poniedziałek, października 08, 2018

3049. O sierści i nieodwracalnym po męsku

 wpis przeniesiony 11.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Po raz pierwszy z Wydawnictwa Czarne czytałam tak nierówną książkę. Panie-autorki, podobno uznane pisarki, ewidentnie pomyliły tomiki — z seksistowską przykrością stwierdziłam, że nie trzymają poziomu wcale — a może tylko zbyt krótko żyją? Bo relacja z psem, jak każda inna, wymaga czasu. Panowie-autorzy, posunięci w czasie, podzielili się swoim kudłatym życiem — podzielili się pięknie, dotykając czytelniczych łez. Psiarz — rodzaj męski. Panowie-autorzy są psiarzami pełną gębą i atramentem.

W przypadku narracji panów-autorów to książkowa, psia wersja filmu o kotach pt. Kedi… niby o psach, ale tak naprawdę o męskiej wrażliwości, o pięknym i delikatnym mieszkającym w mężczyznach oraz o spotkaniu z nieuniknionym i nieodwracalnym.

Miałby pan psa, to niejedno by pan zrozumiał. Musiałby się pan nawet zgodzić, że psy nam wyświadczają łaskę, że żyją z nami na świecie.
     Wiesław Myśliwski, Traktat o łuskaniu fasoli.

* * *

Michał Cichy, Szesnaście łap, trzydzieści lat:

Ze wszystkich moich psów to jego kochałem najbardziej. Tak to jest z miłością. Kocha się bardziej któreś z rodziców, bardziej któreś z rodzeństwa i bardziej któreś z dzieci. Miłość niesprawiedliwa jest, ślepa jest, stronnicza jest. Kogoś wybiera, kogoś wywyższa, a kogoś odsuwa.
     Poldek miał ze wszystkich moich psów najlepsze usposobienie. Był dobroduszny i zawsze zadowolony. Nie bał się strzałów na sylwestra. Był mądry
.

*

Nie bardzo miałem ochotę na drugiego psa. Ale wziąłem maleństwo na ręce – mieściło się na dłoni – i poddałem się wydarzeniom.

* * *

Krzysztof Varga, Bogowie starości:

[…] istniały we mnie głębokie pokłady tego zbawiennego surowca [przejawy czułości], szukające wciąż ujścia, i tylko psy były tymi ludźmi, którzy potrafili je ze mnie wydobyć.

*

Zawsze lubiłem wąchać psy, nie tylko je głaskać, tarmosić, klepać po grzbiecie i bokach, złośliwie, wręcz wrednie dmuchać im w uszy, żeby niczym hipopotamy zaczynały tymi uszami nerwowo trząchać, przyciskać nos do ich mokrych, zimnych nosów, wycierać im ropę z kącików oczu, ale przede wszystkim wąchać ich sierść. Wąchać sierść, w której zapachu trwały dzieje pokoleń psów, miliardy psich istnień, od chwili gdy człowiek spróbował udomowić tego dzikiego czworonoga, kiedy dogadał się z psem, że spróbują założyć spółkę, by łatwiej im było przetrwać w świecie, który żadnej żywej istocie nie chce iść na rękę.

*

[…] mój nos tęskni straszliwie za jego zapachem, mój wzrok tak rozpaczliwie pragnie zanurzyć się w spojrzeniu jego wielkich brązowych oczu, że znów pojmuję sens słów „nieuchronność” i „nieodwracalność”.

*

Pies ładuje się na kanapę, bo wie, że panu sprawia przyjemność siedzenie na kanapie, pies żąda ludzkiego jedzenia, bo widzi wyraźnie, że panu ono smakuje, pies jednak może być zdezorientowany, gdy widzi, że panu mecze piłkarskie raz wyjątkowo przypadają do gustu, innym razem zaś budzą w nim nadzwyczajną irytację, dlatego pies zazwyczaj nie ogląda meczów piłkarskich — na wszelki wypadek. Podobnie jest z czytaniem książek czy prasy — pies doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że książki i gazety czasami się panu podobają, ale częściej go nudzą bądź złoszczą, dlatego unika czytania; pies jest radykalnym racjonalistą, dlatego — po długotrwałej obserwacji i wnikliwej analizie – wybiera tylko te zachowania i czynności, które naprawdę sprawiają człowiekowi niekłamaną przyjemność. Pies bowiem — w przeciwieństwie do człowieka — potrafi doskonale zarządzać swoim czasem i nie tracić energii na ruchy zbędne i działania jałowe.

*

[…] obaj byli starymi, schorowanymi mężczyznami, a ja pamiętałem ich młodych, sprawnych, prężnych, o ciałach silnych, mięśniach napiętych, wzroku czujnym i z chuligańsko-melancholijnymi błyskami w czarnych oczach. Widziałem ich starzenie się, niedołężnienie, widziałem, jak obaj siwieją, jak pochylają się coraz bardziej ku ziemi, jak samo chodzenie po świecie zaczyna sprawiać im coraz więcej udręki, a coraz mniej radości, jak ich żarłoczność, i ta ściśle fizyczna, objawiająca się diabelskim apetytem, i ta druga, duchowa, zanika i słabnie.

*

Śmierć odwiedzała go już od dawna, wpadała na chwilę doglądać swoich spraw, brać ojca za rękę i sprawdzać mu puls, zaglądać w żółknące białka oczu, kłaść mu smukłą dłoń na czole. Moja matka, a także ja, przyjeżdżający tam od czasu do czasu, by obserwować, jak ojciec powoli przeciera linę łączącą go z rzeczywistością, wiedzieliśmy o jej wizytach, ale nie widzieliśmy jej postaci, a mój pies, nasz pies, choć tak naprawdę pies mojego ojca, widział ją dos­konale i ustępował jej z szacunkiem i strachem miejsca przy swoim panu. Gdy zaś przyszła do mieszkania pod numerem dwadzieścia cztery po raz ostatni i ostateczny — uciekł przerażony, by przypadkiem i jego nie ugodziła ostrzem swojej kosy.

* * *

Andrzej Stasiuk, Psy:

Gdy człowiek już trochę żyje, to pamięta wiele psów.
     […]
     Tak. Gdy się żyje dość długo, to można wspominać wiele psów. Niektóre przychodzą nawet w snach.

*

Psy mają jednak pewną wadę, bo jak uciekają, to nie potrafią wrócić. Jakie by płoty pokonały, to potem i tak stoją pod furtką. Wszystkie psy. Stoją i głupio machają ogonami, żeby je wpuścić. Te też tak robiły. Zagadki ich ucieczek nie rozwikłałem do dziś. Podejrzewam jednak, że z zagrody wypuszczała je moja żona. Zawsze była za wolnością zwierząt. W każdym razie bardziej niż za moją.

*

Odeszły. Zamieniły się w psią przeszłość. Ale kiedy o nich myślę, to właściwie nie potrafię oddzielić ich życia od naszego. Gdy M. dzwoni z dalekiego miasta, pytam, co u dzieci. Chwilę później ona pyta, co u psów.

*

[…] siedzę sobie, patrzę, jak chmury płyną nad Uhercem, i zastanawiam się, skąd przychodzą psy i dokąd odchodzą. Zjawiają się niby przypadkiem, a potem ich istnienie splata się z naszym życiem tak mocno, że nie jesteśmy ich w stanie odróżnić od naszych uczuć. Wchodzimy w psią skórę, a one wślizgują się w naszą? Czujemy się jak zdrajcy, ponieważ wiemy, że nigdy nie będziemy w stanie odwzajemnić ich wierności, przywiązania i miłości? Dlatego w myślach je uczłowieczamy?

*

Nie wdzięczył się, nie merdał ogonem, nawet nie wstawał na widok człowieka. Widać było, że podjął decyzję i nie ma zamiaru od niej odstąpić. Po kilku dniach postawił na swoim. Dostał miskę i został. […] Był absolutnie niezależny. Znikał na całe dni i noce. Z ludzkiego punktu widzenia wiódł podwójne życie. Był wspaniałym, wiernym psem, ale nie dopuszczał mnie do swoich tajemnic.

O psach, praca zbiorowa,
Wydawnictwo Czarne, Znak, Wołowiec 2018.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz