyzwaniem jest nowa miłość, innym razem — nowe życie.

🖇

Yoda w Gwiezdnych wojnach miał rację: „Rób albo nie rób, nie próbuj”. Nawet najdrobniejsza decyzja ma znaczenie.

🖇

Ludzie często mówią: „Nie wiem, jak ty to robisz”. Ja im wtedy mówię, że nie robię. Nie postanowiłem obudzić się rano, tylko się po prostu budzę. A potem stawiam nogę za nogą, bo cóż mam innego zrobić? Czy mi się to podoba, czy nie, moje życie trwa — a ja tylko postanowiłem być jego uczestnikiem.

🖇

Nie pozwól, aby przeszłość 
narzuciła ci przyszłość.

🖇

Strata ma na nas ogromny wpływ. Przenika wszystko, czego dotknie. Budzi w nas nadzieję na więcej miłości i współczucia, ale jednocześnie wzmacnia niechęć, roszczeniowość oraz bunt wobec cudzych oczekiwań.

🖇

Ból nigdy nie wyczerpuje tematu. Czasem można się w nim zagubić, ale zawsze chodzi o coś więcej.

🖇

Ciągle krąży mi po głowie historia o bliźniętach w łonie matki:
     W łonie matki dojrzewało dwoje dzieci. Pierwsze powiedziało do tego drugiego:
     — Czy wierzysz w życie poza tym światem?
     Drugie odparło:
     — No pewnie, musi istnieć coś poza tym światem.
     — Bzdura — rzekło to pierwsze. — Poza tym światem nie ma żadnego życia. Jakie niby życie miałoby to być? Składniki niezbędne do życia odbieramy przez pępowinę. Życie poza tym światem byłoby niemożliwe. Pępowina jest za krótka. Nie może istnieć żaden inny świat poza tym.
     Drugie dziecko obstawało przy swoim:
     — Myślę, że coś tam jest. Może tamten świat jest inny niż ten. Może się tam spotkamy.
     Pierwsze dziecko odpowiedziało:
     — Nawet jeśli istnieje jakiś inny świat, to nikt z niego nigdy nie wrócił. Opu­szcze­nie tego miejsca oznacza koniec życia. Po porodzie donikąd się nie idzie, jest tylko ciemność.
     — No nie wiem — odparł bliźniak. — Na pewno zobaczymy mamę i ona o nas zadba.
     — Mamę? — żachnęło się pierwsze dziecko. — Ty wierzysz w mamę? We wszech­potężną, inteligentną istotę, za sprawą której to wszystko się wydarzyło? A gdzie ona niby teraz jest?
     Drugie dziecko próbowało spokojnie i cierpliwie tłumaczyć:
     — Ona jest wszędzie wokół nas. My w niej żyjemy. Bez niej nie byłoby świata.
     — Ha! Ale ja jej nie widzę. Jest więc logiczne, że ona nie istnieje.
     Na to drugie dziecko odparło:
     — Czasem gdy się zamilknie, można ją usłyszeć, można ją poczuć. Wierzę, że poza tym światem istnieje jakaś rzeczywistość.

     Ta historia każe mi myśleć o tym, że tak samo jak dziecko przed na­ro­dzi­na­mi nie jest sobie w stanie wyobrazić życia po porodzie, a być mo­że nawet uwierzyć w jego istnienie, tak samo my nie potrafimy wy­ob­ra­zić sobie życia po śmierci.

🖇

Wielu z nas wydaje się, że żal po stracie z czasem osłabnie. Tak nie będzie. To my musimy go przerosnąć. […].

🖇

[…]  musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: „Jak najlepiej można by uczcić te lata, których nie było nam dane razem przeżyć?”

🖇

Każdy ma coś do zaoferowania, ale tylko w ściśle określonej chwili. Wszystkie te dary składają się na symfonię znaczeń. Usłyszymy jednak tylko to, czego będziemy nasłuchiwać.

🖇

Gdy życie i śmierć zaczynają się przeplatać, możemy zacząć dostrzegać związki z przeszłością, które nam za życia umykały.

🖇

Zwrot ku miłości rozpoczyna się w momencie uświa­do­mie­nia sobie, że miłość była, jest i będzie. […]  Człowiek jest utkany z miłości.

🖇

Człowiek, który przepracowuje ból, aby się w pewnym momencie od niego uwolnić, odczuwa strach, że po drugiej stronie nic na niego nie czeka. Praw­da jest jednak taka, że gdy cierpienie już przeminie, więź sprowadza się już tylko do miłości.

🖇

Powiedz, co zamierzasz wreszcie robić
z twoim jedynym zwariowanym i cennym życiem?
Mary Oliver (1935–2019), Letni dzień, przeł. Czesław Miłosz.

🖇

Mam pewien cytat, który bardzo lubię: „Gdybym mógł raz jeszcze przeżyć moje życie, znalazłbym cię szybciej, żebym mógł cię kochać dłużej”. Kto­kol­wiek napisał te słowa, ewidentnie zrobił to na etapie akceptacji i zro­zu­mie­nia nieuchronności śmierci.

🖇

Słowa, za pomocą których usiłujemy opisywać nasze doświadczenia, to potężne narzędzia.

🖇

Pod pewnymi względami sens zaczyna się od historii, które sobie opo­wia­da­my, i na tych historiach się kończy. […]  Wszyscy dysponujemy całym zbio­rem historii, które wyjaśniają, kim jesteśmy, co myślimy, o czym ma­rzy­my, czego się boimy, ile znaczy dla nas rodzina i co osiągnęliśmy.
     Istnienie tych opowieści w naszej świadomości to jeden z aspektów na­sze­go człowieczeństwa.

🖇

To my określamy znaczenie naszych opowieści.

David Kessler, Szósty etap żałoby. W poszukiwaniu sensu,
przeł. Magda Witkowska, Laurum, Warszawa 2022.
(wyróżnienie własne)

[…]  wyczuwam niewidzialną więź, która łączy nasze dusze i wierzę, że ona może przetrwać śmierć […].

🖇

Na etapie szóstym, podobnie jak na każdym innym, nie­zbęd­ny jest ruch. Nie poznamy przyszłości, jeśli nie zo­sta­wi­my przeszłości za sobą. Trzeba pożegnać się z daw­nym życiem i przywitać z przyszłością. […]
     Należy zadać sobie pytanie: „Kim bym był, gdybym się zmienił i rozwinął za sprawą tej straty?”. […]  Kim jesteś jako człowiek, któremu zmarł ktoś ukochany?

🖇

To, kim jestem, w dużej mierze odzwierciedla to, kim on był.

🖇

[…]  życie nic nam nie jest winne. To my jemu jesteśmy coś winni. Są na tym świecie ludzie, którzy zachwycają się wszystkim, co ich otacza. Zwykle wcale nie są to ci, którzy mieli najłatwiej.

🖇

Trudno wyobrazić sobie spuściznę wspanialszą niż przekonanie, że pozytywne cechy bliskich będą dalej trwać w naszym życiu.

🖇

Każdy z nas może odnaleźć sens. Nadal możemy kochać, śmiać się, rozwijać, modlić, uśmiechać, płakać, dawać, odczuwać wdzięczność i doświadczać tu i teraz. Czas na przeżywanie kolejnych chwil przyjdzie wtedy, gdy i one przyjdą.

🖇

Statek w porcie jest bezpieczny, ale nie po to buduje się statki.
 — John A. Shedd (1850–1926)

🖇

Decyzja o tym, że będziemy żyli pełnią życia, dotyczy tego, że będziemy w naszym życiu w pełni obecni, nawet jeśli chwilowo wydaje nam się ono bardzo trudne.

🖇

W naszym świecie jest miejsce
na więcej miłości niż podejrzewamy.

(tamże)

wtorek, sierpnia 27, 2024

5569. Z oazy (CCLXXVI)

Nie­dzielne odliczanie literek, trzy, poślizgnięte na czasie, trzystu kilometrach po­wro­tu do ula i kolejnych kilkunastu godzinach, gdy wybierając cytaty, starałam się nie upuścić najważniejszych dla mnie literek.

Pamiętam tamtą książkę, tak ważną, tak mocną. Ta przyciągnęła mnie tytułem i opra­wą graficzną. Choć jest o niewyobrażalnym, to jednocześnie jest to książka przede wszystkim o bezgranicznej nadziei i nieskończonej miłości.

26 historii, perspektyw, indywidualnych losów, a w nich powtarzające się ele­men­ty, nie do znudzenia, lecz by dać świadectwo ukrytych w nich dóbr, z niebywałą ła­two­ścią niedostrzeganych w zdrowym, czyli chorym, świecie.

Ta książka uświadomiła mi, że dla mnie najtrudniejsza w żałobie po odejściu Bia­łe­go Kruka jest utrata wspól­nej przyszłości, a w niej tych wszystkich naszych planów, które pozostaną na za­wsze nie­zre­a­li­zo­wane.

[…]  historie, które trzymasz właśnie w swoich dłoniach, histo­rie, które na twoje dłonie zostały złożone i tobie ofia­ro­wa­ne, są do­wo­dem i nadzieją, że nawet po największym trzę­sie­niu ziemi można odbudować swoje życie. Życie, w któ­rym obok bólu jest miłość, obok smutku wdzięczność, obok pustki sens, a przy tęsknocie wia­ra w przyszłość.

Wiadomo, jak nazwać kogoś, kto traci żonę, męża lub rodzica, ale nie ma w języku określenia na osieroconych rodziców. Przyj­mu­jąc tezę, że to język kształtuje naszą rzeczywistość, wygląda na to, że w każdym aspekcie próbujemy zaprzeczyć istnieniu śmierci dzieci. W efekcie mamy samotnych i niemych żałobników.

Magdalena Mikulska

🖇🖇

To okruszki, którymi się nasycisz.
     To okruszki, po których odnajdziesz drogę do własnych wartości.
     To okruszki najcenniejszego kruszcu, które wzbogacą Cię poprzez miłość i wdzięczność.
      […]  ta książka, będąca spotkaniem odbywającym się poza czasem i prze­strze­nią, tu i teraz. Zatrzymaj się. Bądź. Doświadcz. Poczuj.
     […] 
     Przyglądaj się sobie i zaopiekuj się sobą w najlepszy i najdelikatniejszy dla siebie sposób.
     Ta książka nie powinna powstać.
     A jednak jej powstanie rzuca wyzwanie prostym myślowym schematom […].

🖇

[…]  widzimy tylko fragment rzeczywistości. Nie ma co na siłę próbować zrozumieć, ale warto dać sobie szansę na prze­ży­wa­nie życia ze wszystkimi jego blaskami i cieniami.

🖇

Wiedz, że czeka cię długa podróż, która na pewno nie jest łatwa. Ale jak to w każdej podróży bywa, czekają cię zmiany, wyzwania. […]  Waszą siłą jest ta niezwykła miłość i więź, która pomimo śmierci jest nie­ro­zer­walna.

🖇

Czas nie leczy ran. Czas pomaga w zrozumieniu […].

🖇

Prosimy, nie bójcie się z nami rozmawiać. Tak bardzo potrzebujemy być wciąż w społeczeństwie, nie chcemy nie pasować tam, gdzie dotychczas tak dobrze pasowaliśmy. […]  Dlaczego chcemy rozmawiać tylko o zdrowych dzieciach, czy one są lepsze, ważniejsze?

🖇

[…]  dobrym sposobem jest nawet posiedzenie razem w ciszy. Razem. Niby niewiele, ale jest to bardzo intymne i scalające. […]  Tęsknota to bardzo mocne uczucie.

🖇

Sporo ludzi się nas bało, nie wiedzieli, jak z nami rozmawiać […]. Pomijanie tematu było najgorsze, chciałam, żeby powiedzieli: „Nie wiem, co po­wie­dzieć, ale chcę być przy tobie”, zamiast tych wszystkich rad…

🖇

Czasem robiłam trzy kroki do tyłu,
zanim postąpiłam krok naprzód.

🖇

[…]  cieszę się, jak ktoś potrafi mnie wysłuchać. Tylko wysłuchać, nie dawać rad, wysłuchać. […]  Nie udawajcie, że nic się nie stało, nie unikajcie te­ma­tu, bo to najgorsze, co możecie zrobić.

🖇

Staram się nie spieszyć. Z uważnością
obserwować otaczający świat.

Zdałam sobie sprawę, że to ode mnie zależy, jak będzie wyglądać moje ży­cie. Mogę pozostać smutną i obrażoną na cały świat kobietą, ale mogę też to wydarzenie zamienić w dobro. Decyzja należy tylko i wyłącznie do mnie. […]  jesteśmy silniejsi, niż nam się wy­da­je, że jesteśmy w sta­nie prze­trwać sytuacje, które wydają się nie do przejścia.

🖇

Nie można pozwolić, by wciągnął nas mrok i warto za wszelką cenę mieć nadzieję.
     Jak pisał ksiądz Jan Kaczkowski: „Nadzieja to czas bez pożegnań”.

🖇

Z perspektywy czasu widzę, że zauważenie tej bezsilności i zrozumienie, iż pewne zdarzenia dane nam przez los są ponad nami, nie pozostawiają prawa wyboru, prowadzi do zaakceptowania trudnej rzeczywistości.

🖇

     - A wiesz co? Zrozumiałem, co w życiu nie przemija.
     - I co to jest?
     - Miłość.

🖇

Z pozycji rozumu nie jesteśmy w stanie poddać się nieznanemu, które wzbu­dza w nas lęk czy strach. Tylko zaufanie temu, co przyniesie los, da nam szan­sę na uwolnienie stłumionych emocji. Jednak musisz wiedzieć, że nie da się tego osiągnąć na drodze rozumu.

🖇

[…]  warto żyć tu i teraz, doceniać to, co się ma. […]  To budujące, że prędzej czy później można się podnieść z najgłębszego dna rozpaczy.

🖇

Śmierć nie jest dla miłości żadną przeszkodą.

🖇

Zrobimy z tego jeszcze dobre życie.

Alina Wojsław, Magdalena Mikulska, Okruszki.
26 historii spisanych przez rodziców po stracie dziecka
,
Wydawnictwo Franciszkanów Bratni Zew, Warszawa 2024.
(wyróżnienie własne)

Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a tak działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie.
  — św. Ignacy Loyola

🖇

W całym bólu, rozpaczy musicie zadbać o siebie i nie re­zy­gno­wać z planów, marzeń. To, że bę­dzie­cie szczę­śli­wi i uśmiech­nię­ci, nie znaczy, że nie pa­mię­ta­cie o stracie! Macie prawo do uśmiechu! Życia! Nie za­my­kaj­cie się przed światem!

🖇

Może najpierw trzeba przejść przez piekło, by docenić i zrozumieć, czym naprawdę jest szczęście?

🖇

Przyjęłam to, co się wydarzyło.
     Pozwoliłam słońcu wstać kolejny raz.

🖇

Teraz wiem, że niemal w jednej chwili na pod­ciętych skrzydłach możemy wzbić się ponownie w górę.

🖇

Nikt nikomu nie potrafi czytać w myślach (na szczęście), dlatego mówmy i pytajmy siebie nawzajem o wszystko wprost.

🖇

Ta zmiana ciągle się we mnie dokonuje.

(tamże)