niedziela, czerwca 07, 2015

(1353+1). Książki chorując (II)

 wpis przeniesiony 14.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Czytając skrzydełko Świadka, wiedziałam, że rychło przyjdzie czas na drugą książkę tego autora. Bo ten Autor. Bo zaburzenie osobowości.

Kiedy ostatni raz czytałam coś, kształtem przypominającego powieść, dotyczącego borderline’a? Pamiętam! To było dokładnie siedem lat temu. Na przełomie maja i czerwca. Gryzmoliłam wtedy po papierze aż miło. Teraz zaznaczałam elektroniczne wersy. Zmieniłam medium, ale zapał pozostał ten sam.

Ale naprawdę przetrwałaś, bo miłość jest tak potężna, że nawet niewielka jej ilość pozwala znosić najgorsze.

*

     — Chce pan powiedzieć, że nie ma żadnych różnic między kobietą a mężczyzną?
     — Nic podobnego. Chcę tylko zauważyć, że wiele rzeczy, o których mówiłaś, nie zależy od płci. Stanowczość i siła nie są cechą tylko jednej płci. Dotyczy to też inteligencji, kompetencji czy emocjonalnej stabilności.
     — Wiem tylko jedno — podjęłam, nie zważając na jego argumenty — mój ojciec prędzej dałby się zabić, niż poszedłby do psychiatry.
     — I uważasz, że to dobrze?
     — Tak, oczywiście! Niewykluczone, że pan szanuje kobiety dlatego, że sam jest pan zbyt uczuciowy. Może ojciec miał rację, kiedy mówił, że wszyscy psychiatrzy to oszuści i pedały.
     
Ale mu dokopałam, pomyślałam zadowolona z siebie.
     — A jeśli Twój ojciec tak uważał, bo bał się swoich uczuć? Zastanawiałaś się nad tym?
     — A może to pan sam siebie oszukuje?! Ojciec był silny. Nie zadręczał się swoimi problemami. Potrafił się sam pozbierać. Był mocny. Niczego się nie bał.
     — Na tyle silny, by znęcać się nad niewinnym, bezbronnym dzieckiem? — spytał łagodnie.
     — Już to słyszałam!
     — Chcę, żebyś usłyszała to raz jeszcze. Mylisz surowość i brutalność z siłą. To bardzo łatwe, wziąwszy pod uwagę to, co przeszłaś. Ale tak czy owak, jest to błąd. Nie każda stereotypowa, męska cecha jest dobra, podobnie zresztą jak nie każda kobieca.

Raczel Reiland, Uratuj mnie. Opowieść o złym życiu
i dobrym psychoterapeucie, (przeł. Krzysztof Puławski),
Media Rodzina, Poznań 2006.

***

Zakochani mają łatwiej. Nie dlatego, że świat im sprzyja, przeciwnie, albo zazdrości, albo ostentacyjnie pokazuje, jak bardzo jest znudzony szczęściem, jak mało jest ono twórcze, jakie nudne. Mają łatwiej, przez energię, która zamienia słowo „chciałbym” na „chcę”.

*

Rozmawialiśmy o normach, o tym, kto je ustanawia, jak bezpiecznie odnaleźć się w już skonstruowanym świecie, tak by mu nie ulec.

*

     — Nie przerywaj mi. Spędziliśmy cudowny weekend i tak, teraz się rozstajemy, ale nie tylko ty zostajesz sama, ja, kurwa, też! Nie tylko ja jestem tobie potrzebny, też tutaj jestem, a ty jesteś za mnie odpowiedzialna!

*

[…] potrzebna mi bezpieczna przestrzeń, w której znajdę sobie miejsce.

*

     — Stary, zajebiście, to bardzo mądra i seksowna kobieta. — Nie laska, nie materac, nie babka, nie facetka, nie dziewczyna, Michał powiedział „kobieta”, zakochał się.

Robert Rient, Chodziło o miłość,
Wydawnictwo Sonia Draga, Katowice 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz