wpis przeniesiony 3.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Badania okresowe. Pełne wyparcie.
Pani OdKadr niezmiennie słyszy: ale ja byłam dwa lata temu! Zawsze prosi, bym poczekała i zawsze się okazuje, że nie dwa lata temu i trzeba…
Badania okresowe. To fikcja i frustracja.
Dziś dodatkowy wkurw, że praca głosem, nigdy wcześniej tego nie było. Praca głosem czyli laryngolog — nie zajrzała mi nawet do gardła. Profesjonalnie świeciła sobie czołowym medycznym światełkiem na papiery. Zmarnowała mi ponad godzinę na czekanie i jeszcze minutę na słuchanie, jak skrobie po papierze. Wisienka na torcie, czyli medycyna pracy. Zawsze mam ochotę zapytać, czy taka robota pani nie frustruje? Mnie by zabił ten bezsens.
Wyszłam stamtąd chora na bezsilność i zeżarty przez niezdrowy system czas z bonusem w postaci rozpieprzonego dnia. Leczyłam się bardzo gorącą — poproszę najbardziej gorącą, jak tylko się da — deserową czekoladą z chilli. I choć byłam w tym miejscu trzeci raz, pierwszy raz zobaczyłam piękną żarówkę. Dopiero przy odcedzaniu zdjęć (zrobiłam też z gładkim tłem) zachwyciłam się jedną pionową i dwiema ukośnymi liniami.
A potem był wspaniały rehab, gdzie Oj Tè wypowiedział zaklęcie Jakuszyce, ale cicho sza!, cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz