wpis przeniesiony 3.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Gdy kończyłam, zapytałam Sadownika:
— Czytałeś Heroinę?
— Tak, dawno temu.
Najprawdopodobniej Sadownik czytał pierwsze lub drugie wydanie. Ja, trzecie.
Dziś, przy porannej kawce okazało się, że zupełnie inne rzeczy w tej książce przykuły naszą uwagę. Sadownik zwrócił uwagę na zjazdy, ja na intensywność lotów.
Rozmowa wzięła się stąd, że nie bardzo mogłam znaleźć sens tej książki. Jednym nie opowie niczego nowego; drugim, tym, co nigdy nie brali, nie jest w stanie przybliżyć doświadczeń, kryjących się pod słowami.
Pozostałam z niezaspokojoną ciekawością — jak powstawała ta książka?
Jeśli heroina jest w stanie tak skutecznie zastąpić w człowieku człowieka, to czym jest heroina? Podczas pisania to pytanie nieustannie mnie zajmowało. Dlatego Heroina nie jest tylko opowieścią o degeneracji narkomana. Jest także opowieścią o rozkwicie czegoś innego.
O szczęściu, które się nie kończy — podczas gdy człowiek się kończy, niestety.
[…]
[…] jeśli jesteś leczącym się narkomanem, utrzymującym trzeźwość, nie czytaj tej książki.
A jeśli nie jesteś narkomanem — to czytaj ją, jak chcesz.
[z przedmowy do wydania trzeciego]
*
I chociaż niby nic się nie dzieje, jest tylko bardzo, bardzo spokojnie, nie zdziwiłabym się, gdyby się okazało, że tych kilka zeschłych pająków z pokurczonymi nóżkami, które nie wiadomo co robiły w samochodzie, ma w sobie coś z kwiatków.
*
Już raczej ciekawiłoby mnie odnalezienie człowieka, który dałby radę żyć w stanie nieustającej, wielkiej przyjemności i nie złamałby się przy tym. Dlatego interesuje mnie taki temat: jak ludzie znoszą przyjemności i dlaczego znoszą je tak źle.
*
Pomyślałem, że wiem już, jak myślą matki. One wierzą, że za to, co robi syn, nie jest odpowiedzialny ani on, ani nawet koledzy, którzy go zdemoralizowali. Odpowiedzialne są matki kolegów, które źle ich wychowały. W związku z tym musiała się wytworzyć taka sytuacja, że matki nie karzą synów, tylko urządzają dzikie awantury innym matkom.
*
— Nie — zahuczał znowu Mat. — Zrozumiałem jedną prostą rzecz. Nie mogę ćpać. Nie ma czegoś takiego jak, „ja ćpam". Bo tam, gdzie jest „ćpam”, nie ma „ja". Ćpanie zabija człowieka. To, co ćpa, to już nie jestem ja.
*
Każdego to czeka. Można nagle stracić dom i ludzi, którzy się tobą opiekowali. Można stracić żonę. Można stracić dziecko. Można stracić wszystko naraz. Dobrze, że heroina może zastąpić każdy rodzaj szczęścia.
*
W stanie, w którym jestem, nawet najdrobniejsza przyjemność staje się prawdziwą orgią, a co dopiero dobra, obficie posłodzona herbata.
*
[…] wszyscy udawali, że nie mają kasy. Na pewno ją mieli, zbyt wyraźnie wymawiali spółgłoski.
*
Specjalista wykrył, że Maciek miał bardzo złośliwego dziadka, który po śmierci został zmuszony do pokutowania w sprzętach otaczających wnuka. Nie było w tym zresztą nic dziwnego, bo inteligentne sprzęty elektroniczne – tak twierdził specjalista – funkcjonują tylko dzięki duchom, inaczej nie byłyby inteligentne i obdarzone nadprzyrodzonymi mocami, takimi jak na przykład natychmiastowe przekazywanie informacji na odległość.
Tomasz Piątek, Heroina,
Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2009.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz