sobota, listopada 22, 2014

1182. Szeryf

 wpis przeniesiony 12.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Zadzwonił w środę. Nie zdziwiłam się, bo od tygodnia zdarzało mi się o nim myśleć. Nie drążyłam więc, dlaczego chce się ze mną spotkać dnia następnego. Miejsce i czas wyznaczone. Spotkaliśmy się. Propozycja padła. Idąc w jej ślady powinnam była również przewrócić się z wdziękiem. Zapytałam tylko skąd pomysł, że ja. Zgodziłam się bez mrugnięcia okiem. Zdążyłam odnotować kątem duszy, że przy stoliku siedzą dwie darzące się nawzajem szacunkiem Osoby. Uśmiechnęłam się, bo drzewiej tak nie bywało...

*

A gdy wróciłam do domu i jeszcze następnego dnia, i jeszcze dziś łomolnęłam — na poczet czasu co przed nami — nie raz i z całych sił...

Lindsey Stirling, Roundtable Rival.

...to szaleństwo ma tę samą energię.
Z Szeryfem... — no, kto by pomyślał.

Z kronikarskiego obowiązku, ale i z radością, donoszę, że Gepardzica nie tylko czuje się, ale jest również Matką Chrzestną, co w przeszłości przyszłość widziała przejrzyście; przyszłości, która nie wiedzieć kiedy teraźniejszością się stała. Sadownik tylko jęknął: a miało być spokojnie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz