poniedziałek, października 23, 2017

(2613+5). Cztery, pięć, sześć z dziewięciu

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Druga trójka za mną. Umęczył mnie Szczerek, ale i ubawił setnie, gdy prawo z lewo na dzień dobry mu się pomyliło — co? też myślałeś, że to kobieca przypadłość? Optymistycznie myśląc, mógł to być taki awangardowy „figur” stylistyczno-artystyczny, by uważny czytelnik mapę jednak wyjął. Wyjęłam i ja, bo jakie lewo.

*

[…] wirtual przerósł real. Był lepszy, bo bardziej uporządkowany, przecedzony przez pazerny wzrok ojca. Zostawiał odrobinę więcej czasu na reakcję, pogłębiał zachwyt i po raz pierwszy od lat pozwolił odkryć Igorowi coś tak kręcącego jak wyobraźnia.

*

Oczywiście na Wielkanoc musiał spaść śnieg. […] Płatki śniegu, duże i mokre, były o odcień ciemniejsze od nieba i przez to przypominały popiół. Uznanie, że nie ma dwóch identycznych, wymagało więcej wiary niż w zmartwychwstanie człowieka.

*

Przecież ja nie wiem, […] dlaczego ludzie o takich samych temperamentach zdecydowali się całe życie odpychać? Dlaczego nie dobierają się tak, by w miejscu, w którym do siebie przylegają, występowała cisza?

*

Bał się narastającego strachu, nieznanego wcześniej ryzyka wiary, nieporównywalnie mniej bezpiecznego od kosztów nieufności.

Andrzej Muszyński, Maczużnik.

*

Ekspedientka jest zmęczona, bo delikatesy czynne są do dwudziestej pierwszej, która jednak za cholerę nie chce nadejść, ponieważ wszystkie zegary w tej strefie czasowej zatrzymały się na dwudziestej chyba ze dwa lata temu.

*

Poza tym ojciec w ogóle nie przepada za tym, żeby syn zaglądał do jego lodówki, o żadnej porze. Ojciec generalnie nie lubi, kiedy syn grzebie w czymkolwiek w tym domu, ponieważ dom to jego obsikany teren i każde grzebanie jest grzebaniem w jego wnętrzu, w jego wręcz mózgu.

*

Ale oto rozkosz piromana: ogień powoli zaczyna lizać grzbiet i wcale się jeszcze nie cieszy, wcale nie wie, jak wielki i łakomy kąsek mu się dostał, starcze wypociny jednego z najbardziej znanych polskich pisarzy! Ogień jednak przeczyta je dokładnie, kartka po kartce, jak najuważniejszy krytyk.
     — No, szybciej, głupi! – mówi syn do ognia, a ogień nakłada okulary i zabiera się do kartkowania książki, której objętość nagle rośnie
.

Michał Witkowski, Domek.

*

Czy ktoś pyta, dlaczego zielone pojęcie jest zielone? Albo czarna rozpacz jest czarna?

*

W czasie gdy mój ojciec chodził tamtędy do szkoły, filie McDonalds’a dopiero zaczęły pojawiać się w Stanach, a Ameryka była czymś w rodzaju współcześnie istniejącej Atlantydy. Była równie realna, co kraina Oz.

*

Próbowałem zmontować to, co widziałem, z tym, o czym tylko słyszałem. Połączyć te dwa światy. Nie było to proste, zupełnie jakby moje urodzenie było cezurą, która zmieniła rzeczywistość.

Ziemowit Szczerek, Miasto mojego ojca.

(red.) Joanna Stryjczyk, Waldemar Kumór, Ojciec. Opowiadania,
Ringier Axel Springer Polska, Warszawa 2017.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz