wpis przeniesiony 4.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Mogę skupić się na tym, co nie działa. Mogę czuć złość, frustrację, że pomimo włożonej pracy, czasu i… a jakżeby inaczej, pieniędzy, jestem tu, gdzie jestem, a miałam być gdzie indziej. Mogę dowolnie — według własnych preferencji i fantazji — eskalować niezadowolenie, by z całą stanowczością stwierdzić, że wszystko jest do dupy i nie działa tak jak powinno. Niektórzy ten stan określają realizmem, zdrowym oglądem tego, co jest. Jednak zdrowia i zapału od tego nie przybywa. Bądźmy precyzyjni, mi nie przybywa ni cholery.
Mogę skupić się na tym, co nie działa. Krytyka jest moim kruszcem rodowym, rodzinnym dziedzictwem i potrafię z niej korzystać jak mało kto. Ale nie przybywa mi od tego niczego dobrego.
Mogę skupić się na tym, co działa. Przytomnie stwierdzić, że to już umiem, to daję radę zrobić, a na przystanek idę osiem minut, a nie pół godziny. Arsenał narzędzi, umiejętności przytomnie najpierw ocenić, potem docenić, by poczuć wdzięczność i bycie obdarowanym. Od tego przybywa mi wszystkiego, co najlepsze.
Z wdzięcznością dużo łatwiej iść dalej. Nauczyłam się tego dziś, idąc na przystanek tramwajowy. A może tylko mi się przypomniało. Bo to trzeba wciąż i od nowa przypominać i przyswajać. Bądźmy precyzyjni, ja potrzebuję przypominać sobie, przyswajać, przywrzeć do tego, przyodziać się w to od stóp do głów — uczynić z tego drugą naturę.
ツ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz