wtorek, września 12, 2017

2555. Bez recepty na różowe okulary

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Może bym ją przeczytała, gdyby nie peregrynacja. Nie przeczytałam, łyknęłam. To książka o nadziei, która potrzebuje tak niewiele, by zapuścić korzenie. O nadziei, której czasem potrzebujemy bardziej niż powietrza. O nadziei, którą zawsze możemy odnaleźć, dać… na milion różnych sposobów.

To książka również o radzeniu sobie z długoterminowym zdrowieniem. Dziś — właśnie sobie to uświadomiłam — dokładnie dziś zaczęłam dwudziesty pierwszy miesiąc życia innym Życiem.

Przy wypisie ze szpitala nikt nie przygotowuje cię na ogromne poczucie straty: tęsknotę za życiem przed chorobą i różnymi błahostkami, które stają się bardzo trudne, chociaż dotychczas robiłeś je bez zastanowienia każdego dnia.

*

Próbujcie, dopóki wam się nie uda! Czasem można się nawet cofnąć — grunt, żeby nie stać w miejscu. Kiedy stoisz w miejscu, zaczynasz myśleć, że nic się już nie zmieni.

*

Nie musisz codziennie przenosić gór — zacznij od małego kamyczka.

*

Wierzę, że w ciągu całego życia spotykamy na swej drodze wielu ludzi, którzy nas zmienią, pomogą nam albo nawet nas uzdrowią. Niektórzy pojawią się w chwili, kiedy się tego najmniej spodziewamy, inni są z nami przez cały czas. Niezależnie od tego, ile trwa ta bliskość, zawsze będziemy im zawdzięczać jakąś drobną część siebie.

*

Długo trwa, zanim zaakceptujemy, że stało się coś, co odmieniło całe nasze życie.

*

Po prostu zapomnij o wszystkim i rób to, co chcesz.
Uściski,
Poppy, lat 9

*

[…] zbyt często zapominamy, że każdy z nas się liczy. Każdy bez wyjątku.

*

Kiedy w twoim życiu następuje jakiś przełom, zaczynasz inaczej patrzeć na świat. Widzisz rzeczy, które wcześniej by ci umknęły.

*

Przeszkody na naszej drodze nie znalazły się tam bez przyczyny — dzięki nim mamy szansę pokazać, jak bardzo czegoś pragniemy i jak mocno jesteśmy gotowi walczyć o magię w naszym życiu.

*

Jeśli przestaniemy się wszystkim tak martwić, zawsze spadniemy na cztery łapy.

*

[…] czasem, wcale nie potrzebujemy ratunku. Czasem wystarczy, żeby coś nam przypomniało, że krok w tył jest równie łatwy jak krok w przód, w przepaść. Bo każdy z nas tak się czuł, nawet ci najsilniejsi.

*

Z perspektywy czasu wiem, co powinnam była im odpowiedzieć: „Wyślij mi SMS. Jeśli nie odpiszę, zadzwoń. Jeśli nie odbiorę, wróć do domu i napisz do mnie przez internet. Jeśli i tak nie dostaniesz odpowiedzi, wróć następnego dnia i zacznij wszystko od nowa”. Bo nigdy, przenigdy nie można skreślić przyjaciela, który prawie skreślił sam siebie. Prawdziwi przyjaciele to ci ludzie, którzy nigdy się nie poddają. Ci, którzy widzą, że stoisz nad przepaścią, więc trzymają cię za kostki, chociaż wyrywasz się i błagasz, żeby cię puścili. Takich przyjaciół warto mieć.

*

Nie mamy pojęcia, jakie historie noszą w sobie inni ludzie — historie o sile, miłości i nadziei, których najczęściej nikt nie pozna, bo się nimi nie dzielimy.

*

Po kłótni z najlepszym przyjacielem człowiek czuje się najbardziej samotny na świecie. Okej, bardziej samotny jest pewnie wędrowiec na środku Sahary z ostatnim łykiem sprite’a w butelce i nadąsanym wielbłądem.

*

Nie pozwalałam sobie myśleć, że się cofam, i nie zastanawiałam się, co będzie dalej. Wystarczyło, żebym zrobiła co w mojej mocy danego dnia.

Jodi Ann Bickley, Milion cudownych listów, przeł. Olga Siara,
Insignis Media, Kraków 2016.
(wyróżnienie własne)

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz