Odliczanie literek, raz, poślizgnięte ponad dwa tygodnie i jeszcze jeden dzień świętowania. Poślizgnięte, bo im bardziej dotykająca książka i im piękniejsza, tym trudniej zdecydować, które fragmenty chcę mieć pod ręką. Fusy wrażeń i zachwytu długo opadały. Trudno było też zdecydować się na wielkość i kształt oczek sitka, przy pomocy którego należało odcedzić kawałki tej historii. Trwało. Wewnętrzna polemika, negocjacje. Wszystko to trwało wyjątkowo długo.
Dużo w tej książce fragmentów, przy których osoba z doświadczeniem straty ukochanego rodzica, przytakuje, kiwa głową ze zrozumieniem, czuje zachwyt, że udało się Autorowi tak pięknie zatrzymać w słowach kruchy fragment tego doświadczenia. Te słowa czynią czytającą osobę zrozumianą, mniej samotną, czynią żywą częścią ludzkiego plemienia osieroconych. Od tych słów można się odbić, by ujrzeć piękno życia i miłości, by nabrać ochoty na jedno i drugie, by ogrzać się przy wdzięczności za czas, który — choć nie wróci — był naszym udziałem.
À propos nieskasowanych numerów telefonów. Mam takich trzy.
Kiedy odchodzi mój ojciec, świat, ma się rozumieć, nie wie o tym […], życie się toczy…
🖇
Ta książka nie ma jednoznacznego gatunku, musi go sobie sama wynaleźć. Tak jak śmierć nie ma gatunku. Tak jak życie. A ogród? Może on sam jest gatunkiem albo zawiera w sobie wszystkie pozostałe?
🖇
Nie ma chmur nad chmurami,
nie ma chmur nad chmurami,
tak jak po naszej śmierci nie ma już śmierci…
Napisałem w jednych ze swoich wczesnych notesów, co ja w ogóle wtedy rozumiałem ze śmierci? Potem odkryłem podobne słowa także w innych książkach. Pozostaje nam chociaż pocieszenie, że śmierć rodziców przeżyjemy tylko raz. O własnej śmierci nawet nie mówię. Jej nie przeżyjemy nawet raz.
🖇
O czym mówimy, gdy mówimy o śmierci? O tych, którzy odeszli czy o sobie? O samej nieobecności? Tak bardzo go nie ma, że tą nieobecnością zajmuje każdą wolną minutę.
Jego dotychczasowe istnienie potwierdzało moje własne istnienie […]. Z drugiej strony, jego nieobecność puszcza w ruch całą mechanikę pamięci. Rzeczy, o których od dawna nie myślałem, teraz budzą się, budzę je, żeby mieć pewność, że to wszystko było. Pamięć dobrowolna i mimowolna pracują razem, puszczają w ruch zaklinowany mechanizm wspomnień, wybielają lub dopowiadają tam, gdzie nie widać wyraźnie. I należy przyznać, że jest to tak samo praca pamięci o tym, kto odszedł, jak i zwrócona na nas, egocentryczna w pewnym sensie praca nad ocaleniem samych siebie, nad własnym pozostaniem po czyimś odejściu.
[…]
O czym mówimy, gdy mówimy o śmierci? Oczywiście o życiu, o jego całej zachwycającej nietrwałości.
🖇
Nie wiem, co zrobić z tym, co piszę, co niby jest o nim, ale też o mnie i wszystkich ojcach, których próbujemy dogonić.
🖇
Z drobnych porażek mój ojciec robił piękne historie. A potrafił ponosić porażki.
W tysiąc dziewięćset osiemdziesiątym dziewiątym miał czterdzieści pięć lat, dziś powiedziałbym tylko czterdzieści pięć lat. Upadek muru berlińskiego i wpadnięcie w maszynkę do mielenia mięsa lat dziewięćdziesiątych wyrwało kilka pokoleń z dotychczasowego życia.
🖇
W kulturze, w której nie ma zwyczaju mówienia mocnych słów, jak kocham cię, martwię się o ciebie, tęsknię za tobą i tak dalej, człowiek znajduje inne sposoby okazywania miłości.
🖇
Do teraz wiedziałem, że łacina jest martwym językiem.
Teraz wiem, że jest językiem śmierci.
Śmierć mówi po łacinie.
Każdy opis medyczny, nawet jeśli opisuje normalny oddech i różowe śluzówki, tak naprawdę wyciąga cię ze zwykłego porządku żywych. Język staje się kliniką. I im bardziej szczegółowy jest opis, tym bardziej odizolowany staje się człowiek. Już nie człowiek, a pacjent. Już tu następuje pierwsza podmiana. Obiektywny opis twojego stanu tak naprawdę powoli zamienia cię w obiekt. […] Każdy szczegółowy opis paradoksalnie prowadzi do odczłowieczenia.
🖇
Jeśli miałbym komu, z pewnością wysłałbym dziś taką wiadomość: Umarł mój ojciec. Nie wiem, co mam robić.
Nie wiem, co mam zrobić z dniami i nocami, najbardziej nie wiem, co zrobić z popołudniami, tam zaczaiła się tęsknota, niczym kot, który ani drgnie, siedzi i na mnie patrzy; jak bawół, który klapnął pośrodku pokoju i nie ma go jak obejść.
Nie wiem, co mam robić z latem, które było związane z nim i mamą, z domem i ogrodem, nie wiem, co robić z wszystkimi pojawiającymi się wspomnieniami, z przeszłością, nie wiem, co zrobić z dniami, które nadchodzą.
🖇
Jestem pewien, że dziecięce oko posiada umiejętność rozszerzania przestrzeni. Kiedy jesteś wzrostu róż albo tulipanów, patrzysz na świat z bliska, jesteś na jego wysokości, a on na twojej.
Dojrzewanie oddala i zmniejsza.
🖇
Tęsknota za czereśnią, którą zasadził parę lat temu i teraz powinna po raz pierwszy dać owoce.
Właśnie w przyszłości drzewo smutku zakwitnie, będzie owocować i stawać się coraz bardziej rozłożyste.
Śmierć jest czereśniowym drzewem, które dojrzewa bez ciebie.
🖇
Żałoba jest tak naprawdę egocentryczna, żałoba po sobie samym w opuszczonym świecie. Jak ja będę żyć bez…
🖇
Ważne, aby ich trzymać za rękę, kiedy umierają, mówię przyjacielowi, który również stracił ojca.
Ważne, żeby ich potem puścić, odpowiada po krótkim milczeniu.
🖇
Spytajcie jego, on to wszystko wie, mówili krewni. Tej niezapisanej rodzinnej historii już nie ma. Wiem, że wraz ze śmiercią mojego ojca odszedł nie jeden, ale kilka światów.
🖇
Stoję w ogrodzie, jest wiosna. Dziwne, myślę, taty nie ma, a wiosna przyszła.
🖇
Mój ojciec był jak ten Atlas, trzymający na swych ramionach tony przeszłości. Teraz, kiedy odszedł, czuję, jak cała ta przeszłość pęka, po cichu na mnie spada i zasypuje swoimi wszystkimi popołudniami. Cicho rozsypujące się popołudnia dzieciństwa. I nie mam kogo zawołać na pomoc.
🖇
To jest długi smutek, mówi pewien przyjaciel. Brzmi pięknie, ale ja jestem jeszcze w bólu. Najpierw jest długi ból. Smutek nadchodzi potem…
[…] duży żal paraliżuje, zamienia w kamień, jest poza słowami. […]
Tak, to najpewniej jest mały ogień żalu, skoro da się mówić, pisać, układać słowa. Zastanawiam się tylko, czy chrust tych słów go uspokaja, czy tak naprawdę bardziej rozpala.
🖇
Całe popołudnie mieliłem w głowie to zdanie. A moja kotwica robi się coraz lżejsza… Słowa znajdują nas, kiedy trzeba. Powiedziałem coś, nie do końca świadomie, może z powodu piękna samego zdania, a dopiero teraz, po śmierci mojego ojca, wypełnia się ono sensem. Ale od tego nie robi mi się lżej.
🖇
I znów to odblokowanie tęsknoty przez konkretne małe rzeczy.
[…]
Czasem zapominam, że go nie ma i są to szczęśliwe momenty, zaczynam wybierać jego numer i wtedy do mnie dociera.
[…]
Mijają ostatnie dni grudnia. Ostry brak około siódmej wieczorem. Za dwa dni jakiś nowy rok. Święta są wyjątkowo ciężkie w czasie żałoby.
🖇
Podświadomie układam w głowie listę pierwszych rzeczy po śmierci ojca.
Pierwsze święta bez niego. Zostawiliśmy nieposprzątany stół, jak robi się z powodu zmarłych.
Pierwszy Nowy Rok, kiedy nie usłyszę jego głosu pięć minut po dwunastej.
Pierwsza podróż, kiedy nie powie mi szczęśliwej drogi przed lotem.
Pierwsze nieusłyszenie się przez telefon w moje urodziny.
Wygląda na to, że po śmierci, tak jak po każdych narodzinach, świat zaczyna się od nowa. Prywatne odliczanie czasu zmienia się po takich wydarzeniach i rozpoczynają się nowe ery. Zaczynasz mówić – a, to było przed śmiercią mojego ojca. Albo – kiedy żył mój ojciec. Albo – dwa lata po...
Tak samo było po narodzinach mojej córki. Świat nagle pękł na pół – przed nową (albo jej) erą i potem.
Georgi Gospodinow, Ogrodnik i śmierć,
przeł. Magdalena Pytlak,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2025.
(wyróżnienie własne)
Wiem tylko, że kiedy pojawią się przebiśniegi albo otworzy się pierwszy tulipan, mój ojciec ogrodnik (czy też mój ojciec – ogród) tam będzie.
🖇
…ludzi którzy się śnią jest więcej niż nas./ Za to nie zajmują miejsca… – pisze Tomas Tranströmer
[…]
Zmarłych także jest więcej niż nas, myślę, czytając te wersy. I choć nie zajmują miejsca, zamieszkują inne pokoje, przechodzą przez inne, niewidzialne drzwi do czasu, w którym nasze drogi się na chwilę przecinają.
🖇
Wzniosłe jest wszędzie.
🖇
Nieśmiertelność również jest kategorią botaniczną. Wszystkie rośliny, które my uważamy za poprzedni etap ewolucji, znają tak naprawdę o jeden cud więcej, mają jedną supersiłę więcej niż my. Wiedzą, jak umrzeć, by powrócić do życia.
🖇
Nie skasowałem numeru taty ze swojego telefonu. Jeszcze nie. Nie wiem, czy kiedykolwiek to zrobię.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz