piątek, września 01, 2017

2538. Na końcu Europy, a chwilami jak za miedzą

 wpis przeniesiony 2.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Prozaicznym byłoby powiedzieć, że to dobra książka lub dobry reportaż. To refleksy światła, znaczące drobinki z życia i historii ludzi znanych i mniej znanych. To literki, które we wstrząsający sposób uświadamiają, że nie tylko w Polsce „duży” może prawie wszystko kosztem człowieka, że nie tylko nam popieprzyło się, co jest ważne w życiu społecznym — na dwóch końcach Europy bardzo podobny cyrk, choć średnie temperatury roczne znacząco różne. Ta książka budzi również nadzieję, że może i my zaczniemy rozumieć, że dobro drugiego człowieka jest naszym dobrem.

Możliwe, że podchodzę do tej książki zbyt osobiście. W końcu moje, takie najbardziej moje, życie odważyło się wypuścić pierwszy pęd w tym kraju i nikt go wtedy nie zadeptał. Z tego powodu z przykrością czytałam, że mojej Barcelony już nie ma. Połknęłam tę książkę i aż trudno mi uwierzyć, że mogłam ją przegapić — dowiedziałam się o niej z audycji radiowej.

Marina Garcés nazywa to prosto: „Istnieć to zależeć od innych”.
     „We współczesnych zachodnich społeczeństwach słowo »my« nie nazywa pewnej rzeczywistości, ale problem” — pisze w swojej książce
Un Mundo común (Wspólny świat)
     „(…) Nie tylko »ja«, ale też »my« zostało sprywatyzowane, zamknięte w logice rynku, rywalizacji, tożsamości
     A przecież „wszyscy urodziliśmy się z ciała innych i zostaliśmy wychowani rękami, słowami i spojrzeniami innych. Żyjemy w ciągłości. Jesteśmy radykalnie od siebie zależni, ale nowoczesne społeczeństwo stworzyło złudzenie, że możemy być samowystarczalni. Bardzo się pomyliliśmy, biorąc samowystarczalność za wolność”.

*

Ainhoa, niska kobieta w okularach, po paru latach negocjacji podpisała porozumienie z bankiem.
     — Jestem im wdzięczna. Wiecie dlaczego? Bo potraktowali mnie jak takiego śmiecia, że nie zostawili mi wyboru. Musiałam być silna
.

*

Zrzeszajcie się i będziecie silni,
kształcie się i będziecie wolni,
kochajcie się i będziecie szczęśliwi
.

Josep Anselm Clavé i Camps
(1824–1874)

*

[…] filozof César Rendueles notuje w swoim eseju […]: „Może jesteśmy sami. Ale kiedy nie ma bogów, rodziców ani nauczycieli, którzy by się nami opiekowali, możemy przynajmniej spróbować zaopiekować się sobą nawzajem”.

*

„Kto to jest człowiek zbuntowany? Jest to człowiek, który mówi: nie. Lecz odmawiając zgody, bynajmniej się nie wyrzeka: to również człowiek, który od pierwszej chwili mówi: tak” — szeptał Camus.

*

Mówi się, że po śmierci bliskiej osoby uczysz się bez niej żyć. Nieprawda. Uczysz się żyć, jakby wciąż była obok, nie myśleć o tym, że jej nie ma.

*

     — Udzielam ślubów, wszystkim.
     Tego dnia zmieniło się wszystko.
     […]
     Kiedy Campillo stało się sławne, burmistrz miał z proboszczem nieformalny zakład o to, kto udzieli więcej ślubów.
     — Wygrywam — mówił burmistrz, kiedy mijali się na ulicy.
     — Ale to był młody ksiądz, sympatyczny — powiedział mi Paco. — Teraz przysłali tu takiego prawdziwego
.

*

[…] nigdy się nie nudzić, ponieważ nuda — jak powiedział Gonzalo Suárez — jest najgorszą chorobą, jedyną, która pozwala ci żyć, gdy już dawno jesteś martwy.

*

Do baru nie chodzi się, by stracić głowę, ale żeby ją ocalić.
     […]
     […] do barów chodzi regularnie, to jest co najmniej kilka razy w tygodniu, 36% Hiszpanów. Na niedzielnej mszy — zauważa w jednym ze swoich felietonów miłośniczka barów, pisarka Rosa Montero — bywa tylko co dziesiąty.

Aleksandra Lipczak, Ludzie z Placu Słońca,
Wydawnictwo Dowody na Istnienie, Warszawa 2017.
(wyróżnienie własne)

*

Jest tu wielki czerwony krzyż ułożony z czerwonych butów: trampek, szpilek, czółenek, klapków. Każda para to jedna kobieta, która w tym roku zginęła z rąk męża, chłopaka, narzeczonego, byłego.
     Przystaję, by je policzyć. Jest koniec października, par butów jest siedemdziesiąt jeden
2.
____________________
2 Zgodnie z tym, co mówią statystyki, taki krzyż w Polsce musiałby być dwa razy większy.

(tamże)

fot. Kike Rincón.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz