wpis przeniesiony 3.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Jezu! Jezu! Rany boskie! Chryste! To nie wyimki z modlitwy, lecz komentarze podczas czytania tej książki. Wyobraźni pozbawiona czytałam kolejne rozdziały. Ostatni doczołgałam.
Książka zrobiła mnie w konia. Z uporem maniaka szukałam nazwiska tłumacza — wpadłam w stupor i niedowierzanie absolutne, że niby jak, takie przyzwoite wydawnictwo i nie ma? Ani na drugiej stronie tytułowej, ani na stronie redakcyjnej, jak to możliwe? To bardzo proste, łatwe i prawie wstyd przyznać się do oślego uporu — książka została oryginalnie napisana w języku polskim.
Ta książka jest o syfie, syfie niewyobrażalnym. Czy jest o kobiecości? O kobiecości-klatce, z pewnością. Jak dobrze, że to tylko książka — można ją odłożyć.
Co Svobodovej z tej niezależności, pieniędzy i samochodu — nie swojego! — skoro Svobodová nie ma rodziny, nie ma nawet dziecka. Żeby wychować dziecko, nie trzeba — jak widać — samochodu, pieniędzy i wykształcenia…
*
[…] tematy do rozmów z rodzicami kończyły się Svobodovej po półgodzinie. To się nazywa mała wspólnota doświadczeń. Każdy z poruszonych wątków był ogniwem zapalnym, jej opinie były niepoważne, poglądy — wypaczone. Bez względu na to, jak starannie były wcześniej przez Svobodovą selekcjonowane i obierane z ideologii i kontrowersji.
*
Więc pies został.
Taka była […] wola Magdy. Jej matka, jako specjalistka-samouk w dziedzinie psychopatologii, wiedziała, że taka jest potrzeba opieki u kobiety, która nie będzie miała potomstwa.
*
Z obawą spojrzał na córkę: anormalny owoc tak doskonałej genetycznie pary. Chorowita córka poczęta z silnego samca i mądrej samicy.
*
— Czy ja się doczekam wnuka?
— Chyba właśnie się go doczekałaś…
— Mam na myśli ciebie! Mam na myśli twoje życie!
*
— Chciej mieć dziecko!… To jedyne, czego kobieta powinna chcieć!… To jest warte wszystkiego.
*
[…] dziecko, czy ty czujesz się szczęśliwa… tak po kobiecemu szczęśliwa?…
*
— Pani chyba nie ma dzieci!…
Oczy matki wartej Mutterkreuz patrzą wyzywająco w zakryte sztucznymi rzęsami oczy Haliny, matki niepełnej i niepewnej. Pełne zapłodnienie to odmienny stan umysłu, nie ciała.
*
W nocy jestem alegorią braku i wyczekującej tęsknoty. Wyczekuję na cud. Chcę dokończyć przerwany ciąg liczb, doliczyć do nieskończoności.
*
— Nie rozumiem.
— Nie rozumiesz. Wolę gadać z mężczyznami niż na nich patrzeć i patrzeć na kobiety, niż z nimi gadać. Rozumiesz?
*
W każdym jest odrobina, która czyni go godnym współczucia. I dodał, że człowiek to byt ku śmierci, to dlatego.
*
Resztki życiowej energii Anny tliły się jeszcze na zwęglonej złości. Nie było w niej zawiści. Pojawiała się na chwilę, by ustąpić miejsca poczuciu krzywdy.
Frau Wolf, Kobiecość to syf i kropka,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz