piątek, września 29, 2017

2576. Mikroczytanie

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Że muzykę na utwory można kupować, wiedziałam. Ale książkę? Nie miałam pojęcia. A było to tak.

Przymierzam się od tygodnia do filmu Joanny Kos-Krauze. Na przystanku autobusowym wypatrzyłam, że jest również książka o tym tytule. Podczytnik do niej przeczytałam, bo może książka najpierw? W ten sposób napatoczyłam się na nazwisko Autora i opowiadanie. Stuk, puk, klik, klik i zadziwienie — książka na kawałki jest sprzedawana. Nabyłam dwa opowiadania na „próbę”. To, będące inspiracją filmu, na który chcę iść i drugie z oksymoronem w tytule. Dopiero, gdy skończyłam czytać, zobaczyłam, że mogę kupić wszystkie w jednym kawałku. Warto, pomyślałam, po skończeniu obu opowiadań — są zadziwiające, zaskakujące i robiące poznawczą dziurę w brzuchu. Zaznaczyłam książkę do upolowania.

Próbował nazwać się Denis albo Harry. Białe imiona, trochę sztuczne. Ale nie przyjmowały się do niego, odpadały jak luźno przyszyty guzik. Z uporem nazywano go po staremu.
     Dlaczego dostał właśnie takie imię
?

*

Wykładał z kieszeni przenośny dobytek. Była to przedawniona karta kredytowa i kwity do prania.

*

     — Tyle we mnie czujesz obcości?
     — To nie jest obcość. To tajemnica.
     — I nie chcesz tej tajemnicy poznać?
     — To niemożliwe.
     — To znaczy, że zadowalasz się tylko połową mnie
.

*

     — Jeśli człowieka lekko ukarać, to krótko pamięta — dodał z zadumą cywilny urzędnik.
     — A jeśli ukarać ciężej? — zapytał przewodniczący King.
     — To pamięta dłużej.
     — A jeśli wybaczyć? W końcu to były wydarzenia historyczne. Ludzie działają z ideowych pobudek.
     — Jeśli całkiem wybaczyć? To zapamiętają na całe życie.
     — Co zapamiętają?
     — Tego nie mogę powiedzieć.
     — Dlaczego?
     — Żeby wysokiej komisji nie obrazić
.

*

     — Odbywała się tam właśnie msza za „skruszonych” — ciągnęła Klarysa. — To oni najbardziej potrzebują moralnego wsparcia. Siedziała przy mnie dziesięcioletnia dziewczynka. Przechodzący dominikanin ostro ją ofuknął, że do modlitwy nie złożyła rąk. Dziewczynka odrzekła, że bardzo by chciała, lecz lew ręka wciąż jej nie odrosła.

Wojciech Albiński, ze zbioru Kalahari opowiadania:
Krótki życie Umarłego, Kto z państwa popełnił ludobójstwo?,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz