środa, maja 29, 2019

3292. spodziewaj się cudów i już!

spodziewaj się cudów!
jeszcze jakiś czas temu zabiłabym każdego, kto poczęstowałby mnie tym zdaniem… naprawdę? serio? w mojej sytuacji? żartujesz, prawda?

spodziewaj się cudów!
jakiś czas temu… tak, tak, koniecznie! proszę, niech ktoś mi powie, że jest lekarstwo na moją chorobę albo że moje wyniki badań wcale nie są moje, że zaszła pomyłka. o, to byłby prawdziwy cud! jestem na niego gotowa od zaraz.

spodziewaj się cudów!
przylazły do mnie te słowa na granicy snu i jawy. i posypały się cuda — pozbierałam wszystkie z wdzięcznością, choć nie wszystkie wymieniam poniżej. ja z suką dwa kwadranse po wschodzie słońca na spacerze. poranna porcja ćwiczeń przyniosła radość, która była preludium do rozkoszowania się smakiem kawy i czytanej książki — wciąż w porannej ciszy. nieśpieszny prysznic. przyjęłam pomoc Sadownika, by znaleźć się w centrum miasta na mojej sesji z Akuszerem. zjadłam pyszny obiad. piłam fantastyczną czekoladę. wysiadłam z autobusu i trzy metry dalej zatrzymałam się, by podziwiać pracującego czarnego labradora. a gdy dotarło do mnie, że niewidomy chce przejść na drugą stronę ulicy, zaproponowałam pomoc — szliśmy: cztery nogi, cztery łapy i dwa kije — rozstając się, serdecznie życzyliśmy sobie miłego popołudnia. pracowałam. wróciłam komunikacją miejską do domu. a podczas jazdy pierwszym autobusem w stronę ula, szykującą się do wysiadania, młodą dziewczynę zapytałam, co czyta, bo widziałam wcześniej, że w dłoniach miała pięknie wydaną książkę. Susan Sontag! porozmawiałyśmy o innych wspaniałych Jej książkach. gdy Młodość wysiadała, życzyłyśmy sobie dobrego wieczoru. łomolę poniższym już prawie miesiąc, ale dziś szczególnie głośno (i już wiem, że muszę mieć pod ręką w autobusie)… samodzielność, nawet jeśli ograniczona i wymagająca czasu, jest dla mnie cudem! hawk! a dzień się jeszcze nie skończył…

Imagine Dragons, Whatever It Takes.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz