niedziela, lipca 03, 2016

(1929+2). Wszystkodzień

 wpis przeniesiony 23.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Gepardzica & Jabłoń:
(z rana wymieniają literki)

Gepardzica:
A jak u Was?

Jabłoń:
Deszcz, kawa, hamak i książka.

Gepardzica:
Czyli all inclusive!

*

Ta to umie trafić w najczulszy i najważniejszy punkt. Trafiła! Potem był już tylko uśmiech od ucha do ucha i świadomość, że gdy tylko otworzyłam rano oczy, wszystko było all inclusive: szczęśliwy ogon Heniutki, przerwa między ulewą a deszczem na kudłaty poranny spacer, dwie ludzkie nogi, co mogą się tego spaceru podjąć i śniący jeszcze głęboko Sadownik obok.

Tą książką złamałam zasadę suwaka autorek-autorów, autorek-autorów. Nie byłam w stanie nie zacząć. Nie byłam w stanie odłożyć książki o bliskości, otwartości i przyjaźni.

     — Dotarło do ciebie? Masz wyrzuty sumienia? — wymamrotał, przymykając oczy. — Nie… Co ja gadam… Ty i wyrzuty sumienia…
     
[…] Wyrzuty sumienia? Nawet nie wiem, jak się to pisze.

*

Nigdy nie można być pewnym, gdzie pewnego dnia odnajdzie się swoją granicę.

*

[…] przestawałam trzymać gardę, przekraczałam próg i bezwolnie dałam się przenieść w inny wymiar.

*

Próbuję ci właśnie powiedzieć, że jeśli masz w sobie to coś, co mogłoby pomóc ci żyć… żyć naprawdę… odetchnąć raz na zawsze pełną piersią i trwać tak aż do śmierci… bo to coś było tu przed tobą i pozostanie tu po twoim odejściu… Tak, takie coś, co będzie o tobie świadczyć, kiedy kopniesz w kalendarz, nigdy cię nie zdradzi i które… eee… a poza tym co ci to robi, jakie kto ma narządy płciowe?

*

     — Dziękujemy, ale nie. Billie nie ma ochoty, a ja szanuję jej decyzję.

     I to, ale naprawdę, to mnie rozwaliło na całego.
     Wciąż jeszcze mam po tym ślad i nie zamierzam go nigdy ukrywać.
     Za bardzo jestem z tego dumna.

*

Płacz, ale nie zapomnij nigdy, że oczywiście jesteśmy oboje dopiero na starcie tej drogi przez mękę, ale kiedy już staniemy nad grobem, będziemy mogli spojrzeć wstecz i powiedzieć: myśmy to przeżyli, a nie jakieś sztuczne twory ulepione ze strachu i poczucia lęku na widok tych wszystkich prostaków

*

Powiedziałam, że skoro podobają mu się chłopcy, to ma rację, bo podążanie za tym, co nam się podoba, jest słuszną opcją, ale że z jego ojcem koniec, teraz i na zawsze, i niech sobie to wbije do głowy raz a dobrze.
     Nie warto, żeby zajeżdżał się tylko po to, żeby zostać adwokatem, bo ktoś miałby wybaczyć mu jego homoseksualność, biorąc pod uwagę, że to nie zmieni nic a nic. Jego ojciec nigdy go nie zrozumie, nigdy nie zaakceptuje, nigdy nie wybaczy i nigdy nie pozwoli sobie na pokochanie go.

*

Że owszem, ten plan wypali, ale tylko pod warunkiem, że on się odważy, a potem będzie ciężko pracował.

Anna Gavalda, Billie, przeł. Paweł Łapiński,
Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz