wpis przeniesiony 31.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Na starcie, wieczorem pierwszego czerwca, ustaliliśmy z Białym Krukiem, że życzenia z okazji Dnia Dziecka składane dorosłym bardzo ludziom są formą gombrowiczowskiego upupiania i że my tego nie chcemy robić: ani życzyć, ani tych życzeń przyjmować. A gdy zapytałam, jaką książkę mi podarował, powiedział tylko: niespodzianka!
Dzień Dziecka Dorosłego uważam za skonsumowany. Książka ta, jak pisze sam Autor na wstępie, nie jest monografią dermatologicznych wykwitów, lecz zbiorem felietonów poświęconych pewnym zjawiskom językowym — jest fantastyczną niespodzianką!
Zjawiskowa i fantastycznie się przy niej wypoczywa. Wspaniały prezent dla Dziecka Dorosłego, a i Rodzic ubawił się setnie.
No cóż, jak mawia mój znajomy, „są takie chwile, które nazywamy momentami”.
*
Było to w Warszawie, czyli wszędzie.
*
Najczulsza forma, jaką pamiętam, brzmiała: „Uprasza się P.T. klientów”. Owo tajemnicze P.T. nie było bynajmniej sowieckim skrótem, jak sugerowali niektórzy, lecz łacińskim, czyli przedwojennym: „pleno titulo”, czyli „z zachowaniem należnych tytułów”. To szczególnie ważne w Krakowie, gdzie wciąż przecież cenimy tytuły. Na Plantach nadal można spotkać żebraka, który do wszystkich zwraca się „panie dyrektorze!”, „pani prezes!”, „panie mecenasie!”. Jeśli na to nie reagują, to sięga po grubszą broń i woła: „ekscelencjo!”. To zazwyczaj skutkuje.
*
Ciekawe bywają także pytania, zwłaszcza dzieci: „Czy był pan kiedyś przystojny?”, „Jak to jest być starym człowiekiem?”, „Ile lat jeszcze będzie pan żył?”, „Ile ma pan centymetrów?” […].
*
Wisława Szymborska opowiadała, że kiedyś zauważyła […] grób kobiety dwojga nazwisk: Chwilka-Tylko. Nieboszczka o takim nazwisku właściwie nie potrzebuje epitafium, bo los — a może demon języka — ułożył jej jedno z najkrótszych i zarazem najpiękniejszych.
*
Michał Rusinek, Pypcie na języku, ilustr. Jacek Gawłowski,
Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz