środa, lutego 28, 2018

2766. pomiędzy

1. zobaczyć, żeby uwierzyć.
2. uwierzyć, żeby widzieć.

zapisałam. tym dla mnie są moje studia. punkt pierwszy wypełnił się do cna. utknęłam w przestrzeni między punktem pierwszym a drugim? ile to żre energii!

folguję sobie. już to widzę. może już starczy?

2765. Mortkujemy (III)

Biały Kruk skończył tom piąty. Jabłoń w czwartym, bo trzeci skończyła wczoraj. Już tylko z Sadownikiem mortkujemy, ale jeszcze chwilka i zostanę z Mortką całkiem sama.

Nareszcie zajarzyłam — odkryłam najważniejszy element składowy dobrego kryminału. Jest nim taka konstrukcja głównego bohatera, by czytający mu kibicowali. Dla wielbicieli kryminałów jest to oczywiste jak drut, ale dla mnie nic nie jest oczywiste, dopóki nie zostanie poczute i przeżyte do trzewi, dopóki nie stanie się tak proste jak sznurek w kieszeni. Kibicowałam, również Suchej.

I dotarło do niego, że nadszedł czas, żeby to wszystko skończyć. Przestać uciekać przed tym, co nieuniknione, i po prostu pogodzić się z własną przyszłością. Ta myśl przyniosła mu pewną ulgę.

*

Na zdrowy rozum powinno się dać coś z tego ułożyć. Dlaczego się nie dawało? Brakowało im czegoś? Patrzyli w złą stronę? Lub, co byłoby gorsze, na którymś etapie popełnił jakiś fundamentalny błąd i teraz nawet nie wiedzieli, czego mają szukać?

*

Nagle to minęło. Ta złość, zazdrość, gniew. Zdał sobie sprawę, że cokolwiek teraz powie, to przecież nic nie zmieni. Dlatego po prostu się uśmiechnął.

*

Każdy facet, z którym się od tamtej pory spotykała, miał jakąś kompromitującą wadę, trupa w szafie lub co gorsza — całkiem żywą, wredną, oceniającą wszystko mamuśkę.

*

     — Za kogo mnie pan uważa?!
     — Pani wybaczy, ale nie obchodzi mnie to, kim pani jest. Obchodzi mnie to, co pani zrobiła. Więc był ktoś jeszcze
?

*

     — Domyśliłam się. Nie jestem głupia.
     — Przecież wiem. Nie jesteś Mortką
.

*

     — Nie wiem.
     Najgorsze kłamstwo świata — nie wiem. Oczywiście, że wiedziała
. Nie chciała tylko powiedzieć. Albo nie ­po­trafiła wymyślić nic lepszego. Albo była zbyt przestraszona
.

*

To się nie miało prawa zdarzyć. A właśnie się działo.

Wojciech Chmielarz, Przejęcie, Czarne, Wołowiec 2014.
(wyróżnienie własne)

piątek, lutego 23, 2018

2763. Flirt kwiatowy

To ty wybierasz cel podróży. Niektórzy ludzie prowadzą życie motywowane strachem, inni złością, chciwością lub miłością. Każdy z nich stanie kiedyś na rozdrożu i każdy wybierze inny szlak.

*

Drzwi otwierają się na dwie strony. Pytaj raczej: „A jeśli tak jest?” niż „A jeśli tak nie jest?”.

Anton Grosz, Listy do umierającego przyjaciela,
przeł. Maciej Świerkocki, Ravi, Łódź 1996.

czwartek, lutego 22, 2018

2762. Flirt solarny

2761. Mortkujemy (II)

 wpis przeniesiony 7.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Pan Ciasteczko zaorany, więc Sadownik wciąż w tomie piątym. Biały Kruk doniósł, że jest w czwartym. Jabłoń zaczęła trzeci, bo drugi za nią.

Drugi dobry, naprawdę dobry! Nawet jeśli — malutki detal — pani psycholożka policyjna błysnęła w tym tomie, że nie jest feministką. Wykształcona, pracuje, ma własne pieniądze i nie jest feministką, ciekawe — takie kurioza niestety nie tylko w książkach.

Wolał już ludzi, którzy się kłócą, protestują i przynajmniej w ten sposób dają dowody zaangażowania. Ci, którzy tylko potakują, najczęściej odfajkowują swoje obowiązki najszybciej, jak to możliwe, nie poświęcając własnym działaniom ani sekundy i myśli więcej, niż to konieczne.

*

Sam nie wiedział, czego właściwie szuka. Ale tak to już było w tej pracy.

*

[…] równie ważne jak słowa, które padły, są te, które nie zostały wypowiedziane.

*

Zrozumiał, że nie tylko nie potrafi dawać. Nie. Jego problem był dużo głębszy, dużo poważniejszy. On nawet nie potrafił brać tego, co ofiarowują mu inni.

*

Pomyłki były nieodłączną częścią tej pracy. Pamiętał o tym. Ale ta wiedza w żaden sposób mu teraz nie pomagała.

*

[…] ciągle zdarzały się chwile, kiedy opadały go czarne myśli, a on sam był niemal sparaliżowany ze strachu, ale dochodziło do tego rzadko, najczęściej w nocy tuż przed zaśnięciem i tuż po przebudzeniu.

*

[…] nie mógł przestać myśleć o tym, że właśnie wydał prawie pięćset złotych na flakonik perfum wielkości setki wódki.

Wojciech Chmielarz, Farma lalek, Czarne, Wołowiec 2013.
(wyróżnienie własne)

środa, lutego 21, 2018

2760. Na drugim końcu smyczy

nie chcę zawracać ci głowy. Ty nie, ale
ktoś w Tobie chce zawracać mi głowę*. ba!
ktoś w Tobie potrzebuje Twojej uwagi. też.

_____________
* procesowa perspektywa patrzenia na świat.

2759. Mortkujemy (I)

 wpis przeniesiony 7.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

W sobotę moja kość ogonowa leżała na piłce tenisowej, a ja siłą rozpędu, nie mogąc się ruszać, słuchałam kryminalnej odsłony Poczytalnych — zwykle te odcinki audycji omijam. I padło… Komisarz Mortka

Nie mogę czytać moich książek — nie mogę się skupić, odpływam, odjeżdżam — nie ten czas. Chyłka dobrze robiła w taki czas, więc może Mortka ma też moc? I padło… te kryminały są dobrymi powieściami psychologicznymi

Klik, klik. Sadownik, zapytany o Mortkę w sobotni wieczór, odpowiedział, że doskonały cykl — niespodzianką okazało się więc tylko podarowanie Panu Ciasteczko do samolotu na wtorkowe wracanie do ula tomu piątego. Łyknęłam pierwszy tom. Jestem w drugim. Biały Kruk siedzi w trzecim. Znów czytamy synchronicznie.

     — Nie. Możesz iść do domu. Jakby co, to będę dzwonił.
     — Dzwoń sobie, dzwoń, ja komórkę wyłączam
.

*

[…] dręczyło go dziwne przeczucie. Rzadko polegał na instynkcie. Publicznie twierdził, że coś takiego nie istnieje, że to tylko wymówka leniwego policjanta. Tym razem było inaczej.

*

     — Zepsuła mi pani całą zabawę – oznajmił.
     — Jaką zabawę?
     — W opieprzanie pani.
     — Uśmiechnęła się.
     — Przykro mi.
     Wzruszył ramionami.
     — Nic nie szkodzi. Wyżywanie się na kimś jest przyjemne, ale mało konstruktywne
.

*

Zanim straż pożarna dostała się do środka, nie było już co ratować. Ludzie wydają tysiące na wyrafinowane zabezpieczenia, kraty, alarmy, cholera wie co jeszcze, a w sytuacji zagrożenia wszystko to tylko przeszkadza. Od dawna wiadomo, że najlepszym zabezpieczeniem przed włamaniem jest życzliwy sąsiad. Tylko trzeba najpierw wiedzieć, jak ten sąsiad ma na nazwisko i przynajmniej kilka razy powiedzieć mu dzień dobry.

*

     — To co, idziemy do jakiegoś centrum operacyjnego? — zaproponował podkomisarz, kiedy podszedł do kolegi.
     — Tak wcześnie rano, w sobotę? Będzie coś otwarte?
     — Niedaleko jest McDonald.
     Mortka kiwnął głową na znak, że się zgadza
.

*

Komisarz usłyszał, jak Kochan klnie przez telefon. Laboratorium będzie tu za pół godziny — pomyślał. Kochan miał dar przekonywania. Dobierał ton i przekleństwa w taki sposób, że każdy, kto słuchał jego wiązanki, czuł się nagle zobowiązany rzucić wszystkie inne obowiązki i ruszyć podkomisarzowi z pomocą. Mortka nigdy nie potrafił zrozumieć, na czym to polega. Kiedyś próbował użyć tych samych słów w stosunku do tej samej osoby co wcześniej Kochan, ale w odpowiedzi usłyszał tylko, żeby się wypchał.

*

Strażak uśmiechnął się. Tym razem szerzej i szczerze. Mortka z zaskoczeniem stwierdził, że chyba go polubi. Obaj pracowali w służbach mundurowych, które aż tak się od siebie nie różniły: te same problemy, te same głupie i niepotrzebne dokumenty do przygotowania i to samo poczucie obowiązku, które nie pozwala rzucić wszystkiego w cholerę. No ale strażaka pewnie nikt nigdy nie nazwał jebanym psem.

*

     — Mortka, złamasie jeden. To twoja sprawka? – przywitał komisarza Jankowski. — Czy ty wiesz, która godzina?
     — Wiem.
     — To cudownie! — Technik wyciągnął ręce w górę. — Och, jak mi ulżyło! Komisarz Mortka jednak nie zgubił pieprzonego zegarka
!

Wojciech Chmielarz, Podpalacz, Marginesy, Warszawa 2018.
(wyróżnienie własne)

wtorek, lutego 20, 2018

2758. Pocztówka i rehabilitujące uczucie — sztuk raz

Jabłoń:
(wczoraj otrzymała przepiękne obrazkowe pozdrowienia)

fot. Oj Tè, fragment.

(dziś na dzień dobry zameldowała)
Ja już nie zazdroszczę Panu hipotetycznie czy potencjalnie.
Zazdraszczam ogromnie, fizycznie i kinetycznie!
(drzewne wspomnienie pierwsze, drugie)

*

Jabłoń:
(oczywiście, że codziennie sprawdza śnieg na Polanie)

fragm. z dzisiejszej kamerki.

poniedziałek, lutego 19, 2018

2757. Drabinka umiejętności

0. krzycz, obrażaj, przecież masz rację.
1. nie krzycz, przekonuj przemyślanymi argumentami.
2. nie przekonuj; poczuj, co się w tobie dzieje.
3. poczuj, że twoja perspektywa jest ważna.
4. poczuj, że masz coś do zaproponowania.

2756. Ślad po wieczorze

 wpis przeniesiony 7.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Myślałam, że kolorowy paproszek. Podeszłam, chwyciłam i zaskoczyła mnie szybka metamorfoza papierka w zwierzątko. Teraz mogę tylko zastanawiać się, komu uciekło. Wiem, z czyjej torebki zbiegło. Przez chwilę pomieszka w ulu, nim wróci we właścicielskie rączki.

sobota, lutego 17, 2018

2753. Ciesz się tym, że możesz oddychać

 wpis przeniesiony 7.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Informacja o tej książce przyszła do mnie osiem dni temu. Autorka „znana” jest mi tylko z egzemplarzy umieszczanych w widocznych miejscach w księgarniach przy okazji premier lub w dziale bestsellerów. Zatrzymały mnie słowa umieszczone w tytule: sześć lat i siostra. Zaznaczyłam do upolowania.

Dwa dni temu przestałam polować, bo poczułam, że w moim wewnętrznym świecie kończy się aktualne okno czasowo-pogodowe na czytanie takich pozycji. Nabyłam w beznadziejnie wysokiej jak na mnie cenie i połknęłam.

Są też lepsze dni, pocieszam się, dzisiejszy dzień jest po prostu… gówniany.

*

Niech będzie wola Twoja. Jeśli będzie to pani w stanie zaakceptować, poczuje pani siłę. I już żadna opinia, jaką ktoś wygłosi, nie będzie mogła pani zdruzgotać.

*

Nagle znowu przystaje. Patrzy na mnie.
     — Tak ci dobrze, że możesz żyć! – mówi
.

*

     — Jesteś niezwykle dzielna — mówi [ojciec]. — Podziwiam to, jak sobie z tym wszystkim radzisz.
     Wzrusza ramionami.
     — Wcale nie jestem dzielna. Po prostu nie mam wyboru.
     I to wszystko
.

*

Ale tak się dziwnie składa, że w kwestii życia i śmierci człowiek zawsze czuje się samotny. Wyłączeni z olbrzymiej grupy zdrowych i silnych, których życie codzienne koncentruje się wokół spraw, które nagle wydają się mieć drugorzędne znaczenie: praca, związek, pieniądze, dzieci, szkoła. Człowiek czuje się samotny, bo krąży ciągle wokół tematu, który większości ludzi — o ile nie są w bardzo podeszłym wieku — wydaje się bardzo, bardzo odległy: wokół śmierci.

*

Ciągła świadomość możliwego zagrożenia przygnębia wszystkich. I to czekanie. Czekanie przy telefonie. W nadziei, że wreszcie zadzwoni. A jednocześnie strach przed tą właśnie chwilą.

*

W powieści raczej nie ośmieliłabym się opisać tej sceny w taki sposób, porównując chwilę absolutnej klęski do oberwania chmury – od razu miałabym przed oczami sarkastyczne uwagi krytyków.
     Ale rzeczywistość nie dba o krytyków. Po prostu się dzieje
.

*

Jednym z najokrutniejszych efektów ubocznych tej choroby jest to, że człowiek stopniowo traci zaufanie do własnego ciała, każde swędzenie w niewłaściwym miejscu, każdy utrzymujący się dłużej ból głowy, każda drobna zmiana powierzchni skóry sprawiają, że zapalają się wszystkie światełka alarmowe.

*

W jej wzroku nie ma ani nagany, ani potępienia, ani poczucia wyższości. Po prostu stwierdza fakt.
     — Nie denerwuj się tak — mówi łagodnie. — Ciesz się po prostu tym, że możesz oddychać.
     Natychmiast zamieram. Wypowiedziane przez nią zdanie natychmiast głęboko zapada w moje serce. Pozostanie we mnie na długo po jej śmierci. Będzie moją wewnętrzną mantrą w chwilach, w których będę się denerwować drobiazgami
. Ciesz się po prostu tym, że możesz oddychać.

*

„Życie toczy się dalej!”. To chyba zdanie, które słyszałam wtedy najczęściej.
     „Owszem – myślałam sobie wtedy. – Życie toczy się dalej. Tylko jak
?”.
     […] W którymś momencie zrozumiałam, że nie zapanuję nad spustoszeniem, które dokonało się w moim wnętrzu, starając się je ignorować. Musiałam je uznać, zaakceptować, a potem rozpocząć porządki. Tylko w ten sposób mogłam odzyskać jakiekolwiek poczucie, że moje życie może dalej dokądkolwiek prowadzić.

*

Ale że pomimo wszystko wciąż funkcjonuję w o wiele dłuższych odcinkach czasu, zajmuję się rzeczami, których pozornie nie da się odłożyć na później, przede wszystkim pracą. Dziś, raz po raz, zadaję sobie pytanie, jak mogło mi się przydarzyć, że nie zauważyłam, w którym obszarze życia naprawdę niczego nie wolno odkładać na później.

*

Nie jestem już cała, jestem tylko połową tego, czym byłam kiedyś. Jakbym musiała się nagle uczyć, jak radzić sobie bez nóg albo bez rąk, a to proces, który przede wszystkim oznacza jedno: nieustanne porażki. Jednego dnia robi się kilka chwiejnych kroków i już się wierzy, że to jakiś postęp. Ale następnego nie udaje się zrobić nic, zamiera się w poczuciu całkowitej bezradności, z przekonaniem, że już nigdy nie będzie się chodzić. Czasem żal paraliżuje mnie całkowicie. Z upływem czasu nauczyłam się, że wtedy trzeba ten stan przeczekać, nie ma sensu z nim walczyć. Zwykle następnego dnia albo kolejnego z którejś strony pojawia się światełko, a potem człowiek jakoś się zbiera i mimo wszystko daje radę zrobić kolejny krok naprzód.

Charlotte Link, Sześć lat. Pożegnanie z siostrą,
przeł. Daria Kuczyńska-Szymala, Sonia Draga, Katowice 2017.
(wyróżnienie własne)

piątek, lutego 16, 2018

2752. U Orzeszka i Białego Kruka (XXXI)

Biały Kruk:
(napisał i przysłał obrazek)
Pierwsza tercja*
…bez strat! :)


____________
* trzecia część z czterech tysięcy drobiazgów.

poniedziałek, lutego 12, 2018

2750. Dzień 3.

 wpis przeniesiony 6.04.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

know how & know where by Oj Tè.
to były cztery dni z serii: a Oj Tè powiedział

dzisiejszy dzień był wisienką na torcie: szurałam i nie tylko — momenty były. momenty wolności nieznanej mi od dokładnie dwudziestu pięciu miesięcy, gdy udawało mi się przenieść ciężar ciała na jedną nogę i pojechać. momenty lotu, których energię wiele razy kanalizowała moja kość ogonowa.

to ciekawe, że miesiąc temu kształt butów do biegówek mnie rozbawiał, a teraz wydaje się najsłuszniejszy.

koniec, czyli początek…
¡el reksio!


Tengo cuarenta y cuatro reksios: