niedziela, listopada 02, 2014

1167. ...

 wpis przeniesiony 12.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Książka. Nie, powiedziałby Brr, broszura. W zasadzie to nawet broszurka. To cieniutka, ale bardzo ciężka księga o uczuciach wobec niemożliwego i niewyobrażalnego. Czyta się ją na raty i z duszą na ramieniu.

Dla kogo ta książka? Pytam samą siebie od prawie miesiąca, od chwili, gdy ją skończyłam. Pozostałam z pewnością, że to bardzo ważna księga, ważny głos w bezkresnej ciszy.

Dziś, dzień po tym, gdy paliliśmy światełka, czas zostawić po niej tutaj ślad, czas by odstawić ją w końcu na półkę.

*

Eksperyment (czas trwania: max. 10 minut):
   1. Przeczytaj, wszystkie wybrane poniżej cytaty od pierwszego do ostatniego.
   2. Przeczytaj jeszcze raz od ostatniego do pierwszego.
   3. Jest różnica? Ta książka jest chyba cała właśnie o tej różnicy, co wysłowiona być nie może, ale jest między wierszami, namacalna i wyczuwalna. Być może ta różnica to człowieczeństwa rys.

Ignorujemy dni, lecz one nas nie dostrzegają. Wloką nas za sobą, prowadzą w miejsca uderzająco podobne do tych, które znaliśmy. A jednak wszystko jest inne. Czy podczas naszej nieobecności ktoś poprzestawiał przedmioty? O wszystko się obijamy, ciągle się potykamy, ponieważ nie mamy zielonego pojęcia, dokąd trafiliśmy.

*

Dla kogoś takiego wszystko jest inne. Musi dopiero nauczyć się rozumieć to, co znane. Tam, skąd pochodzi, panuje niewymowność, tam nie musi niczego wyjaśniać. Tutaj, gdzie jest wiele niedoskonałości, za sprawą wiedzy, wygląda to inaczej. Tutaj myśleniem podarto wszystko na maleńkie kawałki.

*

Uprzejmie sadza się swoje ciało na krześle, a w myślach natychmiast się odchodzi, pozostawiając ciało własnemu losowi, z wyuczonymi skinieniami i gestami, z mówieniem przełączonym na automat.

*

Każda droga powrotna jest tą, która prowadzi nas dalej, do miejsc dla nas nowych.

*

Szedłem i szedłem, moje stopy prawie już o mnie zapomniały. W drodze od tego, co niewypowiedziane, do tego, co nie daje się wypowiedzieć.

*

Łatwiej jest nienawidzić ludzi, niż musieć z nimi żyć. Jeśli prawdą jest, że czasem umierają niewłaściwi, można by pomyśleć, że to inni powinni być martwi. Bardzo wielu żyjących, jeśli nie większość, stało się dla nas nie do zniesienia. W naszej obecności zabijają czas, na naszych oczach marnują życie. Ale samemu zdechnąć — co to, to nie. Ci wszyscy pewni siebie, którzy żyją tak, jakby znali odpowiedzi. Popatrz na nich, posłuchaj, poczuj.

*

Kobietę, która pochowała męża, nazywa się wdową, mężczyznę, który stracił żonę — wdowcem. Dziecko bez rodziców jest sierotą. A jak nazwać ojca i matkę, którym zmarło dziecko?

P. F. Thomése, Cień mojego dziecka,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz