wtorek, marca 22, 2016

1733. Cyzelując nieobojętność

 wpis przeniesiony 20.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Gdy wprowadzano 1% byłam zachwycona, bo była w tym szansa na sprawczość, poczucie wspólnotowości i małe decyzje, które wspierają ważne duże idee. Zachwyt minął, gdy polska mentalność przerobiła procent wsparcia idei w zindywidualizowany 1% — dla dziewczynki Y czy chłopczyka X. Pojawił się wkurw, bo specyfika tak skonstruowanego procentu nie buduje społeczności, lecz promuje jednostkową obrotność i odmianę „osobistą” przez wszystkie przypadki: dla mojegomojemu…, bo moje… Nie chodzi już o ideę wspierania osób z trudnością Z, budowania świata, w którym Z nie zamyka wszystkich drzwi, zrozumienia świata określonego przez Z — chodzi o konkretne osoby, X i Y.

Powyższe przemyślenia wróciły do mnie, gdy wczorajszą noc calusieńką, a kto zabroni,  p r z e c z y t a ł a m. Od wielu lat nie udało się żadnej książce przegonić snu, a tej i owszem. Gdy kończyłam, w głowę zachodziłam, skąd ta książka do mnie przyszła. Trwało, nim znalazłam odpowiedź — wyskoczyła z książki Pań Graff i Frej.

Mam w dupie świat uświęconych mechanizmów rynkowych, zasobów ludzkich i optymalizacji procesów myślowych oraz wzrostu za wszelką cenę — wszystkiego tego, co za nic ma Życie, Przyjaźń, Miłość i „marnowany” czas, gdy nie dzieje się nic, a buduje wszystko, co najważniejsze w relacjach z Najważniejszymi. Jestem radykalna — mam przywilej wieku, w którym już mogę.

Ta książka pomaga zamieniać ewentualne znaki zapytania — a może idę na łatwiznę lub jestem nienormalna? — na wykrzykniki — tak! Życie, Przyjaźń, Miłość i Marnowany Święty Czas!

[…] w ostatecznym rozrachunku pytanie o rynki sprowadza się do pytania o to, w jaki sposób chcemy wspólnie żyć. Czy pragniemy społeczeństwa, w którym wszystko jest na sprzedaż? Czy może jednak istnieją pewne nieuznawane przez rynki wartości moralne i obywatelskie, których za pieniądze nie da się kupić?

*

[…] kiedy dobre rzeczy w życiu przemieniamy w towar, to ulegają one wypaczeniu, degradacji.

*

„Ekonomista we mnie mówi, że najlepszym prezentem jest gotówka”, pisze na swoim blogu ekonomista Alex Tabarrok, „ale reszta mnie się buntuje”. […]
     Tabarrok jest, moim zdaniem, na dobrym tropie. Dawanie prezentów nie zawsze jest irracjonalnym odejściem od wydajnej maksymalizacji użyteczności, ponieważ w obdarowywaniu nie chodzi tylko o użyteczność. Niektóre podarunki są wyrazem pewnych relacji, które stanowią wyzwanie, angażują nas i w jakimś sensie każą na nowo zinterpretować naszą tożsamość. dzieje się tak dlatego, że przyjaźń to coś więcej niż wzajemna użyteczność — to także pogłębianie wiedzy o sobie i wspólny rozwój w towarzystwie innych ludzi.

*

[…] nie zauważyliśmy, jak ze społeczeństwa, które wykorzystuje gospodarkę rynkową, sami bezwolnie staliśmy się rynkowym społeczeństwem.

*

Ekonomiści często przyjmują, że rynki nie zostawiają śladu na dobrach, które podlegają regulacji. Ale tak nie jest. Rynek odciska swe piętno na normach społecznych. Często motywacje rynkowe psują lub wypierają te nierynkowe.
Ten mechanizm dobrze ilustruje pewne badanie, którym objęto kilka przedszkoli w Izraelu. Zmagały się ode z powszechnie znanym problemem: rodzice często przychodzili po dzieci spóźnieni, więc wychowawcy musieli zostawać z przedszkolakami po godzinach, czekając, aż ktoś je odbierze. Aby rozwiązać ten problem, dyrekcja wprowadziła kary za tego rodzaju spóźnienia. Jak sądzicie, co się stało? Otóż rodzice spóźniali się jeszcze bardziej.
Jeśli zakładamy, że ludzi motywują zachęty finansowe, to taki wynik eksperymentu może się wydawać zaskakujący. Spodziewalibyśmy się raczej, że kara ograniczy ilość spóźnień, zamiast je powiększać. O co więc chodzi? Otóż wprowadzenie opłaty pieniężnej zmieniło normę. Do tej pory spóźnieni rodzice mieli poczucie winy, ponieważ czuli, że sprawiają wychowawcom kłopot. Teraz jednak późniejsze odebranie dziecka zaczęli traktować jak usługę
[…].

*

Traktując kary jak opłaty, ludzie lekceważą normy, których wyrazem są owe kary.

*

Ale reklama nie znosi dystansu. Stara się uczynić z każdego miejsca, niezależnie od jego charakteru, przestrzeń handlową.

Michael J. Sandel, Czego nie można kupić za pieniądze,
przeł. Anna Chromik, Tomasz Sikora,
Kurhaus Publishing, Warszawa 2012.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz