niedziela, czerwca 01, 2025

5789. Z oazy (CCCXXXVII)

Po­gigantowe odliczanie literek, sześć, poślizgnięte na sześciu dniach. Bo w japon­kach, bo poprzednia książka Autor­ki opublikowana w języku pol­skim bardzo mi się podobała. Chwilami mu­sia­łam sobie przypominać, dlaczego po tę książkę się­gnę­łam, bo zbyt prosty język, bo zbyt łopatologicznie. Na szczęście były też mo­menty wzru­sze­nia, wewnętrznego zatrzymania, pojawiających się w oczach łez rezo­nu­ją­cych wdzięcznością.

Aragaki po raz kolejny uświadamiała sobie, że nie jest w stanie odciąć się od spraw dawno minionych, i poczuła, jak niewiele może jako człowiek.

🖇

     – Myślę, że ludzi można podzielić na dwie grupy: „tych, co umarli”, i „tych, co jeszcze nie umarli”. Umarli udają się na tamten brzeg rzeki. Ale pani jest wciąż na tym brzegu. Pani jeszcze żyje – mówiąc to, Nanahoshi dyskretnie przesuwała obu dłońmi paczuszkę w jej stronę. – Wydaje mi się, że to jest właśnie to, czego pani teraz potrzebuje.

🖇

Jeśli pojawia się coś, co burzy spokój grupy, próbujemy się tego pozbyć – tak było kiedyś i to się nie zmieniło do dziś.

🖇

Tak jak głosi deklaracja praw człowieka, której uczyłam się kiedyś na za­ję­ciach: „Ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w swych prawach”. Nie zawsze tak jest, ale babcia, jak to babcia – choć środowisko wokół niej zmie­niało się w zawrotnym tempie, również postrzeganie, co jest właściwe, a co nie – żyła po swojemu pełnią życia.
     „Rób to, co chcesz robić.
     Jedź tam, dokąd chcesz pojechać”.
     – Babciu… – wyszeptała Fumika.

🖇

Teraz na świecie zupełnie brakuje tajemnic, prawda.

🖇

Słyszała, że istnieje kara polegająca na tym, że kopie się dół, a potem go zasypuje i tak przez dłuższy czas. Wydaje jej się, że rozwiązywanie testów czy robienie zeszytów ze słówkami, które mogą się nie przydać, bardzo ją przypomina.

🖇

„Zapytałem wprost – a czy byłaś, Yaetchi, szczęśliwa […]? A ona, no tak… bardzo cichym głosem… Co tak cicho mówisz? – przerwałem jej… – […]  prze­cież robienie tego, co inni, niekoniecznie jest dobre, wtedy ona zamilkła. Yaetchi, czy naprawdę o niczym nigdy nie marzyłaś? – spytałem znowu, a wtedy…”.

🖇

Jedna dziewczynka podbiegła do Yu, pewnie uznała, że to dobre miejsce, a wi­dząc mężczyznę, powiedziała: „Nie mów nikomu, że się tu chowam”, powiedziała i ukryła się za ławką. A kiedy podeszła szukająca i zapytała: „Czy ktoś tu jest?”, mężczyzna zrobił minę: ja nic nie wiem, i w tym samym momencie zza ławki rozległo się głośne: „Nie ma!”, więc się mimowolnie roześmiał.
     […] 
     Kiedy dawniej bawili się w chowanego, czasem udawał, że ma zamknięte oczy, i pod­glądał albo nie doliczał do trzydziestu. Kiedy tak nieuczciwie po­stępował, Maho się naprawdę złościła. Nie będzie więc tego robił. A gdyby zrobił coś niestosownego, by od razu do niej dołączyć, pewnie w ogóle nie chciałaby z nim rozmawiać. Będzie się nadal bawił w chowanego. Tak by kiedyś w przyszłości znaleźć Maho. By móc z wypiętą piersią powiedzieć: „Znalazłem!”. Będzie żył pełną piersią.
     Zmienił się szukający, już inne dziecko głośno liczy: „raz, dwa, trzy…”. Dzieci, chichocząc, biegają wokół, szukając kryjówek.
     „Yu, przyjdź kiedyś i znajdź mnie”.
     Yu starannie złożył list od Maho, włożył do kieszonki na piersi i z jedną walizką w ręku ruszył przed siebie.

🖇

[…]  nawet jeśli człowieka spotyka wielkie nieszczęście, takie, że nie chce mu się żyć, i tak zawsze przychodzi wiosna.

🖇

Nanahoshi zastanawiała się nad upływem czasu: na co dzień sobie tego nie uświadamiamy, że z każdą sekundą tracimy po trochu pozostały nam jesz­cze czas życia. Nikt nie wie, kiedy przyjdzie mu przekroczyć rzekę. Wszyscy troje milczeli nad filiżankami z wystygłą już herbatą.

🖇

Mówi się, że nie wolno głaskać kota pod włos, ale ludzie też ma­ją swoje czułe punkty, tyle że nie wiadomo, gdzie one są.

🖇

Pewnie mogłam dziś to wszystko opowiedzieć dlatego, że minęło już dużo czasu od tamtej pory. […]  Ale dlaczego chcia­łam o tym wszystkim po­wie­dzieć tobie […]? A zresztą…

🖇

Nie musi to być rzecz wartościowa. Może być
jakiś zapomniany drobiazg, cokolwiek.

🖇

W tym momencie Osabe uśmiechnęła się, wyobrażając sobie po­stać pro­fe­so­ra Sanady, który czuwa nad nimi na wale, choć oczywiście nie ma go już nigdzie na świecie. Na tym zdjęciu jest widok, który zamierzał zobaczyć.
     Osabe wyobraziła sobie, że puszcza latawiec wysoko w chmury, tak by dotarł do profesora, gdziekolwiek teraz jest.

🖇

Bo jak się czegoś nie zna, to jest tak, jakby to w ogóle nie istniało.

Sanaka Hiiragi, Przesyłka z Nieba, przeł. Barbara Słomka,
Grupa Wydawnicza Relacja, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

Być może śmierć to przejście na drugi nieznany ni­ko­mu brzeg dalekiej rzeki, ale z pewnością są i tacy, którzy żyć będą nadal, choć w zmienionej postaci, w tych, których pozostawili na tym brzegu.

🖇

Czasem przychodzą takie chwile, gdy czujemy, że mo­że­my powiedzieć komuś nawet to, czego normalnie po­wie­dzieć byśmy nie potrafili.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz