sobota, września 30, 2017

2578. Tres, #3

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

3. Enamorada
Tú eres hermosa.
Eres brilliante.
Tú eres…
¿Estoy enamorada?
Probablemente.

*

3. Enamorado
Tú eres hermoso.
Eres brilliante.
Tú eres…
¿Estoy enamorado?
Probablemente.

przeł. tęczowo Jabłoń, red. meryt. Bliźniacza Liczba, 2017.

3. In love
You are beautiful.
You're brilliant.
You are…
Am I in love?
Probably.

Leon Leszek Szkutnik, Myślenie po angielsku,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2003.

*

Wątpliwości filozoficzno-seksistowskie Bliźniacza Liczba rozwiewała dziś. Pan Szkutnik zainspirował i stało się, neurony się zderzyły, zderzenie Bliźniacza Liczba wsparła nauką:
    — ¿Qué crees?, ¿está feliz?
    — No. ¡Es feliz!
    — ¿Está enamorada?
    — No. ¡Es* enamorada!

_________________
* Bliźniacza Liczba: nie można powiedzieć "es enamorada", zawsze "está", ale Drzewko — niczym trzylatek zachłyśnięty mocą słów i poznający tajniki języka — zachwyca się Intencją, której błąd nie jest w stanie wykasować.

piątek, września 29, 2017

2577. Mikroczynności, czyli… zjem tego słonia!

gdy się cieszy, cieszy się cała, po koniuszek ogona.
gdy śpi, puszcza każdy mięsień.
gdy węszy, węszy całą sobą.
gdy wita, znikają wszystkie inne czynności świata.
jest tu i teraz. zawsze.

śpiąca Heniutka zachwyca mnie i hipnotyzuje. zawsze.

załamałam ręce wczoraj nad grafikiem zajęć.
sfrustrowała mnie ilość tego, co do zrobienia,
bo doba niezmiennie ma tylko dwadzieścia cztery godziny.

dziś na bosu między jedną a drugą serią powtórzeń
pojawiło się słowo-klucz: mikroczynności.

i zaskoczyłam, ogarnęłam, zrozumiałam.
kawałek po kawałeczku. gdy robić będę,
przypilnować potrzebuję, by robić tylko to robienie.

mikrokredyty, mikropłatności w świecie. są.
mikroczytanie jest. tu. czas na mikroczynności.
stół ogarnięty. ważny plik odnaleziony.
to dopiero początek słonia. ¡el reksio!


Tengo treinta y siete reksios:

2576. Mikroczytanie

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Że muzykę na utwory można kupować, wiedziałam. Ale książkę? Nie miałam pojęcia. A było to tak.

Przymierzam się od tygodnia do filmu Joanny Kos-Krauze. Na przystanku autobusowym wypatrzyłam, że jest również książka o tym tytule. Podczytnik do niej przeczytałam, bo może książka najpierw? W ten sposób napatoczyłam się na nazwisko Autora i opowiadanie. Stuk, puk, klik, klik i zadziwienie — książka na kawałki jest sprzedawana. Nabyłam dwa opowiadania na „próbę”. To, będące inspiracją filmu, na który chcę iść i drugie z oksymoronem w tytule. Dopiero, gdy skończyłam czytać, zobaczyłam, że mogę kupić wszystkie w jednym kawałku. Warto, pomyślałam, po skończeniu obu opowiadań — są zadziwiające, zaskakujące i robiące poznawczą dziurę w brzuchu. Zaznaczyłam książkę do upolowania.

Próbował nazwać się Denis albo Harry. Białe imiona, trochę sztuczne. Ale nie przyjmowały się do niego, odpadały jak luźno przyszyty guzik. Z uporem nazywano go po staremu.
     Dlaczego dostał właśnie takie imię
?

*

Wykładał z kieszeni przenośny dobytek. Była to przedawniona karta kredytowa i kwity do prania.

*

     — Tyle we mnie czujesz obcości?
     — To nie jest obcość. To tajemnica.
     — I nie chcesz tej tajemnicy poznać?
     — To niemożliwe.
     — To znaczy, że zadowalasz się tylko połową mnie
.

*

     — Jeśli człowieka lekko ukarać, to krótko pamięta — dodał z zadumą cywilny urzędnik.
     — A jeśli ukarać ciężej? — zapytał przewodniczący King.
     — To pamięta dłużej.
     — A jeśli wybaczyć? W końcu to były wydarzenia historyczne. Ludzie działają z ideowych pobudek.
     — Jeśli całkiem wybaczyć? To zapamiętają na całe życie.
     — Co zapamiętają?
     — Tego nie mogę powiedzieć.
     — Dlaczego?
     — Żeby wysokiej komisji nie obrazić
.

*

     — Odbywała się tam właśnie msza za „skruszonych” — ciągnęła Klarysa. — To oni najbardziej potrzebują moralnego wsparcia. Siedziała przy mnie dziesięcioletnia dziewczynka. Przechodzący dominikanin ostro ją ofuknął, że do modlitwy nie złożyła rąk. Dziewczynka odrzekła, że bardzo by chciała, lecz lew ręka wciąż jej nie odrosła.

Wojciech Albiński, ze zbioru Kalahari opowiadania:
Krótki życie Umarłego, Kto z państwa popełnił ludobójstwo?,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)

czwartek, września 28, 2017

2575. Tropiąc oślicę

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Juula uwielbiam. Inspiracji potrzebowałam. Nowego rozdania poszukuję. Bo w przyszłym tygodniu… nowi studenci…nowa ja? Tak, nowa ja! Marzy mi się wspólne budowanie nie tylko tego, co wymierne, mierzalne, podlegające obiektywnej ocenie. Już jestem ciekawa, z jakim osłem w sobie rozstanę się podczas nadchodzącego roku akademickiego.

[…] ogólnie rzecz biorąc, szkoła po prostu boli.

*

Kiedy uczeń ma pięciu czy sześciu różnych nauczycieli i wśród nich trafi się jeden osioł, to nic się nie stanie, ponieważ każdy w końcu musi się nauczyć, jak dawać sobie radę z osłami. To jest, jeśli tak można powiedzieć, pozytywny skutek uboczny szkoły. A poza tym każdy z jest pod jakimś tam względem osłem.

*

Co jakiś czas trzeba spojrzeć na rzeczy z nowej perspektywy.

*

Rozwój osobowości zawodowej to ciągły proces, w czasie którego odkrywamy skostniałe wzorce naszego myślenia i postępowania i pracujemy nad tym, co nie pozwala rozwinąć pełni naszego potencjału i zaangażowania.

*

[…] problemy osobiste bardzo wielu ludzi wynikają z tego, iż nie potrafią powiedzieć „tak”, kiedy myślą „tak”, ani powiedzieć „nie”, kiedy myślą „nie”. Dzieci posiadają tę umiejętność, ale z biegiem czasu, niestety, są jej skutecznie oduczane.

*

Jest nieskończona liczba możliwości działania. Jeśli tylko się chce, można w zasadzie zrobić wszystko.

*

[…] niech każdy rodzic spyta siebie: czy chcę mieć dziecko posłuszne czy zdrowe psychicznie? Obu tych rzeczy nie można mieć naraz.

*

W istocie każdy, kto przebywa z dziećmi, mimowolnie je wychowuje. Można spędzić z dzieckiem tylko pięć minut i przekazać mu pewien wzór zachowania, co może mieć skutek wychowawczy niezależnie od tego, czy padną przy tym jakieś słowa, czy nie.

*

Poczucie własnej wartości składa się więc z dwóch wymiarów: ilościowego, czyli tego, ile o sobie wiem i jak dobrze siebie znam; oraz jakościowego, czyli mojego stosunku do tego, co o sobie wiem, a zatem jak traktuję siebie samego i co o sobie myślę.

*

[…] ludzka godność nie zależy od wieku.

*

Dialog to nic innego, jak wspólne spotkanie, w czasie którego każdy jest ciekawy drugiej strony i tego, co ma ona do powiedzenia. Do takiego dialogu podchodzi się bez uprzedzeń i wyznaczonych z góry celów.

*

Za własny brak zaufania, uczucia i myśli każdy odpowiada samodzielnie.

Jesper Juul, Kryzys szkoły. Co możemy zrobić dla uczniów,
nauczycieli i rodziców
?, przeł. Dariusz Syska,
Wydawnictwo MiND, Podkowa Leśna 2014.
(wyróżnienie własne)

wtorek, września 26, 2017

2574. Idąc po ulicy

Szłam dzisiaj do Ośrodka. Mignął mi fragment koszulki, przechodzącej obok Pani. Nie doczytałam całości — trzy słowa mi wystarczyły, zachwyciły, zamyśliły i wciąż mnie uśmiechają do mojego doświadczania życia — moich małych zwycięstw i wielkich nauk.

win or learn!

¡gana o aprende!
red. meryt. Bliźniacza Liczba

(2571+2). Ad „feminium”, czyli trzy

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Nim razem wyjdziemy, dokładnie za tydzień, na ulicę.

Feminizm, jak zauważyła pisarka Marie Sheer w 1986 roku, „to radykalny pogląd, że kobiety są ludźmi”, pogląd, którego nie przyjęto jeszcze powszechnie, ale który mimo wszystko się szerzy.

*

Zarówno twierdzenie, że wszystko jest już jak należy, jak i powtarzanie, że nigdy nie będzie lepiej, są sposobem na to, by dojść donikąd, albo żeby uniemożliwić sobie dojście dokądkolwiek. Obydwa podejścia zakładają, że drogi wyjścia nie ma lub że jeśli jest, nie musicie lub nie możecie nią podążyć. Możecie.

*

Feminizm dąży do tego, by zmienić coś, co jest bardzo stare, powszechne i głęboko zakorzenione w wielu, jeśli nie w większości, kulturach świata, w niezliczonych instytucjach i w większości domów na Ziemi — a także w naszych umysłach, od których wszystko się zaczyna i na których wszystko się skończy.

*

„Zbierasz to, co zasiałaś” może oznaczać, że sama ściągasz na siebie klątwę, czasem jednak to, co posiałyśmy, wzrasta bujniej, niż mogłyśmy mieć nadzieję.

*

Zjawisko pouczania kobiet o tym, że i dlaczego są nieszczęśliwe i stracone, nie zniknęło.

*

[…] kot wyszedł z worka, dżiny uciekły z butelek, puszka Pandory jest otwarta. Nie ma powrotu. Wciąż jednak liczne siły próbują nas wepchnąć na dawne miejsce albo przynajmniej zatrzymać. W chwilach największego pesymizmu myślę czasem, że kobiety muszą wybierać — między karą za brak podporządkowania a ciągłą karą, jaką jest podporządkowanie.

*

Wciąż jednak nierówność płci postrzegano jako problem kobiet. Podobnie jednak jak rasizmem, także mizoginią nie mogą skutecznie zajmować się jedynie jej ofiary. Mężczyźni, którzy to zrozumieli, rozumieją także, że feminizm nie jest spiskiem, mającym na celu pozbawienie ich praw, ale kampania na rzecz wyzwolenia nas wszystkich.
     Musimy wyzwolić się od tak wielu rzeczy: na przykład od systemu, który nagradza konkurencję, bezwzględność, myślenie w kategoriach krótkoterminowych rozwiązań i nieustępliwy indywidualizm, systemu, który zarazem niszczy środowisko i promuje nieograniczoną konsumpcję — możecie go nazwać kapitalizmem. Wciela on to, co najgorsze w maczyźmie, niszcząc zarazem to, co najlepsze na Ziemi. Mężczyźni częściej lepiej się do niego dopasowują, ale w rzeczywistości nie służy on nikomu z nas
.

*

Oto droga. Być może ma tysiąc mil, ale kobieta, która nią idzie, bynajmniej nie znajduje się dopiero na początku. Trudno mi powiedzieć, jak daleko musi jeszcze zajść, ale wiem, że mimo wszystko nie zawróci — i że nie idzie sama. Być może jest nas już niezliczenie wiele — kobiet, mężczyzn i osób należących do bardziej interesujących płci.

Rebecca Solnit, Mężczyźni objaśniają mi świat,
przeł. Dzierzgowska, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2017.
(wyróżnienie własne)

(2571+1). Ad relatios, czyli dwa

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Eksperyment myślowy proponuję: przeczytaj poniższe cytaty ze zrozumieniem, a potem pomyśl o jednej osobie publicznej, która jest przeciw związkom dwojga ludzi, bez względu na ich płeć. Ubawiłam się odrobinkę, myśląc o pewnej panience i malutkim kawalerze — pięknie oganiali się od rozumu i uczuć, czyli życia.

[…] sam pomysł, że instytucja małżeństwa może objąć dwie osoby tej samej płci, możliwy jest jedynie dlatego, że feministki wyrwały małżeństwo z hierarchicznego systemu, którego część stanowiło, i wymyśliły je na nowo jako związek między równymi. Ci, których przeraża równość małżeńska, są, na co wskazuje wiele znaków, tak samo przerażeni wizją równości w parach heteroseksualnych jak równością par tej samej płci.

*

Równość małżeńska stanowi zagrożenie: dla nierówności. Jest też darem dla każdej i każdego, kto ceni równość i z niej korzysta. Jest dla nas wszystkich.

*

Życzliwość i delikatność nigdy nie miały płci, nie miała jej także empatia.

*

[…] u podstaw leży zmiana w wyobraźni, dzięki której zmniejszają się niewiedza, lęk i nienawiść […].

Rebecca Solnit, Mężczyźni objaśniają mi świat,
przeł. Dzierzgowska, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2017.
(wyróżnienie własne)

2571. Ad individuum, czyli raz

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Mała i chuda książeczka — dziewięć esejów. Jednocześnie to wielka i ważka książka. Dopiero czytając ukryte w niej znaczenia, zrozumiałam, że moje dziecięce pragnienie, by „być małomówną i miłą dziewczynką”, było nie tylko niedoścignionym ideałem, ale również zinternalizowaną opresją.

Możność opowiedzenia własnej historii za pomocą słów lub obrazów już jest zwycięstwem i jest już buntem.

*

Rzecz wymaga czasu. Mijamy kamienie milowe, tak wiele osób jednak podróżuje tą samą drogą we własnym tempie, niektóre idą wolniej, inne starają się zatrzymać każdego, kto rusza do przodu, kilka zwraca się wstecz lub trwa w pomieszaniu, niepewne, jaki obrać kierunek. Nawet w naszym własnym życiu zdarza nam się cofać, upadać, trwać, próbować ponownie, gubić się, a niekiedy wykonywać wielki skok, znajdować coś, o czym nie wiedziałyśmy, że tego szukamy, nadal pozostawać, od pokoleń, pełnymi sprzeczności.

*

[…] Chip Ward, mówi o „tyranii wymiernego”, o tym, że to, co daje się zmierzyć, niemal zawsze zdobywa pierwszeństwo przed tym, czego zmierzyć nie można: prywatne zyski przed dobrem publicznym, szybkość i wydajność przed przyjemnością i jakością, to, co użyteczne, przed tajemnicami i znaczeniami, które mogą przyczynić się do naszego przetrwania — i do czegoś więcej niż przetrwanie: do życia, które stawia sobie jakieś cele, i do wartości, które będą istniały dłużej niż my i sprawią, że nasza cywilizacja będzie cokolwiek warta.

*

Praca twórcza dokonuje się zawsze w sposób nieprzewidywalny, zawsze wymaga przestrzeni do wędrówki, odrzuca plany i systemy. Nie można jej sprowadzić do powtarzalnych formuł.

*

Źródłem nadziei jest dla mnie to, że po prostu nie wiemy, co się jeszcze wydarzy, a także to, że rzeczy nieprawdopodobne i niewyobrażalne wydarzają się z dużą regularnością.

Rebecca Solnit, Mężczyźni objaśniają mi świat,
przeł. Dzierzgowska, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2017.
(wyróżnienie własne)

*

Ana Teresa Fernández, Aquarius (źródło).

Oglądając czarno-białą ilustrację w książce,
nie mogłam uwierzyć, że to obraz, a jednak.

poniedziałek, września 25, 2017

2570. Skrzynka narzędziowa

Jabłoń:
(autoryzację otrzymała i zachowuje od niepamięci, sobie, tu)

Ciekawość zajmuje sporo miejsca,
strach przestaje się mieścić.
A w każdym razie mniej mu wygodnie
😉.
Proporcje są ważne!

Kaan

2569. Dos, #2

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Bo. Uzasadnienie już było.
Czasownik zwrotny — chwilowo ciut ogarnięty
dzięki Redaktor merytorycznej.

2. Preocupado
Se preocupa
porque
ella llega tarde.
Ella llega tarde
porque…

przeł. Jabłoń, red. meryt. Bliźniacza Liczba, 2017.

2. Worried
He's worried
because
she's late.
She's late
because…

Leon Leszek Szkutnik, Myślenie po angielsku,
Prószyński i S-ka, Warszawa 2003.

2568. O ekonomicznym szaleństwie

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Wśród moich znajomych i przyjaciół nie ma osób, które głosowały na Falangę+ — co, pomyślałam sobie, jest dowodem na to, że wszyscy my, otorbieni, żyjemy w swojej bańce (jakby nie patrzeć) ludzi sukcesu. Sukcesu, bo nawet jeśli nie zawsze wszystko spina się od pierwszego do pierwszego, wszyscy robimy w życiu to, co chcemy robić.

Sic! Żyjemy na mentalnym osiedlu zamkniętym! — pomyślałam ze zgrozą jakiś czas temu, gdy po raz kolejny usłyszałam, że polskiej falandze nie maleje wcale. I zrozumiałam, że nie imigranci wiszą na płocie i grożą śmiercią tym, co w środku.

Ciekawe, czy Pierwszy Świat, największe grodzone osiedle bogatych, do którego należymy, zdąży się ogarnąć — pomyślałam, słuchając audycji o tej książce. Czy nauczy się słyszeć, a potem słuchać? Czy jest w stanie zobaczyć inne, równie prawdziwe, perspektywy. Pan Gadomski nie umie…

Nie czekałam na niską cenę tej książki. Czekałam, aż skończę książkę o izmach. Pomysł na to, by patrzeć na duet kapitał i praca/demokracja jak na relację, wyjątkowy, trafiony i bardzo obrazowy — jak dobrze, że Autora też ujął (szare cytaty to przygody tej relacji).

[Herbert] Kitschelt proponuje spojrzeć na pracę. A mówiąc precyzyjnie, na jej typ i związany z tym zestaw doświadczeń. To o wyznacza nam przecież we współczesnym świecie horyzont myślowy. To on definiuje, z kim się zadajemy i jaki mamy tryb życia. Praca otacza nas więc trochę jak bańka mydlana, a my często nawet nie wiemy, że siedzimy w jej wnętrzu. Zdaniem Kitschelta bezpośrednią konsekwencją owej bańki jest to, że praca dość precyzyjnie wskazuje również na nasze poglądy polityczne.

*

Kapitał i praca to dwa najważniejsze środki produkcji, a każdy z nich ma swoją wizję ładu politycznego. Generują więc dwa wielkie żywioły reprezentujące ich hierarchie interesów i wrażliwość. Kapitał wykreował sobie wolnorynkowy kapitalizm. Praca stworzyła demokrację.

*

Symboliczna data ślubu kapitalizmu z demokracją to dopiero rok 1945. Miłości nie było tu zbyt wiele. Raczej chłodna kalkulacja. Układ był od początku jasny. Masy pracujące i reprezentujące je partie lewicowe zgodziły się na kapitalizm. Praktyczny wyrazem tej zgody były fundamentalne gwarancje dla własności prywatnej, której nawet legalnie wybrany parlament nie mógł odtąd zawiesić bez odszkodowania.

*

Czarę goryczy przelały wreszcie doświadczenia lat 2008–2014, gdy kapitalizm po raz kolejny wziął pracę/demokrację pod but i oświadczył, że to ta ladacznica znowu wszystko przehulała, po czym z uciułanych przez nią pieniędzy (podatki) spłacił swoje długi z kasyna (nacjonalizacja strat sektora finansowego) i ponownie przystąpił do „zaciskania pasa” (fala polityki austerity w latach 2010–2014), dziwiąc się, że demokracja (a wraz z nią praca) nie może się już nawet podnieść z podłogi.
     Autorem metafory nieudanego pożycia kapitalizmu i demokracji jest niemiecki ekonomista Wolfgang Streeck
.

*

Gdy praca się im [lewicy] żaliła, że już z tym kapitałem dłużej nie wytrzyma, ta sączyła je do ucha: „Musisz, dasz radę, takie są realia, pamiętaj o dzieciach”, po czym za jej plecami w najlepsze sobie z kapitałem flirtowała.

*

Pamiętacie? Praca leży, bo kapitał bił. Nierówności to więc jakby rany na ciele ofiary. Zakładanie, że wszystkie mogą się pięknie wygoić, jest naiwnością.

*

[…] gdzie właściwie tak naprawdę mieszkają kapitał i praca. I czy nie jest przypadkiem tak, że już dawno nie jest to wspólny adres.

*

[Kapitał] Ostatecznie ten zysk zawdzięcza nie tylko sobie. Pracę wziął? Wziął! Z instytucji oraz infrastruktury (fundowanych ze środków publicznych) skorzystał? Skorzystał! Technologii użył? No użył! To niech nie struga wariata i nie mówi, że nie powinien się dzielić!

*

[…] przyszłość zawsze zaczyna się dziś.

*

Internet, GPS, ekrany dotykowe, baterie, mikroprocesory. Żaden z tych przełomowych wynalazków nie powstał (jak już wspomniałem) w prywatnym garażu któregoś z przedsiębiorców Doliny Krzemowej. Zostały opracowane za publiczne pieniądze, a biznes je po prostu wziął i wstawił do swoich produktów. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że od dwóch–trzech dekad ten sam biznes próbuje nas przekonać, że nic takiego nie miało miejsca.

*

Kapitał się już bowiem z pracą spotkał, z czego urodziła się jakaś wartość ekonomiczna. Po czym kapitał oświadczył, że to właściwie jego dziecko, a praca niech się cieszy, że może sobie na nie popatrzeć w co drugi albo co trzeci weekend. A i to z łaski.

*

[…] błąd polega na przeświadczeniu, że najpierw trzeba wytworzyć dobra, a dopiero potem je dzielić. Czyli że zajmiemy się nierównościami, jak już będziemy bogaci (brzmi znajomo, prawda?). A na razie nie ma o czym mówić. Problem tylko w tym, że w rozwoju ekonomicznym nie ma żadnego „najpierw” i „potem”. Wytwarzania bogactwa nie da się oddzielić od procesu jego podziału. Dzieje się tak dlatego, że reguły podziału wpływają na wielkość wyprodukowanego ciastka.

*

[…] nierówności po cichu i bezszelestnie rozbijają spójność społeczną. Sprawiają, że ludziom tylko się wydaje, że są członkami tej samej politycznej wspólnoty, podczas gdy tak naprawdę żyją jakby w różnych światach.

*

[…] w ostatecznym rozrachunku celem nie jest wskazanie winnego, tylko wyjście ze wspólnych tarapatów.

Rafał Woś, To nie jest kraj dla pracowników,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

czwartek, września 21, 2017

2565. S02E01

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Niczym Chyłka i Zordon, do gry wrócił rehabkowy duet: Oj Tè i Drzewko.
Sezon drugi uważa się za rozpoczęty. Plany i apetyty godne — ¡el reksio!
Łomolę wyniesionymi z impry: opowieścią stóp, aranżacją i rytmem.

Ed Sheeran, Shape of You.

*


Ya tengo treinta y seis reksios: