środa, czerwca 28, 2017

2429. Drobiazg o znaczącej wadze

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Skleroza wieku średniego. Nie pamiętam, czy informacja o tej autorce przyszła do mnie metodą „inni klienci oglądali też” czy „zobacz także”. Pamiętam tylko, że to było całkiem niedawno.

Kończąc, przeczytałam kilka „recenzji”, pozostałam w zadziwieniu, że niby to książka o „nicniedzianiusię”. Ona jest, według mnie, o wielu rzeczach, ale o „niedzianiusię” nie ma tam nic. Czy można przy niej wypocząć? Dyskutowałabym. Słaba jest? Protestowałabym.

Ekstrawertyk nie pobaluje przy tej książce. Wielbiciele kolonii karnej będą zachwyceni ostatnią historią. Introwertyk będzie zachwycony w wielu miejscach. Ta książka potrafi zatrzymać i zadumać. Imigrant, któż z nas nim nie bywa w kontekście tych literek?

Oglądamy ten sam świat, a jednak tak, jakbyśmy patrzyli na coś zupełnie innego. Myślę, że to się nazywa splątaniem przestrzeni, podobno takie zjawisko nie istnieje w fizyce.

*

Zdarzenia przepływają przez nas niezauważone. I chyba to właśnie jest w nich najbardziej niebezpieczne, ich pozorna przezroczystość. Dopiero kiedy odpowiednio wiele z nich przepuścimy między palcami, okazuje się, że przylegają do siebie jak elementy układanki i tworzą całość, solidną, logiczną i spójną, której nie można już zmienić, nie można cofnąć i rozłożyć z powrotem na poszczególne elementy, żeby jeszcze raz się nad nimi zastanowić.

*

     — Twierdziłeś jakiś czas temu, że nie może być nic ciekawego w tak tradycyjnym, nudnym życiu, jakie prowadzę.
     — Nie wiedziałem wtedy, że jesteś wariatką. Wariaci to nie nudziarze i nie heterycy właściwie.

*

[…] Emily mnie fascynowała. Fascynowała i przyciągała jak wszystkie silne kobiety, które spotkałam na swej drodze. Była wyjątkowa, nieprzeciętnie inteligentna, niezależna i całkowicie nieprzewidywalna.

*

Trzyma swoje gwałtowne, bolesne uczucia spętane i zakneblowane, głęboko, na samym dnie świadomości. Już ich nie wypuści, nigdy, jest na to za stary i za bardzo doświadczony, nie uda im się wymknąć.
     […]
     Informacje, tysiące uporządkowanych informacji, zadziwiająca pamięć. Miliony półek wypełnionych kartkami zapisanymi kaligraficznym pismem, równiutkie stosiki wiedzy. Wiadomości są bezpieczne, nie trzeba się ich obawiać, a kartkę z kleksem i rozchwianym napisem „Nie widzę sensu” można zmiąć i rzucić w kąt.

*

[…] milczy i wiem, że ciąży mu to milczenie, że czuje się winny, czuje się w obowiązku podtrzymywać rozmowę, ale nie umie, tak jak ja najchętniej zapada się w siebie, błądzi wewnątrz skręconych korytarzy własnych myśli. Chociaż nie, jego korytarze są na pewno proste, utrzymywane w idealnym porządku, napięte siłą woli, której mi brakuje.

Kaja Malanowska, Imigracje,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2011.
(wyróżnienie własne)

(2124+324). Odmiana luksusu przez osoby

Vía skończył kolejny sezon biblioteczny. Magnesik na lodówkę z tej okazji na pamiątkę cała Rodzina ma. Cioci dostały się zdjątko, warte dla niej tyle co magnesik, i zgoda, że zrobi z nim, co chce. Robi!

*

soy un lujo!
eres un lujo!
usted es un lujo!

somos un lujo!
sois un lujo!
ustedes son un lujo!

poniedziałek, czerwca 26, 2017

(2426+1). Pisząc z zacofanego kraju bez ropy

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wiedziałam o tej książce od dawna. Czekałam […] co ty czytasz? Tę właśnie książkę czytałam. Tyle fragmentów chciałabym mieć pod ręką…

Druga ich część: żyję w zacofanym kraju bez ropy naftowej.

[…] wolno twierdzić, że pewna kultura stoi wyżej niż inna.
     Powstaje oczywiście pytanie, jak tę hierarchię mierzyć. Liczbą lodówek? Czytelnictwem? Uważam
[Maciej Zaremba Bielawski], że jest taki miernik — to szacunek dla ludzkiej godności. Na ile są przestrzegane prawa człowieka, nie tylko przez władzę, lecz także przez obywateli. Równouprawnienie kobiet jest taką miarą, więc wolno powiedzieć, że Arabia Saudyjska jest krajem zacofanym.

*

Stawianie wymagań można interpretować też tak, że po prostu wierzysz, że ludzie mogą im sprostać. Jeśli jakiejś wybranej grupie odpuszczasz więcej niż innym, to jest to w gruncie rzeczy dyskryminacja. Jakbyś zakładał, że na więcej ich nie stać.

*

[Elisabeth Åsbrink] Ludzie od cierpienia nie robią się lepsi. Niemal wszyscy stajemy się od niego gorsi, bardziej sfrustrowani, agresywni, neurotyczni. W kulturze chrześcijańskiej obecne jest wyobrażenie, że cierpienie uszlachetnia, ale jest on fałszywe.

*

[Elisabeth Åsbrink] […] ocalenie przyniesie nam tylko wielość perspektyw, które może pomieścić w głowie jeden człowiek.

*

Tolerancja musi być nietolerancyjna
wobec nietolerancji
.

Immanuel Kant
(1724–1804)

*

Ja [Amineh Kakabaveh] też szanuję odmienności kulturowe i religijne, ale nie za cenę rezygnacji z praw kobiet i dzieci.

*

[Ebba Witt-Brattström] Feminizm wyhamował także dlatego, że mężczyźni wciąż nie zrozumieli, że równouprawnienie to także ich sprawa.

*

     — Nie uważam [Sara Mohammad], że da się połączyć ze sobą islam i feminizm. Zresztą z chrześcijaństwem czy judaizmem też się feminizmu łączyć nie da, bo we wszystkich tekstach religijnych można znaleźć fragmenty dyskryminujące kobiety. Staje się to szczególnie problematyczne, gdy religia zostaje powiązana z władzą w państwie.

*

Porównując sytuację kobiet w Polsce i w Szwecji, dochodzę do dwóch wniosków. Po pierwsze, że prawom kobiet nieszczególnie służy religijność (bez względu na to, o jakiej religii rozmawiamy). Po drugie, że w czasach wielkich przemian politycznych i społecznych o prawach kobiet zapomina się najszybciej i najłatwiej.

Katarzyna Tubylewicz, Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie,
Wielka Litera, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

2426. Jestem uchodźcą

Wiedziałam o tej książce od dawna. Czekałam na przyzwoitszą, niż wyjściowa, cenę. Rzuciłam się na te literki i oderwać się nie mogłam. Musiało to dziwnie wyglądać, bo Sadownik zapytał: co ty czytasz? Tę właśnie książkę czytałam. Tyle fragmentów chciałabym mieć pod ręką…

Pierwsza ich część: ja też jestem uchodźcą. W miejscu, z którego pochodzę, nie żyłam.

     — Uchodźca to nie tylko człowiek, który ucieka przed wojną. — twierdzi John. — Według mnie jest nim każdy, kto szuka szansy na lepsze życie. To oczywiście kwestia definicji, ale ja tłumaczę to sobie tak, że każdy, kto od czegoś ucieka, kto skądś uchodzi, jest uchodźcą.

*

Problemy są, ale miną, da się je w końcu rozwiązać. Na początek chodzi o to, by nadążyć za rzeczywistością.

*

Istnieje jednak ogromna różnica pomiędzy tym, że możemy przetrwać rzeczy najgorsze, a tym, żeby potem umieć żyć dobrym życiem, nie pogrążając się w goryczy. Ciało może przeżyć, ale człowiek umiera w środku i musi znaleźć sposób na to, by zbudować się na nowo, by móc na nowo docenić życie.

*


Żelazny Chłopiec, Sztokholm.

*

[Jonas Gardell] Kiedy się rodzimy, stajemy się tym, czym czyni nas otoczenie. Jesteśmy wychowywani, tacy, jak widzą nas nasi rodzice i bliscy, ale każdy człowiek ma prawo do tego, żeby stać się w końcu tym, kim sam chce być. […] nasze życie takie, jakie było, nie zostało zmarnowane. Ci, którzy nie mieli dzieci, którzy żyli zbyt krótko i umarli na pozbawiającą godności, straszną chorobę, też żyli życiem, które miało swoją wartość. I należało do nich.

*

Tylko otwarty dialog, a czasem ostra kłótnia mogą przynieść dobre rozwiązania.

*

[…] strach jest trampoliną, z której leci się prosto w uprzedzenia i stereotypy.

*

Kłopot w tym, że milcząc, niewiele problemów da się rozwiązać.

Katarzyna Tubylewicz, Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie,
Wielka Litera, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

2425. Cztery pory roku: Lato

niedziela, czerwca 25, 2017

2424. Perełka zatrzymana w dłoniach

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Gdy zobaczyłam wczoraj to zdjęcie, przypomniał mi się drobiazg z fizyki kwantowej: obserwator i akt obserwacji ma wpływ na obserwowane zjawisko. Przypomniał się, zmienił swój zwrot na przeciwny i w mgnieniu oka mnie zachwycił: akt obserwacji ma wpływ na obserwatora, czyli na mnie, bo zdjęcie to zatrzymało mnie, dotknęło, serce poruszyło, pomoczyło oczy.

Dłonie. Jabłoń tak ma, że dużego fioła na punkcie dłoni posiada. Zwykle nie pamięta, jakiego koloru włosy czy oczy człowiek ma; nie wie, w co był ubrany, ale dłonie? Dłonie pamięta, bo one, choć nieme, gadułami są i opowiadają swoją historię gotowym słuchać.

Dotyk. Gdy zamykam oczy, lepiej słyszę. Gdy dotykam, bardziej jestem. Faktura, temperatura, kształt — zaklęte w dotyk uważność i zaangażowanie. Gapię się na to zdjęcie i pojawia się we mnie fantastyczna przewrotność: nie ślizgaj się znudzonym wzrokiem po oczywistościach swojego życia; patrz tak, jakbyś dotykała Nieznanego, bo twoje życie jest i może być wszystkim, ale nigdy nie było i nie będzie oczywistością.

(fot. Gepardzica, fragment)

Dłonie należą do Pana Ricardo, który już tu był i należy do moich Wielkich Nauczycieli.

*

Gapię się na to zdjęcie dziś. Wciąż mnie zatrzymuje, dotyka, porusza i moczy mi oczy wdzięcznością za to, że zatrzymuje, dotyka, porusza i cieczy dobrymi łzami nieoczywistości chwili. Dziękuję za nią. Dziękuję za tu i teraz.

*

A dziś rano, synchronicznie, z radia sączyły się słowa:

dziękuję za dłonie i
dziękuję za palce, bo
mogę dotykać i
zapamiętać cię
.

Fish Emade Tworzywo feat. Justyna Święs, Ślady.

sobota, czerwca 24, 2017

2423. Uroczysty wieczór

W Innym Świecie na mostku cztery lata z hakiem temu świętowaliśmy Nas. Co każde z nas pomyślało w tamtej chwili? O czym marzyło? Wróciło do mnie wspomnienie wykonanego wtedy zdjęcia, gdy robiłam wczoraj poniższe symboliczne i arcyświąteczne, zachowując kolejność. Wielką chwilę świętowaliśmy w pretekście — nowiusieńką psychoterapeutkę — Bliźniacza Liczba zdała ostatnie egzaminy. Chapeau bas!

*

Zalo zapisał się do Klubu Mężów Psychoterapeutek. Jabłoń wyciągnęła z telefonu, przysłaną jakiś czas temu przez Bliźniaczą Liczbę, grafikę. Sadownik, jako Członek Klubu Mężów Psychoterapeutek, obrócił obrazek i życzył wiecznego kontaktu z wewnętrznym dzieckiem. Idzie nowe! Idziemy My!

Autor(ka) nieznan(y/a).

*

Bliźniacza Liczba:
(już za tym znakiem)

piątek, czerwca 23, 2017

(1169+1233). Bliźniacze Liczby w domu

Jabłoń:
(do Heniutki wieczorkiem po pretekście)
Ciocia, pójdzie z tobą na dwór.

Bliźniacza Liczba:
Nie pójdzie na dwór,
idzie na pole!

Heniutka:
(z Ciocią pójdzie wszędzie i poszła)

*

(w tym czasie)
Jabłoń:
(w zastępstwie Sadownika,
wrzuciła, wsypała, wlała i magiczny guzik włączyła,
a gdy postawiła na stole, przypomniała sobie,
że widziała już podobne zdjęcie w wersji jesiennej
)


[różowa sezonowa alternatywa]

2421. Gdy kota nie było…

(wczoraj wczesnym wieczorkiem w)
Pan Mariusz:
(pierożkiem skradł kulinarne serce Bliźniaczej Liczby)

Pizze:
(nie pozostały w tyle i zrobiły to samo)

Bliźniacza Liczba:
Myślałam, że przesadzasz
z tym pretekstem, ale nie!

Jabłoń:
(odetchnęła z ulgą)

Sadownik:
(wyjechany nie wie jeszcze, że wypasiona knajpa
[planowana od miesięcy], w której dziś wieczorem
mieliśmy być, przegrała z pretekstem!
)

czwartek, czerwca 22, 2017

2420. Odtrutka

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Marshall B. Rosenberg. Hmmm! Zastanawiałam się, dlaczego tak lubię jego książki i punkt widzenia. Myślałam, że dlatego, że pierwszy punkt jego metody pracy pokrywa się z permanentnie używaną postawą osób pracujących metodami psychologii zorientowanej na proces. Ale nie jest to jedyny powód. Odkryłam na nowo, że Twórca PBP był uczniem Carla Rogersa — którego niezmiennie uwielbiam od lat.

Wzięłam się za tę książkę, by wrócić do siebie po kolonii karnej i trzydziestu sekundach. Odtrułam się.

Im bardziej ćwiczy się ludzi, aby myśleli w kategoriach moralnych osądów zła i błędu, tym bardziej będą oni polegali na cudzym zdaniu (czyli na opinii zwierzchności) w kwestii tego, gdzie jest racja, a gdzie jej nie ma i co jest dobre, a co złe. Gdy zaś my, ludzie, raz nawiążemy kontakt z własnymi uczuciami i potrzebami, przestajemy się nadawać do roli niewolników i podwładnych.

*

Gdzie nie sięgają wyobrażenia
o prawości i nieprawości,
zaczyna się szczere pole.
Czekam tam na ciebie
.

Rumi
(1207–1273)

*

[…] stwarzamy sobie wiele problemów, próbując w języku statycznym wyrazić lub uchwycić nieustannie zmieniającą się rzeczywistość.

*

Krishnamurti stwierdził kiedyś, że dokonywanie spostrzeżeń przy równoczesnym powstrzymaniu się od ocen dowodzi najwyższej inteligencji, jaka dostępna jest człowiekowi.

*

Zasób słów, którymi umiemy człowieka zwymyślać, często bywa rozleglejszy niż słownictwo, za pomocą którego możemy precyzyjnie opisać własne stany emocjonalne.

*

U podstaw gniewu zawsze tkwi niezaspokojona potrzeba.

*

Na wiele różnych sposobów wykorzystujemy właściwości języka, żeby dojść do fałszywego przekonania, jakoby nasze uczucia były wynikiem cudzych uczynków. […] to, co robią inni, nigdy nie bywa przyczyną naszych uczuć.

*

Obwiniając siebie, mamy tendencję nie dostrzegać nowych możliwości i nieustannie samych siebie karać.

*

[…] jestem przekonany, że ilekroć coś do kogoś mówimy, zarazem o coś prosimy.

*

Niestety sposoby samooceny, do których nas przyzwyczajono, sprzyjają raczej nienawiści do siebie niż uczeniu się.
     […] wielu z nas uwikłanych jest w nienawistne myślenie o sobie, zamiast korzystać z błędów, które pokazują nasze ograniczenia i przez to prowadzą do rozwoju.

*

Ilekroć dajemy wyraz swoim potrzebom w formie zawoalowanej, uciekając się do ocen, interpretacji i przenośni, nasi rozmówcy mogą doszukać się w tym krytyki. A gdy ludzie słyszą coś, co choć trochę odczuwają jako krytykę, zazwyczaj ładują całą energię w obronę lub kontratak.

*

[…] ludzie często nie za bardzo potrafią ustalić, czego sobie życzą w danej sytuacji, chociaż mogą całkiem dokładnie wiedzieć, czego nie chcą.

*

Słowa „źle” i „dobrze” często pojawiają się w opisach uczuć, gdy człowiek jeszcze nie zdołała dokładnie rozpoznać emocji, której doświadcza.

*

Odróżniaj uczucia od myśli. Odróżniaj to, co czujesz, od tego, za co się uważasz. Odróżniaj to, co czujesz, od tego jak sobie wyobrażasz reakcje, które wywołujesz w ludziach, i zachowanie tych ludzi wobec ciebie.

*

Osądzanie innych to zastępcza forma wyrażania własnych niezaspokojonych potrzeb.

Marshall B. Rosenberg, Porozumienie bez przemocy,
przeł. Marta Markocka-Pepol, Michał Kłobukowski,
Czarna Owca, Warszawa 2016.
(wyróżnienie własne)

Im większym stajesz się koneserem wdzięczności, tym mniej padasz ofiarą niechęci, depresji i rozpaczy .
Sam Keen

*

[…] wielokrotnie miewałem okazję się przekonać, że „jeśli coś w ogóle warte jest zrobienia, warto to zrobić, choćby i marnie!”.

*

Słowo „nie” traktujemy nie jako odmowę, lecz jako wyraz potrzeby, która powstrzymuje tę osobę przed powiedzeniem „tak”.

(tamże)

2419. Rodzinnie

(wczorajsze popołudnie)
Sadownik:
Nie moja siostra! Nie moje egzaminy!
A zapieprzam na wysokości lamperii!

*

(wczorajszy wieczór)
Kawałek Lamperii:

Bliźniacza Liczba:
(już jest)

Sadownik & Jabłoń:
(w zachwycie)

wtorek, czerwca 20, 2017

2418.

oskarża: znowu TO zrobiłaś!
i można jechać dalej. jesteś taka, siaka i owaka! beznadziejna po prostu!

można przyhamować. serce, uszy i oczy otworzyć ciekawością.
jakiej swojej potrzeby nie zaspokoiła, robiąc TO?
i jednocześnie, jaką swoją potrzebę zaspokoiła, robiąc TO?

2417. Niespodziewany obrót spraw

Sadownik:
(w wersji spostrzegawczej
wypatrzył na tablicy dań
)

Jabłoń:
Może to danie dla wojujących feministek?
Karmią tu kanibalki?

Sadownik:
(dociekał)
Ale szyneczka czy polędwica?
(powtórzył pytanie po chwili Panu, który przyjmował
wcześniej nasze lanczykowe zamówienie
)

Pan z Pretekstu:
Wolę nie wiedzieć.

*

(był, co bardzo lubimy)
Pan Piór:
(zaskoczył nas, kombinacją smaków również)

krem z kalafiorów z… pesto!

Sadownik & Jabłoń:
(gdyby nie muzyka, cała Chomiczówka
słyszałaby ich mukanie
)

*

Mascarpone z truskawkami:
(przyłożyło się do tego, że ledwo się wytoczyliśmy)

Bliźniacza Liczba:
(przyleci jutro)

Jabłoń:
(nie może się doczekać)

*

Fito & Fitipaldis, Me Acordé De Ti.

2416. Niedziela (spóźniony raport dnia)

Obserwując ludzi wychodzących z tego miejsca, mógłbyś pomyśleć, że to wielki sklep spożywczy, cukiernia lub lodziarnia.

Pojechaliśmy po narzutę dla kanapy, kocyk dla Heniutki, pokrowce dla krzeseł i dwie miski dla nas. Takie cudo, zupełnie za darmo, wyrwałam.

niedziela, czerwca 18, 2017

2415. Trzy dni przed

Oboje kochamy te miejsca i ideę, która jest ich kamieniem węgielnym. Ludzi, którzy je tworzą uwielbiamy. Niedzielne pytanie: „co na obiad?” przeszło dziś płynnie do puli pytań retorycznych.

Jabłoń:
Panie Darku, na co my mamy mieć dzisiaj ochotę?

Pan Piór:
(wymienił kilka dań)

Sadownik & Jabłoń:
Mukali przy pizzy z kozim serem i ruskich pierogach.
(nie wiadomo kto głośniej)

Stoliczki i krzesełka na zewnątrz Pretekstu:
(Jabłoni niezmiennie przywołują wspomnienia Sevilli
z Bliźniaczą Liczbą, Zalo i Vía przy tapaskach
)

Sadownik:
(doniósł Bliźniaczej Liczbie, że ma metę
na hiszpańskie piwo, które mu smakuje
)

Bliźniacza Liczba:
(przyleci za trzy dni)

Jabłoń:
(nie może się doczekać)

sobota, czerwca 17, 2017

2414. Po męsku o rzeczach najważniejszych (16+)

Jabłoń:
(kombinuje, jak zaciemnienie w sypialni zorganizować)

Sadownik:
Weźmiemy moje czarne płótno*.

Jabłoń:
Nie. Nie chcę byś tak swoje rzeczy oddawał.

Sadownik:
(o istocie sprawy bez przebierania w środkach i półcieniach)
Oddałem ci życie,
reszta to ch*j!

___________
* tkanina, która często robi za tło przy studyjnych fotografiach.

2413. Im, tym

im prościej, tym lepiej.
im prawdziwiej, tym lepiej.

2412. Rzeki kijem nie zawrócą, choć próbują

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Gdybym nie widziała na własne oczy pięciu dziewczynek wspinających się po drzewie, jedzących później kiełbaski do oporu. Gdybym właśnie, wówczas nie dałabym rady skończyć tej książki.

Pierwszą przeczytałam z zachwytem. Drugą też. Trzeciej nie dałam rady skończyć. Na tę, czwartą, polowałam, zaczęłam czytać, odpadłam, wróciłam i skończyłam tylko dzięki pamięci o pięciu dziewczynkach w konarach dębu.

[…] mężczyźni w sukienkach, ci, którzy dyktują warunki tego kraju. […] Stoją ponad prawem natury i dyktują prawo moralne. Którzy w każdym innym gatunku zostaliby wyrzuceni poza społeczność. Bo żaden gatunek nie inwestuje w celibat. Żaden nie składa ofiar istotom, których nikt nie widział. Nikomu to się nie opłaca. Tylko ludziom?

*

Tabu to choroba tego kraju. […]
     Ogromne tabu, feminizm. Tabu, kurwa. Równouprawnienie. Podejmowanie decyzji o sobie samej. Tabu. Jak dżuma jakaś, przekleństwo odwieczne, od średniowiecza do dziś. Niewola myśli. Poddaństwo.

*

Ona się śpieszy, biegnie rannymi stopami do chłodnego przedsionka zamku, tam sprawnie dobiera olejki, dźwiga warzywa, mięsiwa, pół wołu na rosół, sprząta przy okazji zakurzone kąty, stawia na stół pieczyste, robi przepierkę prokuratorskich szat, po czym układa go do snu, wmasowuje oliwę (tylko nie różany olejek, na Boga!), po czym znów obolałymi stopami pokonuje korytarz, wybiega na taras i wskakuje w kajdany, by biec za powozem wiozącym kapłana, wprost na Łysą Górę, na przyobiecany stos. […]
      — Miriam! Kobieto! —woła ją z zamku niedopieszczony Piłat. — Nie zaparzyłaś herbaty!

*

Zacisnęła dłonie. Czemu ktoś jej kiedyś wmówił, że jest słaba? Czemu w to uwierzyła? Czemu uznała iluzję ponad rzeczywistość?

*

     — To nie takie proste.
     — Ależ proste! Wystarczy twój podpis. Podpisz i koniec.
     — Wykluczone.
     — Chcesz dalej cierpieć?
     — Tak!
     — Dlaczego?
     — Bo wtedy jestem lepsza.
     — Od kogo?
     — Od każdego z was. Od ciebie. Od feministek. Od wszystkich kobiet, które nie cierpią, mają orgazmy, biorą znieczulenie podczas porodu, rozwodzą się z mężami pijakami i nie szorują podłóg do białości. Które sobie ułatwiają życie. Każdy głupi może sobie ułatwiać. Tymczasem ja cierpię. Ja. Najlepsza
.

*

     — A ja?! — oburzył się Wiktor.
     — Ty nie jesteś zdobyczą.
     — A czym jestem?
     — Zagadką
.

Sylwia Kubryńska, 30 sekund,
Czwarta Strona, Poznań 2017.
(wyróżnienie własne)

piątek, czerwca 16, 2017

czwartek, czerwca 15, 2017

2409. Wróciłam, skończyłam, zmieniam

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wtorkowa maszyna diagnostyczna. Wkładem mięsnym dla niej byłam przez pięćdziesiąt minut. Ostukiwanie, opukiwanie, łomot — by przetrwać, wyobrażam sobie, kto lub co wydaje takie dźwięki — był śpiew szamanów podczas ceremonii przejścia, były modlitwy mnichów oraz instrumenty ludów pierwotnych — w tym wszystkim ja, drobinka, której plany wydawały się karykaturalnie nieistotne.

To doświadczenie wciąż we mnie jest. Nie mogę zbyt dużo, ale z tego co mogę, postanowiłam wycisnąć wszystko, co się da. W tym duchu wróciłam do i skończyłam książkę o spaniu. Przypomniały mi się też słowa Joe, których być może kilka lat temu nie dałabym rady zrozumieć.

“Let’s fix it” is an altered state.
Joe Goodbread

Nie naprawiam, zmieniam. Bez gwałtownych ruchów, powolutku, ale w kierunku.

Chodzi właśnie o to, żeby wszystko było na właściwym miejscu (właściwym dla ciebie).

*

Jeśli chcesz rozpocząć wprowadzanie zmiany już dzisiaj, nie ma najmniejszego znaczenia, o której godzinie pójdziesz spać. Zmiana może się zacząć w tej chwili.
     Na co więc czekasz
?

*

Największe przeszkody najczęściej znajdują się w głowie.

*

To zdumiewające, co może nam przychodzić na myśl w nocy.

*

Życie jest zbyt krótkie, by przegapiać piękne chwile i dobre doświadczenia.

*

Wszystko stanowiło elementy metody „agregacji zysków marginalnych”, dzięki której starano się uwzględnić każdy komponent aktywności […] i usprawnić go choćby o jeden procent, tak aby po zsumowaniu tych „marginalnych korzyści” uzyskać widoczną poprawę […].

Nick Littlehales, Śpij dobrze, przeł. Krzysztof Kurek,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

środa, czerwca 14, 2017

(2402+6). Z życia innych małży

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Skończyłam. Błyskotliwa na początku, przeczołgała mnie pod koniec. Spostrzegawcza, pełna damsko-męskich stereotypów. Dobrze być wolnym od nich albo przynajmniej świadomym ich istnienia, bo można się nawzajem tymi przekonaniami nieźle pochlastać. Trzeba przyznać, że ostre narzędzia nie zrobią tego tak dobrze. Z przyjemnością odłożyłam tę książkę.

Piłam przez niego i przeciwko niemu, przez siebie, przez rodziców. Środkiem naszego kraju płynie rzeka wódki, wielu siedzi na brzegu — łowią ryby. Ich dzieci potem jedzą te ryby.

*

Mam intuicję do ludzi, więc odrzuciłam niemal wszystkich.

*

I przyszedł dzień, kiedy mięśnie skrzydeł zaczęły mi wiotczeć, a mięśnie brzucha nie chciały trzymać w garści mojego przodu. Ujrzałam cały świat zmierzający do samozagłady, wielki śmietnik, na którym rzeczy produkują rzeczy, a ludzie nie chcą produkować ludzi.

*

Każdy dzisiaj po chwili namysłu przyzna, że spieprzył sobie życie lub coś mu się spieprzyło. Ludzie chcą Bóg wie czego, każdy uważa się za Bóg wie kogo i ma, cholera wie jakie, oczekiwania.

*

Ale ciśnienie! Dzieci nabawiły się od tego bólów głowy, my też. Wszyscy staliśmy się zakładnikami nadmiaru. Może zmniejszyć liczbę zajęć? No ale czy dadzą sobie potem w życiu radę, jeśli nie będą mieć tego, co dostały inne dzieci? Kto dzisiaj na pewno wie, co się okaże niezbędne dzieciom w dżungli dorosłości, w czasach, kiedy wszystko jest na sprzedaż?

*

Dwa pępki świata nigdy się nie dogadają.

*

     — Połowa ludzi to robi, tak mówią statystyki.
     — Ja nie jestem jakaś połowa ani jakaś statystyka
.

*

Człowiek jest nie tylko taki, jaki jest. Jest także taki, jaki może lub musi być ze względu na okoliczności.

*

Ja łajdak, ona czysta i niewinna. Jestem pewien, że jest monogamistką. Nie z uczciwości. Ze strachu, że się okaże taka niedoskonała i że się skompromituje. To byłoby poniżej jej godności.

*

Zdarza mi się myśleć, co by było, gdyby… […] Nawet druga wojna światowa była potrzebna. I pterodaktyl, który zahaczył o gałąź pradrzewa, bo wtedy z gałęzi spadł liść na powiekę ichtiozaura, który w wielkim strachu pognał przed siebie, tworząc nową przyszłość naszej planety. A gdyby pterodaktyl nie zahaczył o drzewo?

*

     — Jesteś DDA! — wrzasnęła kiedyś żona, kiedy podczas kłótni zabrakło jej argumentów.
     — Możesz rozwinąć ten skrót?
     — Jesteś dorosłym dzieckiem alkoholika!
     — No tak, przypomniałem sobie. To obok ADHD i dysleksji największe odkrycie końca dwudziestego wieku
.

*

Widzę, że błędem było przejście na ty. Gdybyśmy utrzymali formy „pan” i „pani” po ślubie, zmusiłoby to nas do zachowania większego dystansu i do bycia grzecznymi na co dzień.

*

Tak naprawdę jesteśmy zupełnie odmienni. Tam, gdzie jesteśmy inni, jest prawda. Tam, gdzie zdawało nam się, że jesteśmy identyczni, były pozory.

*

     — Że też Bóg na coś takiego pozwala — wzdycha czasami żona, kiedy szczególnie je ciężko.
     Ja na to:
     — Pozwolił na obozy zagłady, to i mniejsze sprawy przegapia
.

Tomasz Jastrun, Kolonia karna. Sceny z życia małżeńskiego,
Czarna Owca, Warszawa 2015.
(wyróżnienie własne)

wtorek, czerwca 13, 2017

2407. Karciana radość

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Lucas jak tylko na to wpadł, pomyślał o mnie. A ja już tylko w zachwycie. Gram w czarne!


(źródło)

poniedziałek, czerwca 12, 2017

2406. W przerwie

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Spotkałam ten mądry bazgroł wczoraj na ścianie, zamawiając kawę w F30. Udaję, że zastanawiam się, czemu wciąż mnie tak bawi. Chichoczę sobie…

Katarzyna Niewiadomska.

niedziela, czerwca 11, 2017

2405. Słońce w nas

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wczoraj Joe przypomniał bajkę Ezopa o Północnym Wietrze i Słońcu. „Szła” ona mniej więcej tak. Północny Wiatr i Słońce wdały się w spór, kto jest silniejszy. Drogą szedł wędrowiec w płaszczu. Północny Wiatr i Słońce postanowiły, że zwycięzcą zostanie ten, kto sprawi, że wędrowiec zdejmie płaszcz. Pierwszy ruszył Północny Wiatr. Im silniej wiał, tym szczelniej wędrowiec okrywał się płaszczem. Północny Wiatr się poddał. Słońce zaś bez wysiłku ogrzało wędrowca tak bardzo, że ten zdjął płaszcz.

Poruszyła mnie ta bajka. Znalazła mnie w ten sposób nowa „strategia” postępowania z krytykiem wewnętrznym. Miłością go!

(ryc. Milo Winter)

2404. Urodzinowe prezenty

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Sadownik:
(jakiś czas temu)
Czy jest coś, o czym nie wiem,
a co chciałabyś na urodziny?

Jabłoń:
(wiedziała, co by chciała poza niespodzianką)

***

Wiedziałam, że przyjdzie. Nie wiedziałam kiedy. Wiedziałam, że „najszczególniej” po Dwojgu Ludzi, ale też po Oczach, trudno będzie o ogromny zachwyt. Nie wiedziałam, czym będzie dla mnie ta książka, ale chciałam ją mieć.

Nie mam pojęcia, jak Sadownik to zrobił, ale przyszła na czas. Po pierwszym „czytaniu”, że fajna, że lubię, ale że zachwyt, jak przewidziałam, nie tak wielki. Przy drugim „czytaniu” obrazków, gdy przewracałam kartkę z niedosytem i lekką złością, że najważniejsze dzieje się na szyciu między stronami, zaskoczyłam! I dawaj, zaczęłam „czytać” trzeci i czwarty raz: ta książka jest przestrzenna i dzieje się dosłownie na granicy między stronami. Ta książka jest jak dusza, jest czymś więcej niż jakiekolwiek definicje słów „książka” czy „dusza”.

Wczorajszy dzień nie ustawał w obdarowywaniu mnie prezentami.

Maum, koreańskie słowo oznaczające wszystko to, co składa się na duchowość człowieka: charakter, emocje, umysł, pamięć.

Heekyoung Kim, Iwona Chmielewska, Maum. Dom duszy,
Wrocławskie Wydawnictwo Warstwy, Wrocław 2016.

(tamże)

***

2403. What a powerful intervention!

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Joe:
(wczoraj)
Forget your edges!
Drop your personal history!
Pretend, you have no edges!

***

Tom Waits, T'aint No Sin.

no sin to take off your skin
and dance around in your bones.

piątek, czerwca 09, 2017

2402. Z życia małży

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Czytam na poważnie o śnie, ale wczoraj była przyzwoita cena książki, na którą polowałam od kilku miesięcy — przyciągnęła mnie do siebie zawartą w tytule metaforą. Dzielę więc uwagę na „serio” i na „śmiech po łzy”. Mogę rekomendować tę książkę tylko tym osobom, które są w szczęśliwych, rozmawiających związkach. W przypadku pozostałych osób, książka prawdopodobnie może utrwalać negatywny wzorzec i bezsens związków. Jestem w trakcie czytania męskich wrażeń.

Jabłoń:
(przy porannej kawie czyta Sadownikowi)

Byłem kiedyś pewien, że rozumiem kobiety, nawet chwaliłem się tym kolegom, którzy patrzyli na mnie z zazdrością. Teraz wiem: ja nie tylko nie rozumiem kobiet, ja nawet przestałem próbować je zrozumieć. Nawet niegłupie kobiety miewają odjazdy w myśleniu, jakby wpadały w poślizg.

Tomasz Jastrun, Kolonia karna. Sceny z życia małżeńskiego,
Czarna Owca, Warszawa 2015.

Sadownik:
Co mam powiedzieć?
Że się z nim zgadzam?
Że moja żona ślizga się od dziewięciu lat?

Jabłoń:
(ryknęła śmiechem)

(2399+2). Magia relacji

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

trwająca całe moje życie relacja. bardzo trudny i raniący dla mnie jej aspekt na tapecie. trochę bez nadziei na znalezienie rozwiązania. ale. hokus-pokus! ćwiczenie w formie pracy wewnętrznej. i olśnienie:

to przeminie! ciesz się tym, że jest.

i drugie olśnienie, że bycie w konflikcie jest przywilejem. w „zwarciu” obie jego strony stają się bardziej żywotne, wyrazistsze; jednoznacznie i mocno opowiadają się za konkretnymi wartościami. wiesz, o co walczysz. chapeau bas!

***

Krzysztof Zalewski, Miłość.
(nieustające skojarzenie)

2400. Pozorna sprzeczność

— nie rycz! rycz!

_______
† nie płacz!
‡ jak lew!

czwartek, czerwca 08, 2017

2399. Hogwarts (V) in the City (II)

Inga:
Miło cię widzieć.

Jabłoń:
Dziękuję, ja też ostatnio lubię siebie spotykać.

***

Great Wizards

Hogwarts.

2398. Spotkanie światów

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wczoraj na przystanku, czekając na Arsa, nagle zobaczyłam świat, w którym, hipotetyczny ty, wszystkim wytłumaczyłeś, że masz rację. Przekonałeś wszystkich do swoich pomysłów, idei. Wyobraź sobie, że tak jest — nie ma nieprzekonanych, ani jednego — wszyscy podzielają twój punkt widzenia.

Wejdź w taki świat. Masz to? Mam. Gdy już tam jesteś — wyrocznią, prorokiem toczenia się światów wielu — mam tylko jedno pytanie: naprawdę nie chciałbyś spróbować czegoś nowego, innego; czegoś, co zrodziło się w innej, niż twoja, głowie lub w innym, niż twoje, sercu?

To, co wiem, już wiem. Fajnie być ciekawym tego, jak inni widzą świat, pomyślałam, wracając na ławeczkę, z której przecież nie ruszyłam się na krok, czekając. Chwilę później pojawił się Ars.

***

Jabłoń:
(w słońcu, ze szparagami w obu daniach)

Ars:
(w cieniu, z mięchem i pełnym uroku wewnętrznym hedonistą)

Nieznany obojgu Pan, co o fajkę prosił:
(po tym, gdy dowiedział się, że ani Ars, ani Jabłoń nie palą,
życzył albo dobrego jedzenia, albo dobrego dnia
)

Jabłoń:
(podziękowała)

Nieznany Pan:
To nie ja życzę.
(wyciągnął palec wskazujący w górę)
Tylko Jezus!

***

Jabłoń:
(przekazała pozdrowienia od Arsa)

Sadownik:
(na północnym zachodzie)
Zazdraszczam Wam!

środa, czerwca 07, 2017

(2383+14). Synchro i ubaw po pachy

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Nieregularnie tam zaglądam, ale dzięki tej nieregularności zawsze czeka mnie niespodzianka. Wczoraj uśmiałam się jak norka.

Okoliczności: Gepardzica, ja i nasza relacja, która ogromnym przywilejem dla mnie jest, i świadomość bliskości, nawet gdy jesteśmy zagonione w swoich światach. Klaps! Tak jak Gepardzica, ja również uwielbiam synchroniczność. Akcja! Weszłam i czytam, że Ona przeczytała wywiad z Autorkami, a ja przeczytałam Ich książkę — niezwykłe! Kolejne słowa roześmiały mnie:

Czasem Jabłoń każe mi coś przeczytać, ale nigdy nie karze mnie czytaniem. Tym razem nawet nie kazała. Obie byłyśmy w tym razem.

na blogu Gepardzicy, (źródło, wyróżnienie własne)

Dementuję z uśmiechem. Nigdy nikomu niczego czytać nie każę, ale gra literek mnie zachwyciła, równie mocno jak synchroniczność, która nam się przytrafiła. Sadownik się śmieje: nie każesz? Akurat!

2396.

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

stoisz w słońcu. ręce masz w kieszeniach. lęk, niczym kostki lodu z wód twej historii osobistej, czujesz między palcami. czy dlatego zastygasz? zmrożona nie podejmujesz decyzji? nie ruszasz naprzód? gotowa odejść lub się wycofać, stoisz, skupiając się na zimnie, choć przecież stoisz w słońcu, oddalona kilkadziesiąt lat od tamtej historii. widzę cię. jestem tu bardziej niż zwykle. poczekam. rozumiem. w końcu.

Jean Dréjac, Michel Legrand, Thème de Oum.

[suplement pikselowy: 11.03.2021]

wtorek, czerwca 06, 2017

2395. Drobiazgi cieszą

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Lubię przecinki. Gdy zaczynałam blogować, nie miałam pojęcia, jak je stawiać. Lata płyną, wciąż popełniam błędy, ale uwielbiam interpunkcję i niezmiennie wiele mam do nauczenia się w tej kwestii.

Kaan wie, że uwielbiam przecinki i takie cudo mi wczoraj przysłała, i spłakała mnie ze śmiechu.

(źródło)

poniedziałek, czerwca 05, 2017

2394. Kudłaty Dzień Dziecka

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Co we mnie jest przestraszonym psem? Co we mnie boi się zaufać? Czy jest ktoś, kto wyciąga do mnie karmiącą dłoń? Komu boję się powiedzieć, jak bardzo go kocham?

Z tymi pytaniami sobie jestem po książce, którą osobiście kupiłam dla siebie z okazji Dnia Dziecka. Pozostałam poruszona obrazami uczuć wyłaniającymi się z literek i ilustracji.

Co z tego, ze burczało mu w brzuchu. Był wreszcie szczęśliwym psiakiem, bo mógł biec i biec, a to kochał ponad wszystko.

*

A życie bez psa jest trochę jak szafa bez szuflady. Niby wszystko w porządku, ale czegoś bardzo brakuje.

*

[…] czekaliśmy, aż wreszcie jakiś [pies] nas odnajdzie. Najpierw czekaliśmy tylko trochę, ale potem coraz bardziej.

*

Popatrzycie sobie w oczy i już jesteście odnalezieni, bo wy wiecie, ze to jest wasz psiak, a on wie, ze jesteście jego ludźmi. […] Nadawać imię mogą tylko odnalezieni ludzie odnalezionym psom.

*

A potem przez moment wydawało mu się, że wyczul coś jeszcze. Słabiutki, bardzo delikatny i jakby przerywany zapach psów, które kiedyś mieszkały na tym podwórku. Nie było czuć strachu, ani smutku. To był zapach szczęśliwych psów z zamierzchłej psiej przeszłości.

*

Ależ to było przyjemne — dotyk dłoni człowieka przez parę sekund. Lolek, który nie był jeszcze Lolkiem, pierwszy raz coś takiego poczuł. Nawet jeżeli ktoś go kiedyś pogłaskał, to było to tak dawno temu, że już tego nie pamiętał.

*

Czasami tak bywa, że pies odnajduje jakiś przedmiot i już nie chce się z nim rozstać. […] może te przedmioty mają dla psów moc magiczną. Po prostu pozwalają im pokonać strach. Ludzie też często potrzebują czegoś takiego.

*

*

Myślę, że mój mistrz Juliusz Rawicz miał rację, mówiąc, że każdy pies marzy o tym, aby być z jakimś człowiekiem, a wielu ludzi marzy o tym, by spotkać psa. Czasami wystarczy przypadek, żeby mogło się to zdarzyć, a czasami trzeba się trochę rozejrzeć.

Adam Wajrak, Lolek, ilustr. Mariusz Andryszczyk,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

niedziela, czerwca 04, 2017

(2392+1). Konsumpcja Dnia Dziecka Dorosłego (II)

 wpis przeniesiony 31.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Na starcie, wieczorem pierwszego czerwca, ustaliliśmy z Białym Krukiem, że życzenia z okazji Dnia Dziecka składane dorosłym bardzo ludziom są formą gombrowiczowskiego upupiania i że my tego nie chcemy robić: ani życzyć, ani tych życzeń przyjmować. A gdy zapytałam, jaką książkę mi podarował, powiedział tylko: niespodzianka!

Dzień Dziecka Dorosłego uważam za skonsumowany. Książka ta, jak pisze sam Autor na wstępie, nie jest monografią dermatologicznych wykwitów, lecz zbiorem felietonów poświęconych pewnym zjawiskom językowym — jest fantastyczną niespodzianką!

Zjawiskowa i fantastycznie się przy niej wypoczywa. Wspaniały prezent dla Dziecka Dorosłego, a i Rodzic ubawił się setnie.

No cóż, jak mawia mój znajomy, „są takie chwile, które nazywamy momentami.

*

Było to w Warszawie, czyli wszędzie.

*

Najczulsza forma, jaką pamiętam, brzmiała: „Uprasza się P.T. klientów”. Owo tajemnicze P.T. nie było bynajmniej sowieckim skrótem, jak sugerowali niektórzy, lecz łacińskim, czyli przedwojennym: „pleno titulo”, czyli „z zachowaniem należnych tytułów”. To szczególnie ważne w Krakowie, gdzie wciąż przecież cenimy tytuły. Na Plantach nadal można spotkać żebraka, który do wszystkich zwraca się „panie dyrektorze!”, „pani prezes!”, „panie mecenasie!”. Jeśli na to nie reagują, to sięga po grubszą broń i woła: „ekscelencjo!”. To zazwyczaj skutkuje.

*

Ciekawe bywają także pytania, zwłaszcza dzieci: „Czy był pan kiedyś przystojny?”, „Jak to jest być starym człowiekiem?”, „Ile lat jeszcze będzie pan żył?”, „Ile ma pan centymetrów?” […].

*

Wisława Szymborska opowiadała, że kiedyś zauważyła […] grób kobiety dwojga nazwisk: Chwilka-Tylko. Nieboszczka o takim nazwisku właściwie nie potrzebuje epitafium, bo los — a może demon języka — ułożył jej jedno z najkrótszych i zarazem najpiękniejszych.

*

Michał Rusinek, Pypcie na języku, ilustr. Jacek Gawłowski,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)