niedziela, maja 22, 2022

4631. Z oazy (XVII)

Marzenie stare jak mój świat: pojechać do Wiednia. Skąd się wzięło? Pojęcia nie mam, ale wiem, że mam je od zawsze. Książkę tę zaś mam od półtora roku jako na­miast­kę wizyty in spe złożonej stolicy Austrii.

Gdy tę książkę kończyłam, Wiedeń był na wyciągnięcie ręki za niecały miesiąc. Teraz nad tym pomysłem zebrały się groźne chmury i jakoś będziemy musieli prze­trwać burzę i grad. Pozostał plan do zrealizowania naj­praw­do­po­dob­niej w in­nym czasie: kawa (koniecznie we włoskiej, wiedeńskiej kawiarni) i ciastko (koniecznie niejedno), Glorieta, Pawilon Secesji, palmiarnia, park, który był kiedyś cmentarzem pod wezwaniem św. Marka i krzywe domy, których zdjęcia zawsze wprawiały mnie w zachwyt.

A książka? Zgrabnie napisany subiektywnik wiedeński. Teraz szoruje ad acta.

Co to właściwie znaczy – najlepsze do życia? Jak to zdefiniować? Czy życie jest dobre, kiedy smacznie jemy, uprawiamy fajny seks i się wysypiamy? Czy wtedy, kiedy stać nas na posłanie dziecka do dobrej szkoły, do tego znaj­du­ją­cej się za rogiem, a na targu na sąsiedniej ulicy można kupić – nie­drogo – lokalne, organiczne produkty?

*

Hit Wiednia: Liebesampel, czyli „miłosne światła” na przejściach dla pieszych.

*

O ile uważam, że szkoda pieniędzy na bilet wstępu na taras widokowy, o tyle będę was przekonywać, że warto zapłacić za kawę i ciastko w kawiarni urządzonej w centralnej, przeszklonej części gloriety […].

*

Nazwę Hundertwasserhaus też usłyszycie wiele razy. Poprawnie użyta oznacza dom mieszkalny zaprojektowany przez artystę na rogu Kegelgasse i Löwengasse, znany jako „najczęściej fotografowany budynek w Wiedniu”. […]   Czasem usłyszycie jednak nazwę Hundertwasserhaus w odniesieniu do budynku Kunst Haus Wien, gdzie mieści się muzeum Hundertwassera. […]   Najciekawszy jest jednak sam budynek, zaprojektowany zgodnie z prze­strze­ga­ną przez Hundertwassera zasadą organicznej formy i bra­ku linii prostych (artysta uważał je za niemoralne!).

*

[…]   dom albo ojczyzna to jest coś, co trzeba sobie wypracować. Ojczyzna jest pewnym stanem ducha. A stany ducha są tworzone przez różne wydarzenia, ludzi, impulsy.
// Radek Knapp

*

[…]   język polski jest bardzo elastyczny. Jest w nim dużo słów, czasami za dużo. Kiedy więc ściśnie się polskie trzy zdania, zostaje z nich ledwie kilka kropel esencji. A jak ściśnie się taki niemiecki, to jakby się ściskało kamień. Niemiecki jest wręcz sadystycznie oszczędny.
// Radek Knapp

*

Wiedeńczyk, kiedy ma rozwiązać problem, idzie do kawiarni, pi­je kawę i czy­ta gazetę, i ma nadzieję, że sprawy same się po­ukła­da­ją. My wska­ku­je­my na barykady, zanim jeszcze wiemy, o co chodzi. […]  W Wied­niu funk­cjo­nu­je powiedzenie „schauen wir mal, dann werden wir mal sehen”, czyli „popatrzymy – zobaczymy”. To jest główny sposób roz­wią­zy­wa­nia tu problemów.
// Radek Knapp

*

Wiedeńczycy żartują, że cmentarz [Zentralfriedhof] jest „o połowę mniejszy niż Zurych, ale dwa razy bardziej rozrywkowy”. Pochowani są tam między innymi Brahms, Gluck, Loos, Salieri, Straussowie (ojciec i syn), Werfel oraz wielu innych pisarzy, kompozytorów, architektów, aktorów, polityków i innych osobistości Wiednia.

Marta Guzowska, Wiedeń. Miasto najlepsze do życia,
Wielka Litera, Warszawa 2020.
(wyróżnienie własne)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz