niedziela, października 15, 2017

2603. Najważniejsze i tak poza słowami

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Ostatni akapit napisany przez Dicka zaczyna się tak:

Bo ja, wiecie, jestem zwyczajnym facetem. Koszę trawę przed domem, odśnieżam podjazd i zmieniam olej w naszych samochodach. Robię zakupy i gotuję większość kolacji w naszym domu. Jestem taki sam jak każdy inny facet w Ameryce.

Ze słów Ricka z listu do Ojca umieszczonego na końcu książki:

Nie dlatego, że muszę, ale dlatego, że chcę.

„Wyjęłam” Ricka i Dicka z książki Jorneta. Kliknęłam tu i tam. Ibuka nie było. Klik, klik, portal aukcyjny, klik, klik i szła do mnie ich historia. Dziś rano kończyłam na akord, bo wiedziałam, w czyje ręce musi trafić już dziś! Ta książka jest jedną z najważniejszych książek mojego roku 2017.

Ale najpierw było tak: szła książka kilka dni, troszkę odbierała się z poczty, potem ratowała mnie przy czytaniu betrojerinek — ibuk w komunikacji miejskiej, papierz w hamaku. W sumie, zamyśliłam się teraz, dwa tygodnie minęły… Studentkom i studentom zaordynowałam semestralny eksperyment na ludziach, optymistycznie nazywając go zaproszeniem do przygody… od środy zauważam, że zmieniło się we mnie coś zasadniczego… ja sama ruszyłam w podróż, przygodę…

*

Mój najstarszy syn, Rick, był przykuty do wózka inwalidzkiego od ponad dziesięciu lat, kiedy po raz pierwszy poprosił mnie, żebym założył buty do biegania i popchał go w biegu. To był rok 1977. Miałem wtedy trzydzieści siedem lat i od szkoły średniej niczego na poważnie nie trenowałem.

*

Nie miewam złych dni, ponieważ zawsze pamiętam, że życie toczy się dalej, a my musimy jedynie wyciągnąć wszystko, co najlepsze, z sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy.

*

Dasz radę!

*

[…] jeden z magistrantów zadał pytanie, które — to było widać — chcieli zadać oni wszyscy: „Skąd wiecie, że wasz syn jest inteligentny?”. Judy, która rozpaczliwie pragnęła, aby tym razem nie odesłano nas z kwitkiem, powiedziała: „Opowiedz mu jakiś dowcip”.

*

[…] Rick ciągle marudził, że chciałby spróbować. Naprawdę nakręcił się na ten wyścig. Poza nieuniknionym wyzwaniem, jakim było znalezienie sposobu, aby posadzić Ricka na rowerze czy wodzie, ja sam nie siedziałem na rowerze od szóstego roku życia i nie umiałem pływać. To [triatlon] byłoby największe przedsięwzięcie, jakiego kiedykolwiek się podjąłem, ale Rick nie dawał za wygraną.

*

[…] wszystko jest możliwe, jeśli tylko włożysz w to swoje serce.

*

To naprawdę niezwykłe, że kiedy się z kimś dzieli podobne troski i przeżycia, od razu tworzy się szczególny rodzaj więzi.

*

Znaczymy więcej niż nasze kalectwo. Kiedy będziemy w stanie w pełni je zrozumieć i zmotywować innych, aby je zrozumieli, to znajdziemy w życiu cel inny niż ciągłe rozpatrywanie własnych słabości i niedoskonałości. [z listu Karen White]

Dick Hoyt, Don Yaeger, Oddany. Opowieść o miłości ojca do syna,
przeł. Edyta Stępkowska, Wydawnictwo św. Stanisława BM, Kraków 2011.
(wyróżnienie własne)

*

Team Hoyt, I Can Only Imagine.

*

Nie udało mi się ustalić Autorki/Autora zdjęcia, ale
powód, by wrócić do Bostonu jest.

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz