sobota, listopada 15, 2014

(1177+1). Łańcuch, nie łańcuszek (II)

 wpis przeniesiony 12.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Powieść. Nie, nie czytam.
Ale w ramach serii wydawniczej. No to poproszę.
Warto było.

Ciepła książka o człowieczeństwie. Już w trakcie jej czytania wszystko ma inny smak. Dziś, gdy skończyłam, długo leżałam na podłodze. Heniutka leżała koło mnie. Bogactwo własnego życia zadziwia, jeśli tylko mu na to pozwolić.

Zostawiam tę książkę tutaj. Chociaż z jedną rzeczą w listopadzie będę już na bieżąco.

Tak wyglądali; mam nadzieję, że przemienieni w swoje prawdziwe „ja”, od którego uciekali całe życie. [...] Potrzymaj mnie za rękę. Pomyślmy o nich, niech im będzie pokój. To byli dobrzy faceci.

*

Podobał mi się jego uśmiech, był nieśmiały, niewyuczony. Czasem był zasępiony, ale nawet wtedy oglądało się całego człowieka, osobę, a nie tylko sprzątającego pracownika.

*

Trzeba sobie zadać pytanie, nad czym warto się zatrzymać w pozostałym mi do życia czasie. Czy coś jeszcze może mnie zaskoczyć? Pod koniec niejedno staje się ciekawe.

*

[...] dzieciństwo ma się za darmo, jest darem, własne cele i dążenia, za które się  o d p o w i a d a, jeszcze nam się nie poukładały. Otóż to! Coś, za co byłem odpowiedzialny, mogę bez żalu stracić, niech przepadnie. Jednak sama szansa znalezienia się na świecie, dar, o który nie prosiłem i za który nie odpowiadam, to było coś, czego nie chciałem narażać i utracić, owa mała pozbawiona „ja” istota, o niej nagle teraz myślałem z czułością.

*

Zaś ten wrzesień, mój ostatni, jest najszybszy ze wszystkich, doba kurczy się we mnie, jeden poranek gryzie w ogon następny, dopiero co myłem zęby, a tu się okazuje, że to było wczoraj wieczór, i tak w kółko. Monotonny rytm życia odebrał rzeczywistości ciężar i masę, za każdym razem, gdy się budziłem, byłem lekko zdziwiony.

*

Autentycznie radosnej kobiecie nie potrafię odmawiać.

Carl-Henning Wijkmark, Nadchodzi noc,
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2010.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz