środa, marca 02, 2016

1697. Blubrając z ukochanym szowinistą

 wpis przeniesiony 19.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Rozmowa dwóch mądrych osób o kolonializmie. W sobotę miała miejsce. Oczyma wyobraźni widzę białego człowieka, mężczyznę, któremu cały świat bezwzględnie się należy, bo on wie, co, gdzie, jak i boży porządek zna jak własną kieszeń. Szacunek i uległość niech wszystko inne żywe prezentuje.

Rozmowa dwóch mądrych osób o kolonializmie. Przestaję słyszeć, bo odlatuję w głąb siebie. Przypomina mi się pewna teoria — przeczytana, usłyszana, może wymyślona, nie upieram się — że każdy człowiek od zygoty przechodzi wszystkie etapy ewolucji: kijanką każdy z nas w życiu płodowym był; że każdy człowiek w przyśpieszonym tempie wszystkie etapy rozwoju ludzkości jako istot myślących przebiega. I tak sobie myślę, i tak siebie pytam: wewnętrzny kolonizator, co to za figura? Sprzeciwu nie znosi, wszystko wie najwszystkiej; świat i ludzie, wszystko jego? Czyżby wewnętrzny krytyk to współczesne pozostałości po zamierzchłym kolonizatorze, którego w sobie mam?

*

Sadownik & Jabłoń:
(jadą wczoraj do pana doktora)

Jabłoń:
(zna swojego wewnętrznego krytyka, ale…
hipotezę o wewnętrznym krytyku-kolonizatorze ma
)
Pomyśl o tej części ciebie, która zawsze wie
i zawsze znajdzie sposób, by poinformować cię,
że mogłeś zrobić coś lepiej, szybciej,
w inny sposób, wcześniej, później,
we właściwszy, najwłaściwszy sposób.
(pauza)
Masz to?

Sadownik:
No.

Jabłoń:
Jakiej jest płci?

Sadownik:
Mogę szowinistycznie?

Jabłoń:
Ofkors.

Sadownik:
Krytykę przyjmuje się wyłacznie od facetów,
baby się czepiają!

Jabłoń:
(ryknęła śmiechem troglodyty)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz