czwartek, czerwca 12, 2025

5801. Z oazy (CCCXLI)  //  Mortkowanie (VII)

Od­liczanie literek, trzy, poślizgnięte okrutnie. Szósty tom, dwieście siedemdziesiąt sześć innych książek i jest: siódmy tom. Pierwszy, który przeczytamy bez Białego Kruka. Ile już za mną tych „pierwszych razów bez”. Wciąż pojawiają się nowe, biorą mnie z zaskoczenia, obezwładniają i dobrą chwilę zajmuje mi pozbieranie się.

A siódmy tom? Nie dosyć, że najlepszy z wszystkich części, to jest również obietnica, że to jeszcze nie koniec.

To musiał być Mortka. Od niego się zaczęło, a to już moja dwu­dzie­sta książka. […]  Przez ten czas ja zmieniłem się jako autor, zmienił się też Mortka. Mam nadzieję, że obaj dojrzeliśmy. I że widać to w tych książkach.

Wojciech Chmielarz

A komisarz Mortka… powróci!

🖇🖇

     – […]  Teraz ty wytłumaczysz mi, co cię tak bawi?
     Mortka dopiero teraz się zorientował, że na jego twarzy pojawił się sze­roki uśmiech.
     – Powiedziałaś „kurwa”. Po polsku.
     Justine wzruszyła ramionami, jakby nie rozumiała, o co chodzi.
     – Spodobało mi się to słowo. Ma w sobie tę moc i wibrację, którą po­win­no mieć każde porządne przekleństwo – stwierdziła i ode­tchnę­ła głę­bo­ko. – Czego ty się właściwie spodziewałeś, Kuba?

🖇

     – Aspirantka – powiedział Mortka.
     – Słucham? – zdziwiła się Maria Szulej.
     – Aspirantka – powtórzył. – To słowo ma żeńską formę.
     Kobieta wciąż na niego patrzyła, najwyraźniej nie do końca rozumiejąc, o co mu chodzi.
     – Zresztą nieważne – mruknął i machnął ręką. Potem zwrócił się do Zaj­dy: – Przepraszam za to pytanie, ale kim ona jest?
     Zajda wyszczerzył zęby.
     – Ona jest tobą, Kuba. Tylko w spódnicy.
     – W spodniach. Spódnice noszę pewnie rzadziej od niego – po­wie­dzia­ła Szulej, wskazując na Mortkę.
     – No to skoro już się znacie, zapraszam do siebie. Przygotuję nam coś do picia i porozmawiamy.
     […]
     Zajda zostawił ich samych. Stali naprzeciwko siebie, a Mortka zdał sobie sprawę, że oboje robią teraz to samo – zastanawiają się, kim jest, do diabła, ta druga osoba.

🖇

     – Wiesz, ile zaryzykuję, jeśli się zgodzę?
     – Wiem. Ale też wiem, że nic cię to nie obchodzi. Bo jesteś taka jak on. […]  Nie liczy się to, co wypada, tylko to, co jest słuszne.

🖇

     – To w jakim był wieku? Wiemy, że młody, ale osiemnaście? Dwa­dzie­ścia?
     – Myślę, że miał koło trzydziestki – zaryzykował odpowiedź.
     – Trzydzieści to dla ciebie ktoś młody? – mruknęła. – Ja mam niewiele więcej.
     – A ja ponad czterdziestkę i tak, jesteście jeszcze młodzi. I ten trupek, i ty.
     – Świata nie widzieliśmy i nic nie wiemy o życiu.
     – Dokładnie.
     Uśmiechnęli się do siebie i Mortka po raz pierwszy poczuł, że zawiązuje się pomiędzy nimi coś na kształt sympatii.

🖇

Nie zachowuj się tak, jakbyś wszystko wiedziała! Bo gówno wiesz! Szcze­gól­nie o mnie! […]  To miejsce było przepełnione wspomnieniami, duchami z prze­szłości, które czekały na okazję, żeby się na niego rzucić i go roz­szar­pać. Nie dostrzegał ich, bo skrywały się w cieniu, a teraz, kiedy zwietrzyły swoją szansę, nie zamierzały jej zmarnować.

🖇

Zawsze to było dla niego najważniejsze – robienie tego, co trzeba, nie­za­leżnie od wszystkiego. Tylko dokąd to go zaprowadziło? […]
     W którym momencie to się zaczęło? Kiedy zaczął tracić kontrolę nad własnym życiem?

🖇

[…]  zagryzał wargi, jakby miętolił słowa w ustach, nie po­tra­fiąc się zde­cy­do­wać, które z nich uwolnić.

🖇

[…]  dotarł do rozwidlenia dróg. Zatrzymał się. Popatrzył w lewo i w pra­wo, szukając czegokolwiek, co mogłoby mu pomóc podjąć decyzję, w którą stronę jechać.

🖇

     – Przepraszam cię za wczoraj – odezwał się, kiedy jechali już prostą dro­gą w stronę Rozdroża Izerskiego. – Nie wiem, co mnie ugryzło.
     – Myślę, że wiesz – odpowiedziała. – Podważyłam sposób, w jaki pa­trzysz na samego siebie, fundament twojej samooceny, a to zawsze jest bo­le­sne. Żeby nie musieć skonfrontować się z tym bólem, wybrałeś wy­par­cie. To też bardzo naturalna reakcja. Powinnam się jej spodziewać.
     Policjant otworzył usta, a potem zamknął je bardzo powoli. Po­czer­wie­niał, zmarszczył brwi, jakby zaraz miał wybuchnąć, ale zamiast tego po prostu prychnął rozbawiony.
     – Kurwa – rzucił. – Ja chciałem cię tylko przeprosić, a nie za­czy­nać kolejną awanturę!
     Tym razem to ona wydawała się zakłopotana.
     – Tak – żachnęła się. – Teraz to ja… Sorry.
     – Ale miałaś dużo racji w tym, co mówiłaś. I w tym, co o mnie myślisz.
     – A skąd wiesz, co o tobie myślę?

🖇

Z perspektywy czasu zastanawiał się, czy nie otarł się wtedy o depresję. Szczególnie że właściwie cały czas chodził zagniewany. Może stąd brała się ta jego obsesja postępowania słusznie, nieumiejętność odpuszczenia, którą potem na różne sposoby sobie racjonalizował.

🖇

     – […]  A może…
     – Może co?
     – Może tak właśnie trzeba. Wierzyć albo wmawiać sobie takie opty­mi­stycz­ne scenariusze.
     – Raczej naiwne.
     – Jak zwał, tak zwał. Chodzi mi o to, że jeśli zawsze będziesz zakładała naj­gorsze rozwiązanie, to…
     – Nigdy się nie rozczaruję.
     Roześmiał się. Szczerze.

🖇

     – Jest pani gotowa?
     Nie była. Chciała stąd odejść. Chciała krzyczeć.
     – Tak – powiedziała.

🖇

     – Twoje roślinki cieszą się na twój widok?
     – Będziesz się śmiał, ale tak. Podlewam je tak rzadko, że kiedy mnie wi­dzą z butelką, to, przysięgam, merdają listkami.
     – Mają z tobą ciężko.
     – No… Mam z tego powodu wyrzuty sumienia.

🖇

[…]  zachichotał. Gardłowo, chropowato, jakby w środku po­ru­sza­ły się zardzewiałe zębatki dawno zepsutego mechanizmu.

🖇

Jeszcze brakowało mu kilku elementów, żeby zrozumieć, co działo się w tej małej sudeckiej wsi przez ostatnie kilkadziesiąt lat, ale w końcu dostrzegał wzorzec. I ona też go widziała.

🖇

Żadnej odpowiedzi.
     Z doświadczenia wiedziała już, że w takiej sytuacji najważniejsze są cierpliwość i spokój.

Wojciech Chmielarz, Rytuał,
Marginesy, Warszawa 2025.
(wyróżnienie własne)

     – Kuba…
     – Pożegnanie jest wtedy, kiedy obie strony wiedzą, że się żegnają. A nie wtedy, kiedy jedna coś sobie wymyśla i nic nie mówi drugiej!

🖇

     – Przeceniasz moje możliwości […].
     – Ona jest taka jak ty, Sucha.
     – Co masz na myśli?
     – Zależy jej. Jeśli mnie chcesz, to znajdź sposób.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz