Bonus, wartość dodana tej pięknej lektury, szybko umieszczonej w dziale moim zdaniem najlepszych książek 2025 roku, polega na aktualizacji osobistej bazy danych na mój temat i zakończenia remanentu nadziei dotyczących ludzi więzami krwi ze mną spętanymi.
Pamięć płata figle, nic nowego. Każdy pamięta newralgiczne rodzinne zdarzenia w inny sposób, to też nic nowego. Ani z jednym, ani z drugim fenomenem nie mam zamiaru dyskutować, ale uczucia towarzyszące kontaktom mojego dziecięctwa z rodzeństwem moich rodziców (obezwładniająca samotność, niezrozumienie, poczucie opuszczenia) nie tylko są faktem czy dłutem, które wyrzeźbiło mój stosunek do korzonków rodzinnych, ale są świadkiem opowiadającym szczerze moją prawdę o tamtych czasach.
W zeszłym tygodniu uświadomiłam sobie, że okno czasowe, które otworzyło się po śmierci Białego Kruka, by dać szansę tym, z którymi dzielę fragmenty DNA, zwyczajnie się zamknęło. Nie odnotowałam momentu, gdy się zamykało. Dopiero po fakcie, używając czasu przeszłego dokonanego poinformowała mnie o tym świadomość, tak zwyczajnie, od niechcenia, bez odpalania w niebo flar.
A ta książka? Dzięki niej doceniłam rodzinę, którą tworzymy z Sadownikiem (pojęcia nie miałam(!), że jesteśmy queerową rodziną). Doceniłam wszystkie moje siostry zwane przyjaciółkami, wszystkich bliskich mi Ludzi, którym nasz los nie jest obojętny, z którymi dzielimy tak czy inaczej nasze życia.
Dziękuję swojemu Losowi, że, pomimo różnych pomysłów na życiowe wyzwania, był łaskaw podarować mi te wspaniałe Osoby — moją fantastyczną Rodzinę z wyboru.
Pamięć bez przerwy wytwarza nowe wspomnienia, zwłaszcza gdy podsunąć jej jakiś przedmiot. Zawija rzeczy w kokony zmyślonych zdarzeń i po pewnym czasie nie można już odróżnić, co wydarzyło się naprawdę, a co nie.
🖇
Więzi pokrewieństwa nie tworzą się dzisiaj jedynie za sprawą DNA, stają się coraz bardziej kwestią umowy i negocjacji. Jak zauważa Agata Stanisz, „rodzina dziś przeżywana jest raczej jako sieć bliskości niż siatka krewnych i powinowatych. (...) Fundament tradycyjnej rodzinności został podważony i w związki typu rodzinnego wchodzi się również z «obcymi» osobami. Ludzie szukają przede wszystkim wsparcia emocjonalnego, poczucia bliskości, i to niekoniecznie w «podstawowej komórce społecznej»”.
🖇
Powstają one [rodziny z wyboru] wszędzie tam, gdzie rodzina biologiczna nie wystarcza albo zawodzi, a osierocone czy odrzucone przez nią jednostki tworzą inne relacje, które przejmują jej idealne funkcje: dają miłość, bezpieczeństwo, poczucie przynależności.
🖇
Przyjmuje się, że rodzinę queerową stanowią co najmniej dwie osoby „emocjonalnie zaangażowane w tworzoną przez nie relację”. Mogą się w niej wychowywać dzieci, ale też nie muszą.
🖇
Nasze decyzje dotyczące intymności, wyboru osoby partnerskiej, posiadania lub nieposiadania dzieci oraz metod prokreacji wymuszają zasadnicze zmiany w definiowaniu rodziny i gospodarstwa domowego – uważa profesor [Krystyna] Slany. Pokrewieństwo jest dzisiaj w tak ogromnym zakresie konstruowane społecznie, że „zaliczanie kogoś (bądź nie) do rodziny niewiele ma wspólnego z więzią biologiczną”. […] Mnóstwo ludzi uznaje za członków rodziny znajdujące się pod ich opieką domowe zwierzęta.
🖇
W naszej konserwatywnej kulturze rodzinom queerowym odmawia się prawa do posługiwania się terminem „rodzina”. Na zawłaszczenie tego pojęcia zwraca w swoich pracach uwagę na przykład Joanna Mizielińska, badaczka polskich rodzin z wyboru. Jej zdaniem dyskryminacja takich rodzin w Polsce polega nie tylko na braku regulacji prawnych, […], lecz przede wszystkim – na kwestionowaniu ich prawa do samookreślania się jako rodzina właśnie. […] W walce o prawo do małżeństwa bez względu na płeć zdaniem naukowczyni chodziłoby więc przede wszystkim o „władzę nad dyskursem dotyczącym wartości, nad tym, kto ma prawo decydować, co jest dobre, a co złe, czyje życie jest godne szacunku, a czyje potępione”.
🖇
Życzliwość, dobroć czy miłość to nie żadna ofiara. Nie są czymś, co się oddaje kosztem siebie. Nie są wyrzeczeniem, lecz raczej – spełnieniem, ponieważ dzięki nim wydobywa się z siebie to, co najlepsze.
🖇
Czytam, że w Danii doliczono się, że ludzie realnie potrafią być w tym kraju rodziną aż na trzydzieści siedem sposobów. Niezależnie od tego, czy ten wysiłek systematyzacji uznamy za sensowny, czy nadmiarowy, świadczy on na pewno o tym, że Dania ma przynajmniej wolę zmierzenia się z rzeczywistością, w jakiej toczy się życie jej obywateli.
Renata Lis, Moja ukochana i ja. Ślub,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2025.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz