piątek, kwietnia 30, 2021

4217. 120/365

drugie imię kraju, w którym żyję, brzmi: pogarda. pogarda wobec kobiet, matek, lgbt, bezrobotnych, bezdomnych, osób z nie­peł­no­spraw­no­ścia­mi*. bonus: rzadko należysz tylko do jednej dyskryminowanej grupy.

120/365

_________
  * główna ulica Małego Nowego Jorku — studium barier architektonicznych.

czwartek, kwietnia 29, 2021

4216. Przedskoczek kolonijny

Gepardzica:
(wczoraj późnym popołudniem)
Smoku wybierał, nie zbierał.

Jabłoń:
(wczoraj ryknęła śmiechem, a dzisiaj musiała cyk)

*  *  *

Sadownik & Jabłoń:
(dziś w drodze na ostatnie dni przed odstawieniem
Drzewka na turnus rehabilitacyjny
)

Jabłoń:
(o czterotygodniowym pobycie
na zdrowotnej kolonii bez Stada
)
Bardzo chcę, ale trochę się boję…

Sadownik:
Nie dziwię się…
Odstawiona od męskiego cyca…

(po chwili dodaje)
To się nazywa wygnanie z raju!

Sadownik & Jabłoń:
(ryknęli zdrowym śmiechem)

*  *  *

Jabłoń:
(w drodze, karaluchuje, strawiwszy
kolejny element ciągu Fibonacci’ego
)

Gepardzica:
(zacytowała łotsapem)

[…] w kabale karaluch jest zna­kiem prze­mi­ja­nia sta­rego, po to by nastąpić mogło nowe. W pełnym znaczeniu jest symbolem przemiany duchowej, w któ­rej dawne stan­dar­dy muszą zostać porzucone.

4215. 119/365

choroba to nie problem. choroba to fakt. problemem jest świat, który nie przyjmuje do wiadomości choroby, kalectwa czy śmierci.

119/365

[suplement pikselowy: 24.06.2021]

środa, kwietnia 28, 2021

4214. Ciąg Fibonacci’ego w praktyce

Specjalna książeczka, specjalna instrukcja. Dopracowana forma graficzna nie pozostawia złudzeń: to nie jest paracetamol.

Patrzyłam tylko chwilkę i nie potrzebuję specjalnej książeczki i specjalnej instrukcji, bo to tylko pierwsze elementy ciągu Fibo­na­cci’ego: 1, 1, 2, 3, 5, 8. Docelowo jest osiem malutkich tabletek za­mknię­tych w jednej większej.

*

Jabłoń:
(mierzy się z niełatwym procesem
przyzwyczajania organizmu do leku
)

Sadownik:
Bądź jak karaluch*,
nie daj się!

____________
  * dostosowująca się i wytrzymała, nie obrzydliwa.

4213. Z zaciśniętymi pięściami

Przyszła do mnie jakiś miesiąc temu za grosze i całkiem przez przypadek.

Jak dużej odwagi trzeba, by, nie mając nic, pozostać człowiekiem; jak mało trzeba, by mając wszystko, przestać nim być — dwa wrażenia, które mi towarzyszyły pod­czas czytania tej książki w bogatym kraju, który postanowił mieć w dupie prawa człowieka.

Jedna historia z tej książki po­zo­sta­nie ze mną już na zawsze — nie wiem, czy to dobrze.

Behrouz relacjonuje wydarzenia w celu wytworzenia nowej wiedzy i zbu­do­wa­nia filozofii, pozwalającej rozpracować i ujawnić systemowość tortur oraz kompleks graniczno-przemysłowy. Jego zamiarem zawsze było od­sła­nia­nie systemu przed nim samym, jego demontaż oraz wytworzenie zapisu historycznego ku pamięci zabitych i tych, którzy wciąż cierpią.
// Omid Tofighian, przełożył tę książkę z farsi na j. angielski.

*

Jesteśmy grupą zwykłych ludzi, uwięzionych tylko za to, że szukali schronienia.

*

Jestem przekonany, że gdyby uchodźcom z więzienia Manus dać szansę ukształtowania i przedstawienia naszej własnej perspektywy i stanowiska, moglibyśmy przeciwstawiać się systemowi w znacznie bardziej rozmyślny sposób i z większą łatwością. Rzeczywistość jest jednak taka, że Australia czyniła, co tylko mogła, żeby sprawić, iż nie będziemy prezentowani jako ludzie wykształceni, jako cenni i wnikliwi uczestnicy dyskursu. Rząd pró­bo­wał nas kne­blo­wać, ponieważ wie, że gdybyśmy byli postrzegani w takim świetle, sprawy wyglądałyby inaczej. […] Respekt jest kluczowy. Po­trze­bu­je­my go, by móc się nadal opierać, potrzebujemy szacunku, to on daje nam siłę i zawziętość.


Behrouz Boochani
(ur. 1983)

*

Jak to możliwe, że piłki do gry w nogę są zakazane, a papierosy zawsze dostępne? Z upływem miesięcy staje się jasne dla wszystkich, że papierosy to krew w żyłach więzienia. Czy raczej tętno samych osadzonych. Kiedy tylko system uznaje to za niezbędne, ogranicza dopływ tej krwi.

*

Tacy już są ludzie, czy to w więzieniu, czy w innych sytuacjach. Ich zacho­wa­nie zawsze wiąże się z otoczeniem, z ludźmi dokoła – dostosowują się do tego. Ta przestrzeń jest miejscem, gdzie stykają się emocje, gdzie do­cho­dzi do pertraktacji między emocjami. Tutaj nie ma pociechy, jeśli z na­prze­ciw­ka nie patrzy na ciebie bratnia twarz, jeśli w twarzy współ­więź­nia nie doj­rzysz braterstwa.

*

To nie tak, że to niewiarygodne /
Po prostu bardzo trudno w to uwierzyć /
To boli, znaleźć się w położeniu, w którym rzeczy niełatwych do uwierzenia jest tak wiele /
Znaleźć się w położeniu, w którym trudno uwierzyć, że niemal każda rzecz musi być urządzona tak, a nie inaczej /
…to położenie staje się przyczyną cierpienia
.

*

Uchodźców przetrzymywano w więzieniu Manus bezterminowo, bez stawiania zarzutów, na wiele sposobów uniemożliwiano im również wymianę myśli i tworzenie planów na skalę szerszą niż więzienna, co ograniczało wpływ, jaki sami mogli uzyskać, próbując działać na rzecz swojego oswobodzenia.
     […] Przetrzymywani uchodźcy dysponują autorytetem, dającym im perspektywę i narzędzia krytyczne niezbędne do analizowania logiki polityki ochrony granic oraz jej szerszych konsekwencji społecznych i kulturowych. Niestety, ograniczona wyobraźnia w kwestiach doświadczeń życiowych i socjopolitycznych osób obdarzonych przywilejem obywatelstwa potrafi czasami doprowadzić do wypaczeń w ważnym i cennym dialogu z więźniami dotkniętymi polityką ochrony granic. Wskutek tego podstawowego braku zrozumienia zdarzają się akty niesprawiedliwości, rozmyślnie rozwijane zarówno przez instytucje rządowe, jak i pozarządowe.

*

[…] bycie zarazem za uchodźcami i przeciwko nim staje się możliwe i dopuszczalne, a sprzeczność tę racjonalizuje się poprzez logiki instytucyjne i społeczne.

*

Przy przedstawianiu tożsamości uchodźców stosuje się poniższe schematy, często umniejszające przeżycia i zdolności tych ludzi, a służące przy tym do wykluczania ich z dyskursu i ruchów na rzecz sprawiedliwości. Schematy te wyrastają z dychotomii niedoboru/nadmiaru, w której uchodźców stawia się w kontraście do obywateli:
      Osoba uwięziona – ucieczka na Zachód;
      Zdesperowany petent;
      Ten, który zwycięża po walce – bojownik;
      Ofiara, tragiczna i cierpiąca;
      Złamana istota ludzka;
      Mistyczny mędrzec – idiosynkratyczny i zagadkowy, trickster.
Każdy z tych stereotypów, stosowany na różne sposoby, czasami w kombinacjach kilku, może sprowadzać uchodźców do przedmiotów narracji upraszczających, oglądackich, wyższościowych i odbierających sprawczość (powyższa lista nie jest wyczerpująca, może być rozszerzana i modyfikowana).

*

Oto jedna z barw walki /
Im dalej od niej jesteś, tym bardziej się boisz /
To tak, jakby oddalając się od jednego rodzaju trwogi /
Otrzymywało się inną /
Tym razem z dala od pola walki.

*

Prorockość oznacza otwarcie nowej drogi /
Prorockość oznacza odsłonięcie nowych horyzontów /
Prorockość osiąga to przez wplatanie poezji /
Prorockość osiąga to przez sączenie emocji /
Prorockość to wykształcenie podejścia, które rodzi miłość
.
     Nie należy jednak utożsamiać proroka ze świętym. W przeciwnym razie mógłbym wstać z tego krzesła, na którym sobie siedzę… mógłbym wstać, wejść na to krzesło, zapalić papierosa, spuścić spodnie i odlać się na wszystko, co święte we wszechświecie.

*

Wypaczony i pokrętny system, czerpiący przyjemność z obserwowania, jak ludzie chorują. Gdy ktoś niedomaga, lekarze i sanitariusze mają doskonałą okazję, żeby dać upust kompleksowi władzy.

*

Tacy właśnie są ludzie. Nawet w niespodziewanych okolicznościach może nimi owładnąć zadziwienie, rozbudzona fascynacja. Choć to, co nie­prze­wi­dy­wal­ne, budzi też lęk. W tej akurat sytuacji, jak myślę, lęk jest bardzo naturalną reakcją.

*

Koniec z przeklinaniem /
Krótki, zdławiony krzyk /
Cisza
.

*

Porzucone spuścizny zawsze budzą w człowieku niewiarygodną nostalgię. Źródło tego uczucia nie jest jasne – przypomina ono emocje, jakich doświadczamy na opuszczonym cmentarzu, zarośniętym chwastami, gdzie zlatują się stare wrony, by przesiadywać na kwaterach.

*

Strach ma niesamowitą moc motywowania ludzi: sprawia, że przyspieszają kroku, wyznacza kierunek ich marszu. Strach to góra lodowa, niemal w całości ukryta pod wodą, strach jest matką wszystkich tortur.

*

Czasem bezpośrednie znoszenie trudności jest łatwiejsze niż nieustanny lęk przed ich nadejściem. Przecież nie pierwszy raz będę musiał przezwyciężać życiowe przeciwności.

*

Gdy trwa walka o uniknięcie śmierci, rodzi się ufność w cuda. Powstaje miejsce dla wiary. Byłoby cudem, gdybyśmy usłyszeli ryk silnika pompy.

Behrouz Boochani, Tylko góry będą ci przyjaciółmi.
Słowa z więzienia Manus
, przeł. Tomasz S. Gałązka,
ArtRage i Książkowe Klimaty, Warszawa–Wrocław 2020.

4212. Nim zacisnęłam pięści

Stara sprawa — na uchodźcach i elgiebetach bezgraniczną polską miłością do bliź­nich nie jedne wybory można wygrać. Brzydzę się polskimi katolikami. Brzydzę się nadwiślańskim katolicyzmem, co bierze się za najłatwiejsze, czyli urządzanie życia innym. Jak łatwo mieć gotowe odpowiedzi dla innych, gdy nie trzeba samemu mie­rzyć się z pytaniami.

Nie byłoby tego wpisu, gdyby nie obraz wyjęty z tej książki, który wciąż za mną łaził i nie odpuszczał. Nie odpuszczała też książka. Na taką dwójkę nie było mocnych — napisałam prawie dwa tygodnie temu.

Nie byłoby tego wpisu na blogu, gdyby nie uchodźcza opowieść, którą skończyłam dwa dni temu. Te cytaty są doskonałym do niej wstępem. A obraz? Wciąż za mną łazi, tak jak Palermo.

Polscy prawicowi publicyści, a wraz z nimi niektórzy duszpasterze, a nawet księża biskupi straszą Polaków. Według nich grozi nam napływ mężczyzn, kobiet, dzieci i starców zagrażających naszemu podnoszącemu się z kolan, ale ciągle jeszcze biednemu krajowi. […] Przecież Polska może zapro­po­no­wać przyjęcie do siebie tych bezpiecznych – martwych uchodźców. Mini­stro­wie spraw zagranicznych i spraw wewnętrznych nie będą mieli problemu ze sprawdzaniem ich statusu i ewentualnym monitoringiem podczas pobytu w naszym kraju.
// x. Wojciech Lemański

*

„Są uchodźcami czy emigrantami ekonomicznymi?”, pytają, jak gdyby uciekać od głodu było czymś mniej wzniosłym i uprawnionym od ucieczki przed wojną.
     Dlaczego? Po co?… Historii jest tyle ilu ludzi i żadna nie jest oczywista. Żadnej się nie wymyśli.

*

Nie zatrzyma się kogoś, kto ucieka od wojny albo wyprowadza rodzinę spod deszczu bomb, z nędzy i głodu. Jedyną rzeczą, jaką można zrobić, jest przygotowanie samych siebie na przyjazd gości. Metamorfoza własnej kultury. Klepsydra została odwrócona. Piasek przesypuje się z dołu do góry. Wędrówka trwa. I nigdy już się nie zatrzyma. Stawianie barier jest bezcelowe. Pozostaje nam tylko przemyśleć siebie.

*

A w ogóle, to dlaczego Europa uważa, że na spotkaniu z Afry­ką może stracić? Niech tylko pomyśli, czego się może nauczyć…

*

     — To grupy rodzinne? – pytam Sycylijczyka.
     — Rodzinne z wyboru…
     — Całe Morze Śródziemne jest rodziną – wtrąca Jean-Charles. – Oni to my, tylko z drugiego brzegu.

*

Zabytkowe serce Palermo to eklektyzm w czystej postaci: coś ze Wschodu, coś z Południa, coś z Północy, coś z Zachodu.


Francesco Lo Jacono, Veduta di Palermo, 1875,
[dostęp: 14.04.2021], źródło.

Na Sycylii, zapewnia Andrea [Cusimano], wszystko jest obce, czyli swoje. Niech dowodem będzie obraz Veduta di Palermo namalowany przez Fran­cesca Lo Jacona (także Lojacono) w XIX stuleciu. Przedstawia krajobraz z okolic miasta: piaszczystą drogę, zielone drzewa i krzewy, na ostatnim planie wapienne wzgórze z nagimi pionowymi turniami. Nie znam się na tym, lecz chyba to dość pospolite malarstwo, nasiąkłe nieznośnym ro­man­ty­zmem jak gąbka wodą. Lecz dla Andrei obraz ma wartość niezwykłą: większość roślin, które odmalował Lo Jacono, czego dowiedli najbardziej poważni botanicy i dendrolodzy, została na Sycylię przywieziona, tym­cza­sem tak wrosły w pejzaż, że bez nich nie ma Sycylii.

*

     Andrea [Camilleri] zaciąga się raz, drugi, trzeci.
     — Widzisz, Jaro… — mówi z zastanowieniem. – Europa albo się sta­nie gościnna, albo utonie. Od lat powtarzam, że to, co się dzieje, to nie jest mała emigracja, tylko ruch epokowy. Przybędą tutaj miliony.

*

     – Ale jakoś się nie martwię – mówi Andrea [Camilleri]. – Kraje takie, jakim teraz jest Polska, prędzej czy później ustąpią. Tyle tylko, że na razie przypominają lustrzane odbicia ISIS. Bo religijne zamknięcie łatwo staje się fanatyzmem. Poczucie, że ktoś, kto nie wierzy w to samo co ty, jest nieprzyjacielem twojej religii. Ciekawe, jak Kościół w Polsce tłumaczy to, że Franciszek leci do Afryki i chodzi sobie ramię w ramię z imamem.

*

Miłosierdzie dla tych, co nie żyją. Miłosierdzie dla nas, którzy coś muszą zrobić z życiem.

Jarosław Mikołajewski, Paweł Smoleński, Czerwony śnieg na Etnie,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021.
(wyróżnienie własne)

wtorek, kwietnia 27, 2021

4211. Zagadka z zielnika piór

Na urlopie wytchnieniowym Sadownik spotkał pióra, co miały parcie na szkło. Pogroził, że jak nie odlecą, to on zrobi cyk. Nie odleciały. Sadownik słów na wiatr nie rzuca. Cyk.

Dziś po powrocie pióra, wśród wielu innych zdjęć pokazał. W okolicach ula takiego ptaka nie widujemy. Do zielnika piór! — zaordynowało Drzew­ko, mając pewność, że to nie gołąb, fantazjując, że może to pani Szpakowa lub żona Kosa.

Teraz pióra czekają na fachowe oko Saxifragi, co się pew­nie zdziwi, że państwo w ulu takiego łatwego do rozpoznania ptaszka nie znają z imienia.


fot. Sadownik, fragment.

Saxifraga:
Pani Kos

4210. Czekariat (XI)

Ten Pan Szpak miał pewność, że tu trafi, więc cierpliwie czekał. Zaczął się awantu­ro­wać dopiero wtedy, gdy groziło mu, że będzie musiał przepuścić nieznanego pta­ka. Obie­ca­łam mu, że pójdzie na pewno przed nieznanymi piórami.

Nie miałam pojęcia, że będzie czekał tak długo. Pan Szpak uruchamia tyle pięknych snów, że musiałam poczekać na słowa, które mają podobą moc. Przyszły.


fot. Saxifraga, fragment.

Sny przedstawiają życie /
Sny są samym życiem /
Sny to poezja /

*

Zwierzęta zawsze wyprzedzają ludzi o krok, bo polegają na swoich instynktach.

*

Ziszcza się jakiś nieświadomy potencjał, pełen niedostępnych, odległych obrazów.

*

Czy człowiek musi określić logiczny powód dla każdego działania? Boże drogi, jakże oszukańczy potrafi być ludzki umysł. Pozostaję tutaj, oddycham otoczony trwogą i majestatem nocy.

*

W podświadomości poszukuję /
Czegokolwiek, co ukształtowało moje istnienie /

*

Zawsze tak jest: potężna moc płynąca z głębi duszy prze­zwy­cię­ża nasze słabości i podtrzymuje w chwilach utraty nadziei.

Behrouz Boochani, Tylko góry będą ci przyjaciółmi.
Słowa z więzienia Manus
, przeł. Tomasz S. Gałązka,
ArtRage i Książkowe Klimaty, Warszawa–Wrocław 2020.

4209. Sadownicze wytchnienie…

…zatrzymane w pikselach. Cieszy mnie ogromnie.



fot. Sadownik, fragmenty.

niedziela, kwietnia 25, 2021

4208. O miłości obok choroby

Postępująca choroba jest wy­ma­ga­jąca nie tylko dla ludzi nią dotkniętych. Wymaga bardzo dużo od zdrowych bliskich, którzy choć drugoplanowi z punktu wi­dze­nia cho­ro­by, są pierwszoplanowi, jeśli chodzi o system rodzinny mierzący się z chorobą. Dlatego bardzo ważnym elementem dbania o chorego jest, choćby naj­krótszy, urlop wytchnieniowy dla opiekującego się osobą chorą.

Karty w naszej rodzinie rozdane. Szukamy dżokerów, a w międzyczasie Sadownik na pierwszym w życiu, cztero­dnio­wym urlopie wy­tchnie­nio­wym. Raz dziennie przez chwi­lę rozmawiamy przez telefon.

Jabłoń:
Kochasz mnie
jeszcze troszeczkę?

Sadownik:
Nawet bardzo.
Dlatego jestem tu,
gdzie jestem…

(pauza)
…nie na zawsze.


fot. Sadownik, fragmenty.

sobota, kwietnia 24, 2021

4207. W doborowym towarzystwie

Pięć lat temu
     w decathlonie.
Wczoraj
     odbierając ferrari.

Dziś
     od rana już trzy ćwiczenia wymyślone, każde w kilku seriach powtórzone. Obikujemy z Heniutką w ulu. Dobrze się bawiąc, włączamy w nasze wspólne życie ferrari. Znów z Kudłatą jesteśmy duetem.

[…] we are not bound by our wheelchairs—they give us freedom and independence to live our lives.

Naomi G., I Am Not ‘Wheelchair-Bound’,
[dostęp: 24.04.2021], źródło.

piątek, kwietnia 23, 2021

czwartek, kwietnia 22, 2021

4205. Podróżując z miłością życia

Sadownik & Jabłoń:
(w dłuższej trasie)

Sadownik:
Powiedz mi coś dobrego…

Jabłoń:
Kocham Cię.

Sadownik:
O! To taka współczesna wersja
abrakadabra?

Jabłoń:
(ryknęła śmiechem)

Sadownik & Jabłoń:
(chwilę później ustalili, że abrakadabra to piękny,
świeżutki termin w ich relacyjnym idiolekcie
)

*

Jabłoń:
(pod latarnią ma najciemniej, naprawdę nie pyta
o siebie, bo przecież ma wiele dużych wątpliwości
)
Co robisz z kobietą,
która wszystko wie najlepiej?

Sadownik:
???

Jabłoń:
(szczerze)
Ja olewam.

Sadownik:
(robi teatralną przerwę, by Jabłoń
mentalnie go dogoniła
)
Jak to co?
Kocham.

Jabłoń:
(dogoniła, ale udaje, że nie rozumie,
dlaczego Sadownik zanosi się śmiechem
)

4204. Zielnik (XXVII)

Ze szcze­nię­cych lat przypomniała mi się roślina, która nie­zmien­nie wpra­wia­ła mnie w niemy zachwyt. Choć uka­tru­pi­łam w ulu niejedną roślinę doniczkową, po­sta­no­wi­łam na am­bi­cję sobie wleźć. Klik, klik, zakupiłam, po­cze­ka­łam. Sadownik ode­brał z paczkomatu wczoraj wieczorową po­rą. Bonus! Nie mia­łam pojęcia, że ta roślina kwitnie. Teraz mam i pojęcie, i kwit­ną­cą roślinę. Jest wyzwanie.

Nie zamordować myślą, mową, przesadą czy zapomnieniem.

Starzec Rowleya
/ senecio rowleyanus /

wtorek, kwietnia 20, 2021

4203. Ta wyczekana

Czekałam na tę książkę bardzo. Nabyłam ją kilka dni przed dniem jej premiery i czekałam. W dniu, w którym się ukazała, miałam ją z samego rana na czytniku. Dzięki niej podróżowałam: Sycylia, Szwecja, Sycylia, Szwecja. Po kawałeczku, nie­śpiesznie, tylko przy porannej kawie. Obie książki skończyły się tego samego dnia. Ta potrzebowała dużo więcej czasu, bym miała pewność, które frag­men­ty chcę tu mieć.

Ja potrzebowałam dużo więcej czasu, by odkaszlnąć te zdania, które we mnie zostały, oliwiąc i dając siłę tym kawałkom mnie, które nie są zainteresowane harmidrem chorego współczesnego świata.

Szwecja to kraj kolektywnych marzeń, o równo­upraw­nie­niu, ochronie środowiska, odpowiedzialności za świat.
// // Erikiem Gandini

*

Samotność, która mnie najbardziej przerażała, to ta, która pojawia się w to­wa­rzy­stwie innych ludzi. Niezdolność przebicia się. Rozmowa, której słowa nic nie pozostawiają. Bycie z pozoru częścią kontekstu, ale w rzeczy­wi­stości bycie poza nim.
// Malin Ekman

*

Może jest tak, że szwedzka samotność to po prostu marzenie o wolności? Pragnienie wyzwolenia od zobowiązań? Tęsknota za wyrwaniem się z ko­ło­wrot­ka zdarzeń i społecznych oczekiwań? Za oddychaniem pełną piersią? Za czuciem każdą komórką ciała?

*

Lubiłam i lubię spokojne, introwertyczne zajęcia, czytanie, pisanie, bycie w domu. Potrzebuję też samotności, żeby móc myśleć i pisać.
// Katarzyna Tubylewicz

*

[…] główną cechą introwertyków jest to, że dopiero w samotności odpo­czy­wa­ją. Potrzebują jej tak samo jak snu, po to, by naładować życiowy aku­mu­la­tor. Dla ekstrawertyka bycie wśród ludzi jest sposobem na dodanie sobie energii. Introwertyk po długim czasie w towarzystwie czuje się w środku dziwnie pusty, wydrążony i tylko samotność jest w stanie napełnić go z powrotem życiowymi siłami. I to jest dokładnie mój przypadek.

*

[K.T.] Czym jest dobry seks?
[Therese Bohman] W jakiś sposób to najbardziej uczciwe spotkanie między ludźmi, do jakiego może dojść. Ważna forma komunikacji. Oczywiście nie zawsze, ale może tym być, z właściwym człowiekiem i we właściwych oko­licz­no­ściach. W naszej rzeczywistości seks może być bardzo piękną prze­strze­nią całkowitej uczciwości i autentyczności.

*

Nie chodzi tylko o to, że są jacyś inni ludzie praktykujący to samo co ty, ale o cały system wiedzy. To nie jest tak, że człowiek siada sobie gdzieś sam w le­sie i ot tak sobie medytuje. W tym momencie staje się częścią pewnej koncepcji […].
// Joakim Gavazzeni

*

W twoim wnętrzu otwiera się sklepienie za sklepieniem bez końca. Nigdy nie będziesz gotowy i tak jest słusznie.
// Tomas Tranströmer

*

[…] w spotkaniu z krowami my, ludzie, jesteśmy jak nierozumiejący innych istnień kosmici? Czy to stąd bierze się część naszego wyobcowania? Tu, na ziemi? Mamy za to zmysł zachwytu. Co do tego nie ma wątpliwości.


fot. Daniel Tubylewicz, fragment.

*

„Samotność” to jedno z tych słów, które wywołuje emocje i wiele sprzecz­nych uczuć. Jest podstawową kondycją człowieka, który odcięty od pę­po­wi­ny zostaje sam w swoim pierwszym krzyku i równie sam będzie, kiedy przyj­dzie mu ten świat opuścić. I choćby nie wiem, jak się starał, żeby tak nie było, to samotność będzie mu gdzieś w życiu towarzyszyć lub do­skwie­rać. A z drugiej strony, bez względu na kulturę, w której się wychował, bez względu na epokę, w której żył lub żyje, człowiek także pragnie być sam. Chce się wyrwać z ograniczających go wymagań i nacisków społeczeństwa. Odpocząć od rodziny.

*

Do dyskusji potrzeba argumentów. Należy wykonać jakąś wewnętrzną pracę, wątpić, zastanawiać się.
// Stina Oscarson

*

Jeśli nie potrafimy ze sobą pogadać, to jak, do cholery, mamy zachować pokój? Demokracja nie została stworzona po to, żebyśmy mieli takie same poglądy i wartości. Rozmowa to sposób na to, by się z tym zmierzyć, nie mordując się nawzajem.
// Stina Oscarson

*

Żadne idee nie mają się dobrze, jeśli zamienimy je w kościół. W ko­ście­le czystość ideologiczna staje się szybko ważniejsza od społecznej spra­wie­dli­wości, którą zgodnie z deklaracjami chce się osiągnąć. […] Brudu nie zwal­cza się argumentami, tylko higieną.
// Håkan Lindgren

*

Są takie doświadczenia w chorobie, których zdrowy nigdy nie zrozumie, nie podzieli. W ogóle jest tak, że sytuacje ekstremalne pogłębiają nasze do­świad­cze­nie samotności. To nie musi być tylko choroba, wystarczy nagły rozwód. Są problemy i tematy w życiu, których nie da się dzielić z innymi.
// prof. Peter Strang

Katarzyna Tubylewicz, Samotny jak Szwed?,
Wydawnictwo Wielka Litera, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

*

[Stina Oscarson] Wszyscy możemy zrozumieć drugiego. Stąd moja wiara w rozmowę. Mamy inne doświadczenia, ale uczucia, takie jak samotność czy smutek, są takie same. Dlatego uważam, że inni ludzie mogą zrozumieć i mnie. Nie wszyscy to robią. Ale to jest możliwe i warto w to wierzyć. […]
     [K.T.]
Gdybyś musiała dać radę ludziom doświadczającym podobnej samotności w tłumie, którą przeżywasz czasem ty, tego wytykania palcem, komentarzy z powodu ciała, co byś im poradziła?
     [St.O.] Kiedyś myślałam, że to ja muszę odpowiedzieć w takiej sytuacji, że to ja muszę zareagować, obronić się, pokazać zaświadczenie lekarskie dyrektorowi basenu. Jednak teraz myślę, że w sytuacji, gdy ktoś mnie umniejsza, traktuje mnie jako osobę niedorosłą, jakoś niepoczytalną, to musi pomóc mi ktoś inny. Na tej samej zasadzie będzie lepiej, jeśli to nie czarnoskóry chłopak będzie rozmawiał z pogardzającym nim nazistą. Tę rozmowę mogę przeprowadzić ja. Myślę, że w społeczeństwie musimy prowadzić pewne rozmowy za innych. Pomagać sobie. W takiej sytuacji ten, kto jest sam, nie jest silny. Jeśli ktoś krzyczy za mną na ulicy, to będzie lepiej, jeśli moja przyjaciółka powie: „Przepraszam, co mówiłeś?”.

*

[K.T.] […] jesteś bardzo odważna, czy tylko nauczyłaś się radzić sobie ze strachem?
[Stina Oscarson] Cały czas strasznie się boję. Wcale nie nauczyłam się sobie z tym radzić. We wszystkim, co robię, chodzi o jakąś lojalność wobec mnie samej. O to, że nie mogę zdradzić tego, w co sama głęboko wierzę, że muszę być uczciwa względem siebie.

(tamże)

niedziela, kwietnia 18, 2021

4202. 108/365

przyszły do mnie, nim otworzyłam rano oczy, słowa. mam jeszcze ten dzień. zrobię z niego cacko, obiecałam sobie.

108/365

[suplement pikselowy: 5.08.2021]

piątek, kwietnia 16, 2021

4201. 106/365

szumowiny o zgodności z konstytucją. szumowiny moralne o moral­ności szczepień. koń by się uśmiał, gdyby atrakcje ostatnich dwóch dni zmieściły mu się w głowie.

106/365

środa, kwietnia 14, 2021

4200. Czekariat (X)

Ćwiczenie na temat: Podróż do siebie. Czekało i czekało na mnie ponad miesiąc. Centymetr po centymetrze musiałam wrócić. Do siebie.


Kaan.

Sztuka jest aktem wiary — wiary,
którą uprawiamy w praktyce
.

// Julia Cameron

*

Malowanie to po prostu inny sposób prowadzenia dziennika.
// Pablo Picasso

wtorek, kwietnia 13, 2021

4199. Wewnętrzne safari…  //  Panna cotta (VIII)

Beatore:
(rzekł, o czym napisała Zawsze-Wolna-od-Nudy)
Obudziło się we mnie zwierzę…
Leniwiec.

Jabłoń:
(ryknęła śmiechem i kupiła na pniu!)

*

non è un leone.
non è una tigre.
è un bradipo.

4198. Czym skorupka nasiąknie…

Zawsze-Wolna-od-Nudy:
(cacko z podręcznika do j. polskiego
dla obcokrajowców przysłała
)

Jabłoń:
(zachwycona, dorzuciła propozycję nieobojętną
światopoglądowo w tym kraju
)
mężczyzna — kobieta — człowiek

4197. Z mentalnego Trzeciego Świata

Czytana powolutku od dnia premiery przy porannych kawach, których z przyczyn zdrowotnych było mniej. Odkładana często, gdy nie ruszając się z fotela, nie lecąc na Sycylię, dopadała mnie świadomość, że mafijność i mentalność Trzeciego Świata mam tu na śniadanie, obiad i kolację w ramach endemicznej polskości.

To wspaniała książka-quiz: po pierwszym zdaniu lub akapicie zgadnąć, kto jest autorem danego tekstu. Pomyliłam się tylko raz.

Dopóki każdy tłumaczy sobie świat po swojemu i nazywa jego tajemnice językiem własnych kołysanek, warto podróżować i poznawać. Kultywować w sobie święte podejrzenie, że wieloimiennym Bogiem jest jednoimienna ludzka natura, zagrzewająca do miłości bliźniego, do bycia razem z innymi, którzy są nami samymi.

*

W każdym spotkaniu chodzi przecież o coś innego niż o jego cel bezpośredni i wypowiedziany.

*

Oczywiście, w klimat przeszłości nie wchodzi się tak, jak do basenu — na słupek i hop do wody — lecz pomalutku, dodając wspomnienie do wspo­mnie­nia, okruszek do okruszka. Gdy się uzbiera cała garstka, nie ma rady. Pamięć nakazuje porównywać to, co się widzi, z tym, co już znamy.

*

Wiedzieć że teraz jesteś tutaj w tym czasie
Wiedząc że zawsze tu byłeś
Wiedzieć że masz korzenie pradawne i mocne
Wiedząc że powstałeś z kwiatów
Wiedzieć że płacz jest nasieniem
Wiedząc że miłość jest prawem większym
Wiedzieć że byłeś, że byliśmy
że my jest może tym słowem
którym mówimy jest tym kim jesteśmy
ze stopami wrośniętymi w ziemię
// Biagio Guerrera

*

[…]   jestem, kim jestem, i jestem, kim byłem, a tak naprawdę to jestem również wszystkimi, którymi będę.
     […] Każdy moment, pozbawiony granic dzielących od innych momentów jest nie tylko okazją do zmiany, lecz również zmianą nieuchronną. Nawet potwierdzenie tego, kim byliśmy, jest zmianą.

*

[…] uczyć się nawzajem względności historii i perspektyw, przetłumaczyć jedno drugiemu fragmenty swoich rzeczywistości.

*

Albatrosy, czaple, żurawie. Istoty ciemne i jasne, pastelowe i posągowe. Akwarele. Stany skupienia wody.
     […]
     Odchodzimy z poczuciem nienapatrzenia, ale też z pewnością, że na tym świecie — bo to jest ten świat, ten sam, w którym jestem teraz, na pe­ry­fe­riach Warszawy — nie można się napatrzeć, nacieszyć. Jesteś z kimś, wobec kogoś i czegoś — i tyle. Patrzysz, jesteś nienapatrzony — i tyle.

*

Jestem pewien, że w tym natrętnym hałasie i rozgardiaszu musi istnieć jakiś nieuchwytny dla mnie porządek.

*

Nigdy nie możemy być pewni, czy jesteśmy wystarczająco gotowi na spotkanie ze sztuką, nawet najbardziej wyczekiwaną.

*

[…] ktoś na nas jednak czeka tam, gdzie, jak się zdaje z perspektywy drogi, jest tylko pustka.

*

Sebastiano [Burgaretta]  – Iano – jest cały ze spiżu. Ma nienaruszony etos człowieka honoru. A przy tym, w każdym swoim włóknie, jest chrze­ści­ja­ni­nem. Wierzy, iż do słowa powołuje go Bóg, żeby przypadkowi nadać logikę zbawienia. Ach, jak bardzo wkurwia to Franca [Arminio]! Mówię „wkur­wia” świadomie, bo inaczej tego oddać nie można.

*

Język – mówiono mi na studiach – to dialekt, który zrobił polityczną karierę.

Jarosław Mikołajewski, Paweł Smoleński, Czerwony śnieg na Etnie,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021.
(wyróżnienie własne)

Walka z posłuszeństwem wobec fatum, życiem zadekretowanym w chwili urodzenia i niepodlegającym przemianie, uległym do odległych, lecz istnie­ją­cych granic wytrzymałości, zwieńczonym wreszcie skrajnym w swej po­sta­ci wybuchem gniewu i niepokory, należy do naj­waż­niej­szych, naj­bar­dziej wyrazistych wątków sy­cy­lij­skiego świata, sycylijskiej kultury i sy­cy­lij­skie­go losu.

*

     — Powiedz, co zrobiliśmy źle — pyta na powitanie Ignazio, dyrektor szkoły, poeta. — Co zaniedbaliśmy? O czym nie pomyśleliśmy?
     Ma na myśli zmiany klimatyczne, ksenofobię, przemoc, prymat kultury masowej.

*

Pytam, czy Włosi wolni są od rasizmu.
     Andrea [Camilleri] zaciąga się przez dłuższą chwilę.
     – Jesteśmy – mówi – rasistami wobec siebie, a co dopiero w stosunku do innych…

*

     — Staliśmy się zakładnikami własnych słabości. Nasze wady to dzisiaj jedyna nasza siła. Kiedy wchodzisz do morza, zawsze zamoczysz spodnie. Sycylijskie morze to równoległe, ukryte państwo, które jest silniejsze od państwa realnego. Nie sposób tego nie zauważyć, chyba że celowo za­mkniesz oczy. […] Sycylijskie elity mówią, że cały świat jest jednym glo­bal­nym państwem, wszędzie dzieje się to samo. Ale trafiają się też ludzie, któ­rzy uważają, że tej patologicznej sytuacji już dłużej nie da się nie zauważać.

*

[…] walka z mafiosami nie jest tak ważna, jak walka z mafijnością. […] Ludzi można pokonać, lecz tym, czego nie udaje się zwalczyć, jest mafijna mentalność, to zaś dwie różne rzeczy. Mafijność przenika całe spo­łe­czeń­stwo sycylijskie, bogatych i biednych, arystokratów i mieszczan. No­si­cie­la­mi mentalności mafijnej są tutaj nawet ci, którzy deklarują, że są wrogami mafii.

*

Każde spotkanie z Kasią do czegoś prowadzi. Ma w sobie coś znaczącego i wciąga w potrzebę sensu, którą żyje ona.


[dostęp 13.04.2021], źródło.

     — Jak to jest, kiedy Etna się zaczyna gotować? – pytam Kasi-Cateriny z hotelu Palladio w Giardini-Naksos.
     — Śpiewa…
     — Jak śpiewa?
     — Pięknie.
     — Ale jak?
     — Przecież nie powtórzę…
     Pytam nazajutrz pracownika Kasi, Emilia.
     — Etna?… — zamyśla się Emilio. — Śpiewa.
     — Jak? — dopytuję.
     — No… Takie nagłe „łup!”.
     — „Łup!” to nie śpiew – oponuję. – To bęben… Kocioł…
     A Emilio swoje: to śpiew.
     — Jeszcze kilkoro znajomych w Katanii potwierdza mi, że Etna śpiewa. Niektórzy dodają, że ten śpiew jest piękny.

*

Patrzę mu w twarz: jego kraj ma na imię Depresja. Smutek. Beznadzieja. Przypominam sobie, kiedy po raz pierwszy usłyszałem słowo „mu­zuł­ma­nin”, a raczej przeczytałem. Jako dziecko, w stojącej na półce rodziców książ­ce — obozowym wspomnieniu Abrahama Kajzera Za drutami śmierci. „Muzułmanin” znaczyło tyle, co wykończony człowiek; „zmuzułmanić” — doprowadzić do rozpaczy; „zmuzułmanieć” — rozpaczy i wycieńczeniu ulec.

*

[Matteo Collura, pisarz i dziennikarz] Kiedy jadę na Sycylię, zawsze wiem, że zobaczę samochody zaparkowane na przejściach dla pieszych; a cwa­nia­cy będą się wciskali do kolejek w urzędach… Na Sycylii żyje się jak w Afry­ce Północnej. Pod względem zachowań społecznych należymy do Trzeciego Świata.

*

Uchodźcy są, powtarza, prośbą, która zmienia się w krzyk: pomóżcie nam posprzątać to, co sami nabałaganiliście.

*

Niech zabrzmi to jak fraza z bajki, lecz czasami po prostu się przelewa. Leoluca uważa, że słowo „mafia” sprzedawało się lepiej niż „prawo”, a „nienawiść” lepiej niż „miłość”. Kto występował przeciwko mafii, był co najmniej komunistą i ateistą, bo za mafią stali chrześcijańscy demokraci, Kościół, biskupi, czyli ci od zastanego porządku, ustalonych raz na zawsze reguł, rycerze wolności broniący świat przed nihilizmem, bezbożnictwem, rewolucją i wszelkimi zboczeniami. Albo był obcy, a to też był wielki grzech.
     […]
     — Zacząłem walczyć z mafią, bo jestem Sycylijczykiem – opowiada burmistrz Orlando. – Występowałem przeciwko biskupom zachowującym się jak mafiosi, bo jestem katolikiem, choć przyznaję, był moment, iż w bez­sil­ności chciałem przejść na protestantyzm. Z tych samych powodów odszedłem od chrześcijańskich demokratów, a obecnie jestem przeciwko włoskiej prawicy, populistom, Lidze Północnej i naszemu faszyście Matteo Salviniemu.

*

Ludzie stają się agresywni, gdy muszą się ukrywać. Dlatego w Palermo odbywa się największa w tym regionie Morza Śródziemnego, wielodniowa Gay Pride, oczywiście pod patronatem burmistrza, wiernego syna Kościoła katolickiego. I co? I nic. Wspierają go tutejsi księża i mianowani przez Fran­cisz­ka nowi biskupi. Leoluca udzielił pierwszego ślubu homo­sek­su­al­nego w mieście i w regionie. Czy ucierpiała na tym jego wiara? Prze­ciw­nie, gdyż wiara rośnie w człowieku, kiedy widzi szczęście in­nych ludzi. Powtarza, że do niedawna chciał zmienić wy­zna­nie. Anty­ewan­ge­licz­na bezduszność Kościoła katolickiego prawie zmusiła go do tego. Tymczasem jednak przyszedł papież Franciszek i bur­mistrz może być kato­li­kiem zgodnie ze swoim sumieniem. Katolickim, ewangelicznym ojcem miasta.

*

     — [Leoluca Orlando, burmistrz Palermo] Nie ścigam się z nikim, tylko ro­bię swoje – tłumaczy. – Nie mam armii ani mennicy jak państwo, nie mo­gę stawiać granic ani rozdawać pieniędzy. Ale mogę pracować w Pa­ler­mo na rzecz równości, szczęścia i wolności. Z przytupem, głośno.

(tamże)

poniedziałek, kwietnia 12, 2021

4196. 102/365

wdech, wydech. przez dziesięciolecia nie­zau­wa­żal­ne, teraz bezcenne. takie czasy, że nie tylko dla mnie.

102/365

niedziela, kwietnia 11, 2021

4195. 95–101/365   //  Panna cotta (VII)

lista przyjemności — według klu­cza: bez wysiłku i w zasięgu moich moż­li­wo­ści — kiedyś bez­kre­sna, od dziś konstruuje się na nowo.

a) oddech — cudowna świadomość każdego wykonanego z ła­two­ścią wdechu. b) leżenie na pod­ło­dze w świeżutkich, wio­sen­nych promieniach słońca, któ­re błądzą ciepłem po moim od­sło­nię­tym brzuchu.

101/365

Eros Ramazzotti, Se bastasse una canzone.

se bastasse una bella canzone a […]
se bastasse una vera canzone a […]
se bastasse una buona canzone a […]
se bastasse una grande canzone a […]
dedicato a tutti quelli che stanno aspettando.

*

è sognatore. sono sognatrice. due siamo sognatori.*

101/365

____________
  * // à la Leon Leszek Szkutnik:
jest marzycielem. jestem marzycielką. jesteśmy dwójką ma­rzy­cie­li.

*

pierdolę. nie dam rady. wysiadam.

95–100/365

Achille Lauro, C’est la vie.

capisci.

niedziela, kwietnia 04, 2021

4194. 94/365

odziera mnie żywcem z życia. w co dobrego można przekuć doświadczenie choroby neuro­dege­ne­ra­cyj­nej? jeszcze nie wiem.

94/365

sobota, kwietnia 03, 2021

(4192+1). Reanimacja  //  Wodorościk (XXIV)

Utknęłam między dniem śmierci a dniem zmartwychstania, choć to nie moja religia.

Mój krzyż, jakby powiedzieli świętujący najważniejsze dla nich święta, zżerają kor­ni­ki lubujące się w mielinie. Pula ludzi, co wiedzą lepiej, a nawet najlepiej; tych, co dają sobie święte prawo pouczania i grożenia; tych, co pytają, ale nie słyszą odpo­wie­dzi, przekroczyła moją wyporność na bezgraniczną ludzką głupotę. Słowa prze­sta­ły słu­żyć komunikacji między­ludz­kiej. Na usta cisną mi się wyłącznie mięsiste przekleństwa.

Do siebie, do bezludzia — zaordynowało Drzewko — natychmiast! Tylko w ten spo­sób nie utonę. Reanimuję się słowami i tym, co one uruchamiają we mnie dla mnie teraz, tak jakby jutra miało nie być.

Niebo znajduje się w miejscu, w którym stoisz, i to jest dobre miejsce do praktyki.

*

[…] czasami któryś z młodszych i  śmielszych uczniów skarżył się: „Sensei, przerabiamy tę samą technikę od godziny. Prosimy cię, pokaż nam coś innego”. „Idioto! — wykrzykiwał Morihei. — Każda bez wyjątku była różna. Dopiero w momencie, gdy potrafisz dostrzec różnicę, zaczniesz robić po­stę­py w Aikido”. Jeżeli ktoś prosił, by mu pokazać „tajemną technikę”, otrzy­my­wał podobną odpowiedź. „Każda technika zawiera w sobie wszystkie ta­jem­ni­ce, których kiedykolwiek będziesz potrzebował”.

*

W Aikido uczymy się nie tego, jak wygrywać, ale jak zwyciężać w każdej sytuacji.

*


Ai, symbol oznaczający „miłość”.

*

Celem uczenia się jest wyzwalanie własnego ducha. […] Cały wszechświat jest wielką, otwartą i pełną cudów księgą i właśnie w niej należy szukać praw­dzi­wych nauk. Z takim nastawieniem weź na siebie odpowiedzialność, intensywnie trenuj, rozwijaj się, rozkwitaj i niech Twój wysiłek zaowocuje.

*

[…] duch może pokonać materię także wtedy, gdy coś wydaje nam się nieuniknione bądź absolutnie niemożliwe.

*

W gruncie rzeczy każdy ruch może stać się metodą w Aikido, więc patrząc z takiej perspektywy, można powiedzieć, że błędy nie istnieją. Moja rada brzmi: naucz się i zapomnij! Naucz się i zapomnij! Niech metody staną się częścią twojej istoty!

*

Oddech jest nicią, która łączy ze sobą całe stworzenie.

*

Każde solidne drzewo wznoszące się ponad nami, ludzkimi istotami, za­wdzię­cza swój byt głębokim korzeniom.
     Korzystaj z nauk udzielanych przez sosny, bambusy i kwiecie śliwy.

*

Jest wiele ścieżek wiodących na szczyt góry Fudżi, ale cel pozostaje ten sam.

*

Gdy Twoje oczy napotkają spojrzenie drugiej osoby, przywitaj ją uśmie­chem, a ona odpowie tym samym. To jedna z  podstawowych metod, z któ­rych korzysta sztuka pokoju.

*

Najlepsza strategia to ta, która zakłada nieograniczoną ilość reakcji.

*

Prawdziwą tarczą jest Twój duch.
     Ciągle stajemy twarzą w twarz z naszymi przeciwnikami, ale w rze­czy­wi­stości oni nie istnieją.

*

Gdy głęboko kłaniasz się wszechświatowi, on odpowiada tym samym; gdy wzywasz imię boże, odbija się ono echem wewnątrz Ciebie.

Ueshiba Morihei, Sztuka pokoju, przeł. Magdalena Zamorska
Wydawnictwo Helion, Gliwice 2007.

czwartek, kwietnia 01, 2021

4192. Na trzy kawy (II)

Tę piękność wyjęłam z ostatniem strony tamtej książki. Nie jest warta nie­ca­łych dzie­wię­ciu złotych, które dwa wieczory temu wysupłał na nią bez jęczenia Ibu­ko­skne­ra — jest bezcenna.

Skończona — wczoraj. Cytaty — jutro. Dziś tylko słowa, których teraz mocno się trzy­mam, by zmienić hals.

Klęska jest kluczem do sukcesu. Każdy błąd czegoś nas uczy.

*

Trzymaj się podstaw
— Tajemnice są na wierzchu!

Ueshiba Morihei, Sztuka pokoju, przeł. Magdalena Zamorska
Wydawnictwo Helion, Gliwice 2007.

4191. 91/365

polska to nie kraj. polska to stan umysłu. i chuj!

91/365