niedziela, listopada 04, 2018

3076. Zatrzyma, zamyśli, poruszy

 wpis przeniesiony 11.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Nie mam odpowiedzi na pytanie: od czego zacząć spotkanie z Martinem Pollackiem, od tej rozmowy czy może od Jego książek (I, II, III)? STOP. Wiem tylko, że każde z tych spotkań jest jedynym w swoim rodzaju. STOP. Rozmowę zostawiłam sobie na deser, co okazało się strzałem w dziesiątkę. STOP.

Mądrych ludzi warto słuchać, warto czytać, warto zauważać, co z nami robią ich przemyślenia, doświadczenia i refleksje. STOP. Martin Pollack z pewnością do tych ludzi należy. STOP. Wybrane cytaty podzieliłam na dwie grupy: dla nas jako jednostek oraz dla nas jako wspólnoty. STOP. Każdy z tych cytatów wciąż mnie zatrzymuje, zamyśla, porusza, choć skończyłam tę książkę wczoraj rano. STOP.

#1: (poziom indywidualny)

Moje podejście do życia jest takie, że wszystko jedno, co się zdarzy, przeżyję, dam sobie radę.

*

[…] został we mnie brak zaufania do instytucji rodziny, nie wierzę w nią.
     Naprawdę blisko jestem tylko z żoną, z nią mogę rozmawiać o wszystkim, z synem czy z bratem już nie.
     Ale nie siedzę i nie zastanawiam się: Cholera, dlaczego jestem taki, a nie inny? Po prostu taki jestem i już
.

*

Jestem dosyć towarzyskim człowiekiem, sama widziałaś, że wczoraj, kiedy przyszedł elektryk, piliśmy razem wino.
     Trochę cię przymusił, mówiąc: Ostatnio dostałem tutaj lampkę wina”.
     A bo on lubi dobre wino i wie, że u mnie dostanie. Nie jest tak, że mi tylko przeszkadza, jak ktoś przyjdzie, czasami nawet to lubię, w szczególności kiedy, jak w tym wypadku, wiem, że nie potrwa to dłużej niż dwadzieścia minut
.

*

Słuchaj, czy ty, lewicowiec, jesteś feministą?
     Bo ja wiem… chyba tak, ale zapytam żony.
     Kręci głową, że nie, mówi, że tylko teoretycznie.
     No tak, na pewno wielkim feministą to ja nie jestem. Żona ma chyba rację…
     Co tak wzdychasz?
     No bo próbuję normalnie, partnersko traktować kobiety, ale zdaję sobie sprawę, że zostałem wychowany w innym duchu. To nie jest dla mnie naturalne, odruchowe, muszę wcześniej pomyśleć
.

*

Mówiłeś kiedyś, że chciałbyś umrzeć w górach.
     Czasami tak myślę. To jest takie marzenie sentymentalne.
     Ale ciągle potrafię się cieszyć życiem.

*

[…] powiedziała od razu: „Porozmawiajmy o pana strachu, lękach”. A ja: „No to będzie krótka rozmowa, bo ja się nie boję”.
     […]
     Mój lekarz onkolog zawsze pyta, co mnie bolało ostatnio, gdzie i jak silnie, ale nie umiem jasno odpowiedzieć, wiem, że w kręgosłupie, ale nie wiem dokładnie, w którym miejscu. On mówi, żebym określił siłę bólu w skali od jednego do dziesięciu, ale ja nie wiem, jaki to jest ból dziesięć. Albo czy to, co na przykład w tej chwili czuję, to jest ból.
     Opowiadasz, jakbyś nie miał kontaktu z samym sobą.
     No, może nie mam, nie wiem.
     Lekarz w końcu zawsze pyta moją żonę, bo ona wie lepiej. Powiedział, że to jest częste u mężczyzn
.

*

Kiedy coś opisuję, muszę wcześniej tego dotknąć, powąchać. To dla mnie bardzo ważne.

Katarzyna Bielas, Tropiciel złych historii. Rozmowa z Martinem Pollackiem, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2018
(wyróżnienie [czerwone] własne)

#2: (poziom społeczny)

Pamiętam dobrze pierwszą falę emigracji z Polski, to była na ogół emigracja zarobkowa, często niezbyt ciekawa, różne złote rączki, sprzątaczki. Po prostu chcieli pracować w Austrii. Dlatego jestem trochę zdziwiony, że teraz tak łatwo Polakom powiedzieć: „Nie, „nie chcemy u siebie uchodźców, a już na pewno nie ekonomicznych”. A kim Polacy wtedy byli? A polska emigracja zarobkowa w Irlandii, w Anglii, w Holandii…

*

Wróćmy do początków transformacji, mówiłeś, że nie podobało ci się to powszechne handlowanie.
     Na pierwszy rzut oka to może być ciekawe czy śmieszne, że wszędzie, nawet w centrum Warszawy, stoją łóżka polowe i tak zwane szczęki, ale dla mnie to był nieprzyjemny widok.
     Wydaje mi się, że taka pogoń na forsą psuła i psuje naród, bo za tym idzie myślenie, że ten, kto najwięcej i najszybciej zarobi, jest najlepszy. To dziki kapitalizm. Jedynymi wartościami są pieniądz, zysk, a ktoś, kto nie potrafi szybko się wzbogacić, jest głupi
. […] W Polsce wtedy ujawniła się mentalność spryciarzy, cinkciarzy. W kontaktach z takimi ludźmi zawsze masz uczucie, że to, co proponują, jest trochę nieuczciwe.

*

Trzeba jednak pamiętać, że zainteresowanie literaturą jest koniunkturalne, wzrasta, kiedy kraj budzi ciekawość z powodów politycznych.
     Pamiętam, jak w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych w Polsce ludzie pytali mnie: „Jak to możliwe, że »Spiegel« zamknął biuro w Warszawie?”. Byli wręcz obrażeni. Mówiłem im: „Powinniście się cieszyć, bo to znaczy, że Polska jest na dobrej drodze, żeby stać się normalnym krajem, który obsługuje się z Berlina, Hamburga, Wiednia, do którego można w godzinę dolecieć samolotem. Biura otwiera się tam, gdzie jest kryzys, rewolucja, wojna”.
     Nie wykluczam, że niedługo Polska znowu stanie się popularna. Niestety
.

*

Teraz stałeś się ofiarą PiS-owskiej „dobrej zmiany”. W 2016 roku Instytut Polski w Wiedniu zlikwidował twój cykl spotkań z polskimi pisarzami Martin Pollack poleca za krytykę rządów PiS w austriackiej prasie.
     To prawda, ale nie czuję się specjalnie ofiarą. Oczywiście mógłbym siedzieć cicho jak większość autorów, tłumaczy. Dla mnie jednak to nie jest wyjście, przecież nie po to całe życie zajmuję się Polską, żeby teraz spokojnie patrzeć, jak wszystko tam niszczą.

*

Dla mnie największym zagrożeniem jest dziś powrót nacjonalizmu, może nie powrót, tylko przebudzenie się. A myśleliśmy wszyscy, że mamy to już za sobą! Pochodzę z rodziny, w której nacjonalizm był bardzo silny, ważny, zostałem wychowany przez nacjonalistów i wiem, jakie to groźne. Ponieważ jednak wszyscy już umarli, sądziłem, że to koniec, zabrali swoje poglądy do grobu. Niestety

*

Ja wiem, że mam rację przynajmniej w jednym: przestrzegam przed czymś, co już było, czymś bardzo groźnym, czego konsekwencje znamy, historia je pokazała.

*

[…] postanowiłem pojechać z żoną na Litwę samochodem. Po drodze w Sejnach odwiedziliśmy Krzysztofa. Przyjął nas herbatą, potem pyta: „A gdzie ty teraz jedziesz?”. Mówię, że na Litwę, a on przerażony: „Autem?! Z rejestracją austriacką? Wykluczone”. To był ten okres, kiedy nagminnie kradli samochody, zdarzały się niebezpieczne sytuacje. Powiedział: „Poderżną ci gardło, bo ci Litwini od razu mordują, tam jest mafia”. Żona siedzi, pije herbatę i nic nie rozumie, bo mówimy po polsku. Mimo to oczywiście pojechaliśmy.
     Stało się coś?
     Nic. Zamówiłem w Wilnie pokój w świetnym, małym prywatnym hotelu
. […] Cała ekipa stała przed hotelem, czekała na gościa z Austrii, który jedzie taksówką z lotniska, a tu nieoczekiwanie zajeżdża mój brudny czerwony golf. Myśleli, że przyjechałem bezpośrednio z Austrii. Właściciel chciał odprowadzić auto, więc mu tłumaczę, że tutaj jest jeden alarm, tu drugi, jeszcze inne zabezpieczenie. On patrzy na mnie zdziwiony: „A po co panu te alarmy?”. Mówię: „No jak to, przecież pracuję w Warszawie, jeżdżę po Polsce”. A on: „A… to rozumiem, tam strasznie kradną auta, mogą nawet zabić”.

(tamże)

2 komentarze:

  1. Na Litwie kradną, w Polsce kradną.
    A w Szwecji?
    Od dzieciństwa WIEDZIAŁEM, że w Szwecji nie kradną.
    Wiele lat temu zaniosło mnie do Norwegii. Bardzo niewiele wiedziałem o tym kraju więc, dla miłego uzupełnienia konwersacji, zmodyfikowałem powyższe przekonanie i przy pierwszej okazji wspomniałem, że w Polsce Norwegia słynie z uczciwości. W Norwegii ludzie nie kradną.
    Moi rozmówcy, przytakneli z zadowoleniem, ale dodali: rzeczywiście, tak jest, ale ostatnio rozwija się turystyka, przyjeżdża do nas wielu Szwedów a to najbardziej złodziejski naród.

    OdpowiedzUsuń