Pogigantowe odliczanie literek, sześć, poślizgnięte na sześciu dniach. Bo w japonkach, bo poprzednia książka Autorki opublikowana w języku polskim bardzo mi się podobała. Chwilami musiałam sobie przypominać, dlaczego po tę książkę sięgnęłam, bo zbyt prosty język, bo zbyt łopatologicznie. Na szczęście były też momenty wzruszenia, wewnętrznego zatrzymania, pojawiających się w oczach łez rezonujących wdzięcznością.
Aragaki po raz kolejny uświadamiała sobie, że nie jest w stanie odciąć się od spraw dawno minionych, i poczuła, jak niewiele może jako człowiek.
🖇
– Myślę, że ludzi można podzielić na dwie grupy: „tych, co umarli”, i „tych, co jeszcze nie umarli”. Umarli udają się na tamten brzeg rzeki. Ale pani jest wciąż na tym brzegu. Pani jeszcze żyje – mówiąc to, Nanahoshi dyskretnie przesuwała obu dłońmi paczuszkę w jej stronę. – Wydaje mi się, że to jest właśnie to, czego pani teraz potrzebuje.
🖇
Jeśli pojawia się coś, co burzy spokój grupy, próbujemy się tego pozbyć – tak było kiedyś i to się nie zmieniło do dziś.
🖇
Tak jak głosi deklaracja praw człowieka, której uczyłam się kiedyś na zajęciach: „Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w swych prawach”. Nie zawsze tak jest, ale babcia, jak to babcia – choć środowisko wokół niej zmieniało się w zawrotnym tempie, również postrzeganie, co jest właściwe, a co nie – żyła po swojemu pełnią życia.
„Rób to, co chcesz robić.
Jedź tam, dokąd chcesz pojechać”.
– Babciu… – wyszeptała Fumika.
🖇
Teraz na świecie zupełnie brakuje tajemnic, prawda.
🖇
Słyszała, że istnieje kara polegająca na tym, że kopie się dół, a potem go zasypuje i tak przez dłuższy czas. Wydaje jej się, że rozwiązywanie testów czy robienie zeszytów ze słówkami, które mogą się nie przydać, bardzo ją przypomina.
🖇
„Zapytałem wprost – a czy byłaś, Yaetchi, szczęśliwa […]? A ona, no tak… bardzo cichym głosem… Co tak cicho mówisz? – przerwałem jej… – […] przecież robienie tego, co inni, niekoniecznie jest dobre, wtedy ona zamilkła. Yaetchi, czy naprawdę o niczym nigdy nie marzyłaś? – spytałem znowu, a wtedy…”.
🖇
Jedna dziewczynka podbiegła do Yu, pewnie uznała, że to dobre miejsce, a widząc mężczyznę, powiedziała: „Nie mów nikomu, że się tu chowam”, powiedziała i ukryła się za ławką. A kiedy podeszła szukająca i zapytała: „Czy ktoś tu jest?”, mężczyzna zrobił minę: ja nic nie wiem, i w tym samym momencie zza ławki rozległo się głośne: „Nie ma!”, więc się mimowolnie roześmiał.
[…]
Kiedy dawniej bawili się w chowanego, czasem udawał, że ma zamknięte oczy, i podglądał albo nie doliczał do trzydziestu. Kiedy tak nieuczciwie postępował, Maho się naprawdę złościła. Nie będzie więc tego robił. A gdyby zrobił coś niestosownego, by od razu do niej dołączyć, pewnie w ogóle nie chciałaby z nim rozmawiać. Będzie się nadal bawił w chowanego. Tak by kiedyś w przyszłości znaleźć Maho. By móc z wypiętą piersią powiedzieć: „Znalazłem!”. Będzie żył pełną piersią.
Zmienił się szukający, już inne dziecko głośno liczy: „raz, dwa, trzy…”. Dzieci, chichocząc, biegają wokół, szukając kryjówek.
„Yu, przyjdź kiedyś i znajdź mnie”.
Yu starannie złożył list od Maho, włożył do kieszonki na piersi i z jedną walizką w ręku ruszył przed siebie.
🖇
[…] nawet jeśli człowieka spotyka wielkie nieszczęście, takie, że nie chce mu się żyć, i tak zawsze przychodzi wiosna.
🖇
Nanahoshi zastanawiała się nad upływem czasu: na co dzień sobie tego nie uświadamiamy, że z każdą sekundą tracimy po trochu pozostały nam jeszcze czas życia. Nikt nie wie, kiedy przyjdzie mu przekroczyć rzekę. Wszyscy troje milczeli nad filiżankami z wystygłą już herbatą.
🖇
Mówi się, że nie wolno głaskać kota pod włos, ale ludzie też mają swoje czułe punkty, tyle że nie wiadomo, gdzie one są.
🖇
Pewnie mogłam dziś to wszystko opowiedzieć dlatego, że minęło już dużo czasu od tamtej pory. […] Ale dlaczego chciałam o tym wszystkim powiedzieć tobie […]? A zresztą…
🖇
Nie musi to być rzecz wartościowa. Może być
jakiś zapomniany drobiazg, cokolwiek.
🖇
W tym momencie Osabe uśmiechnęła się, wyobrażając sobie postać profesora Sanady, który czuwa nad nimi na wale, choć oczywiście nie ma go już nigdzie na świecie. Na tym zdjęciu jest widok, który zamierzał zobaczyć.
Osabe wyobraziła sobie, że puszcza latawiec wysoko w chmury, tak by dotarł do profesora, gdziekolwiek teraz jest.
🖇
Bo jak się czegoś nie zna, to jest tak, jakby to w ogóle nie istniało.
Sanaka Hiiragi, Przesyłka z Nieba,
przeł. Barbara Słomka,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)
Być może śmierć to przejście na drugi nieznany nikomu brzeg dalekiej rzeki, ale z pewnością są i tacy, którzy żyć będą nadal, choć w zmienionej postaci, w tych, których pozostawili na tym brzegu.
🖇
Czasem przychodzą takie chwile, gdy czujemy, że możemy powiedzieć komuś nawet to, czego normalnie powiedzieć byśmy nie potrafili.
(tamże)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz