13:10. Trzynaście godzin i dziesięć minut. Tyle nam to wszystko wczoraj zajęło.
W samochodzie kilka minut. Pożegnanie z Bliźniaczą Liczbą. Serce pokroiło mi się na zbyt wiele kawałków. Pociąg. Aseos dla pań. Szybka fajka dla panów. Autobus. Tortilla, croquetas, ostatnie kawy: un café solo y un café con leche. Bramki bezpieczeństwa. Kontrola narkotykowa dla pani. Kilometrówka dzienna wykonana w ramach poruszania się po lotnisku. Gate 71. Samolot. Start.
Lądowanie dziesięć minut przed czasem. Toaleta dla pań. Bagaż. Dłuższa fajka dla panów. Przyjemnie chłodno. Taksówka. Pod domem zapach kwitnących drzew i oszałamiająca zieleń. Wybebeszyć z walizki co trzeba i wio do Altówek po Heniutkę. Powrót. Odsikać Kudłatą. Do domku. Kąpiel. Stado w komplecie w sypialni. Padliśmy.
*
Rano na pierwszym nieśpiesznym spacerku, w ciszy warszawskiego poranka przypomniało mi się, że dokładnie dziś są urodziny Heniutki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz