wpis przeniesiony 6.04.2019.
(oryginał z zawieszkami)
— Głupia jesteś!
— To też. Ale co tak naprawdę chcesz powiedzieć?
— Nic nie umiesz…
— Jak to nic? Umiem czytać, pisać, herbatę zrobić, kawę wypić, wyjść z psem, pójść na rehabilitację, wrócić z pracy, marzyć, śnić, czasem wiedzieć, co czuję. Mało?
— Ale nie umiesz! — zagrzmiał.
— To prawda. Nie umiem całej masy rzeczy: pilotować samolotów, prać dywanów, robić konfitur, salt i dobrego wrażenia. — droczyłam się, podając fakty, z którymi nikt nie chciałby dyskutować.
— Nie o to chodzi! Nie umiesz tego, co chciałabyś umieć! — wrzasnął.
Mina mi zrzedła. Trafił w miękkie.
— Masz rację. Nie umiem tego, co chciałabym umieć. Nie umiem zrobić tego, co przychodziło mi z łatwością dwadzieścia lat temu…
— Przestań mi się tu użalać nad sobą, do cholery! Konkret! Co masz zamiar zrobić w tej sprawie dziś, jutro i dzień w dzień przez cały tydzień, miesiąc?
— Chcesz pomóc? Serio?
— Serio!
*
Swój tajny kolorowy kajecik wyjęłam. Trzy małe rzeczy na ten tydzień zapisałam, a potem znalazły mnie wspierające słowa.
— Rany, jak ja cię podziwiam. Zupełnie nie mam ręki do takich rzeczy.
Sąsiad odpalił bez chwili wahania:
— Bo szkoda ci czasu.
Poszedłem dalej trochę zaniepokojony sentencjonalną prostotą, spontanicznością i jednoznacznością jego odpowiedzi.
*
W ostatecznym rozrachunku najważniejsza jest miłość. […]
Coś, co kochamy, ma dla nas wartość, a jeśli coś ma dla nas wartość, poświęcamy temu czas, cieszymy się tym i dbamy o to.
*
[…] każdy, kto nie jest upośledzony umysłowo, potrafi rozwiązać dowolny problem, jeżeli poświęci mu dostatecznie dużo czasu.
M. Scott Peck, Droga rzadziej przemierzana,
przeł. Tomasz Bieroń, Zysk i S-ka, Poznań 2016.
(wyróżnienie własne)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz