sobota, listopada 26, 2016

2135. Och!

 wpis przeniesiony 26.03.2019. 
 (oryginał z zawieszkami) 

Ostrzyłam sobie zęby na tę książkę od momentu, gdy tylko się ukazała. Wczoraj ją upolowałam. Porzuciłam na chwilę Mroczną Wieżę i dzisiaj rano miałam Hygge przeczytane i wielokrotnie obejrzane. Jestem introwertyczną skandynofilką i już.

Z samego rana zaszyłam się w swoim hyggekrog, na który składa się meksykański hamak, czeska filiżanka, kawa z Afryki i Azji palona w Poznaniu, amerykański kundel, Sunix spod Grójca na kanapie i drzewny czas.

[Kubuś Puchatek] zapytany, jak się pisze słowo oznaczające pewne uczucie, odpowiedział: „Tego się nie pisze, to się czuje”.
     […]
     Najważniejsze jest jednak to, że hygge się czuje. Na początku książki wspomniałem o Kubusiu Puchatku. Sądzę, że jego mądrość nie straciła nic ze swojej ważności. Słowa miłość się nie literuje. Miłość to coś, co się czuje.

*

[…] produkt krajowy brutto przestał być główną miarą rozwoju. Sama idea nie jest nowa. Ponad czterdzieści lat temu mówił o tym Robert Kennedy:
     „Produkt krajowy brutto nie odzwierciedla stanu zdrowia naszych dzieci, jakości ich wykształcenia i radości, jaką daje im zabawa. Nie opisuje piękna naszej poezji, trwałości naszych małżeństw, poziomu intelektualnego debaty publicznej czy poczucia integralności naszych urzędników państwowych… Krótko mówiąc, mierzy wszystko z wyjątkiem tego, co decyduje o tym, że warto żyć”.

*

Nie można kupić szczęścia, ale można kupić ciasto, a to prawie to samo. A przynajmniej nasze mózgi tak uważają.

*

Jednym z naszych, ludzi dorosłych, problemów jest to, że nadmiernie się koncentrujemy na efektach tego, co robimy.
     Pracujemy, żeby zarobić pieniądze. Idziemy do siłowni, żeby zbić wagę. Spędzamy czas z innymi, żeby nawiązać kontakty z pożytkiem dla dalszej kariery. A co daje robienie czegoś wyłącznie dla przyjemności?

*

Słowo wypowiedziane trwa tyle, ile chwila, kiedy się je wypowiada. Język pisany pozwala nam obcować z myślami sprzed wieków i z ludźmi, którzy są daleko. Czytanie starych listów to bardzo hyggelig forma relaksu i budowania więzi. […] Jeśli dorastaliście w ubiegłym stuleciu, powinniście jeszcze mieć papierowe listy.

*

Żyj tak, jakby jutro miało zabraknąć kawy!
     Wystarczy usiąść z kubkiem gorącej kawy w ręku i od razu robi się
hyggeligt.

*

Powszechnie wiadomo, że we wspomnieniach najlepsze jest ich tworzenie.

*

Może zabrzmi to jak banał, ale introwertyk często woli poświęcić swój „czas towarzyski” na bycie z kimś bliskim, z kimś, kogo dobrze zna, na sensowną rozmowę lub po prostu na lekturę książki przy filiżance kawy czy herbaty. Takie sytuacje miewają wysoki wskaźnik hygge.

*

[…] hygge to też sztuka rozszerzania własnej strefy komfortu, tak by obejmowała także innych ludzi.

*

Czy doświadczalibyśmy miłości, gdyby słowo miłość nie istniało? Oczywiście, że tak. A jak wyglądałby świat, gdyby nie było słowa, które oznaczałoby małżeństwo? Słowa i język kształtują nasze nadzieje i marzenia, a nasze marzenia wpływają na to, jak zachowujemy się dzisiaj.

*

Co ciekawe, państwo opiekuńcze cieszy się tu dużym poparciem. Wynika to ze świadomości, że model opiekuńczy zamienia dobrobyt ogółu właśnie w dobrostan. My nie płacimy podatków, mówią Duńczycy — my inwestujemy w swoje społeczeństwo. Kupujemy jakość życia.

Meik Wiking, Hygge. Klucz do szczęścia,
przeł. Elżbieta Frątczak-Nowotny,
Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2016.
(wyróżnienie własne)


(Ibidem, s. 192, fragm. fotografii Thomasa Høyrupa Christensena)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz