niedziela, czerwca 01, 2025

5787. Z oazy (CCCXXXV)

Po­gigantowe odliczanie literek, cztery, poślizgnięte na sześciu dniach. Wiele za­krę­tów pokonałam, by ominąć tę książkę. Udawało mi się prawie przez rok. Jeden, dru­gi, trzeci newsletter. Jedna, dru­ga, trzecia audycja radiowa. A jednak i tak skoń­czy­ło się na klik, klik. Chwilkę na stosiku czytelniczym po­cze­ka­ła. Wystarczająco dłu­go cze­ka­ła, bym zapomniała, co było w tej trzeciej au­dy­cji, że zdecydowałam się zrobić klik, klik.

Wynik osobistego remanentu: (1) to nie jest żart, tylko krawędź świata, w którym jest ra­czej strasz­no niż śmieszno, (2) przez wiele lat miałam dokładnie jeden uścisk dło­ni do niegłupiego człowieka, który potrafił pojechać czymś, co ma bardzo kon­kret­ną nazwę i pozwala nazwać tego ojca trzech córek: pospolitym red­pill­em, ma­sa­kra…

Zawartość tej książki nie pomieści się w zdrowym umyśle. Nim jednak wyimki, od­ro­bina próby zrozumienia wynaleziona przez Sadownika, gdy prowadziliśmy inten­syw­ne telefoniczne dysputy na temat redpillowych ofiar feminizmu. A i tak wkradło się do tej rozmowy kilka sekund rozmowy dwóch redpillowców.

Jacek Masłowski w rozmowie z redpillem,
Dlaczego faceci czują się przegrani?

🖇 🖇

Strategia polegająca na tworzeniu fałszywej równoważności w kwestiach związanych z płcią nie tylko jest czystą manipulacją, ale również szkodzi sprawie autentycznych ofiar wśród mężczyzn, którzy zasługują na pomoc, wsparcie i współczucie. Gdyby MRA [Men’s Rights Activists] naprawdę sku­pia­li się na ich potrzebach i cierpieniu, mogliby […]  prowadzić kam­pa­nię społeczną uświadamiającą stygmatyzację, z jaką zmagają się mężczyźni, którzy zgłosili, że padli ofiarą przemocy. Tymczasem MRA zajmują się ata­ko­wa­niem schronisk dla kobiet, nękaniem osób walczących z przemocą sek­su­al­ną i celowym naginaniem statystyk, aby tylko udowodnić, że kobiety są znacznie bardziej agresywne od mężczyzn. Uparcie milczą natomiast w tak ważnym i otoczonym tabu temacie społecznym jak napaści seksualne do­ko­ny­wa­ne na mężczyznach przez innych mężczyzn.

🖇

Rzeczy, w które wierzą ci ludzie, są absurdalne, ale ich samych powinniśmy traktować jak najpoważniej.

🖇

Możemy traktować inceli, artystów podrywu, MGTOW, trolli inter­ne­to­wych i MRA jako odrębne społeczności obecne wyłącznie w internecie. Możemy uważać, że nie mają nic wspólnego ze zwykłymi mężczyznami, którzy w prawdziwym życiu obrażają, terroryzują, prześladują, nękają i mordują kobiety, najczęściej własne żony, dziewczyny lub krewne. Ani ze sprawcami masowych aktów przemocy i mordów. Tymczasem to błąd. Te grupy mocno inspirują siebie nawzajem i wyrastają z tych samych ko­rzeni.
     Mężczyźni krzywdzą kobiety. To fakt. Który przybiera rozmiary epi­de­mii. Społecznej katastrofy. Ale traktujemy go jako coś normalnego.
     Ponad jedna trzecia kobiet na całym świecie doświadczyła w swoim ży­ciu przemocy fizycznej i/lub seksualnej (nie wliczając w to molestowania seksualnego). […]
     Nie sposób rozmawiać o agresywnym mizoginicznym ekstremizmie i mę­skiej supremacji, jeśli nie umieścimy tych kwestii w kontekście świa­to­wych statystyk, w których przemoc wobec kobiet wzbija się na niebotyczne wy­ży­ny. Manosfera stanowi zarówno symptom tego zjawiska, jak i pełną wście­kło­ści reakcję na próby jego zredukowania.
     […]  głównym celem tych reakcyjnych wspólnot – podobnie jak sporej czę­ści alt-prawicy i internetowych grup supremacjonistów – jest powrót do wyidealizowanego porządku, w którym biali, heteronormatywni mężczyźni sprawują nad wszystkim kontrolę.

🖇

Do lekceważenia męskiej supremacji prowadzi również inny ważny czyn­nik: przemoc wobec kobiet jest w naszym społeczeństwie tak powszechna, że trudno nam uznać ją za coś „radykalnego”.

🖇

Jesteśmy skłonni myśleć, że młodsze pokolenia w naturalny sposób przyjmą bardziej postępowe postawy, że uprzedzenia, uważane za staroświeckie, w koń­cu znikną, jeśli tylko uzbroimy się w cierpliwość i poczekamy. Ale fakty temu przeczą.

🖇

Strach przed kobietami, przed feminizmem, przed #MeToo, przed postępem i zmianami. Przeciwnikom rów­no­upraw­nie­nia znacznie łatwiej bowiem za­siać strach w umysłach innych, niż otwarcie polemizować z jego zwo­len­ni­ka­mi przy użyciu logiki i argumentów. Strach motywuje ludzi. A strach przed zagrożeniem, którego istnienia nawet sobie nie uświadamiali, spra­wia, że tym łatwiej ulegają oni nienawiści. Nie pozwala im sympatyzować z „innymi” – czy będą to ofiary gwałtu, czy uchodźcy, czy nawet pracujące kobiety – ponieważ uważają, że to wbrew ich najlepiej pojętym interesom.

🖇

[…]  rządy zaskakująco opornie próbują pociągnąć media spo­łecz­no­ściowe do odpowiedzialności. A ta niechęć nie pozostaje nie­za­uważona przez eks­tre­mistów i trolli internetowych, którzy doskonale zdają sobie sprawę, że dzięki niej mogą nadal bezkarnie działać.

🖇

[…]  uznanie mizoginii za jedną z kategorii przestępstw z nienawiści zmie­ni­łoby społeczne i instytucjonalne postrzeganie męskiej supremacji i ekstre­mi­zmu. Potwierdzałoby, że nienawiść o podłożu seksualnym może być równie silnym motywem czynów przestępczych co nienawiść ra­so­wa oraz re­li­gijna.

🖇

„Według mnie – mówi Ben Hurst – większość facetów, którzy angażują się w te ruchy, boryka się z wielkim cierpieniem i nie jest w stanie pojąć, dla­cze­go nie są tacy, jacy chcieliby być”. Odkrycie społeczności ma­no­sfe­ry przynosi im wielką ulgę i działa na nich wręcz jak kojący bal­sam. […]
     Chłopcy utożsamiają emocje ze wstydem i dlatego są uczeni, by je ukry­wać. Poczucie osamotnienia rodzi w nich chęć przynależności do wspólnoty. Wstyd wzmaga pragnienie prestiżu, szacunku, celu. Chłopcy są znacznie bar­dziej narażeni na to, że padną ofiarą brutalnego przestępstwa, co w na­tu­ral­ny sposób skłania ich do szukania poczucia bezpieczeństwa w po­słu­szeń­stwie wobec grupy. Wszystkie te pragnienia zaspokajają społeczności manosfery, które z wielką wprawą przechwytują odtrąconych społecznie, wściekłych młodych mężczyzn i karmią ich fałszywymi obietnicami, wypa­czo­ną logiką i nienawiścią.

🖇

Najskromniejsze wysiłki na rzecz równouprawnienia są prezentowane przez wściekłych białych mężczyzn jako potencjalne zagrożenie dla ich życia i kariery zawodowej. Dlatego zachęcają innych mężczyzn, żeby bali się postępu, zamiast się nim cieszyć.

🖇

Mężczyźni, którzy boją się kobiet, w gruncie rzeczy boją się in­nych męż­czyzn. Boją się z powodu stworzonych przez nich mitów, w któ­re bez chwili zastanowienia uwierzyli. Boją się jednak nie samej rze­czy­wi­sto­ści, ale jej wyobrażenia. Boją się sprytnie wymyślonych i szeroko roz­po­wszech­nia­nych wizji, zgodnie z którymi gdzieś w mroku czai się nie­bez­pie­czeń­stwo, w każdej chwili gotowe ich dopaść. Boją się, że ich pozycji, pra­wom, a na­wet toż­sa­mości grozi jakaś tajemnicza i potężna siła. Boją się, że ruch ko­biet, które żądają sprawiedliwej kary za rozmaite męskie przewiny, nagle stanie się zagrożeniem dla wszystkich „niewinnych” mężczyzn. […]  Ale prze­cież nie tego domagają się kobiety. Domagamy się godności, spra­wie­dli­wo­ści i skończenia z bezkarnością. Krótko mówiąc, wiele osób uwie­rzy­ło w zagrożenie, które w rzeczywistości nie istnieje.

🖇

To niezwykłe, jak dużą presję nakłada się na kobiety, by umiały dostrzec u wrogich im mężczyzn człowieczeństwo i indy­wi­du­al­ność, podczas gdy mizogini odmawiają tego samego kobietom.

🖇

[…]  być może potrzebna jest również fundamentalna zmiana w naszym po­dejściu do samej idei męskości. Może nie jest to kwestia do­ty­cząca bez­po­śred­nio manosfery i tak jak męscy supremacjoniści wykazali się zadzi­wia­ją­cą wprawą w optymalizacji swojej ideologii, aby płynnie przenikała po­mię­dzy światem wirtualnym a realnym, tak samo my musimy stworzyć rów­nie silną narrację na temat męskości zmierzającą w odwrotnym kie­runku.

🖇

[Ben] Hurst podkreśla, jak ważna jest różnorodność w tworzeniu nowych koncepcji męskości, i wskazuje, że nie wolno zastępować jednych ste­reo­ty­pów innymi. „Jedną z najbardziej gównianych rzeczy w męskości jest to, że ma ona charakter nakazowy. […]”.


Ben Hurst, Boys Won’t Be Boys. Boys
Will Be What We Teach Them to Be
.

🖇

Kiedy feministki mówią o „toksycznej męskości”, mają na myśli przestarzałe wyobrażenia na temat istoty bycia mężczyzną, która objawia się demon­stro­wa­niem siły i ukrywaniem słabości. Dominacją i przejmowaniem kon­tro­li we wszystkich relacjach personalnych. Nieumiejętnością przy­zna­wa­nia się do emocji. Tłamszeniem w sobie strachu i cierpienia, a także uni­ka­niem pomocy oraz jakichkolwiek prób komunikacji. Przyj­mo­wa­niem roli pana domu, żywiciela i obrońcy. Traktowaniem kobiet i dzieci jak własność lub bezradne, drugorzędne i uzależnione od jego władzy istoty, a nie rów­no­rzęd­nych partnerów służących mu wsparciem. Przedkładaniem siły, spraw­no­ści fizycznej i sukcesów erotycznych ponad intelekt, inteligencję emo­cjo­nal­ną i przyjaźń. Przedkładaniem samokrytyki i prób samodoskonalenia się ponad odwagę przyznania się do porażki. Wybieraniem pieniędzy i sta­tu­su kosztem satysfakcji z pracy. Kariery kosztem zaangażowanego ro­dzi­ciel­stwa. Społeczeństwa kosztem samego siebie.

Laura Bates, O mężczyznach, którzy nienawidzą kobiet.
Od inceli do artystów podrywu
, przeł. Mariusz Gądek,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2024.

Zgadza się, molestowania i napaści seksualnych może do­puszczać się z premedytacją jedynie niewielka grupa mężczyzn, lecz jeśli w odpowiedzi na takie doniesienia większość męskiej populacji rzuca się do obrony i pró­bu­je podać w wątpliwość świadectwa ofiar, to raczej nie dzia­ła na korzyść argumentu, że nie wszy­scy z nich po­no­szą odpowiedzialność za problem. Oczywiście nie wszy­scy mężczyźni popełniają czyny tego rodzaju. Ale ci, którzy w przypadku rozliczania sprawców usiłują dy­skre­dy­to­wać pokrzywdzone kobiety, pozostają współ­win­ni istnienia większego systemu mającego na celu uci­sze­nie ofiar i zachowanie status quo osób uprzy­wi­le­jo­wa­nych.

🖇

Zastanówmy się, co by było, gdybyśmy przemoc do­mową traktowali poważnie. Gdybyśmy starali się skazywać takich mężczyzn na karę więzienia, gdy­by­śmy próbowali usunąć ich z ulic naszych miast albo cho­ciaż wprowadzili w niektórych krajach ostrzejsze prze­pi­sy, żeby uniemożliwić im dostęp do broni palnej. Głosy ostrzegające przed zagrożeniem dla kobiet nigdy nie są jednak na tyle głośne, by zostały usłyszane. […]  Po­dno­si­my alarm i reagujemy dopiero wtedy, gdy umierają mężczyźni (lub, jak zwykło się o nich mówić w mediach, „ludzie”).

🖇

Przemoc nie bierze się znikąd. Nie wynika z te­go, że ktoś traci nad sobą panowanie, jak za­pew­ne myśli wiele osób. W większości wy­pad­ków przemoc to próba zyskania nad kimś kontroli.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz