środa, czerwca 17, 2015

(1357+3). Czytanie na Hogwarcie (II)

 wpis przeniesiony 14.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Na magicznym warsztacie, będąc wśród Czarodziejów i adeptów sztuki procesowej — pomyślałam — warto przeczytać coś magicznego. Wybór był oczywisty.

To książka, która nie nadaje się do szybkich miast, pośpiesznie przeżywanych dni, zbyt szybko kroczących przez życie ludzi.

To książka, przy której dość stereotypowo pomyślałam: no nie, nie mógł tego napisać mężczyzna! Napisał. O okruchach chwil, o subtelności gestów, o terrorze własnych myśli, o nadziei, uczuciach, o… relacjach, o uważności, o delikatności, a jakże!

Jak to dobrze, że tę książkę napisał mężczyzna. Jak to dobrze, że poleciła ją Ada, nie tylko mi.

Myśl pewnego polskiego filozofa.
Istnieją wspaniali ludzie, których spotykamy w niewłaściwym momencie.
Istnieją także ludzie, którzy są wspaniali, bo spotykamy ich we właściwej chwili.

*

Jak pani może chodzić w takich butach? Przecież palce męczą się w nich jak w gułagu. Wstyd, traktuje pani własne stopy jak Stalin!

*

[…] chwycił odwagę w swoje obie dłonie — a w tym momencie chciałby mieć nawet cztery.

*

[…] przeżywać życie w jego wyjątkowej, maksymalnej gęstości: w czasie teraźniejszym.

*

Rodzina i przyjaciele zaproszeni na ślub stanowili coś, co można by nazwać pierwszym kręgiem społecznej presji. Presji, która domagała się narodzin dziecka. Czy musieli tak bardzo nudzić się w swoim życiu, by ekscytować się życiem innych? Zawsze tak jest. Żyjemy pod dyktatem pragnień innych ludzi.

*

Wystarczy zaczerpnąć powietrza, żeby popłynął czas.

*

Nie poddawać się, co za dziwaczne określenie. Poddajemy się bez względu na wszystko. Na tym polega życie.

*

[…] przyjemność wynika z aktywności.

*

— Więc ją rzuć.
— Dla ciebie zrobię to bez wahania.
— Nie dla mnie… dla siebie.

*

Jest w żałobie wewnętrznie sprzeczna siła, zarówno przemożna potrzeba zmian, jak i chorobliwa skłonność, by dochować wierności temu, co było.

*

Wewnątrz każdego pragnienia mnich i rzeźnik toczą z sobą walkę.

*

Przyszedł czas, by działać, co sprawiało, że tkwił w idealnym bezruchu.

*

Dziwne, jak łatwo czasem łamiemy postanowienia, mówimy sobie, że odtąd wszystko będzie tak, a nie inaczej, ale wystarczy nieznaczne poruszenie warg, by zachwiać nasze głębokie przekonanie, które zdawało się ponadczasowe.

*

Zostali tak przez chwilę, chwilę, która trwa do tej pory.

*

— Co… co robisz?
— Patrzę na twoją głowę.
— Ale dlaczego?
— Bo czuję, że coś ci po niej chodzi.

*

Zaczęli się śmiać z tej idiotycznej sytuacji i mocno się objęli, najlepszy na świecie sposób, żeby wytworzyć ciszę.

David Foenkinos, Delikatność, (przeł. Jacek Giszczak),
Wydawnictwo Znak, Kraków 2012.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz