niedziela, maja 15, 2022

4619. Z oazy (XVI)

Książka, która masakruje. Czasem robi to jednym zdaniem. Tych zdań tu nie ma.

Wybrałam mało fragmentów, by nie rozcięńczyć ciężaru gatunkowego opisywanych doświadczeń. Doświadczeń, które nie są jednostkowe, nie są zmyślone na potrzeby opowieści. Te doświadczenia przytrafiły się komuś, kogo znasz lub mijasz od czasu do czasu na ulicach swojeg miasta — założę się.

Połowa giganta. Czas upuścić wrażenia czytelnicze, by z pustą filiżanką ruszyć w trzeci, przedostatni tydzień turnusu.

Pierwsza podchodziła do nas matka; ojciec zwykle pozostawał pod ścianą i tłamsił spocone dłonie. Matka. To ona miała wybierać. Kobieta niezdolna do zostania matką przyszła tutaj, by wziąć jedno z nas i zaprowadzić do swo­je­go świata. Reguła matrioszek – każda ma w sobie następną, dziew­czy­na zostaje matką i rodzi dziewczynkę, która dorasta i rodzi dziewczynkę, która rodzi dziewczynkę, która rodzi. Nigdy nieprzerwana nić odtwarzania rodu. Zastanawiam się, czy matki przychodzą do bidula, by uratować jedno z nas, czy też szukają ratunku dla siebie.

*

Kiedy ludzie lub rzeczy się zmieniają, ta zmiana pozostaje nie­widoczna dla postronnych obserwatorów. Jedynie dy­stans czasu umieszcza wszystko w perspektywie i pomaga nam odkryć zmiany.
     Co się zmieniło w moim życiu, od kiedy miałam osiemna­ście lat? Dziesięć? Pięć?…

*

Pamiętam, jak kiedyś w tramwaju Naja oparła mi głowę na ramieniu i po­czu­łam, jak ciężki był dla niej mijający dzień. Pocałowałam ją w czoło z na­dzie­ją ulżenia zmęczeniu. Uśmiechnęła się i wzięła mnie za rękę. W tym mo­men­cie doznałam wrażenia pełni. Każda z nas uzupełniała tę drugą; wle­wa­ła w nią swoją miłość jak w kruche porcelanowe naczynie i wypeł­nia­ła pustkę. […]   Jak wam nie wstyd! […]
     Było mi wstyd. W tym momencie poczułam prawdziwy, głęboki, bolesny wstyd wywołany tym, że na moment zrzuciłam opończę, która sprawia, że jestem niewidzialna, że pozwoliłam sobie na to, by być zwyczajną dziew­czy­ną. Dziewczyną, która jest jak wszystkie inne; dziewczyną, która kocha nie­za­leżnie od tego, czy jest w tramwaju, na ulicy czy w sklepie.
     Czy nasza miłość była inna? Tak. Była tak samo inna, nie­po­wta­rzal­na i jedyna, jak każda miłość na świecie.

*

Co jest rzeczywiste – to, co zostało skartografowane, czy to, co od tylu lat budzi w mojej świadomości koszmary?
     […]   Dławię się własnymi myślami i wszystko zwracam. Potem odczuwam ulgę i postanawiam: wszystkie mapy i globusy wyrzucę na śmieci. Zaraz jutro.

*

     — […]   Coś ci się wydarzy – jakaś trudność, nie wiadomo. Ale nic się nie bój! To minie i potem przyjdzie nowe życie, zobaczysz!
     — Lepsze?
     — Czy będzie lepsze, to nie wiem. Niektóre rzeczy, pani, nie są wypisane na dłoniach. One są tutaj – dotknęła najpierw swojego serca, potem głowy. – O niektórych rzeczach człowiek sam decyduje przez to, jak czu­je i myśli.
     — A dlaczego to musi być trudność? Czy nie może mi się zdarzyć coś dobrego, jakiś początek nowego życia?
     — Kto zwraca uwagę na dobre rzeczy, pani? Kto ma oczy, żeby je widzieć?

*

Rzeczy działy się, zanim zaczynały się dziać.

Natalia Delewa, Niewidzialni, przeł. Hanna Karpińska,
Wydawnictwo Wyszukane, Warszawa 2021.
(wyróżnienie własne)

Cztery minuty wystarczą, by pokochać nieznajomego. Spojrzenie przez granice to projekt Amnesty Inter­na­tio­nal Polska, rozpoczęty w 2016 roku. Związany on jest z teorią Arthura Arona, według której patrzenie sobie w oczy przez dokładnie cztery minuty zbliża ludzi bardziej niż cokolwiek innego w świecie.
     […]
     Kampania powstała w reakcji na nastroje panujące w wielu europejskich miastach w stosunku do rodzin przybywających w poszukiwaniu schronienia. Według organizatorów dość stanąć z kimś twarzą w twarz i po­patrzyć mu w oczy, by zobaczyć nie uchodźcę bez tożsamości, lecz człowieka takiego samego jak ty, który kocha, cierpi i marzy.

(tamże)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz