wtorek, czerwca 02, 2015

(1348+1). Odreagowywanie

 wpis przeniesiony 14.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Zanim przyszedł chory piątek, odreagowywałam wtorek. Na żadnej z „moich” książek skupić się nie mogłam. Otworzyłam w kundlu książkę, którą Smok łyknął jednym zianiem ognia, a i Gepardzica sprawnie dziabnęła zębem mądrości.

Błyskotliwa książka, dobrze skrojona diagnoza społeczno-mentalna Polaka. Płacze się ze śmiechu, by na końcu tego śmiechu spotkać odrobinę smutku nad polską paranoją. Końcówka książki cuci z młodego polskiego kapitalistycznego snu, pokazując jak kruche jest wszystko w naszym życiu.

Tu jest równocześnie postęp gospodarczy i krach cywilizacyjny. Dlatego ten kraj jest taki fascynujący. […] Albo pomniki. Popatrz, na przykład, na te pomniki rzeźby Jana Pawła II. Mamy tutaj — wyjął komórkę — zbiór zdjęć tych najpiękniejszych. Zawsze robię, jak zobaczę. Potem pokazuję kolegom w Niemczech. I, wyobraź sobie, nie są w stanie pojąć, że zaraz obok ich kraju, jednak jednego z najbardziej rozwiniętych na ziemi, jest państwo, które praktykuje tak prymitywny totemizm.

*

Polska, kraj, który nigdy siebie nie zaakceptuje, ale nie dlatego, że ma takie wysokie wymagania, tylko dlatego, że nie jest tym, kim chciałby być, czyli każdym normalnym krajem. Każdym innym. Kraj, którego obywatele albo z niego szydzą i go nienawidzą, albo wzbudzają w sobie chorą do niego obsesję i na niego chorują — a tak w żadnym normalnym kraju nie ma.

*

Powiesz — przypadek nie będzie określał mnie jako człowieka — i będziesz miał do tego prawo. Powiesz — nie będę uczestniczył w waszej idiotycznej i dziecinnej zabawie w polskość, w jakąkolwiek inność, w rosyjskość, litewskość, niemieckość, zasraność, samodiablość — i do tego też będziesz miał prawo, ba, będziesz miało święte prawo.

*

Jechałeś przez to państwo, ten dziwny kraj, wmawiając sobie, że leży w środku Europy, najlepiej na kilku środkach Europy jednocześnie, wymierzający i oznaczający u siebie te środku Europy, na ścianach swoich sklepów z odzieżą na wagę, na swoich wycioranych trawnikach, ale doskonale wiedzący, że to tylko zaklinanie rzeczywistości, o, jak dobrze to wiedzący. Bo choć nie współtworzył tej kulturowej specyfiki, która sprawiła, że świat musiał uznać Europę za osobny kontynent, to zawsze lubił tupać nogą i wrzeszczeć jak rozwydrzony bachor, że jest w środku, i że jest najważniejszy, a gdy świat tego nie zauważał, obrażał się i wściekał — był przez to coraz bardziej obcy.

Ziemowit Szczerek, Siódemka,
Korporacja Ha!art, Kraków 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz