wpis przeniesiony 11.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
Skończył wreszcie tę przeklętą książkę donosi na początku listu. Bo książka ta zaczyna się i kończy wymianą listów. Początek epistolograficzny był dla mnie nie do przejścia za pierwszym razem. Ja, człowieka wychowana w i nasiąknięta patriarchatem, potrafiąca lawirować w wodach mizoginii, umiem czytać teksty z rodzajem męskim w roli głównej: czytelnicy, uważny czytelnik z łatwością zauważy, że… ty niegrzeczna dziewczynko!, ale miałam prawdziwy wielki error w głowie, gdy czytałam akapity z dominującym rodzajem żeńskim i rodzajem męskim, który zabiera głos na kolanach (przepraszając w tonie, że w ogóle czegoś chce): Napisałem też parę bulwersujących rzeczy o Matce Ewie... Ale przecież wszyscy wiemy, jak to jest! Nikt chyba nie powinien poczuć się urażony... Zresztą dzisiaj każdy mówi, że jest ateistką. […] niegrzeczny chłopczyku!
Podobnie jak Autorka wyrażam wdzięczność Margaret Atwood, która uwierzyła w tę książkę. Jeśli Jej wiara była potrzebna do ukończenia tej książki, to nigdy dość dziękuję!
Przewrotna powieść (dystopia, mniam, mniam) pokazująca w fantastyczny sposób mechanizm siły, władzy i wynikającej z nich przemocy — to dzieje się w realu wciąż, tu i teraz, w odwróconym porządku, który niektórzy nazywają z przekonaniem naturalnym. Pozostaję poruszona celnością w konstruowaniu dynamiki zachowań ludzi. Jeśli pozostałam z niedosytem, to polega on na tym, że chciałabym usłyszeć zdanie na temat tej książki wyrażone przez mężczyznę.
Teraz toczy się debata: ilu mężczyzn w ogóle potrzebujemy? Trzeba to przemyśleć.
Mężczyźni stanowią zagrożenie. Są sprawcami większości przestępstw. Są mniej inteligentni, mniej pracowici, mniej obowiązkowi, myślą penisem. Częściej zapadają na różne choroby i stanowią obciążenie dla budżetu. Oczywiście potrzebujemy ich do płodzenia dzieci, ale ilu jest naprawdę niezbędnych w tym celu? Na pewno mniej niż kobiet. Dobrzy, porządni, posłuszni mężczyźni — oczywiście, dla nich zawsze znajdzie się miejsce. Jednak ilu takich jest? Może jeden na dziesięciu.
*
Moim zdaniem to wina ruchów walczących o prawa mężczyzn — mają zbyt radykalne poglądy i sprowokowali taką reakcję.
*
— Ale wiesz, czym to się skończy — mówi Roxy. — Spuścimy na nich bombę, oni spuszczą na nas bombę i to zacznie się rozszerzać coraz dalej i dalej, aż zaangażuje się Ameryka, potem Rosja, potem Bliski Wschód... Ewka, kobiety będą cierpieć tak samo jak mężczyźni.
Zginie tyle samo kobiet co mężczyzn. Wylądujemy z powrotem w czasach kamienia łupanego.
— Więc będziemy żyć w czasach kamienia.
— Aha. Jasne.
— A potem nastąpi pięć tysięcy lat odbudowy, pięć tysięcy lat, kiedy będzie się liczyło tylko jedno: czy jesteś silniejsza, jak wiele możesz zniszczyć, jak wielki wzbudzasz strach.
*
Nawet kamień różni się od innych kamieni.
Wszystko ma tylko swój własny kształt, nie ma innego.
Każda nazwa, jaką sobie nadajemy, jest nieprawdziwa.
Nasze sny są bardziej prawdziwe niż nasza jawa.
*
Kształt mocy jest zawsze taki sam: nieskończony, splątany, wiecznie rozgałęziający się. Moc żyje niczym drzewo i ciągle rośnie; zamyka się w swoich granicach, lecz jest wielością. Nieodgadnione są jej kierunki; przestrzega tylko swoich własnych praw. Nikt, kto widzi żołądź, nie może przewidzieć rysunku żyłek na liściach w koronie dorosłego dębu.
*
Pierwszym błędem jest założenie, że są dwie możliwości i trzeba między nimi wybierać.
*
Kto jest zły, a kto dobry? Kto kogo namówił do zjedzenia jabłka? Kto ma siłę, a kto jej nie ma? Te pytania nie mają sensu. Kochanie, rzeczy są bardziej skomplikowane. Zawsze o wiele bardziej, niż sobie wyobrażasz. Nie ma dróg na skróty, jeśli idzie o pojmowanie i o wiedzę. Nie da się nikogo łatwo sklasyfikować. Nawet zwykły kamień różni się od innych kamieni, więc naprawdę nie rozumiem, skąd u was ta skłonność do szufladkowania ludzi za pomocą prostych określeń, i przekonanie, że wiecie wszystko, co trzeba. Mówi się, że tylko wyjątkowi ludzie potrafią przekraczać granice. A prawda jest inna — każdy to potrafi, w każdym jest potencjał. Ale tylko wyjątkowi ludzie umieją spojrzeć prawdzie w oczy.
*
— Jak nie spróbuję — odpowiada Roxy — to i tak nie będę już sobą.
*
Słychać szmer, całkowicie różny od krzyku rozpaczy. Rozpacz woła, zawodzi z głębi serca, rzuca w niebo krzyk jak płacz dziecka wzywającego matkę. Rozpacz ma w sobie nadzieję. Wierzy, że wszystko można naprawić, że może nadejść pomoc. Ten szmer jest inny. Dzieci zbyt długo pozostawione w samotności przestają płakać. Leżą cicho i nieruchomo. Wiedzą, że nikt nie przyjdzie.
*
Gdy dotarły na miejsce, została już tylko ona, pijana, zataczająca się po chodniku, przeklinająca na cały głos. Chłopaka znalazły ukrytego w schowku pod schodami i chociaż starały się być dla niego miłe, Roxy myślała sobie: Dlaczego jej nie oddałeś? Dlaczego nie próbowałeś walczyć? Mogłeś złapać patelnię i jej przywalić. Mogłeś chwycić szpadel. Co niby miało wyniknąć z tego chowania? A teraz sama jest tu, gdzie jest. Sama się chowa. Jak mężczyzna. I nie jest pewna, czym się właściwie stała.
*
Jedno z nich pyta:
— Dlaczego to zrobili […]?
A drugie odpowiada:
— Bo tak. Bo mogli.
I nie ma lepszej odpowiedzi.
*
On mówi: „Zrobiłem coś strasznego”, a ona mówi: „Uratowałeś mi życie”.
Ona mówi: „Stary, nie uwierzyłbyś w niektóre rzeczy, jakie ja robiłam. Złe, złe rzeczy”, a on mówi: „Uratowałaś mi życie”.
*
[…] biła się znacznie częściej niż on, zna się na tym. […] Zaczynają się śmiać, jak dzieci, do utraty tchu, w samym środku szalejącej burzy. Ciała mają odmienione cierpieniem. Nie ma w nich miejsca na agresję. W tej chwili nie umieliby określić, które ma być kim. Są gotowi na nowy początek.
*
Sposób, w jaki rozumiemy przeszłość, wpływa na nasze poglądy w teraźniejszości, na to, co uważamy za możliwe. Jeżeli będziemy powtarzać utarte opinie na temat przeszłości, podczas gdy istnieją wyraźne dowody, że kiedyś cywilizacje mogły funkcjonować na innych fundamentach… odbieramy sobie możliwość dokonania zmian.
[…]
Takie są pułapki zajmowania się historią. Nie możemy zobaczyć tego, czego nie ma. Możemy oczywiście zauważyć puste miejsca i dojść do wniosku, że czegoś brakuje, ale nie dowiemy się, co to było.
*
Za każdą historią jest inna historia.
*
Takie rzeczy dzieją się naraz. Są częściami jednej całości. Nieuniknioną konsekwencją wszystkiego, co działo się wcześniej. Moc szuka sobie ujścia. Takie rzeczy zdarzały się w przeszłości i będą wydarzać się dalej. One zawsze się wydarzają.
*
— To nie w twoim stylu — mówi. — Ty taka nie jesteś.
— Przyjacielu, nie jestem już tym, czym byłam.
— Nie możesz przestać być sobą.
*
Prawda była łatwiejsza na kartce niż w rzeczywistości.
Naomi Alderman, Siła, przeł. Małgorzata Glasenapp,
Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz