wpis przeniesiony 12.03.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Do tej pory najgorszym pytaniem, jakie przyszło mi w życiu obsługiwać, brzmiało: kim jesteś? Teraz już umiem sobie z nim radzić. Pytam po prostu: a co chcesz wiedzieć? I nie chodzi o to, że migam się przed odpowiedzią, ja zwyczajnie nie wiem, o co człowiek mnie pyta. Kim jestem z zawodu? [A którego, czy mam wymienić wszystkie?] Jak zarabiam na życie? [A w które dni tygodnia?] Kobietą? Mężatką? Matką? NieMatką? Obywatelką? [A dlaczego to ważne? Wróć, może chodzi o... Kim jestem w tej chwili? Z czym się aktualnie mierzę? Z kim się utożsamiam właśnie teraz?]. Na proste pytania nie ma prostych, szybkich odpowiedzi.
Od wczoraj jest nowe najgorsze pytanie, które wprawia mnie w niemałe zakłopotanie: co u ciebie słychać? Jeszcze nie wiem, czy odpowiedź co chcesz wiedzieć? zda egzamin. Nie jestem pewna czy osobie pytającej chodzi o... odkrycie, które zrobiłam we wtorek, że spontaniczność nie oznacza braku świadomości, i jak bardzo mnie to odkrycie zmieniło, a może o... wrażenie, jakie zrobiło na mnie pewne kudłate zdjęcie, dotykając mojego człowieczeństwa i odkrywając przede mną pewien aspekt psio-ludzkiej relacji, i jak bardzo mnie to doświadczenie zmieniło, czy może chodzi o... tych dwoje nieznajomych, którzy przy różnych stolikach w kawiarni siedzieli, współdzieląc pewną fizyczną cechę, której w sobie do wczoraj nie znosiłam, a która w Nich odkryta okazała się nie tylko ładna, ale i piękna, i jak to odkrycie zmieniło moją optykę postrzegania siebie. Najgorsze jest to, że nie chodzi o te fakty czy słowa, którymi to opiszę, chodzi o to, co poza słowami, o to, co nienazwane, o uczucie, które ogień życia we mnie wzmaga i sprawia, że żyję bardziej.
A Osteo „widząc” mój stan zapytał: jesteś zakochana? I to nie było dla mnie trudne pytanie. Tak, tak, tak na wielu płaszczyznach i wielowymiarowo!
W tym tygodniu żyję poza słowami. Czy taka odpowiedź wystarczy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz