środa, marca 14, 2012

(428+3). Precz z jaskiniowcami!

 wpis przeniesiony 2.03.2019. 
 (oryginał bez twardych spacji) 

Każde „po” ma swoje „po”. Nareszcie! Odkopałam się z wszystkich rzeczy, które miałam w planie zrobić, gdy tylko będę już „po egzaminach”. Dzięki temu jestem dziś w wersji „po-po”. Jednocześnie jestem też ciut wczorajsza, by nie powiedzieć nieświeża, ponieważ pozostaję pod wrażeniem spotkania z Puchatym, który jeszcze kilka dni temu miał konkretne imię, konkretne nazwisko, konkretną brodę, konkretne ciało oraz był i jest ojcem mego Drugiego Życia w tym życiu.

W niedzielę wieczorkiem piliśmy kawę opijając moje egzaminy i nasze wspólne POP-owskie życie, które rozpoczęło piąty rok. Puchaty Przyjaciel podarował mi dużo ciepłych słów, które na nowej ścieżce życia pozwalają nabrać odwagi, by zrobić kolejny krok. Grzeję się przy tych słowach do dziś.

***

Przypadkiem... oczywiście, że przypadkiem... wyjęłam z półki książkę, na którą przyszedł właściwy czas a tam słowa Marka Twaina, który pięknie ujął to, co jest aktualnie moim doświadczeniem: „Potrafię dwa miesiące przeżyć na jednym porządnym komplemencie”.

***

Znów przypadkiem... zaczęłam się zastanawiać... Dlaczego tyle narzekamy? Dlaczego marudzimy? Dlaczego wiecznie szukamy dziury w całym? Dlaczego nigdy nie jesteśmy dość dobrzy? I dlaczego nie przywiązujemy równie dużej wagi do zauważania dobra, które przytrafia nam się co dnia?

Doszłam do roboczego wniosku, że to zwykły, skostniały atawizm. Dobro nie zabija, więc nie trzeba mu poświęcać uwagi, by przetrwać. Niedokładność, niefrasobliwość czy lekceważenie praw pór roku zabijało ludzi w epoce jaskiniowej. Od tego czasu minęło sporo czasu. Sporo się też zmieniło. Wydaje się, że zmieniły nam się również priorytety, bo dziś, w tak bogatym kraju jak nasz, większości obywateli nie chodzi o przetrwanie tylko o dobre, sensowne życie. Pomijając szczególne miejsca (np. salę operacyjną), w zwykłym dniu żywota naszego, nie stracimy życia, gdy zamiast dokładać innym i sobie wyolbrzymiając błąd, nietakt czy niewybaczalny gest, skupimy się na pozytywie — na przykład, może i nie udało się, ale miałam odwagę spróbować i zrobię to jeszcze raz. Od myśli do myśli, od tezy do tezy, aż do wniosku — obietnicy danej sobie.

Koniec!
Od dziś nie chcę być już jaskiniowcem!
Będę polować na dobre rzeczy w sobie, w ludziach, którzy wokół mnie.
O!
Taki mam diabelski plan!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz