wtorek, października 24, 2017

(2600+1+20). Hop, hop, hop, hop!

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Gdy moi studenci się frustrują niewychodzącym-jak-trzeba zadaniem, powtarzam z uporem maniaka, że wśród proponowanych Im zadań nie ma ani jednego, które udało się wszystkim w poprzednim roczniku zrobić bezbłędnie od pierwszego podejścia. Takie zadania, jak się trafią, po prostu wyrzucam, ponieważ hołduję filozofii: „nie nauczy się chodzić ten, co się nigdy nie przewróci”.

Jestem swoim studentem. Oj Tè zadał mi wczoraj nowe ćwiczenie. Oczywiście, że nie mogę go zrobić! Oczywiście, że mam trudność nawet z wersją uproszczoną! Ale jestem bezgranicznie szczęśliwa, że mam wyzwanie. ¡El reksio, por favor!

*

Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, głosi przysłowie. Sadownik wygrał w konkursie trampki. Dostał, próbował i uznał, że za wąskie i za małe, choć teoretycznie we właściwym numerze. W ten sposób stałam się posiadaczką ciut za dużych, ale wąskich wyśmienicie trampeczek, które uchylają drzwi do marzeń.

Sadownik też już ma nowe trampki do zabicia w rozpoczętym sezonie zimowym. Rozczulił mnie widok małżeńskiej pary „trzewików do zdrowia”.


Ya tengo treinta y nueve reksios:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz