poniedziałek, października 02, 2017

(2580+1). Inspiracja, czyli trójka ludzi i ich historie

 wpis przeniesiony 3.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Że nie mogę, nie potrafię, nie umiem, nie dam rady?
Wolne żarty!

Te dwie historie dodały mi skrzydeł. Moje kopytko definitywnie obwołało tę książkę najlepszą kopytkową książką roku.

Western States to najbardziej znany i prestiżowy ultra-trail po drugiej stronie Atlantyku. […] Jest to jeden z długodystansowych wyścigów z najdłuższą historią. Kiedyś trasa ta służyła wyścigom koni, zwanym Tevis Cup, które odbywały się co roku. W 1974 jeździec Gordon Ainsleig, który w tamtym czasie liczył sobie dwadzieścia siedem lat, widząc, że jego koń dzień przed zawodami zranił się w nogę, postanowił, że jego podróż nie pójdzie na marne i uznał, że i tak weźmie udział w wyścigu, nawet bez konia. Organizatorzy, zdziwieni, ale przekonani, że to niemożliwe, by komuś udało się przebyć tę drogę pieszo, pozwolili mu wystartować. A on nie tylko ukończył wyścig, ale dotarł do mety rychło po pozostałych jeźdźcach, z czasem poniżej dwudziestu czterech godzin. Od tamtej pory na tym samym odcinku każdego roku odbywa się Westerne States 100, wyścig na dystansie stu mil, czyli stu sześćdziesięciu kilometrów, które trzeba pokonać, biegnąc.

*

Widzę jedynie to, co pragnę widzieć, co pozwala mi zapomnieć o bólu. Widzę zdjęcia Hoyta, Amerykanina, który chcąc sprawić, by jego syn — cierpiący na uraz rdzenia kręgowego, który sparaliżował mu nogi — mógł odczuwać silne emocje i cieszyć się tak jak inni, brał udział w wyścigach Ironman i ciągnął go za sobą w pontonie, jechał z nim na rowerze, a biegnąc pchał wózek inwalidzki.

Kilian Jornet, Biec albo umrzeć,
przeł. Barbara Bardadyn, Sine Qua No, Kraków 2013.

*

Rick & Dick Hoyt, źródło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz